odgarnela wlosy z czola i bez powodzenia usilowala nadac glosowi zartobliwy ton.
– Nie o to chodzi, LuAnn. Nie chcialem… – Charlie urwal i wzruszyl ramionami. – Posluchaj, ledwie udalo mi sie skonczyc szkole srednia. Do college’u nawet nie probowalem startowac, a jakos daje sobie rade. Oboje nie mozemy uchodzic za absolwentow Harvardu, no i co z tego? – Dotknal lekko jej ramienia. – Wyspij sie dobrze. Jutro wyjdziemy na miasto, pozwiedzamy i bedziesz sie mogla wygadac za wszystkie czasy, co ty na to?
Twarz jej sie rozjasnila.
– Fajnie.
– I ubierz sie cieplej, bo na jutro zapowiadaja ochlodzenie.
LuAnn spuscila wzrok na swoja wymieta bluzke i dzinsy.
– To wszystko, co mam – wybakala z zaklopotaniem. – Wyjechalam z domu, jak stalam.
– I bardzo dobrze – rzekl uprzejmie Charlie. – Z bagazem tylko klopoty. – Obrzucil ja taksujacym spojrzeniem. – Masz okolo metra siedemdziesieciu pieciu, tak? Rozmiar: osemka?
LuAnn kiwnela glowa i zarumienila sie.
– Od gory chyba troche wiekszy.
Oczy Charliego zatrzymaly sie na chwile na wysokosci jej biustu.
– Dobra – powiedzial. – Przyniose ci jutro jakies ciuszki. Dla Lisy tez. Ale to troche potrwa. Umowmy sie, ze jestem u ciebie okolo poludnia.
– Bede mogla zabrac Lise?
– Jasne, mala idzie z nami.
– Dzieki, Charlie. Naprawde bardzo ci dziekuje. Nie mialabym odwagi wyjsc na ulice sama. A bardzo mnie tam ciagnie. Nigdy w zyciu nie bylam w takim duzym miescie. Zaloze sie, ze w samym tym hotelu ludzi jest wiecej niz w calym moim miasteczku.
Charlie rozesmial sie.
– Tak, ja jestem stad i dla mnie to naturalne. Ale rozumiem cie. Bardzo dobrze rozumiem.
Po jego wyjsciu LuAnn wyjela Lise z nosidelka i glaskajac po wloskach, polozyla na srodku krolewskiego loza. Rozebrala szybko mala, wykapala w ogromnej wannie i ubrala w pizamke. Polozyla dziewczynke z powrotem na lozku, okryla kocem i oblozyla po bokach duzymi poduchami, zeby mala nie stoczyla sie na podloge. Zastanawiala sie wlasnie, czy sama tez nie powinna wejsc do wanny, zeby wymoczyc w wodzie obolale czlonki, kiedy zadzwonil telefon. Po chwili wahania siegnela po sluchawke.
– Halo?
– Panna Freeman?
– Przepraszam, ale to… – Dala sobie w myslach solidnego kuksanca. – Tak, slucham.
– Nastepnym razem troche szybciej, LuAnn – upomnial Jackson. – Ludziom rzadko zdarza sie zapominac, jak sie nazywaja. No i jak tam? Zaopiekowano sie toba?
– Jak najbardziej. Charlie jest cudowny.
– Charlie? A tak, oczywiscie. Masz kupon?
– Lezy w sejfie.
– Dobry pomysl. Masz pod reka papier i cos do pisania?
LuAnn rozejrzala sie po pokoju i na antycznym biureczku pod oknem wypatrzyla arkusz papieru i dlugopis.
