– Powtarzam, to naprawde sprawa zycia i smierci!

– A wiec prosze pozwolic mi zadzwonic do szpitala… Och, niech pan poczeka. Mial pan racje, na moim ekranie pojawila sie informacja, ze trzy ostatnie cyfry panskiego numeru pokrywaja sie elektronicznie z innymi, co oznacza, ze ekipa naprawcza stara sie usunac uszkodzenie.

– Czy moze mi pani podac lokalizacje numeru?

– Numer zaczyna sie od cyfry „piec”, a wiec znajduje sie na wyspie Hongkong.

– Ale konkretniej! Na wyspie, ale gdzie?

– Cyfry w numerze telefonicznym nie maja nic wspolnego z jakas okreslona ulica czy miejscem. Obawiam sie, ze nie moge panu w niczym wiecej pomoc. Chyba ze poda mi pan swoj adres, zebym mogla wyslac karetke.

– Moj adres?… – odparl oszolomiony, zmeczony i znajdujacy sie na granicy paniki Jason. – Nie – odparl. – Nie moge go podac.

Edward Newington McAllister pochylil sie nad biurkiem, podczas gdy kobieta odkladala sluchawke. Byla wyraznie wstrzasnieta, jej orientalna twarz pobladla pod wplywem napiecia. Podsekretarz stanu odlozyl sluchawke drugiego telefonu stojacego po przeciwnej stronie biurka. W prawej rece trzymal olowek, a w lezacym przed nim notatniku widnial zapisany adres.

– Byla pani wspaniala – powiedzial poklepujac kobiete po ramieniu. – Mamy. Mamy go. Przetrzymala go pani wystarczajaco dlugo – dluzej, niz by pozwolil na to dawniej – i namiar zostal potwierdzony. Mamy przynajmniej budynek, a to wystarczy. Jest w hotelu.

– Mowi bardzo dobrze po chinsku. Uzywa raczej polnocnego dialektu, ale dostosowuje sie do Guangdong hua. A poza tym nie uwierzyl mi…

– To bez znaczenia. Obstawimy caly hotel. Wszystkie wyjscia i wejscia. To na ulicy Shek Lung.

– To za Mongkokiem, w Yau Ma Ti – powiedziala tlumaczka. – Maja tam prawdopodobnie tylko jedno wejscie, przez ktore co rano wynoszone sa smieci.

– Musze porozumiec sie z Havillandem w szpitalu. Po co tam jechal? Nie powinien!

– Sprawial wrazenie bardzo zaniepokojonego – stwierdzila tlumaczka.

– Ostatnie zeznania – rzekl McAllister nakrecajac numer. – Wazne informacje uzyskane od umierajacego. To dozwolone.

– Nie rozumiem panow. – Kobieta wstala zza biurka, a podsekretarz obszedl je dokola i usiadl w fotelu. – Moge wykonywac polecenia, ale panow nie rozumiem.

– Dobry Boze, zapomnialem. Musi pani teraz wyjsc. To, o czym bede rozmawial, jest scisle tajne… Jestesmy pani niezmiernie wdzieczni i moge zapewnic, ze otrzyma pani nalezna gratyfikacje i jestem pewny, ze takze premie, ale obawiam sie, ze teraz musze pania prosic o opuszczenie pokoju.

– Z przyjemnoscia, sir – odparla tlumaczka. – I moze pan nie zaprzatac sobie glowy gratyfikacja, ale prosze uwzglednic premie. Nauczylam sie tego na wydziale ekonomii w Uniwersytecie Arizony. – Kobieta wyszla.

– Pilne, polaczenie policyjne! – McAllister niemal krzyczal do telefonu. – Prosze z ambasadorem. To sprawa nie cierpiaca zwloki. Nie, nie trzeba podawac nazwiska, dziekuje, i prosze zaprowadzic go do telefonu, z ktorego bedzie mogl rozmawiac na osobnosci. – Podsekretarz pocieral skore na skroni coraz mocniej, wbijajac w nia palce, az wreszcie odezwal sie Havilland.

– Slucham, Edwardzie?

– Zadzwonil. Udalo sie. Wiemy, gdzie jest. Hotel w Yau Ma Ti.

– Otoczcie go, ale nie podejmujcie zadnych dzialan! Conklin bedzie musial to zrozumiec. Jezeli wyczuje cos, co uzna za cuchnaca przynete, wycofa sie. A jezeli nie bedziemy mieli zony Bourne'a, nie

dostaniemy naszego zabojcy. Na litosc boska, Edwardzie, nie zawal tego! Wszystko musi byc przeprowadzone precyzyjnie i bardzo, ale to bardzo delikatnie! Nastepnym etapem moze byc juz tylko decyzja:

„nie do uratowania”.

– Nie przywyklem do takich slow, panie ambasadorze. W telefonie zapadla na chwile cisza, a gdy Havilland ponownie sie odezwal, jego glos byl lodowaty.

