wszystko po kolei, bo przypuszczam, ze pogloski byly prawdziwe. Mam przed soba wyjatkowego sukinsyna.
– Watpie, panie Conklin – powiedzial Havilland. – Wciaz bladzimy po omacku. Oczywiscie, chcialbym uslyszec panskie komentarze.
– Uslyszy je pan. Prosze zaczynac.
– W porzadku. Zaczne od nazwiska, ktore, jak sadze, jest panu znane. Sheng Chouyang. Co pan moze o nim powiedziec?
– Jest twardym negocjatorem i podejrzewam, ze pod maska zyczliwosci kryje sie nieustepliwosc. Mimo wszystko jest to jeden z najrozsadniejszych ludzi w Pekinie, Przydaloby sie jeszcze tysiac takich jak on.
– Gdyby panskie slowa sie spelnily, szanse na to, ze na Dalekim Wschodzie rozpeta sie pieklo, bylyby tysiackrotnie wieksze. -›!
Li Wenzu wyrznal piescia w biurko z taka sila, ze lezacych przed nim dziewiec fotografii i przyczepione do nich wyciagi z teczek personalnych podskoczyly na blacie. Ktory? Ktory z nich? Wszyscy mieli doskonale opinie z Londynu, a ich przeszlosc poddano wielokrotnemu sprawdzeniu, nie bylo tu miejsca na blad. Nie byli to tylko dobrze przeszkoleni Zhongguo ren wybrani w wyniku urzedniczej selekcji, lecz ludzie wylonieni w efekcie intensywnych poszukiwan najwybitniejszych umyslow w obrebie rzadu – a w niektorych wypadkach i poza nim – ktore moglyby zostac zwerbowane do tej najbardziej tajnej ze sluzb. Byla to reakcja Lina na fakt, ze na murze – moze Wielkim Murze – pojawil sie napis: Mane thekel fares i ze doskonale specjalne sluzby wywiadowcze obsadzone pochodzacym z kolonii personelem moga do 1997 roku stac sie pierwsza linia obrony, a pozniej, po przejeciu wladzy przez Chiny, pierwsza linia zorganizowanego ruchu oporu. Brytyjczycy musieli zrezygnowac z przywodztwa w zakresie tajnych operacji wywiadowczych z powodow, ktore, choc trudne do strawienia w Londynie, byly jednak jasne:
Europejczyk nigdy nie zdola w pelni zrozumiec zawilych subtelnosci wschodniego umyslu, a nie byly to czasy, kiedy mozna by sie opierac na mylnych badz zle zanalizowanych informacjach. Londyn musial wiedziec – caly Zachod musial wiedziec -jak sie sprawy maja…
Lin wprawdzie nie wierzyl, by jego rozrastajaca sie grupa, ktora zajmowala sie zbieraniem informacji wywiadowczych, mogla miec decydujacy wplyw na podejmowanie decyzji politycznych. Ale byl gleboko przekonany, ze jesli kolonia ma miec swoj Wydzial Specjalny, to musi byc on obsadzony i dowodzony przez tych, ktorzy potrafia najlepiej wykonac swoje zadania. A nie nalezeli do nich najswietniejsi nawet weterani z brytyjskich tajnych sluzb o wyraznie europejskiej orientacji. Po pierwsze, wszyscy byli do siebie podobni i nie pasowali ani do otoczenia, ani do jezyka. I po latach pracy, w czasie ktorych pokazal, na co go stac, Li Wenzu zostal wezwany do Londynu, gdzie przez trzy dni walkowali go trzej smiertelnie powazni specjalisci od dalekowschodniego wywiadu. Jednak czwartego dnia rano na ich twarzach pojawily sie usmiechy, ktorym towarzyszyla decyzja o powierzeniu majorowi dowodztwa wydzialu w Hongkongu i udzieleniu mu szerokich pelnomocnictw. Doskonale zdawal sobie sprawe, ze przez wiele nastepnych lat dzialal w sposob, ktory usprawiedliwial okazane mu przez zwierzchnikow zaufanie. Wiedzial rowniez, ze teraz, w tej jednej, najwazniejszej w calej jego zawodowej karierze operacji zawiodl. Pod swoim dowodztwem mial trzydziestu osmiu funkcjonariuszy Wydzialu Specjalnego, z ktorych wybral osobiscie dziewieciu, by wzieli udzial w tej niezwyklej, szalenczej operacji. Wydawala mu sie szalencza do chwili, kiedy z ust ambasadora uslyszal niezwykle wyjasnienie. Cala ta dziewiatka stanowila smietanke trzydziestoosmio-osobowego zespolu i kazdy z nich byl w stanie przejac dowodztwo, w razie gdyby kierujacy grupa zostal wyeliminowany – tak napisal w ich kartach kwalifikacyjnych. I zawiodl. Jeden z tych osobiscie wybranych przez niego ludzi byl zdrajca.
