– Zerwala z nimi kontakty. Nie pamietasz tej historii?

– Slabo. Uciekla od nich?

– Tak. Na imie miala Lucy. Kilka tygodni przed osiemnastymi urodzinami dala noge z chlopakiem, muzykiem grange'owym. Bylo to, czyja wiem, dziesiec, pietnascie lat temu. Zanim Mayorowie dorobili sie pieniedzy.

– Gdzie teraz mieszka?

– W tym rzecz, ze nikt nie wie.

– Nie rozumiem.

– Pewne jest, ze uciekla. Chyba zostawila im list. Ze wyrusza z chlopakiem szukac szczescia itd., jak to nastolatka. Sophie i Gary Mayorowie, typowi wykladowcy ze Wschodniego Wybrzeza, ktorzy naczytali sie za duzo doktora Spocka, dali corce swobode, liczac, ze wroci do domu.

– Ale nie wrocila.

– Ba.

– Wiecej sie nie odezwala?

– Ba.

– Kilka lat temu cos o tym czytalem. Zaczeli jej szukac?

– Tak. Po pierwsze, po kilku miesiacach jej chlopak wrocil. Rozstali sie i rozeszli w rozne strony. To dopiero szok, co? W kazdym razie nie wiedzial, dokad pojechala. Mayorowie zawiadomili policje, lecz nie robili z tego wielkiej sprawy. Lucy zdazyla skonczyc osiemnascie lat i uciekla najwyrazniej z wlasnej woli. Nic nie wskazywalo na morderstwo, a poza tym Mayorowie nie mieli jeszcze fury pieniedzy.

– A kiedy sie wzbogacili?

– Ponowili probe odnalezienia corki. Szukali jej jak zaginionej dziedziczki fortuny. Brukowce jakis czas chetnie o tym pisaly. Pojawilo sie troche niczym niepopartych doniesien, ale zadnych konkretow. Twierdzono, ze Lucy wyjechala za granice. Ze przebywa w jakiejs komunie. Ze nie zyje. Takie tam. Nie znalezli jej, a poniewaz nie natrafiono na zaden slad przestepstwa, sprawa w koncu przycichla. Zamilkli. Win spojrzal na Myrona i wygial brew w luk. Myron pokrecil glowa.

– A dlaczego cie to interesuje? – spytal Bruce.

– Po prostu chce zasiegnac jezyka o Mayorach.

– Mhm.

– Nic wielkiego.

– Jasne, przypuszczam, ze watpie.

– Naprawde – sklamal Myron. – Nie znasz bardziej wspolczesnego wyrazenia? Nikt juz tak nie mowi.

– Nie?… Musze pilniej sledzic MTV. Ale Vanilla Ice nie spadli z topu, co?

– Szajs, szajs, baby.

– Mowi sie trudno, na razie gramy twoimi kartami, Myron. Ale o Lucy Mayor nie wiem nic ponadto. Sprawdz w wyszukiwarce Lexisa. W gazetach moze byc wiecej szczegolow.

– Dobry pomysl, dzieki. Sluchaj, Bruce, mam nastepna rozmowe.

– No, co ty? Splawiasz mnie?

– Zawarlismy umowe.

– To po kiego wypytujesz mnie o Mayorow?

– Powiedzialem, ze chce czegos o nich sie dowiedziec.

– Znasz wyrazenie „nie sciemniaj”?

– Do widzenia, Bruce.

– Zaczekaj… – W sluchawce zalegla cisza. – To jakas powazna sprawa, tak?

– Bardzo powazna. Zginal Clu Haid. O jego zabicie oskarzono Esperanze. Zostala aresztowana.

– Ale to nie wszystko? Potwierdz. Niczego nie wydrukuje, slowo.

– Chcesz znac prawde, Bruce? Jeszcze nie wiem.

– A kiedy bedziesz wiedzial?

– Wtedy dowiesz sie pierwszy.

– Naprawde wierzysz w niewinnosc Esperanzy? Przy tych wszystkich dowodach?

– Tak.

– Jesli bedziesz jeszcze czegos potrzebowal, Myron, dzwon. Lubie Esperanze. Chetnie w miare mozliwosci wam pomoge.

