Na te mysl posepnolicym agentem FBI wstrzasnal dreszcz podniecenia. Nie mogl uwierzyc, ze nie wpadl na to przed dziesieciu laty, z drugiej jednak strony, jak taka mozliwosc mogla mu wtedy przyjsc do glowy? Szukal tylko i wylacznie potencjalnej morderczyni. Poza tym wowczas nie wiedzial jeszcze o Romanellu.
Nie byl az tak stary, zeby pamietac loteryjne oszustwa z ubieglego stulecia, ale skandale na tym tle z lat piecdziesiatych juz pamietal. Jednak tamte byly smiechu warte w porownaniu z afera, ktora sie teraz kroila.
Przed dziesiecioma laty ktos ustawil Loterie Stanow Zjednoczonych. Przynajmniej jedno ciagnienie, byc moze wiecej. O implikacjach az strach bylo pomyslec. Zyski z tej loterii rzad federalny przeznaczal na finansowanie mnostwa programow, programow tak teraz upolitycznionych, ze przerwanie ich byloby praktycznie niemozliwe. Ale skoro zrodlo tych pieniedzy zostalo skazone, to co bedzie, jesli dowie sie o tym narod amerykanski?
Na te mysl Mastersowi zaschlo w ustach. Nalal sobie wody ze stojacej na biurku karafki i popil nia dwie aspiryny, by zdusic w zarodku narastajacy bol glowy. Poprawil sie na krzesle i siegnal po sluchawke.
– Polaczcie mnie z dyrektorem – rzucil.
Opadl na oparcie i czekal na polaczenie. Wiedzial, ze sprawa oprze sie w koncu o Bialy Dom. Ale najpierw dyrektor musi porozmawiac z prokuratorem generalnym. Ten zadecyduje, czy poinformowac prezydenta. Jesli to prawda, zrobi sie smrod, jakiego najstarsi ludzie nie pamietaja.
ROZDZIAL CZTERDZIESTY PIATY
Jackson siedzial znowu w swoim hotelowym pokoju, wpatrzony w ekran laptopa. LuAnn juz kilka razy spotkala sie z Riggsem, a wciaz sie nie odzywa. Da jej jeszcze kilka godzin. Zawiodl sie na niej. Nie zalozyl jej podsluchu w telefonie. Przeoczenie, ktorego teraz nie warto juz naprawiac. Zaskoczyla go troche, tak szybko wysylajac stad Lise. Wspolpracownik, ktoremu kazal obserwowac kazdy krok LuAnn, ruszyl w slad za Charliem i Lisa, Jacksonowi ubyla wiec cenna para oczu. Nie wiedzial wiec jeszcze o spotkaniu LuAnn z Donovanem.
Zastanawial sie, czy nie sciagnac posilkow na obstawienie wszystkich baz, ale zrezygnowal z tego pomyslu. Zbyt wielu obcych krecacych sie po miasteczku moglo wzbudzic podejrzenia. A tego w miare mozliwosci chcial uniknac. Zwlaszcza z uwagi na jokera, ktorego do tej pory nie rozpracowal: Matta Riggsa. Przed chwila przeslal odciski palcow Riggsa do tego samego informatora i czekal teraz na odpowiedz.
Jacksonowi twarz sie wydluzyla, kiedy na ekranie pojawily sie oczekiwane informacje. Wlasciciel odciskow palcow nie nazywal sie Matthew Riggs. W pierwszej chwili Jacksonowi przemknelo przez mysl, ze przez pomylke zdjal w chacie odciski palcow kogos innego. Nie, to niemozliwe. Widzial dokladnie, czego dotyka czlowiek podajacy sie za Matta Riggsa. Tutaj o pomylce nie moglo byc mowy. Postanowil sprawdzic drugie zrodlo ewentualnego nieporozumienia. Podniosl sluchawke i wybral numer.
– Bylo z tym troche zachodu – powiedzial jego rozmowca. – Najpierw probowalismy normalnymi kanalami, zeby nie wzbudzac podejrzen. Zapytanie odeslane zostalo chyba na wyzszy poziom, a w koncu przyszla odpowiedz, ze takich odciskow palcow nie znaleziono.
