przy metalowym, pomalowanym na bialo stoliku.

– Zniszczenia mozna naprawic w ciagu kilku tygodni – odparl wlasciciel Pensjonatu Spokoju – ale uplynie sporo czasu, zanim ludzie zaczna zapominac o tym, co sie tutaj zdarzylo.

– To znaczy ile?

– Pierwsze foldery wysle nie wczesniej niz za cztery lub piec miesiecy. Co prawda w ten sposob spoznimy sie na sezon, ale Marie uwaza, ze mam racje. Gdybym sie pospieszyl, zostaloby to odebrane nie tylko jako co najmniej niesmaczne, ale na pewno wywolaloby kolejna fale plotek o terrorystach, przemytnikach narkotykow, skorumpowanej wladzy… Ani tego nie potrzebujemy, ani sobie na to nie zasluzylismy.

– Jak juz kiedys wspomnialem, moge poniesc moja czesc kosztow – powiedzial niegdysiejszy sedzia sadu okregowego w Massachusetts. – Moze nie bedzie to tyle, ile bierze pan od gosci u szczytu sezonu, mlody czlowieku, ale na pewno wystarczy na remont jednej willi.

– Nawet nie ma mowy. Jestem panu winien wiecej, niz kiedykolwiek zdolam odplacic. Moze pan mieszkac w pensjonacie tak dlugo, jak dlugo pan zechce. – St. Jacques jeszcze przez chwile przygladal sie samotnej lodzi, poczym odwrocil sie od barierki i usiadl przy stoliku naprzeciwko Prefontaine'a. – W gruncie rzeczy martwie sie tylko o ludzi. Jeszcze niedawno mialem cztery lodzie z pelna zaloga, a teraz zostala ledwie jedna. Pracownicy

dostaja polowe tego, co przedtem.

– Wiec jednak potrzebuje pan moich pieniedzy.

– Niechze pan sobie nie zartuje, panie sedzio. Nie chce byc niegrzeczny, ale Waszyngton dosc dokladnie pana sprawdzil. Od lat zyl pan na ulicy.

– Waszyngton… – mruknal Prefontaine, unoszac szklanke i spogladajac na nia pod swiatlo. – Jak zwykle, te urzedasy sa dwa kroki z tylu, jesli chodzi o zwykle przestepstwa, a dwadziescia, gdy w gre wchodza ich wlasne.

– O czym pan mowi?

– Nie o czym, a o kim. O Randolphie Gatesie.

– To ten sukinsyn z Bostonu, ktory skierowal Szakala na trop Davida?

– Ten sam, a jednoczesnie zupelnie inny, bo lepszy pod kazdym wzgledem, moze z wyjatkiem stanu konta bankowego… Tak czy inaczej, znowu stal sie tym Gatesem, ktorego znalem wiele lat temu na Harvardzie: na pewno nie jest najbystrzejszy i najlepszy, ale potrafi zrecznie zamaskowac te braki pusta retoryka i pseudoelokwencja.

– 

– Jesli mam byc szczery, to nic z tego nie rozumiem.

– Odwiedzilem go niedawno w osrodku rehabilitacyjnym w Minnesocie albo w Michigan – nie pamietam dokladnie, bo lecialem pierwsza klasa, a drinki podawano bez zadnych ograniczen… W kazdym razie udalo nam sie dogadac: postanowil przejsc na nasza strone, Johnny. Bedzie teraz bronil interesow ludzi, a nie wielkich firm istniejacych tylko na papierze. Powiedzial mi, ze dobierze sie do skory nieuczciwym maklerom i korporacjom, ktore spekuluja akcjami, doprowadzajac do zamykania fabryk i utraty tysiecy miejsc pracy.

– W jaki sposob moze tego dokonac?

– Nie zapominaj, ze siedzial w samym srodku tego bagna i zna wszystkie sztuczki. Teraz jednak postanowil walczyc dla idei.

– Dlaczego?

– Dlatego, ze odzyskal Edith.

– Jaka Edith, na litosc boska?

– Swoja zone… Szczerze mowiac, nadal ja kocham. Poznalismy sie bardzo dawno temu, ale w tamtych czasach powazany sedzia obarczony rodzina, choc nawet wredna, nie mogl sobie pozwolic na kontynuowanie takiego zwiazku. Wielki Randy tak naprawde nigdy na nia nie zaslugiwal, ale moze teraz uda mu sie to nadrobic.

– To wszystko bardzo interesujace, ale nie rozumiem, co ma wspolnego z nami?

– Czy wspomnialem juz, ze szanowny Randolph Gates podczas tych bezpowrotnie straconych, niemniej bardzo pracowitych lat zarobil cala mase pieniedzy?

– Nawet kilka razy. I co z tego?

