tylko miedzy tymi dwiema mozliwosciami, o ktorych panu wspomnialam. Moglam zyc albo umrzec.

– Nigdy nie pomyslala pani, zeby pojsc na policje albo do Surete?

– W sprawie Carlosa? – Lavier spojrzala na Bourne'a jak na niedorozwiniete dziecko. – Jak to mowia Brytyjczycy: z pewnoscia raczy pan zartowac.

– A wiec ochoczo wlaczyla sie pani do smiertelnej gry.

– Z poczatku zupelnie nieswiadomie. Wtajemniczano mnie stopniowo, ostroznie… Najpierw powiedziano mi, ze Jacqueline zginela w katastrofie na morzu wraz ze swoim aktualnym kochankiem i ze otrzymam mnostwo pieniedzy, jezeli zgodze sie ja zastapic. Les Classiques to bylo cos wiecej niz luksusowy butik…

– Duzo wiecej – przerwal jej Jason. – W rzeczywistosci pelnil funkcje skrzynki kontaktowej, przez ktora docieraly do Carlosa najwieksze tajemnice wojskowe i szczegoly operacji wywiadowczych, dostarczane przez jego kochanke, zone powszechnie szanowanego generala.

– Dowiedzialam sie o tym dlugo po jej smierci. Maz ja zabil. Mam wrazenie, ze nazywal sie Villiers czy jakos podobnie…

– Owszem. – Jason utkwil spojrzenie w ciemnej wodzie stawu po drugiej stronie sciezki. Biale lilie unosily sie na jego powierzchni zbite w ciasne stadka. – To ja ich znalazlem. Villiers siedzial na fotelu z pistoletem w dloni, a ona lezala na lozku naga i zbryzgana krwia. Chcial sie zabic. Twierdzil, ze to najlepsze rozwiazanie dla zdrajcy, ktory dal sie oslepic namietnosci do tego stopnia, ze narazil na szwank interesy swej ukochanej ojczyzny… Zdolalem go przekonac, ze istnieje jeszcze inne wyjscie. Dzieki niemu prawie mi sie udalo… Trzynascie lat temu, w Nowym Jorku, na Siedemdziesiatej Pierwszej Ulicy.

– Nie wiem, co sie zdarzylo w Nowym Jorku, ale general Villiers pozostawil instrukcje, zeby po jego smierci ujawniono cala prawde o tym, co sie wydarzylo. Kiedy to nastapilo, Carlos podobno o malo nie oszalal z wscieklosci i zabil kilku wysokich dowodcow tylko dlatego, ze byli generalami.

– To stara historia – odezwal sie ostrym tonem Bourne, otrzasnawszy sie ze wspomnien. – Jestesmy tutaj, trzynascie lat pozniej. Co teraz?

– Nie wiem, monsieur. Wydaje mi sie, ze nie mam zadnego wyboru, prawda? Jeden z was na pewno mnie zabije.

– Moze jednak nie. Prosze mi pomoc go zgladzic, a wtedy uwolni sie pani od nas obu. Bedzie pani mogla wrocic nad Morze Srodziemne i zyc w spokoju. Nie musi pani znikac, wystarczy, jesli po kilku obfitujacych w profity latach spedzonych w Paryzu zamieszka pani tam, gdzie przedtem.

– Zniknac? – zapytala Lavier, wpatrujac sie w zacieta twarz Bourne'a. – Czy to znaczy to samo, co zginac?

– Tym razem nie. Carlos nic pani nie zrobi, bo bedzie martwy.

– Rozumiem. Najbardziej jednak interesuje mnie to znikniecie, a takze obfitujace w profity lata. Czy owe profity maja pochodzic od pana?

– Tak.

– Aha… Czy to samo zaproponowal pan Santosowi? Pieniadze i znikniecie? Jason poczul sie tak, jakby otrzymal siarczysty policzek.

– A wiec jednak Santos… – wyszeptal. – Bulwar Lefebvre to byla pulapka… Niezly z niego fachowiec, nie ma dwoch zdan.

– Santos nie zyje. Le Coeur du Soldat zostalo oczyszczone i zamkniete.

– Co takiego? – Bourne utkwil zdumione spojrzenie w twarzy kobiety. – Taka otrzymal nagrode za zwabienie mnie w pulapke?

– Nie. Za to, ze zdradzil Carlosa.

– Nie rozumiem.

– Szakal ma wszedzie swoje oczy i uszy. Mysle, ze nie jest pan tym specjalnie zaskoczony. Zauwazono, ze dostawca zywnosci zabral kilka duzych, ciezkich skrzyn, a wczoraj rano Santos nie podlal swego ukochanego ogrodka, co czynil codziennie od wielu lat. Carlos wyslal czlowieka, ktory wlamal sie do magazynu dostawcy i otworzyl skrzynie.

– Ksiazki…- wyszeptal Jason.

– Mialy byc przechowane az do chwili otrzymania dalszych polecen – uzupelnila kobieta. – Santos chcial wyjechac szybko i dyskretnie.

– A Carlos wiedzial, ze jego numeru telefonu na pewno nie zdradzil nikt z Moskwy…

– Prosze?

