– W ogole nic?

– Slady niklu i cynku, a takze niewielka radioaktywnosc, wskazujaca na obecnosc uranu, toru i bizanium.

– Te dwa ostatnie chyba nie sa mi znane.

– Tor mozna przeksztalcic w paliwo nuklearne, kiedy zbombarduje sie go neutronami – wyjasnil Barszow. – Uzywa sie go rowniez do wytwarzania roznych stopow magnezowych.

– A bizanium?

– Niewiele o nim wiadomo. Jeszcze nie znaleziono takiej jego ilosci, ktora pozwolilaby przeprowadzic konstruktywne eksperymenty. – Barszow popukal fajka w popielniczke. – Dotychczas jedynie Francuzi interesowali sie tym pierwiastkiem.

Prewlow podniosl wzrok na profesora.

– Francuzi?

– Wydali juz miliony frankow na ekspedycje geologiczne, ktore szukaja go po calym swiecie. Z tego co wiem, zadna z nich jeszcze nie odnotowala sukcesu.

– Wydaje sie, ze oni wiedza cos, czego nie wiedza nasi uczeni. Barszow wzruszyl ramionami.

– Nie we wszystkich dziedzinach badan naukowych przewodzimy swiatu, kapitanie. W przeciwnym wypadku to nie Amerykanie, lecz my jezdzilibysmy po powierzchni Ksiezyca.

– Jeszcze raz wam dziekuje, profesorze. Ciesze sie na wasz raport.

18.

Cztery przecznice od budynku Marynarki Wojennej, na parkowej lawce odpoczywal porucznik Marganin, od niechcenia czytajac tomik poezji. Bylo poludnie i park wypelnialy tlumy urzednikow jedzacych drugie sniadanie na trawie miedzy rownymi rzedami drzew. Co jakis czas porucznik podnosil oczy i obrzucal taksujacym spojrzeniem przechodzace ladne dziewczyny.

O wpol do pierwszej jakis gruby mezczyzna w wygniecionym garniturze usiadl na drugim koncu lawki i zabral sie do jedzenia razowej bulki, popijajac ja zupa pomidorowa. Odwrocil glowe do Marganina i usmiechnal sie szeroko.

– Chcesz kawalek bulki, marynarzu? – spytal jowialnie i poklepal sie po wydatnym brzuchu. – Wystarczy dla dwoch. Moja zona uporczywie mnie przekarmia, zebym byl gruby i nie biegal za mlodymi dziewczynami.

Marganin przeczaco pokrecil glowa i wrocil do czytania.

Mezczyzna wzruszyl ramionami i wydawalo sie, ze ugryzl kawalek bulki. Zaczal energicznie poruszac szczekami, ale tylko udawal, ze je – w ustach nie mial nic.

– Jest cos dla mnie? – mruknal miedzy poruszeniami szczek. Marganin gapil sie w ksiazke, ktora lekko uniosl, by zaslonic sobie usta.

– Prewlow ma romans z kobieta o czarnych, krotko przycietych wlosach, ktora nosi drogie pantofle numer szesc na plaskim obcasie i lubi likier chartreuse. Jezdzi samochodem ambasady amerykanskiej. Numer USA sto czterdziesci szesc.

– Jestes tego pewien?

– Niczego nie wymyslam – mruknal Marganin, nonszalancko odwracajac kartke. – Radze natychmiast wykorzystac moje informacje. To moze byc ta wtyczka, ktorej szukamy.

– Zidentyfikujemy ja przed zachodem slonca – powiedzial grubas i zaczal siorbac zupe. – Masz cos jeszcze?

– Potrzebuje danych na temat „Planu Sycylijskiego'.

– Nigdy o nim nie slyszalem.

Marganin opuscil ksiazke i przetarl oczy, zaslaniajac reka usta.

– To plan obrony powiazany z Narodowa Agencja Badan Morskich i Podwodnych.

– Oni sa bardzo czuli na punkcie takich przeciekow.

– Powiedz im, zeby sie nie martwili. Bedziemy ostrozni. Spotkamy sie za szesc dni. Meska toaleta w restauracji „Borodino'. Za dwadziescia siodma wieczorem.

Marganin zamknal ksiazke i sie przeciagnal.

Gruby mezczyzna na potwierdzenie siorbnal lyk zupy, jakby w ogole nie zwracal uwagi na porucznika, ktory wstal i wolnym krokiem ruszyl w strone budynku Marynarki Wojennej.