– Ale zidentyfikowaliscie te osobe – zauwazyl Jackson.
– Tak, ale juz innymi kanalami. – Jackson wiedzial, ze oznaczalo to wlamanie sie do bazy danych. – Dopiero nimi udalo nam sie sciagnac informacje, ktore panu przeslalismy.
– Nazwisko sie nie zgadza, i mam tu, ze on zmarl, a przeciez zyje.
– Chwileczke, chodzi o to, ze standardowa procedura postepowania w przypadku smierci jakiegos przestepcy nakazuje zdjac trupowi odciski palcow i wyslac je do FBI celem zweryfikowania. Po weryfikacji wskaznik tych odciskow – czyli sciezka dostepu sluzaca do wyszukiwania ich w bazie danych – zostaje wykasowany. Rezultat jest taki, ze w bazie danych nie ma odciskow palcow zadnego zmarlego przestepcy.
– Jak wiec wyjasnicie to, co mi przed chwila przeslaliscie? Dlaczego ta osoba figuruje tam, chociaz rzekomo zmarla, i do tego pod falszywym nazwiskiem?
– Coz, moim zdaniem prawdziwe jest nazwisko figurujace w bazie danych, a falszywe to, ktorego obecnie uzywa. Z faktu, ze wystepuje tam jako zmarly, wynika, ze federalnym zalezy, by za takiego go uwazano. Informacja ta przeznaczona jest zwlaszcza dla tych, ktorzy sie nim interesuja i moga podejmowac proby dostania sie do ich bazy danych. Wiem, ze Fedzi robili juz takie numery.
– Po co?
Jackson wysluchal odpowiedzi i powoli odlozyl sluchawke. Teraz to wszystko nabieralo sensu. Patrzyl w ekran. Daniel Buckman: Zmarl.
Niespelna trzy minuty po wyjsciu LuAnn u Riggsa zadzwonil telefon. Wiadomosc byla krotka, ale zmrozila Riggsa.
– Ktos nieupowazniony wlamal sie przed chwila poprzez Zautomatyzowany System Identyfikacji Linii Papilarnych do pliku z twoimi odciskami palcow. I byl to ktos znajacy sie na rzeczy, bo zorientowalismy sie dopiero po fakcie. Zachowaj szczegolna ostroznosc, badamy sprawe.
Riggs trzasnal sluchawka i porwal odbiornik. Z szuflady biurka zabral dwa pistolety, dwa pelne magazynki i kabure, ktora przypial sobie paskami do lydki. Wiekszy pistolet schowal do kieszeni, mniejszy do kabury i wybiegl do jeepa. Mial nadzieje, ze LuAnn nie znalazla i nie wyrzucila nadajnika, ktory zainstalowal w jej samochodzie.
ROZDZIAL CZTERDZIESTY SZOSTY
LuAnn zadzwonila z samochodu pod numer, ktory dal jej Jackson. Oddzwonil niecala minute pozniej.
– Ja tez jestem w tej chwili w drodze – powiedzial. – Musimy porozmawiac.
– Zglaszam sie, jak pan sobie zyczyl.
– Slysze. Pewnie masz mi wiele do powiedzenia.
– Nie sadze, zebysmy stali wobec jakiegos powaznego problemu.
– O, doprawdy? Milo mi to slyszec.
– Mam mowic czy nie? – warknela LuAnn.
– Tak, ale nie przez telefon.
– Dlaczego?
– A dlaczego nie? – odparowal. – Spotkamy sie osobiscie. Ja tez mam informacje, ktore moga cie zainteresowac.
– Na jaki temat?
– Nie na jaki, lecz na czyj temat. Matta Riggsa. Jego prawdziwe nazwisko, prawdziwa przeszlosc i cos jeszcze, co powinno cie sklonic do zachowania w kontaktach z nim szczegolnej ostroznosci.
– Moze mi pan to powiedziec od razu.
– Widze, ze mnie nie zrozumialas, LuAnn. Chce sie z toba spotkac osobiscie.
– Po co mam sie z panem spotykac?