coraz bardziej wyrazny obraz Carlosa. Pojawiaja sie bowiem powodowani pragnieniem zemsty informatorzy.
Choc opowiesci o jego wspanialych wyczynach ukazuja swiat przemocy i konspiracji, materialow wybuchowych i jeszcze bardziej wybuchowych spiskow, szybkich samochodow i jeszcze szybszych kobiet – jednak fakty wydaja sie wskazywac na interesujace polaczenie teorii ekonomicznych Adama Smitha i sensacyjnej prozy Iana Fleminga. Carlos zostaje zredukowany do ludzkich wymiarow i z tej kondensacji wylania sie prawdziwie przerazajacy czlowiek. Romantyczno-sadystyczna postac z bajki zmienia sie w blyskotliwego, ociekajacego krwia potwora, ktory handluje zabojstwami z precyzja znawcy rynku potrafiacego wlasciwie oszacowac place, wydatki i podzial pracy w podziemnym swiatku. To skomplikowany interes, a Carlos jest mistrzem w wycenianiu jego wartosci w dolarach.
Szkic do portretu Carlosa rozpoczyna sie od jego domniemanego nazwiska, rownie dziwnego jak sama profesja wlasciciela, Iljicz Ramirez Sanchez. Powiadaja, ze jest Wenezuelczykiem, synem niezbyt wybitnego, ale fanatycznie oddanego sprawie marksistowskiego adwokata (Iljicz jest wyrazem holdu dla Wlodzimierza Iljicza Lenina, co poniekad tlumaczy okazjonalne ciagoty Carlosa w strone lewackiego terroryzmu), ktory wyslal mlodego chlopca do Rosji, by tam zdobyl podstawy wyksztalcenia, miedzy innymi w dziedzinie szpiegostwa w radzieckim osrodku w Nowogrodzie. Jego obraz z tego okresu jest nieco mniej wyrazny; na pierwszy plan wysuwaja sie pogloski i spekulacje. Wedlug nich jedna z komorek Kremla, ktora z mysla o przyszlej infiltracji bezustannie zajmuje sie obserwacja zagranicznych studentow, rozpracowala go. Wyniki tej obserwacji nie wprawily ich w zachwyt. Carlos byl paranoikiem, dla ktorego dobrze ulokowana bomba lub kula rozwiazywala wszystkie problemy. Komorka polecila odeslac mlodego czlowieka do Caracas i zerwac wszelkie kontakty z jego rodzina. W rezultacie – odrzucony przez Moskwe i wrogo nastawiony do zachodnich spolecznosci – Sanchez zabral sie do budowy wlasnego swiata, w ktorym byl niekwestionowanym przywodca. Czy istnieje lepsza droga, by zostac apolitycznym zabojca, z ktorego platnych uslug moga korzystac klienci wszelkiej politycznej i ideologicznej masci?
W owym czasie wizerunek znow nabiera ostrzejszych konturow. Sanchez, biegle wladajacy wieloma jezykami, wlaczajac w to ojczysty hiszpanski, jak rowniez rosyjski, francuski i angielski, wykorzystal swoje zdobyte w ZSRR umiejetnosci jako niezwykle pomocne w doskonaleniu metod, dzialania. Po wydaleniu z Moskwy nastepne miesiace poswiecil na nauke; niektore zrodla podaja, ze pod kubanskim patronatem, w szczegolnosci Che Guevary. Posiadl wiedze i umiejetnosci w poslugiwaniu sie wszelkiego rodzaju bronia i materialami wybuchowymi; nie bylo takiej broni, ktorej nie potrafilby rozlozyc i zlozyc z zawiazanymi oczami; nie bylo materialu wybuchowego, ktorego nie rozpoznalby po zapachu lub smaku. Umial je detonowac na tuzin roznych sposobow. Byl gotow. Na swoja baze operacyjna wybral Paryz; w swiat poszla wiesc, ze pojawil sie czlowiek do wynajecia, ktory mogl zabic kazdego, nawet kogos, kogo inni by sie nie odwazyli.
Po raz kolejny wizerunek staje sie mniej wyrazny. Chodzi o brak metryki urodzenia i inne zagadki. Wlasciwie ile lat ma Carlos? Jak wiele zamachow mozna mu przypisac, a ile jest mitem – rozpowszechnianym przez niego samego lub innych? Korespondenci akredytowani w Caracas nie byli w stanie odszukac metryki urodzenia Ramireza Iljicza Sancheza. Z drugiej strony, w Wenezueli zyja miliony Sanchezow i setki Sanchezow w zestawieniu z Ramirezem. Ale nie ma zadnego o imieniu Iljicz figurujacym na poczatku. Czy zostalo dodane pozniej, czy tez celowo je opuszczono? To ostatnie pasowaloby do dbalosci Carlosa o szczegoly. Panuje zgodna opinia, ze zabojca ma od trzydziestu pieciu do czterdziestu lat. Nikt naprawde nie wie ile.
TRAWIASTY PAGOREK W DALLAS?
Jedynym faktem, ktorego nikt nie podaje w watpliwosc, sa zyski osiagniete po kilku pierwszych zabojstwach, ktore pozwolily mu zalozyc organizacje, mogaca wzbudzic zazdrosc u specjalistow od zarzadzania w General Motors. To szczytowe osiagniecie kapitalizmu: lojalnosc i sluzba egzekwowane za pomoca strachu i nagrody. Konsekwencja nielojalnosci jest natychmiastowa smierc: w przypadku wiernej sluzby pojawiaja sie profity: szczodre premie i olbrzymie pieniadze na wydatki. Wyglada na to, ze organizacja ma wszedzie swoich starannie dobranych przedstawicieli i te niebezpodstawne pogloski nasuwaja oczywiste pytanie: Skad wziely sie poczatkowe zyski? Kto byl pierwsza ofiara?
