– Dlaczego?

– Wspomnial pan o Ronie Lemmonie. Dawnym szeryfie.

– Tak.

– Barbara Cromwell to jego corka.

Myron oslupial. Szumial wentylator. Zadzwonil telefon.

– Sekunde.

Hobert podniosl sluchawke.

Jego gosc nic z tego nie uslyszal. Ktos zamrozil mu w glowie te chwile. Zawiesil go nad czarna dziura, dajac czas na zajrzenie w nicosc, po czym rownie nagle wypuscil. Wirujac z rozpostartymi rekami, Myron zapadl w ciemnosc, czekajac, niemal liczac, ze rozbije sie na dnie.

36

Wytoczyl sie na zewnatrz. Przeszedl przez rynek. Zamowil cos do zjedzenia w meksykanskim barze i pochlonal lapczywie, nie czujac smaku posilku. Zadzwonil Win.

– Mielismy racje – powiedzial. – Hester Crimstein chciala odwrocic nasza uwage.

– Przyznala sie do tego?

– Nie, nic nie wyjasnila. Oznajmila, ze bedzie rozmawiac tylko z toba. Zazadala, bym zdradzil jej, gdzie jestes.

Zadna niespodzianka.

– Mam… – Win zawiesil glos – ja przesluchac?

– Prosze nie – rzekl Myron. – Pomijajac kwestie etyki, sadze, ze nie ma juz takiej potrzeby.

– Tak?

– Sawyer Wells powiedzial, ze zajmowal sie terapia narkomanow w Rockwell.

– Pamietam.

– W Rockwell byl na odwyku Billy Lee Palms. Wspomniala o tym jego matka, kiedy ja odwiedzilem.

– Hmm. Wspanialy zbieg okolicznosci.

– Jaki tam zbieg – odparl Myron. – To wyjasnia wszystko.

Po rozmowie z Winem Myron siedem albo osiem razy przemierzyl glowna ulice w Wilston. Bezczynni z braku klientow sklepikarze usmiechali sie do niego. Odpowiadal im usmiechami. Pozdrawial skinieniem glowy najrozmaitszych przechodniow. W miescie wciaz mocno tkwiacym w latach szescdziesiatych ludzie nadal nosili rozczochrane brody, czarne czapki i wygladali jak duet Seals i Crofts na koncercie pod golym niebem. Podobalo mu sie tu. Bardzo.

Pomyslal o matce i ojcu. Pomyslal, ze sie starzeja, i zadal sobie pytanie, dlaczego nie moze sie z tym pogodzic. Uznal, ze „bole w klatce piersiowej” taty to takze jego wina, ze posrednio przyczynil sie do nich, stresujac go ucieczka. Jak zniesliby rodzice los, ktory spotkal Sophie i Gary'ego Mayorow, gdyby majac siedemnascie lat, zniknal bez sladu i przepadl? Pomyslal o Jessice i jej deklaracji, ze bedzie o niego walczyc. Pomyslal o Brendzie i o tym, jak postapil. Pomyslal o Terese i o zeszlej nocy. Czy cokolwiek znaczyla? Pomyslal o Winie, Esperanzy i o poswieceniach, na jakie stac przyjaciol. Na dluzszy czas wyrzucil z glowy mysli o zabojstwie Clu i o smierci Billy'ego Lee. A takze o Lucy Mayor, jej zniknieciu i swoim zwiazku z ta sprawa. Lecz teraz do nich wrocil. Na koniec przeprowadzil piec rozmow przez komorke, popytal, utwierdzil sie w podejrzeniach. Odpowiedzi nigdy nie zjawiaja sie z okrzykiem „Eureka!”. Potykajac sie, zmierzasz ku nim czesto w zupelnych ciemnosciach. Z trudem przemierzasz noca ciemny pokoj, wpadasz na rzeczy, ktorych nie widzisz, mozolnie brniesz naprzod, siniaczysz sobie golenie, przewracasz sie, wstajesz, po omacku wedrujesz od sciany do sciany i liczysz, ze w koncu natrafisz dlonia na kontakt. A potem – by pozostac przy tej kiepskiej, lecz niestety trafnej analogii – gdy nim pstrykniesz i pokoj zaleje swiatlo, niekiedy odkrywasz, ze pokoj ten wyglada tak, jak go sobie wyobrazales. I wtedy zadajesz sobie pytanie, czy nie lepiej byloby, gdybys na zawsze pozostal w mroku.