19.

Sekretarz prezydenta usmiechnal sie kurtuazyjnie i wstal zza biurka. Byl mlodym wysokim mezczyzna z wyrazem gorliwosci na sympatycznej twarzy.

– Oczywiscie, pani Seagram. Prosze tedy.

Zaprowadzil Dane do windy i odsunal sie na bok, przepuszczajac ja przed soba. Dana przybrala obojetna mine i patrzyla przed siebie. Gdyby sekretarz cos wiedzial albo podejrzewal, wowczas w myslach rozbieralby ja do naga. Zerknela na niego – nieodgadnionym wzrokiem spogladal na zapalajace sie i gasnace swiatelka z numerami pieter.

Drzwi windy sie otworzyly i sekretarz zaprowadzil Dane korytarzem do jednego z pokojow na trzecim pietrze.

– Stoi na kominku – powiedzial. – Znalezlismy go w piwnicy, w nie oznakowanej skrzyni. Piekna robota. Prezydent uparl sie, zeby go tu przyniesc, by mogl go podziwiac.

Dana zmruzyla oczy, patrzac na model zaglowca, ktory stal w szklanej gablotce na kominku.

– Mamy nadzieje, ze uda sie pani rzucic troche swiatla na jego historie – ciagnal sekretarz. – Jak pani widzi, ani na kadlubie, ani na tej zakurzonej obudowie nie ma zadnej nazwy.

Dana niepewnie zblizyla sie do kominka, by lepiej przyjrzec sie modelowi. Byla zmieszana, bo nie tego sie spodziewala. Kiedy sekretarz zadzwonil do niej rano, to powiedzial po prostu, ze prezydent pyta, czy nie moglaby wpasc do Bialego Domu okolo drugiej. Teraz miala dziwne uczucie – ni to ulgi, ni zawodu.

– To handlowy statek z poczatku osiemnastego wieku – oznajmila. – Bede musiala zrobic pare szkicow i porownac je z dawnymi aktami w archiwum marynarki.

– Admiral Sandecker powiedzial, ze jesli ktokolwiek potrafi go zidentyfikowac, to jedynie pani.

– Admiral Sandecker?

– Tak, wlasnie on polecil pania prezydentowi – odparl sekretarz, kierujac sie ku drzwiom. – Notatnik i olowek leza na stoliku nocnym przy lozku. Musze wracac na swoje miejsce. Prosze sie czuc swobodnie i zostac tu tak dlugo, jak bedzie trzeba.

– Ale czy panu prezydentowi…

– Teraz gra w golfa. Nikt pani nie bedzie przeszkadzal. Kiedy pani skonczy, prosze po prostu zjechac winda na parter.

Nim Dana zdazyla odpowiedziec, sekretarz odwrocil sie i wyszedl.

Dana ciezko usiadla na lozku i westchnela. Po telefonie od sekretarza prezydenta natychmiast pojechala do domu, wziela wonna kapiel i starannie przebrala sie w biala dziewczeca sukienke i czarna bielizne. Wszystko to na nic – prezydent nie mial zamiaru isc z nia do lozka, chcial tylko, zeby ustalila, jaki statek przedstawia ten przeklety model.

Calkowicie przegrana poszla do lazienki i przyjrzala sie swojej twarzy w lustrze. Kiedy wrocila do sypialni, drzwi na korytarz byly zamkniete, a przy kominku stal prezydent. Opalony, ubrany w koszulke polo i sportowe spodnie, wygladal mlodzienczo.

Zaskoczona Dana wytrzeszczyla oczy. Przez chwile nie wiedziala, co powiedziec.

– Mial pan grac w golfa – wreszcie odezwala sie niezbyt madrze.

– Tak jest napisane w moim rozkladzie dnia.

– A wiec sprawa tego modelu…

– To bryg „Roanoke' z Wirginii – rzekl prezydent, kiwnawszy glowa w strone modelu. – Jego stepke polozono

Вы читаете Podniesc Tytanica
Добавить отзыв
ВСЕ ОТЗЫВЫ О КНИГЕ В ИЗБРАННОЕ

0

Вы можете отметить интересные вам фрагменты текста, которые будут доступны по уникальной ссылке в адресной строке браузера.

Отметить Добавить цитату