– Jest wiadomosc od doktora. Jego stan jest nadal krytyczny, ale jakos sie trzyma.
– A co z tymi dziennikarzami na ulicy? – zapytal Havilland. – Predzej czy pozniej musimy ich tu wpuscic. Im dluzej bedziemy zwlekac, tym wiecej damy im powodow do myslenia, ze cos ukrywamy. A na to rowniez nie mozemy sobie pozwolic.
– Teren jest nadal ogrodzony lina – powiedzial McAllister. – Rozpuscilem pogloske, ze policja – podejmujac wielkie ryzyko – oczyszcza te posiadlosc z niewypalow. W takich okolicznosciach reporterzy beda bardzo spokojni. Nawiasem mowiac, w tym komunikacie dla prasy przygotowanym przez ludzi z konsulatu kazalem podkreslic fakt, ze czlowiek, ktory dokonal ataku na dom, byl najwyrazniej ekspertem w dziedzinie burzenia.
Jason Bourne, ktory wsrod meduzyjczykow byl jednym z najbardziej bieglych w sztuce niszczenia, spojrzal na McAllistera. Podsekretarz odwrocil wzrok.
– Musze sie stad wydostac – powiedzial Jason. – Musze dotrzec do Makau tak szybko, jak to mozliwe.
– Dawidzie, na litosc boska! – powiedziala Marie niskim, napietym glosem; stala przed swoim mezem, patrzac na niego.
– Wiele bym dal, zeby nie musialo tak byc – powiedzial Webb schodzac ze stolu. – Wiele bym dal, zeby tak nie bylo – powtorzyl cicho – ale tak jest. Musze byc na miejscu. Musze dotrzec do Shenga, zanim cala historia pojawi sie w porannej prasie i zanim ukaze sie to zdjecie potwierdzajace wiadomosc, ktora wysylam kanalami nie znanymi w jego przekonaniu nikomu. Musi uwierzyc, ze jestem jego morderca, czlowiekiem, ktorego zamierzal zabic, a nie Jasonem Bourne'em z „Meduzy”, ktory usilowal zabic go w tamtej lesnej dolinie. Powinien otrzymac wiadomosc ode mnie – od czlowieka, za ktorego mnie uwaza – zanim dotra do niego inne informacje. A to dlatego, ze wiadomosc, ktora mu przesylam, jest ostatnia rzecza, jaka chcialby uslyszec. Wszystko inne nie bedzie mialo znaczenia.
– Przyneta – powiedzial Aleks Conklin. – Jesli chcesz, aby mistyfikacja sie udala, dostarcz mu najpierw jakas alarmujaca informacje, poniewaz gdy bedzie oszolomiony i zaabsorbowany, uwierzy w wydrukowana oficjalna wersje, szczegolnie kiedy zobaczy zdjecie w gazetach.
– Co zamierza mu pan przekazac? – spytal ambasador, tonem glosu dajac do zrozumienia, ze nie podoba mu sie perspektywa utraty kontroli nad ta najbardziej ponura z akcji.
– To, co wy mi powiedzieliscie. Czesciowo prawde, a czesciowo klamstwo.
– Niech pan to jasniej sformuluje, panie Webb – nalegal Havilland stanowczo. – Wiele panu zawdzieczamy, ale…
– Zawdzieczacie mi tyle, ze nie mozecie mi sie wyplacic – przerwal ostro Jason Bourne. – Chyba ze palnie pan sobie w leb tutaj na moich oczach.
– Rozumiem panski gniew, jednak musze nalegac. Nie zrobi pan niczego, co mogloby narazic na niebezpieczenstwo zycie pieciu milionow ludzi lub zywotne interesy rzadu Stanow Zjednoczonych.
– Ciesze sie, ze ustalil pan wlasciwa kolejnosc – chociaz raz. W porzadku, panie ambasadorze, powiem panu. To samo bym panu powiedzial, gdyby mial pan na tyle przyzwoitosci, aby przyjsc do mnie i przedstawic wasza sprawe. Dziwie sie, ze nigdy nie wpadlo to panu do glowy – nie, nie dziwie sie, jestem zaskoczony – chociaz chyba nie powinienem. Wierzy pan w swoje wyrafinowane zabiegi i podstepy, ktore moze pan stosowac dzieki posiadanej przez siebie wladzy… uwaza pan zapewne, ze uprawnia pana do tego niepospolity intelekt lub cos w tym rodzaju. Niczym sie pan nie rozni od innych. Znajduje pan przyjemnosc w zawilosciach – i w swojej ich interpretacji – wiec nie moze pan nawet dostrzec, kiedy prosta droga jest o niebo skuteczniejsza.
– Czekam, aby mnie poinformowano – rzekl chlodno Havilland.
