szyby. Odwrocilem sie. Nie miala wyboru. Stala przytulona na calej dlugosci swojego ciala do mnie. Niewiele niz sza ode mnie. Jej oczy wpatrywaly sie w moje. Czulem jej wlosy na twarzy. Zdumiony wykrztusilem:
– To pani.
Zamknela oczy. Nic nie mowila. Jechalismy tak, przytuleni. Chcialem, aby to sie skonczylo. Jak najpredzej. Mialem erekcje i ona to na pewno czula.
Nie wysiadlem przy bibliotece. Wysiadlem na tym przystanku, na ktorym ona wysiadla. Ukrywajac sie, szedlem za nimi. Bo znowu byla z ta elegancka kobieta. Skrecily w uliczke niedaleko przystanku. Zapamietalem, do ktorego domu weszly. Przychodzilem pod ten dom. Wypatrywalem jej. Po kilku tygodniach wiedzialem, o ktorej wychodzi, o ktorej wraca, jaki ma parasol, jakie buty, jak chodzi, w ktorym oknie pojawia sie najczesciej, do ktorych tramwajow wsiada. Gdziekolwiek szla, zawsze w towarzystwie tej eleganckiej ko biety.
Byla piekna. Zadarty lekko nosek, wisniowe usta, zielone oczy. Wlosy spiete w kok lub rozpuszczone. Zawsze w spodnicy do ziemi. W ciemnych bluzkach lub sweterkach. Czesto z apaszka na szyi. Male kolczyki. Duze piersi. Uwielbialem patrzec na jej posladki, gdy szla w butach na obcasach. Glownie przeciez widywalem ja z tylu. Zastanawialem sie, jak pachnie i jaki ma glos.
Po miesiacu zdecydowalem sie. To byt czwartek. Wiedzialem dokladnie, ze w czwartki nigdzie nie wychodza. W kwiaciarni wykupilem wszystkie konwalie, jakie byly. Nacisnalem dzwonek i nagle poczulem, ze chce uciec. Nie zdazylem. Otworzyla ta elegancka kobieta.
– Czy moglbym porozmawiac z... – zapomnialem wszystko, co chcialem powiedziec – z...
– Z Natalia? – podpowiedziala, usmiechajac sie.
– Chyba tak. Tak, z Natalia.
– Jestem jej matka. Nie moze pan. Ale niech pan wejdzie. Natalia jest u siebie w pokoju.
Zignorowalem te dziwna odpowiedz i wszedlem, chowajac bukiecik konwalii za plecami. Matka Natalii wprowadzila mnie do duzego pokoju, w ktorym wisialo mnostwo obrazow na scianach. Przy biurku na wprost okna odwrocona plecami do drzwi siedziala ona. Natalia.
Nie zareagowala, gdy weszlismy. Matka kobieta podeszla szybkim krokiem do niej i stanela przed biurkiem, jak gdyby nie chciala jej przestraszyc. Wskazala palcem na mnie. Natalia odwrocila sie i spojrzala. Sytuacja byla niepokojaco dziwna. Nie wiedzialem, co mam zrobic. Natalia siedziala, wpatrujac sie we mnie. Nic nie mowila. Matka nie wychodzila z pokoju.
– To dla ciebie. Lubisz konwalie? – zapytalem, wyciagajac reke z bukietem zza plecow i podajac jej.
Natalia wstala. Podeszla do mnie. Wziela konwalie i przycisnela je do ust. W tym momencie jej matka podeszla do nas i powiedziala:
– Natalia bardzo lubi konwalie, ale nie moze tego sama panu powiedziec. Jest gluchoniema.
Natalia wpatrywala sie we mnie z konwaliami przy ustach. Z pewnoscia wiedziala, co w tej chwili powiedziala jej matka. Przez chwile analizowalem to.
Wiesz, co pomyslalem? Wiesz, co pomyslalem w tym niezwyklym momencie?
Pomyslalem: No i co? No i co z tego, ze jest gluchoniema? l powiedzialem:
– Czy pani mimo to moglaby na chwile wyjsc z tego pokoju i zostawic nas samych? Prosze.
Kobieta wyszla bez slowa. Pierwszy raz bylismy sami. Tak naprawde nie dotarlo do mnie, ze ona mnie nie moze uslyszec.
– Mam na imie Jakub. Nie moge przestac o tobie myslec, odkad oblalas mnie ta zupa. Czy moglbym czasami sie z toba spotykac? Moge?
To jest tak cholernie smutne, ze szczerze mowiac, placze, gdy Ci o tym pisze. To pewnie przez to wino i B.B. Kinga, ktorego slucham. «Three o'clock blues». To na pewno przez to. Chyba nie ma nic smutniejszego u B.B. Kinga niz ten blues. Ale ja przeciez chce byc teraz smutny. Blues komponuje sie ze smutku. To powie Ci kazdy Murzyn w Nowym Orleanie.
