Przypomniala sobie tamto popoludnie, kiedy stala w otwartych drzwiach do piwnicy, bojac sie zejsc po ciemnych schodach. Przypomniala sobie duszacy upal wewnatrz domu i pot moczacy jej biustonosz i koszule. Przypomniala sobie strach, ktory wyczuwala wszystkimi zmyslami. Intuicja podpowiadala jej, ze cos bylo nie w porzadku. Przeczuwala, co ja spotka po zejsciu tymi schodami.
– Dlaczego? – powtorzyl Dean.
– Tam byla ofiara – szepnela.
– Catherine Cordell?
– Byla w piwnicy. Przywiazana do pryczy…
– Na przynete.
Zamknela oczy.
Poczula zapach wilgotnej ziemi i krwi Catherine. Zapach wlasnego potu, kwasnego od strachu.
– Polknelam haczyk.
– Wiedzial, ze tak zrobisz.
– Powinnam byla to przewidziec…
– Myslalas tylko o ofierze.
O Catherine Cordell.
– Chcialam ja ocalic.
– I zrobilas blad.
Otworzyla oczy i spojrzala nan z gniewem.
– Blad?
– Nie sprawdzilas przedtem pomieszczenia.
Wystawilas sie na atak. Popelnilas najbardziej podstawowe bledy. Zdumiewajace jak na tak inteligentna osobe.
– Nie byles tam. Nie znasz sytuacji, w jakiej sie znalazlam.
– Przeczytalem twoje zeznanie.
– W piwnicy lezala Catherine Cordell. Krwawila…
– Pokierowalas sie normalnym, ludzkim odruchem. Probowalas jej pomoc.
– Tak.
– I wpakowalas sie w klopoty.
Przestalas rozumowac jak glina. Wscieklosc w jej spojrzeniu nie wytracila go z rownowagi. Ledwie na nia patrzyl, jego twarz wyrazala opanowanie i pewnosc siebie, co szczegolnie powiekszalo jej rozterke.
– Nigdy nie przestaje myslec jak glina.
– W tamtej piwnicy przestalas. Pozwolilas, zeby ofiara cie zdekoncentrowala.
– Moim podstawowym obowiazkiem jest troska o ofiare.
– Jesli nawet to zagraza wam obojgu? Gdzie tu logika?
– Logika.
To byl caly Dean.
Nie spotkala jeszcze nikogo, kto traktowalby rownie beznamietnie zarowno zywych, jak i umarlych.
– Nie moglam pozwolic, zeby umarla – odparla.
– To byla moja pierwsza… moja jedyna mysl.
– Znalas ja?
– Cordell?
– Tak.
– Bylyscie przyjaciolkami?
– Nie.
– Odpowiedz padla tak blyskawicznie, ze Dean podniosl brwi w niemym pytaniu.
Rizzoli westchnela gleboko.
– Byla objeta dochodzeniem w sprawie Chirurga, nic wiecej – dodala.
– Nie lubilas jej?
Rizzoli milczala, zaskoczona sondowaniem tej kwestii przez Deana. Po chwili powiedziala: – Ujmijmy to tak: nie czulam do niej szczegolnej sympatii. Bylam o nia zazdrosna. Z powodu jej urody. Z powodu zauroczenia Thomasa Moorea.
– Ale Catherine Cordell padla w koncu ofiara – stwierdzil Dean.
– Z poczatku nie wiedzialam, jaka byla jej rola. Pod koniec stalo sie jasne, ze Chirurg poluje na nia.
– Pewnie masz poczucie winy, ze jej nie uwierzylas.
Rizzoli milczala.
– Czy dlatego tak ci zalezalo, zeby ja uratowac?
Zesztywniala, dotknieta tym pytaniem.
– Znalazla sie w niebezpieczenstwie. To byl wystarczajacy powod.
– Podjelas nieroztropnie ryzyko.
– Nie wydaje mi sie, zeby ryzyko i roztropnosc daly sie polaczyc w jednym zdaniu.
– Chirurg zastawil pulapke, a ty dalas sie nabrac.
– Niech ci bedzie. Popelnilam blad…
– Ktory on przewidzial.
– Skad mogl to wiedziec?
– Wie o tobie bardzo wiele.
To sie bierze z wiezi, ktora was laczy.
Zerwala sie z kanapy.
– Brednie.
– Powiedziawszy to, wyszla z saloniku.
Poszedl za nia do kuchni, w dalszym ciagu przesladujac ja swoimi teoriami, ktorych nie chciala sluchac. Mysl o mozliwosci istnienia jakiegokolwiek zwiazku miedzy nia a Hoytem budzila w niej odraze; nie mogla dluzej zniesc wysluchiwania takich bzdur. Tymczasem wszedl za nia do klaustrofobicznej kuchni, zmuszajac ja do wysluchania tego, co chcial jej powiedziec.
– On ma tak samo latwy wglad w twoja psychike – orzekl Dean – jak ty w jego.
– Nie znal mnie wowczas.
– Jestes pewna?
Mogl sledzic postepy dochodzenia.
Wiedziec, ze jestes w zespole.
– Tylko tyle.
Nic wiecej nie mogl o mnie wiedziec.
– Mysle, ze jest bardziej pojetny, niz przypuszczasz. Karmi sie strachem kobiet.
Mozesz to wyczytac w jego profilu psychologicznym. Pociagaja go kobiety okaleczone, zniszczone psychicznie, ofiary gwaltow. Odroznia bezblednie te cierpiace od wszystkich innych. Ich bol go podnieca, potrafi go odczytac z najsubtelniejszych symptomow: barwy glosu, sposobu trzymania glowy, unikania kontaktu wzrokowego… drobnych znakow fizycznych, ktorych reszta z nas nie dostrzega. Wie, ktore sa okaleczone, i te wlasnie wykorzystuje.
– Nie jestem ofiara.
– Teraz juz jestes.
Hoyt zrobil z ciebie ofiare.