– Niech bedzie – powiedzial Bourne. – Bardzo uwaznie sluchalem panskich wywodow. Zadal pan sobie niemalo trudu, aby wyjasnic, dlaczego nikt nie mogl oficjalnie dotrzec do Shenga i powiedziec mu tego, co wiecie. Nie bylo to pozbawione racji. Zasmialby sie wam w twarz, plunal w oczy lub, jak pan woli, kazal krecic bicze z piasku. Zapewne tak by zrobil. On ma wplywy. Wy wytaczacie swoje wazkie zarzuty, on zas chce doprowadzic do tego, aby Pekin wycofal sie z porozumien w sprawie Hongkongu. Przegrywacie. Staracie sie go wyeliminowac prowadzac zakulisowe rozgrywki, bez powodzenia. Znowu przegrywacie. Nie macie przeciwko niemu zadnych dowodow procz slow kilku zabitych, ktorym poderznieto gardla, czlonkow Kuomintangu, ktorzy powiedzieliby wszystko, by skompromitowac dzialaczy partyjnych w Republice Ludowej. On sie usmiecha i bez stow daje wam do zrozumienia, ze lepiej bedzie, jezeli zgodzicie sie z nim wspolpracowac. Wedlug waszej oceny wspolpraca jest niemozliwa ze wzgledu na zbyt wielkie ryzyko – jezeli przyjdzie czas na Shenga, caly Daleki Wschod pograzy sie w wojnie. Co do tego rowniez mieliscie racje, ale gdyby mialo do tego dojsc, to raczej z powodow, ktore podal nam Edward, a nie pan. Pekin moglby prawdopodobnie przymknac oczy na skorumpowana komisje, tolerujac przez pewien czas zachlannosc, nie pozwoli jednak, aby rozrastajaca sie chinska mafia przenikala do przemyslu, do warstw pracujacych czy do rzadu. Tak jak powiedzial Edward, mogliby stracic posady…
– Nadal czekam, panie Webb – przypomnial dyplomata.
– W porzadku. Zwerbowaliscie mnie, ale zapomnieliscie o Tread-stone-71, niczego was to nie nauczylo. Wyslac zabojce, zeby schwytac innego zabojce.
– To jedyna rzecz, o ktorej nie zapomnielismy – przerwal mu zdziwiony dyplomata. – Wszystko na tym oparlismy.
– Lecz z niewlasciwych powodow – odparowal ostro Bourne. – Istnial lepszy sposob, aby dotrzec do Shenga i go zgladzic. Ja nie bylem do tego potrzebny. Ani moja zona! Ale pan na to nie wpadl. Panski niepospolity umysl musial wszystko skomplikowac.
– Coz to takiego, na co ja nie wpadlem, panie Webb?
– Wyslac spiskowca, zeby schwytal innego spiskowca. Nieoficjalnie… Teraz jest juz na to za pozno, ale to wlasnie bym panu powiedzial.
– Nie wydaje mi sie, aby pan mi cokolwiek powiedzial.
– Po czesci prawda, po czesci klamstwo – panska strategia. Do Shenga wysyla sie kuriera, najlepiej jakiegos zgrzybialego starca, ktorego oplacil slepiec i ktoremu przekazano informacje przez telefon. Zadnych dajacych sie wysledzic zrodel. Ma on dostarczyc ustna wiadomosc przeznaczona tylko dla uszu, tylko dla uszu Shenga, nic nie jest zapisane na papierze. Wiadomosc zawiera dostatecznie duzo prawdy, aby sparalizowac Shenga. Powiedzmy, ze osoba, ktora ja wysyla, jest z Hongkongu. Jest to czlowiek, ktoremu w razie niepowodzenia planu Shenga grozi utrata milionow, lecz jest dosc sprytny i jednoczesnie na tyle wystraszony, by nie podawac swego nazwiska. Wiadomosc moglaby zawierac jakas wzmianke o przeciekach, zdrajcach w salach konferencyjnych lub wykluczonych triadach, ktore tworza wspolny front wlasnie dlatego, ze zostaly odsuniete – o tych wszystkich sprawach, ktore waszym zdaniem z pewnoscia beda mialy miejsce. A wiec prawda. Sheng musi to zbadac, nie moze postapic inaczej. Za posrednictwem lacznikow organizuje spotkanie. Konspirator z Hongkongu dba o wlasne bezpieczenstwo tak samo jak Sheng, a poniewaz jest rownie przebiegly, domaga sie spotkania na neutralnym gruncie.
Tak tez zostaje ustalone. To jest pulapka. – Bourne przerwal, patrzac na McAllistera. – Nawet podrzedny dywersant dalby sobie z tym rade.
– Bardzo inteligentnie i fachowo – przyznal ambasador. – I z imponujacym rozmachem. Tylko gdzie znajdziemy w Hongkongu takiego konspiratora?
Jason Bourne przypatrywal sie uwaznie starszemu politykowi, wyraz jego twarzy graniczyl z pogarda. – Pan go stworzy – powiedzial. – I to bedzie klamstwo.
Havilland i Conklin pozostali sami w pokoju o bialych scianach. Siedzieli na przeciwleglych krancach stolu konferencyjnego spogladajac na siebie. McAllister i Morris Panov udali sie do biura podsekretarza, by tam uzywajac specjalnych telefonow posluchac, jak wypadl fikcyjny portret amerykanskiego mordercy stworzony przez ludzi z konsulatu na uzytek prasy. Panov zgodzil sie dostarczyc odpowiedniej terminologii z zakresu psychiatrii, ktora ponadto wskazywalaby na powiazania zabojcy z Waszyngtonem. Dawid Webb poprosil, aby pozwolono mu zostac sam na sam z zona az do czasu, kiedy bedzie musial wyjechac. Zaprowadzono ich do pokoju na gorze;
nikomu nie przyszlo do glowy, ze jest to sypialnia. Byly to po prostu drzwi do pustego pokoju w poludniowej czesci starego wiktorianskiego domu, z dala od strazakow i ruin polnocnego skrzydla. McAllister zdecydowal, ze Webb wyjedzie za pietnascie minut lub nawet wczesniej. Jason Bourne i podsekretarz zostana odwiezieni samochodem na lotnisko Kai Tak. Aby zyskac na czasie, a takze dlatego, ze wodoloty przestawaly kursowac o dziewiatej wieczorem, poleca do Makau helikopterem sanitarnym, jako nadzorujacy transport lekow dla szpitala Kiang Wu na Rua Coelho Do Amaral, dzieki czemu unikna wszelkiej kontroli na granicy.
– To by sie nie udalo – odezwal sie Havilland patrzac na Conklina.