Dalsze studiowanie dokumentow nie mialo sensu. Bez wzgledu na to, jakich niezgodnosci sie doszuka, zbyt wiele czasu zajmie ich sprawdzenie, skoro umknely zarowno jego doswiadczonemu spojrzeniu, jak rowniez uwagi kontrolerow w Londynie. Nie bylo czasu na zawile analizy, straszliwie powolne badanie dziewieciu odrebnych biografii. Mial tylko jeden wybor. Musial przypuscic frontalny atak na kazdego z tych ludzi, a slowo „front” mialo dla jego planu kluczowe znaczenie. Jesli mogl odegrac role taipana, mogl rowniez zagrac role zdrajcy. Byl swiadom, ze w jego planie tkwilo pewne ryzyko, na ktore ani Londyn, ani amerykanski ambasador Havilland by sie nie zgodzili, ale musial je podjac. Jezeli mu sie nie uda, Sheng Chouyang zostanie ostrzezony, ze rozpoczeto z nim tajna wojne i jego kontrposuniecia moga okazac sie katastrofalne w skutkach, ale Li Wenzu nie mial zamiaru przegrywac. Jezeli czekalo go niepowodzenie, bo tak bylo zapisane w polnocnych wiatrach, to nic innego nie mialo znaczenia, a tym bardziej jego zycie.
Major siegnal po sluchawke telefonu. Wcisnal klawisz na swojej konsoli, zeby polaczyc sie z radiooperatorem w skomputeryzowanym centrum lacznosci Wydzialu Specjalnego MI 6.
– Slucham, sir – odezwal sie glos ze sterylnego, bialego pokoju.
– Kto z grupy „Wazka” jest jeszcze na sluzbie? – zapytal Lin. „Wazka” byla kryptonimem elitarnego dziewiecioosobowego zespolu, ktorego czlonkowie skladali suche raporty bez zadnych wyjasnien.
– Jest dwoch, sir. W wozach Trzecim i Siodmym, ale moge sie skontaktowac z pozostalymi w ciagu paru minut. Pieciu sie zameldowalo – sa w domach – a dwaj inni pozostawili numery telefonow. Jeden bedzie w kinie Pagoda do jedenastej trzydziesci, a nastepnie wroci do swojego mieszkania, ale mozna go wywolac za pomoca komunikatora. Drugi jest w jachtklubie w Aberdeen z zona i jej rodzina. Jego zona to Angielka, jak pan wie.
Lin rozesmial sie cicho. – Iz cala pewnoscia rachunkiem za swoja brytyjska rodzine obciazy nasz katastrofalnie skromny budzet przyznany nam przez Londyn.
– To mozna w ten sposob, panie majorze? Jesli tak, to czy moglby mnie pan przydzielic do,,Wazki” bez wzgledu na to, czym sie zajmuje?
– Nie badzcie bezczelni.
– Przepraszam, sir…
– Zartowalem, mlody czlowieku. W przyszlym tygodniu osobiscie zaprosze pana na doskonaly obiad. Wykonuje pan swa prace doskonale i polegam na panu.
– Dziekuje, sir!
– To ja dziekuje.
– Czy mam nawiazac lacznosc z „Wazka” i oglosic alarm?
– Niech sie pan skontaktuje z kazdym z osobna, ale przekaze im pan cos wrecz przeciwnego. Wszyscy sa przepracowani, od kilku tygodni nie mieli spokojnego dnia. Prosze powiedziec kazdemu z nich, ze oczywiscie chce, aby informowali o kazdej zmianie miejsca pobytu, ale dopoki nie otrzymaja innych polecen, sa wolni przez nastepne dwadziescia cztery godziny. Ludzie w wozach Trzecim i Siodmym moga jechac nimi do domu, ale nie do knajpy. Prosze im powiedziec, zeby sie dobrze wyspali albo spedzili czas, jak maja ochote.
– Tak jest, sir. Beda z tego zadowoleni, sir.
– Ja sobie pojezdze wozem Czwartym. Odezwe sie, prosze czuwac.
– Oczywiscie, panie majorze.
– Niech sie pan szykuje na obiad, mlody czlowieku.
– Jesli mozna, sir – powiedzial rozradowany radiooperator. – Wiem, ze bede wyrazicielem nas wszystkich, jesli stwierdze, ze nie chcielibysmy pracowac z nikim innym tylko z panem.
– No to moze na dwa obiady.
Lin zaparkowal samochod przed blokiem mieszkalnym na Yun Ping Road i podniosl mikrotelefon umieszczony pod deska rozdzielcza. – Radio? Tu,,Wazka” Zero.
– Slucham, sir?
– Prosze przelaczyc mnie na miasto i uruchomic urzadzenie zabezpieczajace. Bede wiedzial, ze dziala, kiedy uslysze echo, prawda?
– Oczywiscie, sir.
Wraz z ciaglym sygnalem w sluchawce pulsowalo slabiutkie echo. Major wystukal numer, rozlegl sie przerywany sygnal i po chwili odezwal sie kobiecy glos.
– Slucham?
– Z panem Zhou. Kuai – rzucil szybko Lin, ponaglajac kobiete.
– Oczywiscie – odparla w dialekcie kantonskim.
– Tu Zhou – powiedzial meski glos.
– Xunsu! Xiaoxi – rzekl chrapliwym szeptem Lin. Brzmialo to jak rozpaczliwe blaganie, by go wysluchano. – Sheng! Skontaktowac sie natychmiast! Szafir przepadl!
– Co? Kto mowi?
Major rozlaczyl sie i wcisnal guzik z prawej strony mikrotelefonu. Radiooperator zglosil sie natychmiast.
