mial wieksze szanse na ukrycie pistoletu. Odwrocil glowe, spodziewajac sie ujrzec dwoch mezczyzn w mundurach i kobiete biegnacych w tym samym co on kierunku, ale swemu zdziwieniu zobaczyl, ze skierowali sie w przeciwna strone. Widocznie chwile wolne od sluzby byly tak nieliczne, ze nalezalo je wykorzystac bez wzgledu na okolicznosci.

Bourne zrezygnowal z utykania, przedarl sie przez zywoplot i popedzil betonowa sciezka prowadzaca do naroznika budynku, nie starajac sie juz ukrywac trzymanej w prawej rece broni. Dotarlszy do konca sciezki przystanal, dyszac ciezko, i oparl sie o sciane; mial wrazenie, ze za chwile wypluje, pluca, a nabrzmiale zyly na szyi pekna, rozsadzone wewnetrznym cisnieniem. Chwycil AK- 47 w obie dlonie i wychylil sie zza naroznika magazynu; to, co zobaczyl, sprawilo, ze na moment po prostu oslupial. Biegnac co sil w nogach, nie slyszal zadnych odglosow dochodzacych z miejsca wypadku, ale teraz blyskawicznie pojal, czujac, jak jeza mu sie wlosy na glowie, ze to, co widzi, jest rezultatem kilku lub kilkunastu strzalow oddanych z broni z tlumikiem. Delta Jeden doskonale to rozumial: w pewnych sytuacjach nalezalo zabijac mozliwie bez halasu. Calkowita cisza stanowila trudny do osiagniecia ideal, ale im bylo do niego blizej, tym lepiej.

Kierujacy samochodem chlopak lezal rozciagniety na ziemi przy otwartych drzwiczkach, trafiony kilka razy w glowe. Samochod uderzyl przodem w bok autobusu, ktorym wozono robotnikow do pracy i z pracy; Bourne nie mial najmniejszego pojecia, w jaki sposob doszlo do wypadku ani co sie stalo z Aleksem i Dymitrem. Wszystkie szyby byly powybijane, a w srodku nikt sie nie poruszal – te dwa fakty zdawaly sie wskazywac na najgorsze, ale niczego jeszcze nie przesadzaly. Kameleon zdawal sobie doskonale sprawe z tego, ze musi odrzucic wszelkie emocje. Nawet jesli wydarzyla sie tragedia, bedzie jeszcze czas na oplakiwanie zmarlych. Teraz nalezalo zajac sie zemsta.

Jak? Pomysl, szybko!

Krupkin powiedzial, ze w przylegajacych do magazynu uzbrojenia koszarach mieszkalo kilkadziesiat osob, kobiety i mezczyzni z oddzialu obrony cywilnej. Skoro tak, to gdzie oni sie podziali? Przeciez Szakal nie dzialal w prozni! Mimo to, chociaz wydarzyl sie wypadek – odglos zderzenia bylo slychac nawet w odleglosci stu metrow – i zastrzelono czlowieka, ktorego zakrwawione zwloki lezaly teraz przy roztrzaskanym pojezdzie, nikt, doslownie nikt nie przyszedl na miejsce zdarzenia, nikt nawet przypadkiem tamtedy nie przechodzil! Czyzby oprocz Carlosa i pieciorga ludzi, wykorzystanych przez niego jako zaslona dymna, caly kompleks zabudowan byl pusty? To nie mialo najmniejszego sensu!

I wtedy uslyszal dobiegajace z wnetrza budynku, przytlumione, ale mimo to wyrazne, dzwieki marszowej muzyki. Sadzac po natezeniu odglosow, w zamknietym pomieszczeniu loskot werbli i ryk trab musial byc wrecz ogluszajacy. Bourne przypomnial sobie gest dziewczyny – dlonie przylozone do uszu i zabawny grymas na twarzy. Wtedy go nie zrozumial, ale teraz wszystko bylo jasne. Dziewczyna wymknela sie z sali wypelnionej trudnym do zniesienia halasem. W koszarach odbywala sie jakas uroczystosc, byc moze akademia, i stad obecnosc na parkingu tylu samochodow osobowych, autobusow i mikrobusow. Szczegolnie liczba tych pierwszych musiala budzic zdziwienie, bo w Zwiazku Radzieckim z cala pewnoscia nie uskarzano sie na ich nadmiar. W sumie na parkingu stalo polkolem okolo dwudziestu pojazdow. Fakt, ze na terenie obiektu dzialo sie cos niecodziennego, stanowil bardzo korzystny dla Carlosa zbieg okolicznosci, bo terrorysta doskonale potrafil wykorzystac takie sytuacje. Podobnie jak jego przeciwnik. Pat.

