oddzielajaca dobro od zla niewiele sie rozni od tej na boisku. Zrobiona z substancji tak nietrwalej jak wapno, z uplywem czasu zanika. Wciaz trzeba ja poprawiac. Gdy przejdzie po niej odpowiednio wielu graczy, rozmazuje sie i zaciera tak bardzo, ze to, co prawidlowe, zmienia sie w przekroczenie i vice versa – podobnie w zyciu, tez czasem nie sposob odroznic dobra od zla.
– Powiedzial pan, ze znalazl moja siostre – przerwal cisze glos Jareda Mayora. Myron spojrzal w kierunku lawki graczy.
– Sklamalem – odparl.
Po betonowych schodach zstepowali Jared z matka. Myron wstal. Jared zaczal cos mowic, ale Sophie polozyla mu reke na ramieniu. Szli jak para trenerow na rozmowe z miotaczem, ktory zmienia poprzednika.
– Panska siostra nie zyje – dodal. – O czym oboje wiecie. Szli dalej.
– Zginela w wypadku samochodowym. W chwili zderzenia.
– Byc moze – odparla Sophie.
– Byc moze? – zdziwil sie Myron.
– Moze w chwili zderzenia, a moze nie. Clu Haid i Billy Lee Palms nie byli lekarzami, tylko glupimi pijanymi baseballistami. Lucy mogla byc jedynie ranna. Moze zyla. Jakis lekarz moglby ja uratowac.
– Niewykluczone – przyznal Myron.
– Niech pan mowi – zachecila. – Chce posluchac, co pan ma do powiedzenia.
– Bez wzgledu na stan faktyczny pani corki po wypadku Clu i Billy Lee byli pewni, ze nie zyje. Clu sie przerazil. Juz sama jazda po pijanemu byla powaznym przestepstwem, a co dopiero spowodowanie wypadku ze skutkiem smiertelnym. Cos takiego nie upiecze sie nikomu, chocby nie wiem jak swietnie podkrecal pilki. Clu i Billy Lee wpadli w poploch. Nie znam szczegolow tej historii. Zna je zapewne Sawyer Wells. Domyslam sie, ze ukryli zwloki. Ta droga byla rzadko uczeszczana, ale i tak nie mieli dosc czasu, zeby pogrzebac Lucy przed przyjazdem policji i karetki. Tak wiec najpewniej schowali ja w krzakach. A kiedy sie uspokoilo, wrocili i ja zakopali. Jak wspomnialem, nie znam szczegolow. Watpie, czy maja wieksze znaczenie. Wazne, ze Clu i Billy Lee pozbyli sie ciala.
– Nie ma pan na to zadnych dowodow – oswiadczyl Jared, stajac naprzeciwko Myrona. Myron zareagowal, caly czas wpatrujac sie w Sophie Mayor.
– Mijaja lata. Lucy dawno nie ma. Ale nie w glowach Clu Haida i Billy'ego Lee Palmsa. Byc moze nadinterpretuje, moze oceniam ich zbyt lagodnie. Niemniej to, co zrobili tamtej nocy, zdecydowalo o calym ich zyciu. O sklonnosciach obu do samodestrukcji. O narkotykach…
– Ocenia pan ich zbyt lagodnie – powiedziala Sophie Mayor. Czekal na dalszy ciag.
– Niech pan nie przypisuje im wyrzutow sumienia – dodala. – To nikczemnicy.
– Byc moze ma pani racje. Niepotrzebnie wdalem sie w analize. Lecz to nic nie zmienia. Clu i Billy Lee sami stworzyli sobie pieklo, ale nie az takie, jak cierpienie, ktorego doswiadczyla pani rodzina. Mowila mi pani, jak straszna udreka jest to, ze sie nie zna prawdy, zycie z ta swiadomoscia na co dzien. Odkrycie, jak zginela i zostala pogrzebana corka, wzmoglo udreke.
Sophie Mayor wciaz trzymala glowe wysoko. Ani drgnela.
– Wie pan, jak dowiedzielismy sie wreszcie, co sie stalo z Lucy? – spytala.
– Od Sawyera Wellsa – odparl Myron. – Jego osma zasada brzmi: „Wyznaj cos o sobie przyjacielowi, cos strasznego, czego za nic nie chciales zdradzic nikomu. Poczujesz sie lepiej. Przekonasz sie, ze zaslugujesz na milosc”. Wells zajmowal sie narkomanami w Rockwell. Billy Lee byl tam pacjentem. Domyslam sie, ze Wells przylapal go w trakcie odwyku. Zapewne w momencie, kiedy majaczyl i szalal. Billy zrobil to, czego zazadal terapeuta. Przyznal sie do najgorszego, do tej chwili w zyciu, ktora przesadzila o wszystkich innych. Wells dostrzegl w tym dla siebie wygrana, loteryjny los do zdobycia rozglosu. Bogata rodzine Mayorow, wlascicieli firmy Mayor Software. Zglosil sie wiec do pani i meza i podzielil sie z wami tym, co uslyszal.
– Nie ma pan na to zadnych dowodow! – powtorzyl Jared. Sophie znow uciszyla go gestem.
– Niech pan mowi, Myron. Co dalej?
