– To niezle miejsce. Ale ty lepiej znasz teren i prawdopodobnie upatrzylas juz sobie pare innych potencjalnych lokalizacji. Gdybym znal przeznaczenie tego studia, wiedzialbym lepiej, czym sie kierowac przy wyborze. – Rozejrzal sie. – No i stoi tu juz troche zabudowan. Mozna by pomyslec o zaadaptowaniu ktoregos na studio.
– Przepraszam, myslalam, ze jasno sie wyrazilam. Chce je wzniesc od podstaw. Zadne z istniejacych juz zabudowan nie nadaje sie do tego celu. Chce, zeby wygladalo tak jak twoje. Pietrowy budyneczek. Na parterze pracownia, gdzie bede sie oddawala swojemu hobby, kiedy je sobie znajde. Lisa lubi rysowac i ma do tego talent. Ja moze zaczne rzezbic. Wydaje mi sie, ze to bardzo relaksujace zajecie. Na pieterku chce miec piec opalany drewnem, teleskop, wygodne meble, polki na ksiazki, moze mala kuchenke, okna widokowe.
Riggs kiwnal glowa i rozejrzal sie znowu.
– Widzialem basen. Nie zamierzasz go czasem obudowac i moze urzadzic obok kort tenisowy?
– Na wiosne. Czemu pytasz?
– Bo moglibysmy to zalatwic kompleksowo. Rozumiesz, kryty basen polaczony ze studiem, te same materialy, ten sam styl.
LuAnn pokrecila glowa.
– Nie, wole ich nie laczyc. Z basenu i kortu tenisowego przede wszystkim korzystac bedzie Lisa. Chce, zeby znajdowaly sie blisko domu. Basen jest juz blisko. Studio chce miec troche dalej. Na uboczu.
– Jak sobie zyczysz. Miejsca tu masz pod dostatkiem. A ty sama plywasz albo grasz w tenisa?
– Plywam jak ryba, ale w tenisa nigdy nie gralam i nie zamierzam tego robic.
– Myslalem, ze wszyscy bogaci graja w tenisa. I w golfa.
– Moze ci, ktorzy bogatymi sie urodzili. Ja nie zawsze bylam bogata.
– Georgia.
LuAnn spojrzala na niego bystro.
– Slucham?
– Lisa mowi, jakby byla stad, ale u ciebie od poczatku slysze leciutki akcent, ktorego nie potrafilem dotad umiejscowic. Podobno mieszkalas przez wiele lat w Europie, ale znasz to powiedzonko: „Mozesz sie wyniesc z Georgii, lecz Georgia nigdy sie z ciebie nie wyniesie”.
– Nigdy w zyciu nie bylam w Georgii – oznajmila LuAnn po chwili wahania.
– Dziwne. Rzadko sie w tych sprawach myle.
– Nikt nie jest idealny. – Odgarnela wlosy z twarzy. – No i co o tym myslisz? – Popatrzyla na polanke.
Riggs tez przygladal sie chwile z zaciekawieniem.
– Trzeba wykreslic plany – powiedzial w koncu. – Na nich bedziesz mogla pokazac dokladnie, o co ci chodzi, ale wyglada na to, ze masz juz swoja koncepcje. Zaleznie od kubatury i stopnia skomplikowania konstrukcji budowa potrwa dwa miesiace do szesciu.
– Kiedy moglbys zaczac?
– Na pewno nie w tym roku, Catherine.
– Az tak jestes oblozony praca?
– Nie o to chodzi. Zaden rozsadny budowlaniec nie rozpocznie takiej budowy teraz. Trzeba zrobic projekt architektoniczny, zatwierdzic go i zalatwic stosowne zezwolenia. Grunt zacznie wkrotce zamarzac, a w takich warunkach lepiej nie wylewac fundamentow. Zreszta nie zdazylibysmy przed zima podciagnac budynku pod dach. A zimy potrafia tu byc srogie. Z rozpoczeciem robot trzeba sie wstrzymac do wiosny.
– Och! – LuAnn nie kryla zawodu. Patrzyla na polanke tak, jakby widziala tam juz swoje studio.
– Wiosna przyjdzie, zanim sie obejrzysz, Catherine – pocieszyl ja Riggs. – A przez zime sporzadzimy spokojnie wszystkie plany i dopracujemy szczegoly. Znam pierwszorzednego architekta. Moge cie z nim skontaktowac.
LuAnn sluchala go jednym uchem. Czy wiosna jeszcze tu beda? Przedstawiony przez Riggsa harmonogram budowy ostudzil znacznie jej zapal do projektu.
– Jeszcze sie zastanowie. Dzieki.
Kiedy wracali do domu, Riggs dotknal jej ramienia.
– Widze, ze cie rozczarowalem. Gdybym mogl zabrac sie do tego jeszcze w tym roku, na pewno bym to zrobil. Nie brakuje niesolidnych budowlancow, ktorzy przyjeliby twoje zlecenie, zdarli z ciebie skore za pospiech i postawili cos, co po dwoch latach by sie rozpadlo. Ale ja dbam o reputacje i chce, zebys byla zadowolona.
Usmiechnela sie do niego.
– Charlie mowi, ze masz swietne referencje. Chyba juz wiem, dlaczego. – Mijali wlasnie stajnie. LuAnn wskazala na nia. – To mozna chyba uznac za hobby. Jezdzisz konno?
– Ekspertem nie jestem, ale spasc tez nie spadne.
– Musimy wybrac sie kiedys na przejazdzke. Jest tu pare pieknych szlakow.
– Wiem – odparl ku jej zaskoczeniu Riggs. – Chodzilem nimi, zanim posiadlosc zostala sprzedana. Musze przyznac, ze kupujac te nieruchomosc, dokonalas doskonalego wyboru.
– Charlie ja wyszukal.
– Bardzo ci pomaga.
– O wiele latwiej mi sie z nim zyje. Nie wiem, co bym bez niego zrobila.
– Dobrze miec przy sobie kogos takiego.
Rzucila mu ukradkowe spojrzenie.
ROZDZIAL TRZYDZIESTY PIERWSZY
Charlie czekal na nich przy tylnym wyjsciu. Z jego zachowania przebijalo tlumione podniecenie. Ze znaczacych spojrzen, jakie jej rzucal, LuAnn wyczytala przyczyne: Pemberton ustalil, gdzie zatrzymal sie czlowiek z hondy.
– Dziekuje za lunch – powiedzial Riggs, nie okazujac po sobie, ze zauwazyl napiecie, jakie sie nagle miedzy nimi wytworzylo. – Nie bede wam dluzej przeszkadzal, mam zreszta dzis po poludniu pare spotkan. – Spojrzal na LuAnn. – Catherine, daj mi znac, kiedy zdecydujesz cos w sprawie studia.
– Dobrze. Zadzwon do mnie, to umowimy sie na te przejazdzke.
– Nie omieszkam.
Kiedy odjechal, Charlie zaciagnal LuAnn do swojego gabinetu i zamknal drzwi.
– No i gdzie ten facet? – zapytala.
– Po sasiedzku.
– Co?
– Wynajal mala chate na odludziu. Najwyzej cztery mile stad droga dwudziesta druga. Ogladalem tamte tereny, kiedy myslelismy jeszcze o stawianiu nowego domu. Byla to kiedys