Dlaczego Carlos nie wychodzi? Dlaczego juz nie wyszedl? Na co czekal? Z pewnoscia nie na bardziej sprzyjajace warunki, bo na to nie mial co liczyc. Czyzby rany okazaly sie tak powazne, ze pozbawily go przewagi, jaka zdolal osiagnac do tej pory? Bylo to mozliwe, ale malo prawdopodobne. Zabojca zabrnal tak daleko, ze nie mogl juz sie wycofac. Jedynym wyjsciem bylo dla niego kontynuowanie ucieczki. W takim razie, dlaczego? Nieodparta logika nakazywala mordercy, ktory rozprawil sie z poscigiem, jak najszybsze opuszczenie miejsca kolejnej zbrodni. To byla jego jedyna szansa! Skoro tak, to czemu nadal byl w srodku? Dlaczego nie wskoczyl do ktoregos z samochodow i nie ruszyl ile mocy w silniku ku wolnosci?

Jason ponownie przywarl plecami do sciany i zaczal powoli przesuwac sie w lewo, starajac sie dostrzec cos, co moglo miec dla niego jakies znaczenie. Jak wiekszosc magazynow broni na calym swiecie budynek nie mial w ogole okien na parterze; najnizsze byly usytuowane dopiero okolo czterech metrow nad ziemia. Znajdowal sie wlasnie pod jednym z nich. Doswiadczony snajper mogl oddac stamtad celny strzal do kierowcy samochodu KGB. Po chwili dotarl do drzwi pomalowanych na ten sam kolor co sciany; boczne wejscie, o ktorym nikt nie raczyl mu wspomniec. Szczegoly, znowu te przeklete, pozornie nieistotne szczegoly! Cholera!

Dochodzace z wnetrza dzwieki muzyki przybraly na sile – final triumfalnego marsza wzbieral rykiem trab i przerazliwym loskotem werbli. Teraz! Uroczystosc dobiegala konca i Szakal z pewnoscia wykorzysta zwiazane z tym zamieszanie, zeby sie wymknac. Wmiesza sie w tlum, a kiedy ludzi ogarnie panika na widok rozbitego samochodu i pokiereszowanego pociskami ciala kierowcy, po prostu zniknie. Trzeba bedzie wielu godzin, zeby ustalic, czyj pojazd zabral i kto jest zakladnikiem.

Bourne musial dostac sie do srodka, zatrzymac go, zabic! Krupkin troszczyl sie o los kilkudziesieciu kobiet i mezczyzn, nie majac najmniejszego pojecia, ze w rzeczywistosci chodzilo o zycie co najmniej kilkuset osob. Carlos bez watpienia uzyje broni, ktora ukradl, nie wylaczajac granatow, by wywolac masowa histerie, dajaca mu szanse ucieczki. Z pewnoscia nie zawaha sie poswiecic zycie jeszcze kilkorga ludzi, by ocalic wlasne. Delta Jeden zrezygnowal z wszelkich srodkow ostroznosci, cofnal sie o krok i szarpnal z calej sily za klamke. Drzwi byly zamkniete! Niewiele myslac, skierowal na zamek lufe pistoletu i nacisnal spust; grad pociskow rozszarpal drewniana rame i wygial metalowe okucie. Bourne przestal strzelac i wyciagnal reke, by pchnac rozbite drzwi, kiedy nagle swiat znowu ogarnelo szalenstwo!

Jeden z pojazdow stojacych na parkingu, duza ciezarowka, ruszyl raptownie z przerazliwym rykiem silnika prosto w jego kierunku, szybko nabierajac predkosci. Jednoczesnie zaterkotal pistolet maszynowy, a sciana tuz kolo Jasona pokryla sie gejzerami wybuchow. Rzucil sie w lewo, rozpaczliwie toczyl sie po ziemi, nie zwazajac na to, ze piach zasypuje mu oczy i wciska sie do ust. Byle szybciej, byle dalej od koszmaru!

