fontanny z Piazza delia Signoria we Florencji. Woda wprawdzie tryskala, ale niezbyt wysoko i bez specjalnego zapalu, tak jakby ktos nastawil jej cisnienie na „sikanie na pol gwizdka”. Myron zaparkowal. Na prawo, w idealnie kwadratowym basenie, plywaly liscie lilii wodnej. Wypisz, wymaluj Monet dla ubogich. W ogrodzie staly posagi, kuzyni figur z Grecji, Wloch i tym podobnych. W stylu Wenus z Milo, aczkolwiek „z recamy”.

Myron wysiadl i zatrzymal sie. Zastanawiajac sie nad tym, co za moment wyjawi, krotka chwile rozwazal, czy nie zawrocic. Jak tu powiedziec tej kobiecie, ze jej zaginiona corka roztopila sie na dyskietce komputerowej. Nie znalazl odpowiedzi.

Otworzono drzwi. Kobieta w niezobowiazujacym stroju zaprowadzila go korytarzem do duzego pokoju z wysokim blaszanym sufitem, mnostwem okien i sprawiajacym niejaki zawod widokiem na wiecej bialych posagow i las. Wnetrze urzadzono w stylu art deco, ale nie natretnie. Byloby milo, gdyby nie trofea mysliwskie. Wypchane ptaki na polkach wygladaly smutno. I zapewne tak sie czuly. Czy mozna miec im to za zle?

Myron obrocil sie i przyjrzal wypchanemu jeleniowi. Czekal na Sophie Mayor. Jelen rowniez. Zwierzak sprawial wrazenie cierpliwego.

– Niech sie pan nie krepuje – uslyszal.

Za nim stala Sophie Mayor. W powalanych dzinsach i kraciastej koszuli – okaz weekendowej botaniczki.

– Ja sie nie krepuje, lecz co dalej? – spytal, siegajac do podrecznej skarbnicy dowcipnych replik wstepnych.

– Niech pan rzuci zlosliwa uwage o polowaniu.

– Jakbym mogl.

– Smialo. Polowanie to dla pana barbarzynstwo?

– Nie zastanawialem sie nad tym – sklamal.

– Ale go pan nie pochwala?

– Nie czuje sie kompetentny do oceny.

– To sie nazywa tolerancja. – Sophie Mayor usmiechnela sie. – Ale za nic nie wzialby pan w tym udzialu, co?

– W polowaniu? Nie, to nie dla mnie.

– Bo to nieludzkie. – Wskazala podbrodkiem wypchanego jelenia. – Zabic mame Bambiego itp.

– Po prostu nie dla mnie.

– Rozumiem. Jest pan wegetarianinem?

– Nie przesadzam z miesem.

– Ja nie mowie o panskim zdrowiu. Jada pan mieso zwierzat?

– Tak.

– Panskim zdaniem, w zabiciu kurczaka lub krowy jest wiecej czlowieczenstwa niz w zabiciu jelenia?

– Nie.

– Czy pan wie, jak strasznie cierpi krowa, zanim ja zaszlachtuja?

– Zeby zjesc.

– Slucham?

– Zaszlachtuja ja, zeby zjesc.

– Zjadam to, co zabije, Myron. Panskiego brata mniejszego na scianie – wskazala glowa cierpliwego jelenia – wypatroszono i zjedzono. Lepiej sie pan z tym czuje?

– Zaprasza mnie pani na lunch? Zasmiala sie krotko.

– Nie podejme dyskusji o lancuchu pokarmowym – odparla. – Ale Bog tak urzadzil swiat, ze chcac przezyc, musimy zabijac. Kropka. Wszyscy zabijamy. Nawet zaprzysiegli wegetarianie orza pola. A czyz orka nie usmierca malych zwierzat i owadow?

– Prawde mowiac, nigdy o tym nie myslalem.

– Polowanie jest bardziej praktyczne, uczciwe. Gdy zasiadasz do spozycia miesa, nie myslisz, w jaki sposob ofiara trafila na talerz, bys mogl przezyc. W jej zabiciu ktos cie wyrecza. Nawet nie znizasz sie do myslenia o tym. Ja natomiast spozywam mieso z wiekszym zrozumieniem. Nie bezmyslnie. Dla mnie upolowane zwierze nie jest anonimowa tusza.