– Coz, w ramach rewanzu za moj wklad w uwolnienie go ze smiertelnej pulapki, obmyslonej w Paryzu, uznal za stosowne odpowiednio mnie wynagrodzic. Nie watpie, ze do podjecia tej decyzji przyczynily sie tez posiadane przeze mnie informacje. Zdaje sie, ze poczciwy Randy po wielu zacietych bitwach stoczonych przed trybunalem zapragnal zostac sedzia – niewykluczone, ze nawet w Sadzie Najwyzszym.

– Wiec…?

– Wiec jesli wyjade z Bostonu i bede trzymal jezyk za zebami, jego bank bedzie przekazywal co roku na moje konto piecdziesiat tysiecy dolarow.

– Jezus, Maria!

– Dokladnie to samo sobie pomyslalem, kiedy sie zgodzil. Poszedlem nawet na msze, po raz pierwszy od trzydziestu paru lat.

– Ale nie bedzie pan mogl wrocic do domu.

– Do domu? – Prefontaine rozesmial sie cicho. – A czy ja mialem kiedykolwiek dom? Niewazne, teraz na pewno bede mogl sobie znalezc inny. Niejaki Peter Holland z Centralnej Agencji Wywiadowczej zarekomendowal mnie sir Henry'emu Sykesowi z Montserrat, ktory z kolei zapoznal mnie z emerytowanym londynskim prawnikiem Jonathanem Lemuelem, urodzonym tutaj, na wyspach. Niewykluczone, ze otworzymy we dwoch mala firme konsultingowa, specjalizujaca sie w amerykanskich i brytyjskich przepisach eksportowo- importowych. Oczywiscie, poczatki beda trudne, ale mam wrazenie, ze damy sobie rade. Zostane tu prawdopodobnie na wiele lat.

St. Jacques spojrzal niepewnie na starego prawnika i wstal, by uzupelnic zawartosc swojej szklanki.

Morris Panov powoli przeszedl ze swojej sypialni do salonu na pietrze willi numer osiemnascie, gdzie Aleks Conklin siedzial juz nieruchomo przy telefonie w fotelu inwalidzkim. Psychiatra mial na sobie cienka koszule, pod ktora widac bylo wyraznie bandaze spowijajace jego piers i lewe ramie.

– Meczylem sie chyba dwadziescia minut, zanim udalo mi sie zalozyc koszule! – poskarzyl sie gniewnie.

– Powinienes byl mnie zawolac – odparl Aleks, odwracajac fotel w je go strone. – Potrafie sie tym dosc szybko poruszac. Moze dlatego ze zanim dali mi proteze, mialem troche czasu, zeby sie nauczyc.

– Dziekuje, ale wole sam sie ubierac. Ty tez chyba probowales wstac natychmiast, jak dorobili ci zapasowa stope.

– To pierwsza lekcja, doktorku. Powinno cos byc na ten temat w twoich uczonych ksiazkach.

– Jest. Nazywa to sie glupota albo, jesli wolisz, oslim uporem.

– Ale to nieprawda – powiedzial spokojnie emerytowany oficer wywiadu, spogladajac lekarzowi prosto w oczy.

– Rzeczywiscie, nieprawda – zgodzil sie Mo, nie odwracajac wzroku i siadajac ostroznie na krzesle. – Pierwsza lekcja nazywa sie odzyskiwaniem niezaleznosci. Chwytasz tyle, ile mozesz, i siegasz po jeszcze wiecej.

Aleks z usmiechem poprawil bandaz spowijajacy szyje.

– Ale ma to takze swoje dobre strony – zauwazyl. – Z kazdym dniem wszystko staje sie latwiejsze, bo uczysz sie coraz to nowych sztuczek… Niesamowite, ile pomyslow miesci sie w naszych szarych komorkach…

– Naprawde? Pewnego dnia bede musial sie tym zajac. Slyszalem, jak rozmawiales przez telefon. Kto dzwonil?

– Holland. Goraca linia miedzy Waszyngtonem i Moskwa podobno az rozgrzala sie do czerwonosci. I ci, i tamci stosowali podwojne szyfrowanie, bo na sama mysl o tym, ze ktos moglby ich podsluchac, natychmiast robia w portki.

– Chodzi o 'Meduze'?

– Ani ty, ani ja nigdy nie slyszelismy tej nazwy i nie znamy nikogo, kto by ja slyszal. Miedzynarodowy rynek finansowy zareagowal tak gwaltownym krwotokiem, nie wspominajac juz o kilku prawdziwych trupach, ze tylko krok dzieli nas od zakwestionowania wiarygodnosci rzadowych instytucji, ktore mialy za zadanie go kontrolowac.

– Dlaczego nie nazwac tego wprost wspolodpowiedzialnoscia? – zapytal Panov.

– Bo w gruncie rzeczy nic by to nie dalo, do takiego wniosku doszly wspolnie CIA i KGB, a szychy z

Вы читаете Ultimatum Bourne’a
Добавить отзыв
ВСЕ ОТЗЫВЫ О КНИГЕ В ИЗБРАННОЕ

0

Вы можете отметить интересные вам фрагменты текста, которые будут доступны по уникальной ссылке в адресной строке браузера.

Отметить Добавить цитату
×