– Nic, nic… Jakim wlasciwie czlowiekiem byl Santos?

– Nie znalam go ani nawet nigdy nie widzialam. Slyszalam tylko plotki. Szczerze mowiac, bylo ich bardzo niewiele.

– To dobrze, bo nie mam duzo czasu. Jakie plotki?

– Podobno byl imponujacej postury…

– Wiem o tym – przerwal niecierpliwie Jason. – Lubil tez czytac, sadzac po liczbie ksiazek, a nie jest wykluczone, ze mial solidne wyksztalcenie. Interesuje mnie, skad pochodzil i dlaczego pracowal dla Szakala?

– Krazyly pogloski, ze byl Kubanczykiem i walczyl u boku Fidela, ze studiowal z nim prawo, byl wielkim myslicielem, a kiedys takze atleta. Potem, jak to sie zawsze dzieje podczas rewolucji, zmiotl go prad wydarzen, nad ktorymi przestal panowac. W kazdym razie tak wlasnie mowili mi starzy przyjaciele, ktorzy znaja sie na rzeczy.

– A co to znaczy, jesli mozna wiedziec?

– Fidel byl bardzo zazdrosny o popularnosc, jaka cieszyli sie w pewnych srodowiskach niektorzy ludzie z jego otoczenia, przede wszystkim Che Guevara i Santos. Castro byl olbrzymem, ale oni dwaj jeszcze go przewyzszali, a on nie mogl tego tolerowac. Wyslal Che na akcje z gory skazana na niepowodzenie, natomiast przeciwko Santosowi wysuna sfabrykowane oskarzenia o prowadzenie dzialalnosci kontrrewolucyjnej. Santos czekal juz na egzekucje, kiedy do wiezienia wdarl sie Szakal ze swymi ludzmi i uprowadzil go z Kuby.

– Uprowadzil? W przebraniu ksiedza, jak przypuszczam?

– Nie musi pan przypuszczac. Kosciol zawsze mial na Kubie wielkie wplywy, choc wcale sie nie zmienil od czasow sredniowiecza.

– To gorzka uwaga…

– Jestem kobieta, w przeciwienstwie do papieza. On tez jest ze sredniowiecza.

– Skoro pani tak uwaza… A wiec Santos dolaczyl do Carlosa. Dwaj pozbawieni zludzen marksisci w poszukiwaniu straconych idealow, a moze tylko prywatnego Hollywood…

– Nie rozumiem pana, monsieur, ale domyslam sie, ze fantazja to nie obliczalny Carlos, a gorycz straconych idealow to Santos… Sluzyl Szakalowi, bo nie mial wyboru. Az do chwili, kiedy pan sie pojawil.

– To wszystko, czego bylo mi trzeba. Dziekuje. Chodzilo mi o wypelnienie kilku luk.

– Luk?

– O wyjasnienie spraw, ktorych nie znalem.

– Co teraz zrobimy, monsieur Bourne? Chyba o to wlasnie pan pytal, prawda?

– A co pani ma zamiar zrobic, madame Lavier?

– Wiem tylko tyle, ze na pewno nie chce umrzec. Poza tym nie jestem madame, bo nigdy nie wyszlam za maz. Nie podobaly mi sie zwiazane z tym ograniczenia, a korzysci nie wydawaly sie wystarczajaco duze, zeby podejmowac ryzyko. Przez wiele lat bylam luksusowa dziwka w Monte Carlo i Nicei, az wreszcie wiek zrobil swoje i stracilam jedyny zawod, jaki znalam, ale nadal mam wielu przyjaciol, przede wszystkim wdziecznych kochankow, ktorzy troszcza sie o mnie przez wzglad na dawne czasy. Wielu z nich zdazylo

juz umrzec, biedactwa.

– Powiedziala pani, ze otrzymala mnostwo pieniedzy za to, ze zgodzila sie zajac miejsce swojej siostry?

– To prawda. Nadal dostaje pieniadze, bo jestem bardzo przydatna. Obracam sie wsrod paryskiej elity, gdzie az roi sie od plotek, czesto bardzo interesujacych. Mam wspaniale mieszkanie – antyki, obrazy, sluzba – wszystko, czego nalezy oczekiwac od kobiety z tak zwanych wyzszych sfer. Oraz pieniadze. Co miesiac na moje konto wplywa osiemdziesiat tysiecy frankow przekazywanych z pewnego banku w Genewie. To troche wiecej niz potrzebuje na zaplacenie wszystkich rachunkow, bo jednak ja je place, nie kto inny.

– A wiec ma pani takze pieniadze…

– Nie, monsieur. Zyje luksusowo, ale pieniedzy nie mam. Tak wlasnie postepuje Szakal. Wszystkim z wyjatkiem swoich starcow placi tylko tyle, zeby starczylo na wydatki majace bezposredni zwiazek z funkcjami,

Вы читаете Ultimatum Bourne’a
Добавить отзыв
ВСЕ ОТЗЫВЫ О КНИГЕ В ИЗБРАННОЕ

0

Вы можете отметить интересные вам фрагменты текста, которые будут доступны по уникальной ссылке в адресной строке браузера.

Отметить Добавить цитату