– W takim razie trzeba zapieczetowac to pomieszczenie. Nikt tu nie moze wchodzic dopoty, dopoki nie zezwoli na to nasz wspolny przyjaciel.

– Tego nie moge panu zagwarantowac.

– W takim razie on bedzie musial to zrobic. – Dlaczego?

– Panski general nie popelnil samobojstwa, panie bezimienny. On zostal zamordowany.

Rozdzial 12

To ta kobieta – powiedzial przez telefon Aleks Conklin. – Z tego, co mowisz, wynika, ze to byla jego zona. Boze!

– Co prawda niczego to nie zmienia, ale tez tak uwazam – przyznal bez specjalnego przekonania Bourne. – Jeden Bog wie, ze miala wystarczajaco duzo powodow, ale dlaczego nie powiedziala nic Flannaganowi? To nie ma zadnego sensu!

– Rzeczywiscie, nie ma… – przyznal Conklin. – Daj mi Iwana – dodal po chwili zdecydowanym tonem.

– Tego lekarza? To on ma na imie Iwan?

– A bo co?

– Nic… Jest na zewnatrz. 'Pakuje towar', jak sam sie wyrazil.

– Do swojego wozu?

– Tak. Zanieslismy cialo w…

– Dlaczego jest taki pewien, ze to nie bylo samobojstwo? – przerwal mu Aleks.

– Swayne zostal nafaszerowany jakimis prochami. Doktor powiedzial, ze zadzwoni pozniej do ciebie i wszystko ci wyjasni. Na razie chce sie stad jak najpredzej wydostac i zyczy sobie, zeby do tego pokoju nikt nie wchodzil dopoty, dopoki osobiscie nie zawiadomisz policji. Zreszta sam to od niego uslyszysz.

– Jezu, to musi paskudnie wygladac…

– Istotnie, nie ma sie czym zachwycac. Co mam zrobic?

– Zaciagnij zaslony, jesli sa, sprawdz okna i, jesli to mozliwe, zamknij drzwi na klucz. Jezeli nie ma zamka, poszukaj jakiegos…

– Zamek jest, a w kieszeni Swayne'a znalazlem pek kluczy – wpadl mu w slowo Jason. – Sprawdzilem; jeden z nich pasuje.

– To dobrze. Wychodzac, wytrzyj dokladnie klamke i futryne, najlepiej jakims plynem do czyszczenia mebli.

– To nie powstrzyma kogos, kto zechce tu wejsc.

– Nie, ale byc moze pozwoli znalezc potem jakies jego slady.

– Nie wiem, czy nie przesadzasz…

– Oczywiscie, ze przesadzam – odparl gniewnym tonem emerytowany oficer wywiadu. – Musze wymyslic jakis sposob na zneutralizowanie posiadlosci bez pomocy Langley, jednoczesnie powinienem przygotowac jakas uspokajajaca historyjke na wypadek, gdyby akurat ktorys z dwudziestu paru tysiecy ludzi z Pentagonu zechcial sie skontaktowac z generalem. Nie wspomne juz o kupcach i dostawcach prowadzacych z nim interesy… Boze, to po prostu niemozliwe!

– Wrecz przeciwnie: to jest doskonale – odparl Bourne. W drzwiach gabinetu pojawil sie doktor Iwan Jax. – Nasza zabawa w destabilizacje zacznie sie tutaj, na tej 'farmie'. Masz numer Kaktusa?

– Nie przy sobie. Przypuszczam, ze zostal w domu w pudelku po butach.

– W takim razie zadzwon do Mo Panova, on na pewno go ma, a potem skontaktuj sie z Kaktusem i powiedz mu, zeby zadzwonil do mnie z jakiejs budki.

– Co ty znowu kombinujesz, do diabla? Zawsze, kiedy slysze jego imie, dostaje gesiej skorki.

– Sam mi powiedziales, ze musze zaufac jeszcze komus oprocz ciebie. Wlasnie postanowilem to zrobic. Zadzwon do niego, Aleks. – Jason odlozyl sluchawke. – Przepraszam pana, doktorze… Chociaz, zwazywszy okolicznosci, chyba moge mowic do pana po imieniu. Witaj, Iwanie.

– Witaj, bezimienny przyjacielu. Jesli o mnie chodzi, to wole, zeby tak pozostalo. Szczegolnie po tym, jak uslyszalem pewne imie.

– Aleks? Nie, z pewnoscia nie o niego ci chodzi. – Bourne rozesmial sie cicho i odszedl od biurka. – To z pewnoscia Kaktus, czyz nie tak?

– Przyszedlem zapytac, czy mam zamknac brame – powiedzial Jax, puszczajac mimo uszu pytanie.

– Czy sprawiloby ci przykrosc, gdybym powiedzial, ze pomyslalem o nim dopiero wtedy, kiedy cie zobaczylem?

– Pewne skojarzenia sa wrecz oczywiste. Wiec jak bedzie z ta brama?

– Czy ty tez jestes dluznikiem Kaktusa, doktorze? – zapytal Jason, patrzac prosto w twarz ciemnoskoremu mezczyznie.

