– A co nam pozostaje?

Skinela glowa synowi. Jared ujal reke matki i ruszyli w strone lawki zawodnikow.

– Jest mi bardzo przykro – rzekl Myron.

Sophie Mayor zatrzymala sie. Wypuscila reke syna i przyjrzala sie Myronowi.

– Przekupujac tych policjantow, popelnil pan przestepstwo – powiedziala, przesuwajac oczami po jego twarzy. – Przez pana ja i moja rodzina cierpielismy cale lata. Mozliwe, ze przyczynil sie pan do przedwczesnej smierci mego meza. Mial pan tez swoj udzial w smierci Clu Haida i Billy'ego Lee Palmsa. A mnie zmusil do okropnych czynow, do ktorych, jak sadzilam, nie jestem zdolna. – Cofnela sie do syna, patrzac juz nie tyle oskarzycielsko, co ze zmeczeniem. – Nie chce pana ranic jeszcze bardziej. Przeprosiny zechce pan z laski swojej zachowac dla siebie.

Odczekala chwile, lecz nie skorzystal z prawa do repliki. Mayorowie zeszli po schodach i znikneli, zostawiajac go samego z trawa, ziemia i jasnymi swiatlami stadionu.

39

Na parkingu Win zmarszczyl brwi.

– Nikt nawet nie wyjal broni – poskarzyl sie, chowajac czterdziestkeczworke do kabury.

Myron bez slowa wsiadl do samochodu, a Win do swojego. Po niespelna pieciu minutach zadzwonila komorka.

– Wycofuja oskarzenie – oznajmila Hester Crimstein. – Esperanza wyjdzie jutro. Jezeli nie wniesiemy sprawy, przeprosza ja i oczyszcza z zarzutow.

– Przyjmie pani propozycje? – spytal Myron.

– To zalezy od Esperanzy. Mysle, ze sie zgodzi.

Pojechal do domu Haidow. W drzwiach wyminal zagniewana tesciowa Clu. Zastal Bonnie sama. Pokazal jej list. Rozplakala sie. Przytulil ja. Stal w drzwiach, patrzac na dwoch spiacych malcow do chwili, kiedy matka Bonnie klepnela go w ramie i poprosila, zeby wyszedl. Wrocil do mieszkania Wina. Po otwarciu drzwi zobaczyl walizke Terese.

– Spakowalas sie – powiedzial, gdy wyszla do przedpokoju.

– Nic nie ujdzie uwagi mezczyzny, ktorego kocham – odparla z usmiechem. Czekal na dalszy ciag.

– Za godzine lece do Atlanty – wyjasnila.

– Aha.

– Rozmawialam z moim szefem w CNN. Spadla ogladalnosc. Chce, zebym jutro wrocila na wizje.

– Aha – powtorzyl Myron. Terese skubnela pierscionek.

– Probowales kiedys zwiazku na odleglosc? – spytala.

– Nie.

– Moze warto sprobowac.

– Moze.

– Podobno nic tak dobrze nie robi na seks.

– Z seksem nigdy nie mielismy klopotow, Terese.

– Istotnie. Zerknal na zegarek.

– Powiedzialas, ze za godzine? Usmiechnela sie.

– Scislej za godzine i dziesiec minut.

– Uff! – sapnal z ulga, przysuwajac sie do niej.

– Bedzie ci jej brak – powiedzial Win. Byla polnoc. Ogladali w salonie telewizje.

– Na weekend lece do Atlanty – odparl Myron.

– Najlepszy scenariusz.

– Co masz na mysli?

– To, ze jestes zalosnym, potrzebujacym uczucia gosciem, niespelnionym z braku stalej dziewczyny. A ktoz lepiej nadaje sie do tej roli niz kobieta czynna zawodowo, ktora mieszka tysiac mil od ciebie? Znow zamilkli. Ogladali powtorke Frasiera na kanale jedenastym. Serial coraz bardziej im sie podobal.

– Agent reprezentuje swoich klientow – rzekl Win podczas reklamy. – Wystepuje w ich imieniu. Nie moze sie przejmowac reperkusjami.

– Naprawde tak uwazasz?

– Pewnie, czemu nie? Myron wzruszyl ramionami.

– No tak, czemu nie. – Ogladal nastepna reklame. – Esperanza wytknela mi, ze za latwo naruszam zasady.

Win milczal.

– Rzeczywiscie jakis czas to robilem. Przekupilem policjantow, zeby ukryc przestepstwo.

– Nie wiedziales, jak ciezkie.

– Czy to wazne?

– Oczywiscie. Myron pokrecil glowa.

– Depczemy po przekletej linii autowej, az w koncu tracimy ja z oczu – rzekl cicho.

– O czym mowisz?

– O nas. Sophie Mayor zarzucila mi, ze robimy to samo, co ona. Bierzemy prawo w swoje rece. Lamiemy zasady.

– No i?

– To nie jest w porzadku.

– Och, daruj sobie. Win sciagnal brwi.

– Krzywdzimy niewinnych.

– Policja tez ich krzywdzi.

– Ale nie tak. Esperanza ucierpiala, choc nie miala z tym wszystkim nic wspolnego. Clu zasluzyl na kare, lecz o losie Lucy Mayor zadecydowal przypadek. Win zabebnil dwoma palcami w podbrodek.

– Jesli pominac kwestie wzglednej powagi przestepstwa, jakim jest jazda w stanie nietrzezwym, w sumie nie byl to jednak przypadek. Clu postanowil zakopac zwloki. Fakt, ze nie mogl wytrzymac z samym soba, nie jest usprawiedliwieniem.

– Musimy z tym skonczyc, Win.

– Z czym?

– Z lamaniem zasad.

– Pozwol, ze zadam ci pytanie, Myron. – Win wciaz bebnil palcami po podbrodku. – Zalozmy, ze jestes Sophie Mayor i Lucy jest twoja corka. Co bys zrobil?

– Byc moze to samo. Ale czy slusznie?

– To zalezy.

– Od czego?

– Od czynnika Clu Haida: czy potrafisz wytrzymac z samym soba.

– I tyle?

– I tyle. Potrafisz wytrzymac z samym soba? Bo ja z soba tak.

– I dobrze ci z tym?

– Z czym?

– Z tym, ze zyjesz w swiecie, w ktorym ludzie biora prawo w swoje rece.

– Dobry Boze, skadze. Nie zalecam tego srodka innym.

– Tylko sobie.

Win wzruszyl ramionami.

– Ufam wlasnemu rozeznaniu. Ufam tez twojemu. Chcialbys cofnac czas i pojsc inna droga. Niestety, tak sie nie da. Podjales decyzje. Sluszna, bo oparta na tym, co wiedziales. Trudna, ale czy sa inne? Jej final mogl byc calkiem inny. Clu mogl po tym doswiadczeniu zmadrzec, stac sie lepszy. Rzecz w tym, ze nie wolno martwic sie o dalekosiezne skutki, ktorych nie sposob przewidziec.

– Martwic sie jedynie o to, co tu i teraz?

Вы читаете Ostatni Szczegol
Добавить отзыв
ВСЕ ОТЗЫВЫ О КНИГЕ В ИЗБРАННОЕ

0

Вы можете отметить интересные вам фрагменты текста, которые будут доступны по уникальной ссылке в адресной строке браузера.

Отметить Добавить цитату