rozkazy. Sprowadzaly sie do tego, zeby jechac za brazowym samochodem nawet do granicy z Finlandia, jesli okaze sie to konieczne, ale nie uzywac broni, a w razie potrzeby wezwac na pomoc milicje. Ostatnie polecenie nakazywalo minac w mozliwie bliskiej odleglosci budynek magazynu, trabiac najglosniej, jak sie da.

– Po co, do kurwy nedzy? – zapytal ze zdumieniem agent.

– Dlatego, ze mialem takie objawienie! Poza tym, to ja wydaje tutaj rozkazy.

– Chyba zle sie czujesz, Dymitr.

– Chcesz dostac ode mnie pochwale czy taka opinie, ze natychmiast wysla cie do Taszkentu?

– Juz jade, towarzyszu.

Krupkin odlozyl mikrofon.

– Zrobilem, co chciales – powiedzial przez ramie do Bourne'a. – Jezeli mam do wyboru pojsc na dno z szalonym morderca albo zwariowanym, ale chyba przyzwoitym czlowiekiem, wole to drugie. Wbrew temu, co twierdza oswieceni sceptycy, Bog moze jednak istniec… Aleksiej, czy chcialbys kupic bardzo ladny dom nad Jeziorem Genewskim?

– Ja go kupie – odparl Jason. – Jesli dozyje jutra i zrobie to, co musze zrobic, nawet nie bede sie targowal.

– Ejze, Davidzie! – zaprotestowal Conklin. – Nie ty zarobiles te pieniadze, tylko Marie.

– Ona mnie poslucha. A juz na pewno jego.

– Co chcesz teraz zrobic? – zapytal Krupkin.

– Daj mi ten arsenal, ktory wozisz w bagazniku, i wysadz mnie z samochodu na trawie przed magazynem. Poczekaj kilka minut, a potem podjedz na parking, zatrzymaj sie na chwile i wystartuj najglosniej, jak mozesz, najlepiej z piskiem opon.

– Mamy zostawic cie samego? – wybuchnal Aleks.

– Tylko w ten sposob moge do niego dotrzec.

– Wariactwo! – prychnal Krupkin, ruszajac wsciekle szczekami.

– Nie, Kruppie, to tylko rzeczywistosc – odparl bardzo spokojnie Jason Bourne. – Bedzie tak samo jak na poczatku: jeden na jednego. Nie ma inne go wyjscia.

– Pieprzone bohaterstwo! – ryknal Rosjanin, uderzajac piescia w fotel. – Gorzej, to zupelnie szalenczy pomysl! Jesli masz racje, to przeciez moge otoczyc te budynki tysiacem zolnierzy!

– On wlasnie tego chce. I ja bym chcial, gdybym byl na jego miejscu. Naprawde nic nie rozumiesz? W takim tloku i zamieszaniu ucieczka bylaby dziecinnie prosta sprawa. Chyba wiesz o tym, bo sam tez to nieraz robiles… obaj to robilismy. Tlum jest naszym najwiekszym sprzymierzencem. Jeden cios nozem i juz masz mundur; jeden rzut granatem i dolaczasz do zakrwawionych ofiar. Te sztuczki zna kazdy platny morderca. Wierz mi: sam nim zostalem, choc wcale mi na tym nie zalezalo.

– A co, twoim zdaniem, uda ci sie osiagnac w pojedynke, Batmanie? – zapytal Conklin, wsciekle masujac zdretwiala lydke.

– Podejsc czlowieka, ktory chce mnie zabic, i wyprawic go na tamten swiat.

– Wiesz, kim jestes? Cholernym megalomanem!

– Masz calkowita slusznosc. To jedyny sposob, zeby pozostac w tej grze. Musisz miec cos, na czym zawsze mozesz sie oprzec.

– Szalenstwo! – ryknal Krupkin.

– Wybacz, ale mam prawo do odrobiny szalenstwa. Gdybym wiedzial, ze dywizja Armii Czerwonej moze mi zapewnic bezpieczenstwo, na pewno bym nie ryzykowal, ale wiem, ze tak nie jest. To jedyny sposob… Zatrzymaj samochod i otworz bagaznik. Zobacze, co mi sie moze przydac.

Rozdzial 39

Ciemnozielony samochod KGB minal ostatni zakret na drodze schodzacej lagodnie ze wzgorza w kierunku porosnietego soczysta trawa, plaskiego terenu Na jego skraju wznosily sie masywne budynki magazynu broni i koszar w Kubince. Brazowe, przypominajace nieforemne skrzynie konstrukcje zdawaly sie wyrastac prosto z ziemi, zaklocajac swoja dwupietrowa, pocieta waskimi szparami okien brzydota urode wiejskiego krajobrazu. Glowne wejscie do budynku bylo duze i kwadratowe, nad drzwiami zas widniala plaskorzezba przedstawiajaca trzech czerwonoarmistow ruszajacych ze spiewem na ustach w wir walki; sadzac po sposobie, w jaki trzymali bron, nalezalo sie spodziewac, ze wraz z pierwszym nacisnieciem spustu poodstrzelaja sobie nawzajem glowy.