Zabojstwo, wokol ktorego powstalo najwiecej spekulacji, mialo miejsce trzynascie lat temu w Dallas. Mimo wielu dyskusji na temat zamordowania Johna F. Kennedy’ego, nikt w zadowalajacy sposob nie potrafil wyjasnic sprawy obloku dymu unoszacego sie nad porosnietym trawa pagorkiem trzysta metrow od autostrady. Dym zostal sfilmowany przez kamere; dwa mikrofony w policyjnych radiostacjach na motocyklach zarejestrowaly odglos lub odglosy. Nie znaleziono jednak lusek ani odciskow stop. W rzeczywistosci jedna informacja na temat tak zwanego „trawiastego pagorka” zostala uznana za tak nieistotna, ze zatonela w aktach sledztwa prowadzonego przez FBI w Dallas i nigdy nie pojawila sie w raporcie Komisji Warrena. Informacja pochodzila od przygodnego obserwatora. K.M. Wrighta z North Dallas, ktory podczas sledztwa zeznal, co nastepuje:
– Do diabla, jedynym sukinsynem w poblizu byl stary Billy „Plotniak”, a stal ze dwiescie metrow dalej.
„Billy”, o ktorym mowa, to podstarzaly wloczega z Dallas. Wielokrotnie widziano go, jak zebral w miejscach odwiedzanych przez turystow. Przydomek „Plotniak” pochodzil stad, ze mial zwyczaj owijania butow w plotno, by wzbudzic wspolczucie. Wedlug informacji naszego korespondenta zeznanie Wrighta nigdy nie zostalo opublikowane. Szesc tygodni temu, podczas sledztwa w Tel-Awiwie zalamal sie pewien schwytany libanski terrorysta. Blagajac o darowanie zycia powiedzial, ze ma informacje wyjatkowej wagi o zabojcy Carlosie. Wywiad izraelski przekazal raport do Waszyngtonu; nasz korespondent w Kapitelu uzyskal dostep do jego fragmentow.
Zeznanie: Carlos byl w Dallas w listopadzie 1963 roku. Podawal sie za Kubanczyka i opracowal plan dzialania dla Oswalda. Sam ubezpieczal akcje. To byla jego operacja.
Pytanie: Jakie masz na to dowody?
Zeznanie: Slyszalem, jak o tym opowiadal. W czasie zamachu byl na malym nasypie porosnietym trawa. Ukryl sie za wystepem. Do karabinu przymocowal druciany chwytak na luski.
Pytanie: Nie ma na ten temat zadnych zeznan. Dlaczego nikt go nie widzial?
Zeznanie: Widziano go, ale nikt nie wiedzial, ze to on. Przebral sie za starego czlowieka w postrzepionym plaszczu, a buty owinal w plotno, zeby nie pozostawic sladow na ziemi.
Informacje uzyskane od terrorysty to nie dowod, ale nie powinny byc lekcewazone. Zwlaszcza kiedy dotycza czolowego zamachowca, nazywanego mistrzem podstepu. To zeznanie zostalo poparte innymi, zadziwiajaco zgodnymi dowodami, zawartymi w nie publikowanych oswiadczeniach dotyczacych tego nigdy do konca nie wyjasnionego kryzysu narodowego. Trzeba traktowac to z powaga. Tak jak wielu innych ludzi, nawet w odlegly sposob zwiazanych z wypadkami w Dallas, „Plotniaka” Billy’ego kilka dni potem znaleziono martwego. Przyczyna smierci bylo przedawkowanie narkotyku. Wszyscy znali go jako starego pijaka, notorycznie upijajacego sie tanim winem; lecz nikt nie widzial, zeby kiedykolwiek zazywal narkotyki. Nie bylo go na nie stac.
Czy „Carlos” byl tym czlowiekiem z trawiastego pagorka? Coz to bylby za nadzwyczajny poczatek nadzwyczajnej kariery! Jezeli Dallas rzeczywiscie bylo jego „operacja”, ile milionow dolarow przelano na jego konto? Na pewno wiecej niz potrzeba, by zalozyc siec informatorow i zolnierzy tworzacych wlasny, odrebny swiat.
W tej postaci z bajki jest zbyt wiele tresci; Carlos rownie dobrze moze byc potworem z krwi (przelanej w olbrzymich ilosciach) i kosci.
Marie odlozyla tygodnik.
– Co to za gra?
– Skonczylas? – Jason odwrocil sie od okna.
– Tak.
– Wnioskuje, ze znalazlas tam wiele informacji: teorie, domniemania, rownania.
– Rownania?
– Jezeli cos dzieje sie w jednym miejscu, a efekt pojawia sie w innym, musi to sie jakos bilansowac.
– Masz na mysli powiazania – powiedziala Marie.
– W porzadku, powiazania. To wszystko tam jest, prawda?
– Do pewnego stopnia. Trudno to nazwac oficjalnym oswiadczeniem; zbyt wiele jest tam spekulacji, poglosek i informacji z drugiej reki.
– Ale jednak sa tam fakty.
– Przeslanki.
– Dobrze. Przeslanki. To swietnie.
– Co to za gra? – powtorzyla pytanie Marie.