– Alez jestes, Edwardzie. Za bardzo protestujesz, Conklin mial co do tego racje. Mogles powiedziec nie na samym poczatku, w Sangre de Cristo w Colorado. Mogles odejsc, ale nie zrobiles tego, nie mogles. Pod pewnymi wzgledami jestes podobny do mnie – nie liczac, oczywiscie, moich dosc przypadkowych zalet. Myslimy i kombinujemy, czerpiemy sily do zycia z naszych manipulacji. Peczniejemy z dumy przy kazdym udanym posunieciu w grze ludzkimi szachami, gdzie kazdy ruch moze miec dla kogos straszliwe konsekwencje, poniewaz w cos wierzymy. To wciaga jak narkotyk i syrenie piesni rzeczywiscie oddzialywaja na nasze „ego”. Nasz skromny zakres wladzy zawdzieczamy naszym poteznym intelektom. Przyznaj to, Edwardzie. Ja to zrobilem. I jezeli dzieki temu poczujesz sie lepiej, powtorze, co mowilem poprzednio: „Ktos to musi robic”.

– Nie mam ochoty wysluchiwac abstrakcyjnych pouczen – stwierdzil McAllister.

– Juz ich wiecej ode mnie nie uslyszysz. Po prostu rob, jak powiedzialem. Obstaw wszystkie wyjscia z hotelu, ale powiadom wszystkich ludzi, zeby nie podejmowali zadnych jawnych dzialan. Jezeli Bourne dokadkolwiek pojdzie, ma byc dyskretnie sledzony, ale w zadnym wypadku nie wolno go tknac. Musimy miec te kobiete, zanim nawiazemy z nim kontakt.

Morris Panov podniosl sluchawke. – Slucham?

– Cos sie stalo. – Conklin mowil szybko i cicho. – Havilland wyszedl z poczekalni, zeby odebrac jakis pilny telefon. Czy u was cos sie dzieje?

– Nie, nic. Wlasnie rozmawialismy.

– Martwie sie. Ludzie Havillanda mogli was znalezc.

– Dobry Boze! Jak?

– Sprawdzajac w kazdym hotelu w kolonii, czy nie ma tam bialego, kulejacego mezczyzny.

– Przeciez zaplaciles recepcjoniscie, zeby nic nikomu nie mov.ii. Uprzedziles go, ze to poufna konferencja handlowa – calkiem zwyczajna sprawa.

– Oni rowniez mogli mu zaplacic i powiedziec, ze chodzi o poufna sprawe panstwowa, a to oznacza albo duza nagrode, albo duze klopoty. Jak myslisz, co wybierze?

– Sadze, ze przesadzasz – zaprotestowal psychiatra.

– Mam w nosie, co sadzisz, doktorze. Po prostu wynoscie sie stamtad. Natychmiast. Zostawcie bagaze Marie – jesli w ogole jakies ma. Znikajcie najszybciej, jak wam sie uda.

– Dokad mamy isc?

– Tam, gdzie jest duzo ludzi, ale latwo bede mogl was znalezc.

– Restauracja?

– Zbyt wiele lat minelo, a oni zmieniaja tu nazwy co dwadziescia minut. Hotele odpadaja, zbyt latwo je sprawdzic.

– Jesli twoje podejrzenia sa sluszne, Aleks, to tracimy zbyt wiele czasu…

– Mysle!… Dobra. Zlapcie taksowke u wylotu Nathan Road na Salisbury – masz to? Nathan i Salisbury. Zobaczycie tam hotel Peninsula, ale nie wchodzcie do niego. Droga, ktora prowadzi od niego na polnoc, nazywa sie Golden Mile. Spacerujcie po niej tam i z powrotem po prawej stronie – po wschodniej stronie, ale tylko w obrebie czterech pierwszych przecznic. Znajde was tam najszybciej, jak mi sie uda.

– W porzadku – odparl Panov. – Nathan i Salisbury, pierwsze cztery przecznice po prawej… Aleks, czy jestes zupelnie pewny tego, co robisz?

– Z dwoch powodow – odparl Conklin. – Po pierwsze, Havilland nie poprosil mnie, zebym z nim poszedl i dowiedzial sie, co to za pilna sprawa – tego nie bylo w naszej umowie. A jesli nie dotyczy to Marie i ciebie, w takim razie oznacza, ze Webb nawiazal kontakt. Jezeli tak jest istotnie, to nie mam zamiaru oddawac swojej karty przetargowej, jaka jest Marie. Bez konkretnych gwarancji. I nie ambasadorowi Raymondowi Havillandowi. A teraz wynoscie sie stamtad!

Cos bylo nie tak! Ale co? Boume wrocil do brudnego pokoju hotelowego i stal w nogach lozka patrzac na wieznia, ktory mial coraz wieksze drgawki, a jego wyprezone cialo reagowalo gwaltownie na kazdy nerwowy ruch. Co to bylo? Dlaczego rozmowa z telefonistka tak go zaniepokoila? Byla uprzejma i chciala mu pomoc, nawet wybaczyla mu jego obrazliwe uwagi. O co wiec… I nagle stanely mu w pamieci slowa z dawno zapomnianej przeszlosci. Slowa wypowiedziane przed wieloma laty przez inna nieznana telefonistke. Bezosobowy, poirytowany glos.

Pytalem pania o numer telefonu iranskiego konsulatu.

Znajduje sie w ksiazce telefonicznej. Jestesmy bardzo zajete i nie mamy czasu na zalatwianie takich spraw.

Вы читаете Krucjata Bourne’a
Добавить отзыв
ВСЕ ОТЗЫВЫ О КНИГЕ В ОБРАНЕ

0

Вы можете отметить интересные вам фрагменты текста, которые будут доступны по уникальной ссылке в адресной строке браузера.

Отметить Добавить цитату