Wyposazony w autentyczny rosyjski AK- 47 i piec zapasowych magazynkow mieszczacych po trzydziesci pociskow Bourne wyskoczyl z sunacego powoli samochodu i ukryl sie w trawie przy samej drodze, dokladnie naprzeciwko wejscia. Obszerny, ziemny parking znajdowal sie z prawej strony dlugiego budynku; dawno nie strzyzony zywoplot otaczal rozlegly trawnik, na srodku ktorego wznosil sie bialy maszt ze zwisajaca nieruchomo radziecka flaga. Jason przebiegl na druga strone drogi i przykucnal za zywoplotem; mial tylko kilka chwil na to, zeby ustalic, jakie srodki bezpieczenstwa stosowano w tym wojskowym obiekcie. Z tego, co widzial, wynikalo, ze byly, delikatnie mowiac, malo wyrafinowane. W scianie po prawej stronie wejscia znajdowalo sie oszklone okienko, przypominajace nieco teatralna lub kinowa kase. W srodku siedzial umundurowany straznik, pochloniety lektura jakiegos czasopisma, a obok niego drugi, z glowa oparta na stole, niewatpliwie pograzony w glebokim snie. W pewnej chwili masywne drzwi uchylily sie i wyszli przez nie dwaj zolnierze – obaj spokojni, nawet rozluznieni. Jeden zapalil papierosa, a jego kolega zerkal bez przerwy na zegarek.

Tyle, jesli chodzi o zabezpieczenie obiektu. Najwyrazniej nie wydarzylo sie tu nic groznego ani niczego takiego sie nie spodziewano. Wszystko wygladalo normalnie i naturalnie, a wiec zupelnie inaczej, niz nalezalo oczekiwac. Gdzies we wnetrzu budynku byl Szakal, ale nic nie swiadczylo o tym, ze sie tam istotnie dostal i zdolal sterroryzowac co najmniej piec osob – mezczyzne, ktory wcielil sie w niego, a oprocz tego trzech innych i kobiete.

Parking? Jason nie rozumial wymiany zdan miedzy Aleksem, Krupkinem i glosem z radia, ale teraz stalo sie dla niego oczywiste, ze kiedy mowili na zmiane po rosyjsku i angielsku o pieciu osobach biegnacych do skradzionego samochodu, nie mieli na mysli glownych drzwi! Musialy byc jakies inne, wychodzace bezposrednio na parking. Boze, za kilka sekund kierowca samochodu, ktory go tu przywiozl, ruszy z rykiem silnika, okrazy placyk i popedzi z powrotem wspinajaca sie na wzgorze droga. Jezeli Carlos mial zamiar wydostac sie z budynku, sprobuje na pewno wtedy, natychmiast! Kazda chwila bedzie dla niego na wage zlota, bo im bardziej zdazy sie oddalic od magazynu broni, tym wieksze bedzie mial szanse na to, zeby rozplynac sie bez sladu. A on, Delta Jeden, automat do zabijania, jest w niewlasciwym miejscu! Co wiecej, mial bardzo ograniczona mozliwosc manewru, bo gdyby pokazal sie straznikom, biegnac z gotowym do strzalu pistoletem maszynowym, z pewnoscia sciagnalby na siebie nieszczescie. Co za glupi, niewybaczalny blad! Wystarczylo, zeby przetlumaczyli mu dwa, trzy dodatkowe slowa, a udaloby sie go uniknac. Ile operacji spalilo juz na panewce wlasnie przez takie pozornie malo wazne szczegoly? Niech to szlag trafi!

Sto piecdziesiat metrow od niego samochod prowadzony przez mlodego funkcjonariusza KGB ruszyl jak wyscigowy kon, wyrzucajac spod tylnych kol fontanny ziemi i drobnego zwiru. Nie ma czasu na myslenie, trzeba dzialac! Bourne przycisnal AK- 47 do prawego uda, probujac go w miare mozliwosci ukryc, i wyprostowal sie; szedl powoli, od niechcenia gladzac lewa reka nierowny zywoplot moze ogrodnik, zapoznajacy sie z nowym zleceniem, a moze pograzony w myslach spacerowicz, ktory bezwiednie muska dlonia zielone, swieze galazki… W kazdym razie na pewno nikt niebezpieczny. Mogl tak isc juz od kilku minut, nie zwracajac na siebie niczyjej uwagi.

Spojrzal w kierunku wejscia do budynku. Dwaj zolnierze rozmawiali przyciszonymi glosami, ten bez papierosa zerkal co chwila na zegarek. Drzwi otworzyly sie i z wnetrza wyszla czarnowlosa, moze dwudziestoletnia dziewczyna; usmiechnela sie na widok czekajacych na nia mezczyzn, przylozyla zartobliwie dlonie do uszu i potrzasnela glowa, a nastepnie podeszla do tego z zegarkiem i pocalowala go w usta, po czym cala trojka ruszyla w prawa strone, oddalajac sie od glownego wejscia.

Loskot! Zgrzyt metalu o metal, trzask pekajacego szkla, dobiegajacy gdzies z odleglego kranca parkingu. Cos sie stalo z samochodem, ktorym jechali Conklin i Krupkin; prawdopodobnie mlody kierowca stracil nad nim panowanie i uderzyl w jeden ze stojacych pojazdow. Jason natychmiast wykorzystal pretekst i ruszyl w kierunku, z ktorego dochodzil halas. Dzieki temu ze pomyslal o Aleksie, wpadl na pomysl, zeby zaczac utykac; w ten sposob

Вы читаете Ultimatum Bourne’a
Добавить отзыв
ВСЕ ОТЗЫВЫ О КНИГЕ В ИЗБРАННОЕ

0

Вы можете отметить интересные вам фрагменты текста, которые будут доступны по уникальной ссылке в адресной строке браузера.

Отметить Добавить цитату