– Dziekuje… Ona pana przejrzala, polecila, by pana sfotografowano.

– Tak.

– Przedtem nie mieli fotografii?

– Nie.

– A wiec kiedy pan poluje na Carlosa, to on z kolei poluje na pana. Ale pan nie ma fotografii; zna pan tylko dwojke lacznikow, z ktorych jeden byl u mnie w domu.

– Tak.

– I rozmawial z moja zona.

– Tak.

Starszy pan odwrocil sie. Zaczal sie okres milczenia.

Dotarli do konca sciezki, gdzie znajdowalo sie malenkie jezioro. Na brzegu wysypano bialy zwir, co trzy, cztery metry staly lawki, ktore otaczaly tafle wody niczym warta honorowa przy grobowcu pokrytym czarnym marmurem. Podeszli do drugiej lawki. Villiers przerwal milczenie.

– Chcialbym usiasc – powiedzial. – Z wiekiem czlowiek opada z sil. Czesto mnie to krepuje.

– Nie powinno – odparl Bourne, siadajac przy nim.

– Nie powinno – zgodzil sie general – ale tak jest. – Na chwile przestal mowic, potem spokojnie dodal: – Czesto, kiedy jestem w towarzystwie zony.

– Nie musi pan tego mowic – powiedzial Jason.

– Zle mnie pan zrozumial – starszy mezczyzna odwrocil sie w strone mlodszego. – Nie mam na mysli lozka. Po prostu czasem dochodze do wniosku, ze trzeba zmniejszyc aktywnosc – wczesniej opuscic jakies przyjecie, wyjechac na weekend nad Morze Srodziemne albo zrezygnowac z kilkudniowego wypadu na narty do Gstaad.

– Chyba nie calkiem dobrze pana zrozumialem.

– Moja zona i ja czesto spedzamy czas osobno. Pod wieloma wzgledami zyjemy dosc niezaleznie od siebie; i to, co robi druga strona, jest dla kazdego z nas zrodlem satysfakcji.

– Wciaz nie rozumiem.

– Czy chce pan. zebym byl jeszcze bardziej zazenowany? – spytal Villiers. – Kiedy starszy mezczyzna znajduje olsniewajaca mloda kobiete, gotowa isc z nim przez zycie, pewne rzeczy sa zrozumiale same przez sie, inne natomiast juz nie tak latwo. Jest oczywiscie stabilizacja finansowa i w moim przypadku zycie w jakiejs mierze publiczne. Dobra doczesne, wstep do wielkiego swiata, latwe zawieranie przyjazni ze slawnymi ludzmi – wszystko to jest bardzo naturalne. W zamian za te rzeczy wprowadza czlowiek do domu piekna towarzyszke zycia, chwali sie nia wsrod rownych sobie – jakby dalej jest sie mezczyzna, ze tak powiem. Ale zawsze ma sie watpliwosci.

Stary zolnierz na chwile przerwal; nie bylo mu latwo wyrzucic z siebie to, co mial do powiedzenia.

– Czy znajdzie sobie kochanka? – mowil cicho dalej. – Czy teskni do mlodszego, silniejszego ciala, bardziej odpowiadajacego jej cialu? Jesli tak jest, to czlowiek moze sie z tym pogodzic – nawet przyjac to z ulga, jak sadze… w Bogu pokladajac nadzieje, ze bedzie dosc rozsadna, by zachowac dyskrecje. Zdradzony przez zone polityk szybciej traci poparcie wyborcow niz ktos, kto czasem sie upije, bo to oznacza, ze juz nad niczym nie panuje… Sa tez inne zmartwienia. Czy ona nie zhanbi jogo nazwiska? Czy nie zdemaskuje publicznie przeciwnika, ktorego czlowiek stara sie przeciagnac na swoja strone? Takie sklonnosci maja mlode kobiety, mozna sobie jednak z tym poradzic, to czesc ryzyka ponoszonego przy tej wymianie… Ale kryje sie tu rowniez jedno takie podejrzenie, ktorego – jesli sie potwierdza- nie sposob scierpiec. A mianowicie: czy nie realizuje ona jakiegos planu? Od poczatku.

– Wiec pan to wyczuwal? – zapytal spokojnie Jason.

– Uczucia to nie rzeczywistosc! – odrzekl z pasja stary zolnierz. – Przy obserwacji pola bitwy nie ma na nie miejsca.

– Dlaczego w takim razie mowi mi pan o tym?

Glowa Villiersa odgiela sie do tylu, potem opadla do przodu; wpatrywal sie w tafie wody.

– Byc moze istnieje jakies proste wyjasnienie tego, co obaj dzisiaj widzielismy. Modle sie, zeby tak bylo, i dam jej wszelkie szanse, by go dostarczyla. – Starszy pan znowu przerwal. – Ale w glebi serca wiem, ze nie istnieje. Wiedzialem to juz wtedy, gdy opowiedzial mi pan o „Les Classiques”. Spojrzalem na drzwi mojego domu po drugiej stronie ulicy i nagle bolesnie uswiadomilem sobie pewne rzeczy. Przez ostatnie dwie godziny gralem role adwokata diabla, nie ma sensu tego ciagnac. Zanim pojawila sie ta kobieta, zyl moj syn.

– Ale powiedzial pan, ze ma pan zaufanie do jej sadow. Ze bardzo panu pomaga.