– A co w takim razie z mysliwymi, ktorzy zabijaja zwierzeta nie po to, by je zjesc?

– Wiekszosc zjada to, co upoluja.

– A co z zabijajacymi dla sportu? Dla sportu tez sie zabija.

– Owszem.

– Co z nimi? Co z zabijaniem wylacznie dla rozrywki?

– W odroznieniu od czego? Zabicia dla pary butow? Dla ladnego plaszcza? Czy spedzenie dnia na wolnym powietrzu, zrozumienie i docenienie bujnego piekna przyrody jest mniej warte od skorzanego portfela? Czy warto zabijac zwierzeta dlatego, ze zamiast paska z tworzywa sztucznego wolisz pasek ze skory? Czy nie warto zabijac ich po prostu dla samej przyjemnosci polowania?

Myron nie odpowiedzial.

– Pan wybaczy, ze na pana wsiadlam. Po prostu drazni mnie powszechna hipokryzja. Wszyscy chca ratowac wieloryby, a co z tysiacami ryb i krewetek, ktore co dzien pochlania wieloryb? Czy ich zycie nic nie jest warte, bo nie budza sympatii? Czy zwrocil pan uwage, ze nikt nie chce ratowac brzydkich zwierzat? Ci sami ludzie, dla ktorych polowania to barbarzynstwo, wznosza specjalne ogrodzenia, zeby jelenie nie niszczyly ich ukochanych ogrodow. Jeleni robi sie za duzo i padaja z glodu. Czy to lepsze?

A ekofeministki? Mowia, ze mezczyzni poluja, a kobiety sa na to za delikatne. Seksistowskie brednie.

Chca byc ekolozkami? Chca sie zblizyc do natury? No, to musza zrozumiec powszechne prawo przyrody: zabijasz albo giniesz.

Obrocili sie i spojrzeli na naoczny dowod jej tezy – jelenia.

– No, ale nie przyszedl pan tu na wyklad – powiedziala. Zwloka byla po mysli Myrona, lecz nadszedl czas, by przejsc do rzeczy.

– Tak jest, prosze pani.

– Prosze pani? – Sophie Mayor zasmiala sie niewesolo. – To brzmi groznie. Myron spojrzal jej w twarz. Nie odwrocila wzroku.

– Prosze mowic mi po imieniu – dodala. Skinal glowa.

– Moge zadac bardzo osobiste, byc moze bolesne pytanie, Sophie?

– Do odwaznych swiat nalezy.

– Czy miala pani jakakolwiek wiadomosc od corki po jej ucieczce z domu?

– Nie – padla szybka odpowiedz.

Sophie Mayor wzrok miala pewny, glos silny, ale pobladla.

– Wiec nie ma pani pojecia, gdzie jest?

– Zadnego.

– Pracowal pan kiedys w policji.

– Niezupelnie.

– Slyszalam cos o tym od Clipa Arnsteina.

Myron milczal. Clip Arnstein, menedzer Celtow, ktory sciagnal go przed laty w pierwszej rundzie naboru do druzyny z Bostonu, byl nielichym gadula.

– Pomogl pan mu, kiedy zniknal Greg Downing – ciagnela.

– Tak.

– Przez lata wynajmowalam do szukania Lucy prywatnych detektywow. Podobno najlepszych na swiecie. Czasami wydawalo sie, ze jestesmy blisko, ale… – Glos ja zawiodl, spojrzenie odplynelo daleko. Popatrzyla na dyskietke takim wzrokiem, jakby raptem zmaterializowala sie jej w dloniach. – Jaki cel mial ten, kto ja panu przyslal?

– Nie wiem.

– Znal pan moja corke?

– Nie.

Sophie Mayor wziela dwa ostrozne oddechy.

– Cos panu pokaze. Wroce za minute.

Zajelo to jej polowe tego czasu. Myron zaczal wlasnie patrzec w oczy martwemu ptakowi, z lekka konsternacja stwierdzajac, ze sa one bardzo podobne do oczu kilku znanych mu osobnikow, kiedy wrocila z kartka.

Вы читаете Ostatni Szczegol
Добавить отзыв
ВСЕ ОТЗЫВЫ О КНИГЕ В ИЗБРАННОЕ

0

Вы можете отметить интересные вам фрагменты текста, которые будут доступны по уникальной ссылке в адресной строке браузера.

Отметить Добавить цитату