Myron rozlaczyl sie i spojrzal na pograzonego w myslach Wina, ktory palcem wskazujacym stukal w podbrodek. Przez kilka ladnych sekund milczeli. Win przestal stukac palcem.

– Co sie stalo z rodzina Kingow? – spytal.

– Mowisz o tych ze specjalnego programu na Boze Narodzenie? Win potwierdzil skinieniem glowy.

– Ogladales ten program co roku. Kingow byly krocie – duzych Kingow z brodami, malych Kingow w majtkach, mamus, tatusiow, wujow, ciotek, kuzynow. Az ktoregos roku – puf! – znikneli. Co do jednego. Co sie stalo?

– Nie wiem.

– Dziwne, prawda?

– Pewnie.

– A co rod Kingow porabial przez reszte dni w roku?

– Szykowal sie do wystepu w programie na nastepne Boze Narodzenie?

– Co za zycie! Mija Boze Narodzenie i zaczynasz myslec o nastepnym. Zyjesz w szklanej kuli ze sztucznym sniegiem.

– Pewnie.

– Ciekawe, co sie teraz dzieje z ta gromada nagle bezrobotnych Kingow. Sprzedaja samochody? Ubezpieczenia? Narkotyki? Smutnieja w kazde Boze Narodzenie?

– Interesujaca refleksja, Win. Przy okazji, przyszedles z jakiegos konkretnego powodu?

– Kingowie to nie jest wystarczajacy powod? A kto wpadl do mojego biura, bo nie kumal, o czym spiewa Sheena Easton?

– Porownujesz rodzine Kingow z Sheena Easton?

– Tak naprawde chcialem przekazac ci, ze nie bedzie wezwania do sadu firmy Lock – Horne. Myron wcale sie nie zdziwil.

– Potega lapowek nie przestaje mnie zdumiewac – powiedzial, krecac glowa.

– Lapowka to takie ordynarne slowo – odparl Win. – Wole bardziej poprawna politycznie „dobrowolna wplate na zadanie”. – Usiadl prosto, po swojemu zalozyl noge na noge i splotl dlonie na kolanach. – Wyjasnij – rzekl, wskazujac telefon.

Myron wyjasnil. Opowiedzial o wszystkim, zwlaszcza o historii Lucy Mayor.

– Zagadkowe – skomentowal Win.

– Rzeczywiscie.

– Choc nie bardzo widze, co laczy te sprawy.

– Ktos przysyla mi dyskietke z Lucy Mayor, a niedlugo potem ginie Clu. Myslisz, ze to zwykly zbieg okolicznosci?

– Za wczesnie mowic – orzekl po namysle Win. – Zrekapitulujmy wypadki, dobrze?

– Prosze.

– Zacznijmy po kolei: w drodze wymiany Clu trafia do Nowego Jorku, gra dobrze, przezywa zalamanie, bo Bonnie wyrzuca go z domu, wpada na kontroli antynarkotykowej, rozpaczliwie cie szuka, przychodzi do mnie, bierze z konta dwiescie tysiecy dolarow, uderza Esperanze, zostaje zamordowany. – Win zamilkl. – Zgadza sie?

– Tak.

– Przyjrzymy sie zatem kilku stycznym z powyzszym ciagiem.

– Przyjrzyjmy sie.

– Po pierwsze, nasz dawny kolezka z bractwa studenckiego, Billy Lee Palms, gdzies znika. Clu podobno odwiedzil go krotko przed smiercia. Jest jeszcze jakis powod, zeby laczyc Billy'ego Lee z ta sprawa?

– Wlasciwie nie ma. Zreszta wedlug jego matki za Billym Lee ostatnio trudno trafic.

– Tak wiec jego znikniecie nie musi miec zwiazku z ta sprawa.

– Byc moze.

– W kazdym razie to kolejny dziwny zbieg okolicznosci.

Вы читаете Ostatni Szczegol
Добавить отзыв
ВСЕ ОТЗЫВЫ О КНИГЕ В ИЗБРАННОЕ

0

Вы можете отметить интересные вам фрагменты текста, которые будут доступны по уникальной ссылке в адресной строке браузера.

Отметить Добавить цитату