– To prawda. Widzi pan, ja chcialem jej ufac, rozpaczliwie chcialem jej ufac. Przekonac siebie samego, ze ma sie racje, to najlatwiejsza rzecz na swiecie. A kiedy czlowiek sie starzeje, przychodzi to jeszcze latwiej.

– Co pan sobie uswiadomil?

– Wlasnie pomoc, jaka mi sluzyla, wlasnie zaufanie, jakim ja obdarzalem, – Villiers odwrocil sie i spojrzal na Jasona. – Pan posiada nadzwyczajna wiedze na temat Carlosa. Przestudiowalem tamte akta dokladniej niz ktokolwiek, bo oddalbym wiecej niz ktokolwiek za to, by doczekac sie jego schwytania i egzekucji, i ja sam chcialbym odegrac role plutonu egzekucyjnego. Choc tamte akta sa pekate, nie zawieraja nawet w przyblizeniu tyle, ile pan wie. A jednak pan koncentruje sie wylacznie na jego morderstwach, jego sposobach zabijania. Przeoczyl pan druga strone Carlosa. On nie tylko sprzedaje swoj pistolet, on sprzedaje tajemnice panstwowe.

– Wiem o tym – odrzekl Bourne. – Ta strona…

– Na przyklad – mowil dalej general, jakby nie uslyszal slow Jasona – ja mam dostep do tajnych dokumentow dotyczacych bezpieczenstwa wojskowego i nuklearnego Francji. Jest moze piec innych osob – wszystkie poza wszelkimi podejrzeniami – ktore rowniez maja do nich dostep. A mimo to z niesamowita regularnoscia przekonujemy sie, ze Moskwa dowiedziala sie tego, Waszyngton tamtego, Pekin jeszcze czegos innego.

– Rozmawial pan o tych sprawach z zona? – spytal zaskoczony Bourne.

– Oczywiscie nie. Ilekroc przywoze takie papiery do domu, skladam je w skrytce w moim gabinecie. Nikt nie ma prawa wchodzic do tego pokoju pod moja nieobecnosc. Procz mnie jest tylko jedna osoba, ktora ma klucz, jedyna, ktora wie, gdzie sie wlacza alarm. Moja zona.

– To wydaje sie tak samo niebezpieczne, jak rozmowa o tych materialach, i jedno, i drugie ktos moglby od niej wydobyc sila.

– Byl pewien powod. Jestem w takim wieku, w ktorym niespodziewane zdarzenia sa na porzadku dziennym – odsylam pana do nekrologow w gazetach. Gdyby mi sie cos przytrafilo, ona wie, ze powinna zatelefonowac do Brevet Militaire, zejsc na dol do mojego gabinetu i pozostac przy tej skrytce do czasu przybycia personelu zabezpieczajacego.

– Czy nie moglaby po prostu pozostac przy drzwiach?

– Mezczyznom w moim wieku zdarza sie, ze umieraja przy biurku. – Villiers zamknal oczy. – Przez caly czas to byla ona. Jedyny dom, jedyne miejsce, ktorego nikt nie uwazal za mozliwe.

– Jest pan pewny?

– Bardziej, niz osmielam sie sam przed soba przyznac. Ona byla ta strona, ktora nalegala na malzenstwo. Ja nieraz wskazywalem na roznice wieku miedzy nami, ale ona nie chciala sluchac. Twierdzila, ze licza sie lata spedzone razem, a nie te, ktore oddzielaja nasze daty urodzenia. Zaproponowala, ze podpisze zgode na rezygnacje z wszelkich roszczen do majatku Villiersow, a ja oczywiscie nie chcialem o tym slyszec, bo byl to dowod jej przywiazania do mnie. Powiedzenie: „Stary glupiec to kompletny glupiec” nie klamie… A jednak zawsze pojawialy sie watpliwosci: przy okazji wyjazdow, niespodziewanych rozstan.

– Niespodziewanych?

– Ona interesuje sie wieloma sprawami, ktore stale pochlaniaja jej uwage. Muzeum francusko-szwajcarskie w Grenoble, galeria w Amsterdamie, pomnik bohaterow ruchu oporu w Boulogne-sur-Mer, jakas idiotyczna konferencja oceanografow w Marsylii. Z powodu tej ostatniej mocno sie posprzeczalismy. Potrzebna mi byla w Paryzu; chodzilo o obowiazki dyplomatyczne. Musialem wziac udzial w kilku spotkaniach i chcialem, zeby mi towarzyszyla. Nie zostala. Sprawialo to takie wrazenie, jakby w danym czasie kazano jej znalezc sie tu, tam, jeszcze gdzies.

Grenoble – blisko granicy szwajcarskiej, godzina drogi z Zurychu. Amsterdam. Boulogne-sur-Mer nad Kanalem, godzina drogi z Londynu. Marsylia… Carlos.

– Kiedy odbywala sie ta konferencja w Marsylii? – spytal Jason.

Вы читаете Tozsamosc Bourne’a
Добавить отзыв
ВСЕ ОТЗЫВЫ О КНИГЕ В ИЗБРАННОЕ

0

Вы можете отметить интересные вам фрагменты текста, которые будут доступны по уникальной ссылке в адресной строке браузера.

Отметить Добавить цитату