Natalia stala nieruchomo, wpatrujac sie we mnie. Nie pomagala mi. Ona nigdy mi nie pomagala w rozmowie. We wszystkim innym tak. Tylko w tym nie. Mialem czuc od pierwszej chwili i zawsze potem, ze jest kaleka.
Podszedlem do jej biurka, znalazlem kartke papieru i zaczalem pisac.
– Po co Ci to? – odpisala, patrzac mi wnikliwie w oczy. – Dlaczego chcesz sie ze mna spotykac? Bedziesz tutaj przychodzil i bedziemy sobie pisac? Zaprosisz mnie do kina i nie bede mogla Ci nawet opowiedziec, czy film mi sie podobal? Zaprosisz mnie do swoich przyjaciol i nie powiem ani slowa? Po co Ci to?
Plakala. W tym momencie do pokoju weszla jej matka.
– Wie pan co? Niech pan juz sobie pojdzie. Natalia musi teraz wyjsc. Dziekujemy za konwalie.
Natalia stala odwrocona plecami do drzwi, gdy wychodzilem.
Dwa dni pozniej w stolowce politechniki Natalia siedziala na moim miejscu naprzeciwko okienka, w ktorym wydaja zupy. Byla sama. Usiadlem obok. Podsunela mi kartke. Przeczytalem:
«Mam na imie Natalia. Nie moge przestac o Tobie myslec, odkad oblalam Cie ta zupa. Czy moglabym sie z Toba czasami spotykac?».
Ja chyba bylem w niej zakochany juz w tym momencie. Miesiac pozniej naprawde ja kochalem. Byla najdrozsza, najpiekniejsza, najwrazliwsza. Jedyna. Zgadywala moje mysli. Wiedziala, kiedy mi zimno, kiedy zbyt goraco. Czytala ksiazki, ktore mi sie podobaly. Kupowala wszystko w zieleni. Gdy dowiedziala sie, ze lubie zielen, wszystko bylo zielone. Sukienki, spodnice, jej paznokcie, jej makijaz, l papier, ktorym owijala prezenty dla mnie. Kupila gramofon i plyty, abym mogl z nia sluchac muzyki.
Wyobrazasz to sobie? Kupowala mi plyty, ktorych nigdy nie mogla wysluchac, i prosila mnie, abym jej opowiadal muzyke. Mialo byc tak samo, jak
Stala pod uniwersytetem lub politechnika, aby pierwsza wiedziec, jak zdalem egzaminy. Zawsze tez pierwsza wiedziala. Byla tak cholernie dumna ze mnie. Pisala mi o tym.
Moja matka juz jej nie poznala. Za wczesnie umarla. Moj ojciec po miesiacu nie umial nazywac jej inaczej niz «nasza Natalka».
Wszystko z nia bylo proste i naturalne. Ktoregos dnia zaprosila mnie na kolacje. Kupila rosyjski szampan. Jej matki nie bylo tej nocy w domu. Wlaczyla plyte. Wyszla na chwile do lazienki i wrocila w przezroczystej bluzeczce. Nie miala stanika. Podeszla do mnie i na stole obok kieliszka z szampanem polozyla kartke z tekstem:
«Jakubku, doprowadzasz mnie do smiechu, doprowadzasz mnie do lez. Zastanawialam sie dzisiaj caly wieczor, ze prawde mowiac najbardziej ostatnio chce, abys doprowadzil mnie do orgazmu».
Majtek tez nie miala. Byla szalona. Dotyk dzialal na nia zupelnie inaczej. Swoje obie dlonie dawala mi do calowania i ssania. W tym czasie wszystko robila ustami.
Potrafila milimetr po milimetrze dotykac ustami lub delikatnie opuszkami palcow mojej skory. Potrafila ssac palce moich stop jeden po drugim. Doprowadzala mnie tym do szalenstwa. Chociaz to absurdalne – przeciez nie slyszala – prosila mnie zawsze, abym szeptal, nie mowil, ale wlasnie szeptal, co czuje, gdy jest mi szczegolnie dobrze. W zasadzie szeptalem caly czas.
Dla niej nauczylem sie stenografowac. To bylo proste. Bylem najlepszy w grupie. Przydalo mi sie to w trakcie wykladow. Jedynie koledzy z roku nie byli zadowoleni. Odkad stenografowalem, nie mozna bylo uzywac moich notatek.
Potem na specjalnym kursie uczylem sie jezyka migowego. Caly dlugi rok. Pamietam, gdy ktoregos wieczoru przyszedlem do niej do domu i gdy po kolacji zostalismy sami w jej pokoju. Stanalem przed nia. Wskazujacymi palcami obu dloni dwa razy pod obojczyk. Potem dwa razy tymi samymi palcami w kierunku rozmowcy. Plakala. Uklekla przede mna i plakala. Kleczala. Dwa razy pod obojczyk. Dwa razy w kierunku rozmowcy. To takie proste. «Kocham Cie». Dwa razy pod obojczyk...