– Tak wielkim, ze nawet przez mysl by mi nie przeszlo wciagac go za soba w takie bagno. Jest juz starym czlowiekiem, a niezaleznie od wszelkich karkolomnych wnioskow, jakie zechca wysnuc ludzie z Langley, w tym domu popelniono dzisiaj brutalne morderstwo. Nie, z pewnoscia bym go w to nie mieszal.

– Ja, niestety, musze. Nigdy by mi nie wybaczyl, gdybym tego nie zrobil.

– Wyglada na to, ze nie masz o sobie zbyt dobrego zdania, przyjacielu.

– Zamknij obie bramy, doktorze. Kiedy to zrobisz, wlacze system alarmowy.

Jax zawahal sie, jakby nie bardzo wiedzac, co powiedziec.

– Posluchaj… – zaczal niepewnie. – Niemal kazdy normalny czlowiek wie, po co mowi i robi rozne rzeczy. Wydaje mi sie, ze ty jestes normalny. Zadzwon do Aleksa, gdybys mnie potrzebowal… Albo gdyby potrzebowal mnie stary Kaktus.

Lekarz odwrocil sie i wyszedl z pokoju.

Bourne rozejrzal sie uwaznie po gabinecie. W ciagu trzech godzin, jakie minely od wyjazdu Flannagana i Racheli Swayne, przeszukal kazdy centymetr kwadratowy pomieszczenia, a takze mieszczaca sie na pietrze osobna sypialnie generala. Przedmioty, ktore zamierzal zabrac, poustawial na stoliku 'do kawy. Znajdowaly sie wsrod nich trzy wykonane z brazowej skory duze kolonotatniki z wyjmowanymi kartkami; pierwszy sluzyl jako kalendarz spotkan, drugi jako prywatna ksiazka telefoniczna ze wszystkimi wpisami sporzadzonymi atramentem, trzeci zas pelnil funkcje ksiegi rachunkowej i byl niemal zupelnie pusty. Oprocz tego na mosieznym blacie stolika lezaly wyciagniete z kieszeni generala luzne, pokryte notatkami kartki, karta klubu golfowego, a takze portfel zawierajacy mnostwo budzacych szacunek wizytowek i bardzo malo pieniedzy. Bourne mial zamiar przekazac te wszystkie przedmioty Aleksowi w nadziei, ze beda poczatkiem kolejnych tropow, choc przeczucie podpowiadalo mu, ze nie znajduje sie wsrod nich nic, co mogloby dopomoc w rozwiazaniu zagadki nowej 'Meduzy'. Nie dawalo mu to spokoju; cos takiego musialo przeciez byc w tym domu bedacym prywatna twierdza starego zolnierza… Wiedzial, ze i pod tym wzgledem przeczucie go nie myli, lecz mimo to nie mogl nic znalezc. Zaczal wiec szukac ponownie, tym razem nie centymetr po centymetrze, lecz milimetr po milimetrze.

W kwadrans pozniej, kiedy byl zajety zagladaniem pod oprawione w ram- ki fotografie wiszace na scianie na prawo od duzego, wychodzacego na trawnik okna, przypomnial sobie polecenie Conklina dotyczace zamkniecia okien i zaciagniecia zaslon, by zabezpieczyc sie przed czyjas niespodziewana wizyta lub niepowolanym spojrzeniem.

Jezu, to musi paskudnie wygladac… Istotnie, nie ma sie czym zachwycac…

I nie bylo. Wysokie trzyczesciowe okno zachlapane niemal do polowy krwia i fragmentami tkanki, mala wykonana z brazu klamka… Wlasnie, nie przekrecono jej i okno bylo uchylone, nie wiecej niz na pol centymetra, ale jednak otwarte. Bourne przyjrzal sie uwaznie zamknieciu i szybie; szkarlatno- bialawe, zaschniete teraz struzki i plamki byly miejscami rozmazane i czesciowo starte. Opusciwszy wzrok zrozumial, dlaczego okno nie jest domkniete: poruszony przeciagiem brzeg zaslony dostal sie miedzy skrzydlo a framuge i zostal tam przycisniety. Jason odsunal sie, zaskoczony, ale nie zdumiony. | Znalazl to, czego szukal: brakujacy fragment ukladanki, ktorej tematem byla smierc generala Normana Swayne'a.

Ktos wyszedl przez to okno po tym, jak celny strzal roztrzaskal na kawalki glowe generala. Ktos, kto nie mogl ryzykowac, ze zostanie zauwazony w holu lub przed frontowymi drzwiami. Ktos, kto dobrze znal zarowno dom, jak i teren posiadlosci… oraz psy. Bezwzgledny morderca z 'Meduzy'. Niech to szlag trafi!

Вы читаете Ultimatum Bourne’a
Добавить отзыв
ВСЕ ОТЗЫВЫ О КНИГЕ В ИЗБРАННОЕ

0

Вы можете отметить интересные вам фрагменты текста, которые будут доступны по уникальной ссылке в адресной строке браузера.

Отметить Добавить цитату