– Nie musialam.

Nigdy nie posylalam zadnych zdjec panu Hoytowi.

– Znaleziono je w jego celi, w kopercie z pani zwrotnym adresem.

– Zapewne uzyl tej koperty, zeby je przechowac.

Oddala zdjecia Rizzoli.

– Co dokladnie pani do niego wysylala?

– Listy. Formularze podan o zwolnienie… do podpisania i zwrotu.

– Co bylo w tych podaniach?

– Jego szkolne wyniki.

Szczegoly z dziecinstwa. Informacje, ktore moglyby mi pomoc w ocenie jego przeszlosci.

– Ile razy pani do niego napisala?

– Cztery lub piec.

– Zawsze odpowiadal?

– Tak. Mam jego listy w teczce. Moge pani dac kopie.

– Probowal sie z pania skontaktowac po ucieczce?

– Czy pani sadzi, ze nie zawiadomilabym o tym policji?

– Trudno mi odpowiedziec, doktor O’Donnell. Nie wiem, jaki byl charakter waszego zwiazku.

– Nasz zwiazek byl korespondencyjny. Nie bylismy przyjaciolmi.

– Mimo to pisywala pani do niego. Cztery lub piec razy.

– Nawet go odwiedzilam. Wywiad zostal zarejestrowany na tasmie, ktora rowniez moge pani udostepnic.

– Czemu poswiecala mu pani czas?

– Mial duzo do opowiedzenia. Udzielil nam lekcji.

– W jaki sposob zarznac kobiete?

– Slowa wymknely sie z ust Jane, zanim zdazyla pomyslec; pocisk gorzkiego wzburzenia, ktory nie zdolal przebic pancerza doktor O’Donnell.

– Jako stroz prawa, widzi pani jedynie koncowy efekt – odpowiedziala z niezmaconym spokojem.

– Brutalnosc… przemoc… Straszliwe zbrodnie, ktore sa jedynie naturalna konsekwencja tego, przez co ci ludzie przeszli.

– A co pani widzi?

– Po zbadaniu ich przeszlosci widze przyczyny.

– Zaraz sie dowiem, ze ich zbrodnie sa wynikiem nieszczesliwego dziecinstwa.

– A czy pani wie, jakie dziecinstwo mial Warren?

Rizzoli poczula, jak burzy sie w niej krew. Nie miala ochoty na rozmowe o zrodle obsesji Hoyta.

– Jego ofiary maja gdzies jego dziecinstwo.

Ja tez.

– Ale czy pani cokolwiek o nim wie?

– Powiedziano mi, ze byl absolutnie normalny. Wiem, ze mial lepsze dziecinstwo niz mnostwo innych ludzi, ktorzy nie zarzynaja kobiet.

– Normalny.

– Wydawalo sie, ze to okreslenie ubawilo doktor O’Donnell.

Pierwszy raz, od chwili kiedy usiedli, zwrocila sie do Deana.

– Agencie Dean, jaka jest panska definicja normalnosci?

Wymienili przeciagle spojrzenia – ciag dalszy dawnej potyczki, nie do konca rozstrzygnietej, lecz glos Deana nie zdradzal nieprzyjaznych uczuc.

– Detektyw Rizzoli zadala pytanie. Prosze na nie odpowiedziec, pani doktor – odparl spokojnie.

Jane dziwilo, ze tak dlugo powstrzymal w sobie chec nadawania tonu rozmowie.

W jej opinii byl czlowiekiem przyzwyczajonym do odgrywania glownej roli, a jednak przy przesluchaniu doktor O’Donnell nie przejal inicjatywy, zadowalajac sie rola obserwatora.

Poniesiona zloscia pozwolila, zeby rozmowa odbiegla od tematu. Musiala odzyskac kontrole nad jej przebiegiem, ale zeby to osiagnac, powinna sie uspokoic, a potem postepowac spokojnie i metodycznie.

– Kiedy zaczeliscie do siebie pisywac? – spytala.

– Okolo trzech miesiecy temu – odparla rzeczowo doktor O’Donnell.

– Dlaczego postanowila pani napisac do niego?

– Chwileczke.

Doktor O’Donnell wydawala sie zaskoczona.

– Pomylka. Nie ja pierwsza do niego napisalam.

– Twierdzi pani, ze to Hoyt zainicjowal korespondencje?

– Owszem. Napisal do mnie pod pretekstem, ze slyszal o moich badaniach w dziedzinie patologii przemocy. Wiedzial, ze bywalam swiadkiem obrony w rozmaitych sprawach.

– Chcial pania zaangazowac?

– Nie.

Zdawal sobie sprawe, ze nie ma szans na zmiane wyroku. Bylo juz za pozno. Pomyslal, ze jego przypadek moze mnie zainteresowac, i mial racje.

– Dlaczego?

– Ma pani na mysli to, dlaczego mnie zainteresowal?

– Dlaczego tracila pani czas na kogos takiego jak Hoyt.

– Jest dokladnie takim rodzajem osobnika, o jakim chcialabym wiedziec wiecej.

– Badalo go z pol tuzina psychiatrow.

Nie ma zadnych odchylek. Jest absolutnie normalny, poza tym, ze lubi zabijac kobiety. Lubi je wiazac, a potem rozcinac im brzuchy.

Ekscytuje go odgrywanie roli chirurga, z ta roznica, ze robi to, gdy sa w pelni swiadome i wiedza, co sie z nimi dzieje.

– Mimo to uznala go pani za normalnego.

– Byl w pelni wladz umyslowych. Wiedzial, co robi, i czerpal z tego satysfakcje.

– Chce pani powiedziec, ze jest zly z urodzenia.

– Wlasnie tak to widze – odparla Rizzoli.

Doktor O’Donnell patrzyla na nia dluzsza chwile wzrokiem, ktory zdawal sie przeswidrowywac czlowieka na wylot.

Czyzby doswiadczenie psychiatryczne nauczylo ja przenikac zewnetrzne maski i widziec, co sie pod nimi krylo?

Podniosla sie.

– Chodzmy do mojego gabinetu – zaproponowala.

– Mam cos, co powinniscie zobaczyc.

Poprowadzila ich korytarzem, dywan w kolorze czerwonego wina tlumil ich kroki. Pokoj, do ktorego weszli, stanowil przeciwienstwo bogato udekorowanego salonu.

Gabinet doktor O’Donnell mial scisle profesjonalny wystroj: biale sciany, polki wypelnione fachowa literatura i standardowe, metalowe szafki na akta.

Rizzoli pomyslala sobie, ze samo wejscie do tego pomieszczenia narzuca

Вы читаете Skalpel
Добавить отзыв
ВСЕ ОТЗЫВЫ О КНИГЕ В ИЗБРАННОЕ

0

Вы можете отметить интересные вам фрагменты текста, которые будут доступны по уникальной ссылке в адресной строке браузера.

Отметить Добавить цитату