wielkim salonem, olbrzymia sypialnia i szafami wielkimi jak stoisko z ubraniami. Kosztowal zapewne osiemset tysiecy. Piekny, sterylny, pozbawiony duszy. Wymagajacy zasiedzenia. Nalezytej dojrzalosci jak dobre wino.
– Nie wiedzialem, ze palisz – rzekl.
– Nie wiesz o mnie wielu rzeczy, Myron.
Otoz to! Przyjrzal sie jej profilowi i znow stanela mu przed oczami mloda studentka wchodzaca do piwnicy bractwa. Cofnal sie mysla do chwili, gdy Clu na widok Bonnie glosno wciagnal powietrze. A gdyby tak weszla nieco pozniej, gdy urwal mu sie film lub zdazyl poderwac inna? Gdyby wybral sie tego wieczoru na inna balange? Glupie mysli – zycie to losowe rozdroze, seria wyborow – no coz, bywa.
– Na jakiej podstawie sadzisz, ze to ja mialam romans? – spytala.
– Clu zwierzyl sie Enosowi.
– Sklamal.
– Nie.
Szli dalej. Zaciagnela sie po raz ostatni i rzucila papierosa na ziemie.
– Moja wlasnosc, wolno mi – skomentowala. Myron milczal.
– Clu wyjawil Enosowi, z kim, jego zdaniem, spalam?
– Nie.
– Ale ty sadzisz, ze wiesz, kim jest ten tajemniczy kochanek.
– Tak – potwierdzil. – To Esperanza. Zamilkli.
– Uwierzylbys mi, gdybym stanowczo zaprzeczyla? – spytala Bonnie.
– Masz wiele do wyjasnienia.
– Dlaczego?
– Zacznijmy od twojej wizyty w agencji po aresztowaniu Esperanzy.
– Dobrze.
– Chcialas sie dowiedziec, co na nia maja. Wlasnie po to przyszlas. Zadawalem sobie pytanie, dlaczego ostrzeglas mnie przed odkryciem prawdy. Poradzilas mi, bym oczyscil przyjaciolke z zarzutow, ale nie wglebial sie za bardzo w sprawe.
Skinela glowa.
– Twoim zdaniem powiedzialam tak, bo nie chcialam, bys dowiedzial sie o tym romansie?
– Tak. Ale to nie wszystko. Na przyklad milczenie Esperanzy. Win i ja snulismy domysly, ze chce ukryc przed nami romans z Clu. Nieciekawie by wygladalo, gdyby wyszlo na jaw, ze romansowala z klientem. No a romans z zona klienta?! Czyz moze byc cos glupszego?
– Nie ma na to dowodow, Myron.
– Jeszcze nie skonczylem. Widzisz, dowody wskazujace na romans Esperanzy z Clu w rzeczywistosci wskazuja na jej romans z toba. Na przyklad dowody materialne, wlosy lonowe i DNA znalezione w mieszkaniu w Fort Lee. Dalo mi to do myslenia. Ty i Clu mieszkaliscie w nim jakis czas. Po przeprowadzce do tego domu wynajmowalas je nadal. Czyli zanim go wyrzucilas, stalo puste, tak?
– Tak.
– Czyz moze byc lepsze miejsce na schadzke? To nie Clu spotykal sie tam z Esperanza, tylko ty. Bonnie milczala.
– Dowod drugi, dane z elektronicznej rogatki: wiekszosc przejazdow przez most przypadla na dni, kiedy Jankesi grali na wyjazdach. Esperanza nie jezdzila wiec do Fort Lee, zeby zobaczyc sie z Clu. Jezdzila na schadzki z toba. Sprawdzilem nasze biurowe billingi. Odkad wyrzucilas Clu, przestala dzwonic do jego mieszkania. Telefonowala wylacznie do tego domu. Dlaczego? Clu tu nie mieszkal. Ty tak.
Bonnie wyjela kolejnego papierosa i skrzesala zapalke.