– Dzieki tej informacji odszukaliscie cialo corki. Nie wiem, czy znalezli je wynajeci prywatni detektywi, czy moze wasze pieniadze i wplywy zamknely wladzom usta. Dla kogos z wasza pozycja to nic trudnego.
– No dobrze, ale skoro to wszystko jest prawda, dlaczego tego nie ujawnilam? Dlaczego nie wnioslam oskarzenia przeciwko Clu i Billy'emu Lee… albo panu?
– Bo nie miala pani podstaw.
– Jak to?
– Zwloki lezaly w ziemi przez dwanascie lat. Nie bylo zadnych dowodow. Samochod dawno przepadl, wiec tez nie mogl byc dowodem. W protokole policji stwierdzono, iz badanie alkomatem wykazalo, ze Clu nie byl pijany. Czym pani dysponowala? Bredzeniem cpuna po naglym odstawieniu narkotykow? Sawyer Wells prawdopodobnie wymusil na Billym Lee wyznanie, a jesli nawet nie wymusil, co z tego? Twierdzenie Palmsa o przekupieniu policji opieralo sie wylacznie na poglosce, bo przeciez nie byl swiadkiem wreczenia lapowki. Zdawala pani sobie z tego sprawe, prawda?
Sophie Mayor milczala.
– Oznaczalo to, ze wymierzenie sprawiedliwosci, to, czy Gary i pani pomscicie smierc corki, zalezy od was. – Myron urwal, spojrzal na Jareda i znow na Sophie. – Powiedziala mi pani o pustce. Ze woli pani wypelnic ja nadzieja.
– Tak.
– A kiedy nadzieja przepadla, sczezla po odkryciu szczatkow waszej corki, pani i mezowi pozostalo wypelnic te pustke czym innym.
– Tak.
– I wypelniliscie ja zemsta. Spojrzala mu prosto w oczy.
– Obwinia pan nas, Myron? Nie odpowiedzial.
– W przypadku przekupnego szeryfa wyreczyl nas rak. W przypadku drugiego policjanta, no coz, pieniadze to wplywy, o czym dobrze wie panski przyjaciel Win. Na nasza prosbe Federalne Biuro Sledcze zastawilo na niego pulapke. Chwycil przynete. O tak, z przyjemnoscia zniszczylismy mu zycie.
– Ale najbardziej chcieliscie zaszkodzic Chi – wtracil Myron.
– Zaszkodzic to nic. Chcialam go zmiazdzyc.
– Jego zycie i tak bylo w rozsypce – rzekl Myron. – Zeby naprawde go zmiazdzyc, najpierw trzeba mu bylo dac nadzieje. Dac nadzieje, a potem ja odebrac. Nic nie boli tak bardzo, jak jej strata. Wiedziala to pani, zyjac wraz z mezem nadzieja tyle lat. Tak wiec kupiliscie Jankesow. Przeplaciliscie, lecz co z tego? Mieliscie pieniadze. Nie zalezalo wam na nich. Wkrotce po dokonaniu transakcji Gary zmarl.
– Z rozpaczy – przerwala mu Sophie. Uniosla glowe i Myron pierwszy raz dostrzegl w jej oku lze.
– Z wieloletniej rozpaczy.
– Kontynuowala pani plan bez niego…
– Tak.
– Skupiajac sie na jednym jedynym celu: na dostaniu w swoje rece Clu. Byla to w powszechnej opinii niemadra wymiana, na dodatek dziwna, zwazywszy na to, ze reszte decyzji w sprawach sportowych wlascicielka klubu powierzyla innym. Pani chodzilo jednak wylacznie o sciagniecie Haida. Tylko z tego powodu kupila pani Jankesow. Zeby dac mu ostatnia szanse. Co wiecej, Clu sie jej chwycil. Zaczal porzadkowac swoje zycie. Nie cpal, nie pil. Swietnie rzucal. Byl maksymalnie szczesliwy. Miala go pani w reku.
– A potem zacisnelas piesc.
Jared otoczyl reka ramiona matki i przytulil ja do siebie.
– Nie znam kolejnosci zdarzen – ciagnal Myron. – Poslala mu pani, tak jak mnie, dyskietke komputerowa. Wiem to od Bonnie. Wyznala mi rowniez, ze go pani szantazowala. Anonimowo. To wyjasnia sprawe zaginionych dwustu tysiecy. Doprowadzila pani do tego, ze zyl w strachu, w czym mimowolnie pomogla pani Bonnie, skladajac papiery o rozwod. Sytuacja dojrzala, zeby go dobic. Zorganizowala pani kontrole antynarkotykowa tak, zeby na niej wpadl. Dopomogl w tym Sawyer Wells. Nadawal sie najlepiej, wiedzial, jak sie sprawy maja. Wszystko poszlo jak z platka. Nie dosc ze test zniszczyl Haida, to odwrocil uwage od pani. No, bo kto podejrzewalby osobe, w ktora rowniez uderzala wpadka Clu? Ale o to pani nie dbala. Jankesi nic dla pani nie znaczyli, sluzyli jedynie jako srodek do zniszczenia nikczemnika.
– Swieta prawda – przyznala.
– Nie rob tego – ostrzegl matke Jared.