I wtedy stalo sie to, czego podswiadomie oczekiwal. Potezna eksplozja wysadzila w powietrze drzwi i fragment sciany, a poprzez kleby czarnego dymu i bialego pylu dostrzegl skulona postac, umykajaca z wyraznym trudem w kierunku polkola pojazdow. A wiec zabojcy udalo sie jednak uciec, ale on, Jason, zyl! Przyczyna byla oczywista: Szakal popelnil blad. Nie w samej konstrukcji pulapki, bo ta byla znakomita. Carlos wiedzial, ze jego smiertelny wrog dziala we wspolpracy z KGB, wiec zaczail sie na niego na zewnatrz. Wiedzial, ze Bourne przybiegnie, jak tylko uslyszy odglos zderzenia. Blad polegal na sposobie umieszczenia ladunkow wybuchowych. Szakal wsadzil je pod maske ciezarowki, na silnik, a wiadomo przeciez, ze wyzwolona w wyniku wybuchu energia szuka ujscia ta droga, gdzie napotyka najmniejszy opor. Cienka warstwa blachy stanowila przeszkode znacznie latwiejsza do pokonania niz masa zgromadzonego pod spodem zelaza i dlatego wieksza czesc podmuchu i porozrywanych strzepow metalu poszla w gore, nie czyniac nikomu zadnej szkody.

Nie ma czasu na rozmyslania! Ogarniety potwornym strachem Bourne zerwal sie na nogi i pobiegl co sil do samochodu, ktorym jechali Aleks i Dymitr. W chwili, gdy do niego dotarl, czyjas duza dlon wylonila sie zza rozbitej szyby i zacisnela na oparciu. Jason raptownym szarpnieciem otworzyl przednie drzwi; Krupkin lezal wcisniety miedzy fotel pasazera a tablice przyrzadow, krwawiac obficie z poszarpanej rany w prawym barku.

– Trafil nas – powiedzial oficer KGB slabym, ale spokojnym glosem. – Aleksiej dostal bardziej ode mnie, wiec najpierw zajmij sie nim z laski swojej.

– Ludzie zaraz zaczna wychodzic z…

– Masz! – przerwal mu Krupkin, siegajac z wysilkiem do kieszeni. Podal mu swoja plastikowa karte identyfikacyjna. – Przyprowadz mi tego durnia, ktory tu dowodzi. Potrzebny nam natychmiast lekarz. Dla Aleksieja, kretynie, nie dla mnie! Pospiesz sie!

Dwaj ranni mezczyzni lezeli obok siebie na stolach zabiegowych w ambulatorium. Bourne stal przy drzwiach, opierajac sie o sciane. Obserwowal wszystko, co dzialo sie w pokoju, choc z tego, co mowiono, nie rozumial ani slowa. Z jednego z moskiewskich szpitali przywieziono helikopterem trzech lekarzy – dwoch chirurgow i anestezjologa. Jak sie okazalo, ten ostatni byl niepotrzebny, bo srodki znieczulajace, jakie znajdowaly sie w ambulatorium, byly zupelnie wystarczajace. Po ich podaniu obu rannym wstrzyknieto takze silna dawke antybiotykow. Jeden z lekarzy wyjasnil uczenie, ze przez ciala Conklina i Krupkina przelecialy z duza szybkoscia obce obiekty.

– Przypuszczam, ze ma pan na mysli po prostu kule – zauwazyl zgryzliwie Dymitr.

– Ja tez tak podejrzewam – odezwal sie zachrypnietym glosem Aleks. Emerytowany agent CIA nie mogl poruszyc glowa z powodu bandaza spowijajacego jego szyje. Opatrunek siegal do mostka i prawego barku.

– Owszem – odparl chirurg. – Obaj mieliscie duzo szczescia, szczegolnie pan, panie Amerykaninie. Musze

Вы читаете Ultimatum Bourne’a
Добавить отзыв
ВСЕ ОТЗЫВЫ О КНИГЕ В ОБРАНЕ

0

Вы можете отметить интересные вам фрагменты текста, которые будут доступны по уникальной ссылке в адресной строке браузера.

Отметить Добавить цитату