– Notuj, ile mozesz – podjal Jackson. – Jak nie zdazysz czegos zapisac, to wszystkie szczegoly i tak bedzie znal Charlie. Ucieszy cie pewnie wiadomosc, ze wszystko juz dopiete na ostatni guzik. Losowanie loterii krajowej odbywa sie pojutrze o szostej wieczorem. Mozesz je ogladac w telewizji w swoim pokoju hotelowym. Bedzie transmitowane na zywo przez wszystkie wieksze sieci. Obawiam sie jednak, ze u ciebie nie wywola ono specjalnego dreszczyku emocji. – LuAnn wyobrazila sobie kpiacy usmieszek rozciagajacy mu wargi przy tych slowach. – Potem caly kraj z zapartym tchem bedzie czekal na wylonienie zwyciezcy. Nie zglosisz sie od razu. Musimy dac ci czas, teoretycznie, ma sie rozumiec, na ochloniecie, pozbieranie mysli, moze na zasiegniecie porady u finansistow, prawnikow, i tak dalej. Dopiero po uplywie tego okresu przejsciowego wyruszysz w podroz do Nowego Jorku. Zwyciezcy nie sa, rzecz jasna, zobowiazani do przyjezdzania do Nowego Jorku. Konferencja prasowa moze zostac zwolana gdziekolwiek, nawet w rodzinnym miasteczku wygrywajacego. Jednak wiekszosc dotychczasowych zwyciezcow dobrowolnie decydowala sie na te wyprawe. Komisja Loteryjna to lubi. Konferencje prasowa o zasiegu ogolnokrajowym o wiele wygodniej przeprowadzic tutaj. Zakladamy zatem, ze twoja euforia potrwa ze dwa dni. Oficjalnie masz trzydziesci dni na zgloszenie sie po wygrana, a wiec nie ma problemu. Nawiasem mowiac, dlatego wlasnie chcialem, zebys wstrzymala sie z przyjazdem. Sprawy by sie skomplikowaly, gdyby ludzie dowiedzieli sie, ze przybylas do Nowego Jorku przed oficjalnym ogloszeniem wynikow losowania. Musisz wiec zachowac incognito do czasu, kiedy bedziemy gotowi zaprezentowac cie jako zwyciezczynie. – Z brzmienia jego glosu wynikalo, ze nie jest zadowolony ze zmiany swoich pierwotnych planow.
LuAnn notowala najszybciej, jak potrafila.
– Przepraszam, ale ja naprawde nie moglam czekac, panie Jackson – powiedziala szybko. – Mowilam panu, co by to bylo, gdybym tam zostala. To taka mala miescina i w ogole. Ludzie od razu by wiedzieli, ze to ja wygralam. Nie wiem skad, ale by wiedzieli.
– No nic, szkoda czasu na przelewanie z pustego w prozne – przerwal jej obcesowo. – Teraz najwazniejsze to utrzymywac w tajemnicy fakt, ze juz tu jestes, az do losowania, a potem jeszcze przez dzien lub dwa. Do Atlanty dojechalas autobusem, tak?
– Tak.
– A zastosowalas stosowne srodki ostroznosci, zeby nikt cie nie rozpoznal?
– Duzy kapelusz i okulary. Zreszta nie spotkalam nikogo znajomego.
– I kupujac bilet nie podalas, naturalnie, prawdziwego nazwiska?
– Oczywiscie, ze nie – zelgala LuAnn.
– Dobrze. Mysle, ze skutecznie zatarlas za soba slad.
– Mam taka nadzieje.
– To wkrotce bedzie bez znaczenia, LuAnn. Naprawde. Za kilka dni bedziesz od domu o wiele dalej niz tylko w Nowym Jorku.
– A konkretnie gdzie?
– Umowilismy sie, ze sama wybierasz sobie miejsce. Europa? Azja? Ameryka Poludniowa? Powiedz, co ci najbardziej odpowiada, a ja juz wszystko zalatwie.
LuAnn zastanawiala sie przez chwile.
– Musze sie decydowac teraz?
– Oczywiscie, ze nie. Ale jesli chcesz wyjechac natychmiast po konferencji prasowej, to im wczesniej dasz mi znac, co postanowilas, tym lepiej. Mam opinie czlowieka, ktory potrafi dokonywac cudow, jesli chodzi o zalatwianie spraw zwiazanych z podrozami, ale czarodziejem nie jestem, zwlaszcza ze nie masz ani paszportu, ani zadnych innych dokumentow tozsamosci. – Powiedzial to z niedowierzaniem. – Te dokumenty rowniez trzeba bedzie przygotowac.
– Potrafi mi je pan wyrobic? Nawet karte ubezpieczenia spolecznego?
– Nie masz numeru ubezpieczenia spolecznego? Niemozliwe.
– Mozliwe, jesli po narodzinach dziecka rodzice nie zadadza sobie trudu dopelnienia odpowiednich formalnosci – odparowala.
– Myslalem, ze szpital nie wypuszcza noworodka bez pelnej dokumentacji.
LuAnn o malo nie parsknela smiechem.