Win oczywiscie poszerzylby te analogie. Wskazalby, ze sa inne rozwiazania. Ze mozna po prostu wyjsc z ciemnego pokoju. Mozna przyzwyczaic oczy do mroku i pogodzic sie z tym, ze niczego nie widac wyraznie. Mozna nawet zgasic swiatlo natychmiast po zapaleniu. W przypadku losu Horace'a i Brendy Slaughterow mial racje. Ale czy rowniez w sprawie Clu Haida? Myron nie byl tego pewien. Odszukal kontakt. Zapalil swiatlo. Jednak analogia nie wytrzymala proby, nie tylko dlatego, ze od poczatku byla niemadra. Pokoj pozostal niewyrazny, jakby patrzyl nan przez zaslone prysznicowa. Widzial swiatla i cienie. Rozroznial ksztalty. Lecz uprzytomnienie sobie, co sie wlasciwie stalo, wymagalo odsuniecia zaslony.

Jeszcze mogl sie wycofac, nie dotykac jej albo zgasic swiatlo. Jednak ciemnosc i opcje, ktore wymienilby Win, niczego nie rozwiazywaly. W mroku nie widac gnicia. Procesy gnilne, rozwijajac sie swobodnie, bez przeszkod, wreszcie strawia wszystko, nawet czlowieka skulonego w kacie, starajacego sie z calych sil nie zblizyc do przekletego kontaktu.

Dlatego Myron wsiadl do samochodu, wrocil do domu na Claremont Road, zapukal do drzwi, a Barbara Cromwell ponownie kazala mu odejsc.

– Wiem, dlaczego Clu Haid tu przyjechal – zaczal mowic i mowil dopoty, dopoki go nie wpuscila.

Po wyjsciu od niej zadzwonil do Wina. Dlugo rozmawiali. Najpierw o smierci Clu Haida. Potem o Alu Bolitarze. Pomoglo, choc niewiele. Zadzwonil do Terese i podzielil sie z nia tym, co odkryl. Przyrzekla sprawdzic niektore fakty, korzystajac z wlasnych zrodel.

– A wiec Win mial racje – skonstatowala. – Jestes bezposrednio zwiazany ze sprawa.

– Tak.

– Ja sie obwiniam codziennie. Przyzwyczaj sie do tego. Chcial jej zadac wiecej pytan, dobrze wiedzac, ze znow nie czas po temu.

Zadzwonil z komorki w dwa miejsca. Najpierw do kancelarii Hester Crimstein.

– Gdzie pan jest? – zaczela obcesowo.

– Jest pani w kontakcie z Bonnie Haid, tak?

– Moj Boze, co pan zrobil?! – spytala po chwili.

– One nie mowia wszystkiego, Hester. Zaloze sie, ze Esperanza wyjawila pani bardzo malo.

– Gdzie pan jest, do cholery?!

– Bede za trzy godziny – odparl. – Niech pani sprowadzi Bonnie.

A potem polaczyl sie z Sophie Mayor. Kiedy podniosla sluchawke, powiedzial dwa slowa:

– Znalazlem Lucy.

37

Choc staral sie mknac jak Win, przekraczalo to jego mozliwosci. Mimo ze przyspieszyl, na drodze dziewiecdziesiatej piatej i tak natrafil na roboty. Na drodze dziewiecdziesiatej piatej zawsze trafiasz na roboty drogowe. W stanie Connecticut jest to prawem. Sluchal radia. Rozmawial przez telefon. Bal sie. Hester Williams byla starsza wspolniczka w megafirmie prawniczej o wysokiej renomie i jeszcze wyzszych rachunkach wystawianych za uslugi. Spodziewajaca sie Myrona atrakcyjna recepcjonistka zaprowadzila go do sali konferencyjnej korytarzem ze scianami wylozonymi boazeria wygladajaca jak mahoniowa tapeta. Przy kazdym z foteli wokol stolu na dwadziescia osob lezaly piora i notatniki, za ktore obciazano niczego niepodejrzewajacych klientow astronomicznie wysokimi kosztami. Hester Crimstein i Bonnie Haid siedzialy obok siebie plecami do okna.

– Nie wstawajcie panie – rzekl, widzac, ze sie podnosza.

– O co chodzi? – spytala adwokatka. Myron zignorowal pytanie i spojrzal na zone Clu.

– Bylas bliska powiedzenia mi tego, co, Bonnie? Po moim powrocie z Karaibow. Zastanawialas sie, czy ratujac Clu, nie oddalismy mu niedzwiedziej przyslugi. Czy to nasze oslanianie i chronienie nie doprowadzilo go do smierci. Zaprzeczylem, mowiac, ze za jego smierc odpowiada ten, kto go zastrzelil. Ale nie wiedzialem wszystkiego, prawda?

Вы читаете Ostatni Szczegol
Добавить отзыв
ВСЕ ОТЗЫВЫ О КНИГЕ В ИЗБРАННОЕ

0

Вы можете отметить интересные вам фрагменты текста, которые будут доступны по уникальной ссылке в адресной строке браузера.

Отметить Добавить цитату