– I wreszcie dowod trzeci: klotnia w garazu, podczas ktorej Clu uderzyl Esperanze. Nie dawalo mi to spokoju. Dlaczego ja uderzyl? Dlatego ze z nim zerwala? Nie mialo to sensu. Dlatego ze chcial mnie odnalezc? Odbilo mu, bo sie nacpal? Ta sama odpowiedz. Nie moglem tego rozgryzc. Tymczasem wyjasnienie okazalo sie proste. Esperanza miala romans z jego zona. Winil ja za rozbicie malzenstwa. Wasze rozstanie, Enos swiadkiem, wstrzasnelo nim do glebi. Dla psychiki tak kruchej jak psychika Clu trudno o bardziej dotkliwy cios niz swiadomosc, ze zona ma romans z inna kobieta.
– Obwiniasz mnie o jego smierc? – spytala ostrym tonem Bonnie.
– To zalezy. Zabilas go?
– Pomogloby, gdybym zaprzeczyla?
– Od czegos trzeba zaczac.
Usmiechnela sie niewesolo. Jej usmiech, podobnie jak ten dom, byl piekny, sterylny i niemal pozbawiony duszy.
– Zdziwic cie? – spytala. – Odstawienie przez Clu alkoholu i narkotykow nie pomoglo naszemu malzenstwu, ono je zakonczylo. Clu bardzo dlugo byl… czy ja wiem… zadaniem do wykonania.
Zwalalam jego wady na karb narkotykow, picia i tym podobnych. A gdy wreszcie wygonil z siebie diably, okazalo sie, ze to, co zostalo – uniosla dlonie i wzruszyla ramionami – to on sam. Pierwszy raz zobaczylam wyraznie, kim jest, i wiesz, co odkrylam? Ze go nie kocham.
Myron milczal.
– Nie win za to Esperanzy. To nie jej wina. Trwalam przy nim wylacznie ze wzgledu na dzieci, a kiedy pojawila sie ona… – Bonnie usmiechnela sie, tym razem prawdziwiej. – Zdziwic cie jeszcze raz? Nie jestem lesbijka. Nie jestem nawet biseksualna. Po prostu… Esperanza okazala mi czulosc. Owszem, uprawialysmy seks, ale seks nie byl wazny. Jakkolwiek dziwnie to zabrzmi, jej plec byla nieistotna. Esperanza to piekna osoba, w tym sie zakochalam. Rozumiesz?
– Sama wiesz, jak to wyglada.
– Pewnie. Dwie lesby zeszly sie z soba, odstawiajac na bok meza. Jak myslisz, dlaczego chcemy to zachowac w tajemnicy? Slabym punktem oskarzenia jest brak motywu. Jesli jednak dowiedza sie, ze bylysmy kochankami…
– Zabilyscie Clu?
– Jakiej odpowiedzi po mnie oczekujesz?
– Chcialbym ja uslyszec.
– Nie, nie zabilysmy Clu. Zostawilam go. Gdybym planowala go zabic, czy wyrzucilabym go z domu i zlozyla papiery o rozwod? Po co?
– Zeby zapobiec skandalowi, ktory na pewno uderzylby w twoje dzieci.
– No wiesz, Myron!
– Jak zatem wyjasnisz obecnosc pistoletu w naszym biurze i krwi w samochodzie?
– Nie potrafie.
Bolala go glowa. Nie umial powiedziec: od samej wymiany zdan z Bonnie czy od rewelacji, ktore uslyszal. Pomimo zacmienia umyslu probowal sie skupic.
– Kto jeszcze wie o waszym romansie?
– Tylko adwokatka Esperanzy, Hester Crimstein.
– Nikt poza tym?
– Nikt. Bylysmy bardzo dyskretne.
– Na pewno?
– Tak. Bo co?
– Poniewaz – odparl – gdybym zamierzal zabic Clu i wrobic kogos w morderstwo, przede wszystkim wrobilbym kochanke zony.
– Myslisz, ze morderca wiedzial o nas? – spytala Bonnie, pojmujac, co z tego wynika.
– To by wiele tlumaczylo.
– Nikomu o nas nie mowilam. Esperanza tez nie.
– Nie bylyscie jednak zbyt ostrozne – zadal cios (buch!) miedzy oczy.
– Na jakiej podstawie tak sadzisz?
– Clu sie o was dowiedzial. Po chwili skinela glowa.
– Powiedzialas mu? – spytal.
– Nie.
– A co mu powiedzialas, kiedy go wyrzucilas? Wzruszyla ramionami.