zaraz obok mojej glowy. Drzwi do gabinetu lekarskiego otworzyly sie i mlody czlowiek w bialym kitlu powiedzial:
– Magda, mozesz wepchnac ksiedza.
Pielegniarka poderwala sie i wepchnela wozek do waskiego pokoju obstawionego bialymi szafami. Zamknela drzwi i przysiadla obok mnie na lawce. Zapalila papierosa, z parapetu przyniosla doniczke z resztkami pozolklej paprotki i postawila przed soba na podlodze. Doniczka pelna byla niedopalkow.
– Dlaczego nazywacie go ksiedzem? – zapytalem.
– Bo on naprawde jest ksiedzem. Jeszcze formalnie jest ciagle ksiedzem. Ale on jest teraz jak warzywo, l tak juz zostanie. A gdy umrze, to zaden inny ksiadz go nie pochowa. – Zaciagnela sie gleboko papierosem i dodala: – Za bardzo zgrzeszyl. Jesli nawet Bog mu przebaczyl, to na pewno nie przebaczyla mu kuria.
To, co w tej zadymionej poczekalni szpitala wariatow opowiadala mi przez nastepne 20 minut ta pielegniarka, jest najbardziej wstrzasajaca historia milosna, jaka znam. Wpleciona w te historie tragedia ludzka podzialala na mnie stokroc lepiej niz wszystkie sloiki psychotropow, ktore polknalem od smierci Natalii. Prze czytasz teraz opowiesc – nawet Cie nie pytam, czy chcesz – o bezgranicznym ludzkim fanatyzmie. Powinien ja, jak dekalog, znac kazdy katolik.
Jak myslisz, ilu katolikow w Polsce zna grzechy dekalogu? Bo ja nie wiem, ilu w Polsce, ale wiem, ilu w podobnie katolickiej Hiszpanii. Okolo 14 procent. Calych 14 ze stu wie, przeciw czemu grzeszy. W Polsce pewnie wiecej zna i grzeszy. Ale to nie zasluga ksiezy i katechetow. To zasluga Kieslowskiego.
Andrzej, odkad zaczal mowic, okazal sie inny. Poszedl od razu do trzeciej klasy. W szkole muzycznej, w ktorej uczyl sie rownolegle, grat na oboju. Oprocz tego, gdy mial 8 lat, zaczal grac na organach w pobliskim kosciele. Wikary zauwazyl, ze gdy na organach gral maly Andrzejek, ludzie przychodzili chetniej i zostawali dluzej.
Dla rodzicow Andrzej stanowil powod nieustannej satysfakcji. Zreszta jedynej. Sami nie osiagneli zbyt wiele. Inni jezdzili na wczasy do Bulgarii, kupowali maluchy i mebloscianki, a oni mieli tylko Andrzejka. Byt ich duma i jedynym usprawiedliwieniem wlasnego nieudacznictwa. Taki demonstracyjny akt przekazania genow. Nie udalo nam sie wiele w zyciu, ale mamy syna prymusa. Przy takim cisnieniu wymagan, gdyby byl dziewczynka, Andrzej powinien miec co najmniej anoreksje.
Dwa lata studiowal architekture we Wroclawiu. Nie dostal akademika i matka udzielajaca sie w koscielnym chorze i na plebani zalatwila mu pokoj u jezuitow. Tak mialo byc tylko na miesiac. Zanim cos znajda. Zostalo na 2 lata. Andrzej studiowal, gral do mszy, modlil sie z zakonnikami i coraz bardziej oddalal od realnego swiata.
Zaraz po Wielkanocy spakowal mata torbe podrozna, wsiadl do pociagu i pojechal do Krakowa. Wstapil do zakonu dominikanow i seminarium duchownego. Zamknal sie w celi. Nareszcie byl szczesliwy. Pelen harmonii i wewnetrznego spokoju. Rodzice, gdy zrozumieli, co sie stalo, przez dwa tygodnie nie pokazywali sie sasiadom na klatce schodowej. Zakon w porownaniu z architektura to przeciez potworna degradacja. Matka przestala udzielac sie w chorze i na plebani.
Tymczasem Andrzej najdluzej ze wszystkich kleczal nocami przed krzyzem. Noc za noca. Przestal dopiero wtedy, gdy z popekanych siniakow na kolanach zaczela wyplywac krew i plamic kamienna posadzke. To on najczesciej lezal krzyzem w kaplicy. To on z samotnosci sprzyjajacej rozmowie i jednosci z Bogiem uczynil swoja filozofie zycia.
Czy wiesz, ze samotnosc to w przekonaniu ludzi najgorszy rodzaj cierpienia? To jest uniwersalne dla swiata. W Nowym Jorku tak samo jak na Nowej Gwinei ludzie truchleja ze strachu przed samotnoscia i opuszczeniem. Czy wiesz, ze wedlug jednego z najstarszych hinduskich mitow stworca powolal swiat do istnienia tylko dlatego, ze czul sie samotny? Czy wiesz, ze amerykanskie podreczniki psychiatrii kwalifikuja pustelnictwo jako forme obledu?
Oprocz samotnosci takze wiedze traktowal jako cos, czym mozna przypodobac sie Bogu. Nauczyl sie szesciu jezykow, byl wybitnym teologiem i filozofem. Spedzil osiem miesiecy na misji w Nigerii. Uzyskal stypendium akademii papieskiej i wyjechal do Rzymu. Po trzech latach, w maju, wrocil z doktoratem do Krakowa. W sierpniu prowadzil grupe oazowa w pielgrzymce do Czestochowy.
Brata Andrzeja kochali wszyscy. Spiewal z nimi bluesowe ballady o Bogu, pokazywal kasety wideo z koncertami gospel, gral na gitarze przy ognisku i na organach w przydroznych kosciolach. Poranne modlitwy z nim byly jak prawdziwe rozmowy z Bogiem. Uzyskiwalo sie podczas nich odpowiedzi na pytania, ktore zawsze sie chcialo zadac, a nigdy nie umialo sformulowac. Brata Andrzeja kochaly takze kobiety. Niektore wcale nie za modlitwy, gitare i oboj.
Pewnego dnia – byli juz bardzo blisko Czestochowy – przejezdzajaca obok kolumny pielgrzymow kosiarka zranila powaznie dwoch uczestnikow. W malej wiejskiej przychodni w Poczesnej nie byto nikogo. Lekarz na urlopie, do Myszkowa daleko. Sprowadzili wiec weterynarza. Z weterynarzem przyszla siostra Anastazja. Zakonnica, karmelitanka z Lublina. Drugi ranny uczestnik byl
Zdenerwowana, mloda dziewczyna w letnim szarym habicie, w sznurkowych mokasynach i drucianych okularach. Mowila bardzo cicho. Prawie szeptem.
Weterynarz orzekl, ze potrzebna jest transfuzja krwi dla jednego rannego, a drugiego trzeba odeslac do Myszkowa. Oboje zadeklarowali, ze oddadza swoja. Po kilku minutach weterynarz wyszedl z laboratorium na zapleczu i powiedzial:
– Macie panstwo identyczne grupy krwi. l identyczne odczynniki Rh.
Patrzyl zafascynowany, gdy Anastazja rozpiela habit, odslonila lewe ramie i oddawala krew plynaca powoli do plastikowego pojemnika.
Do konca pielgrzymki, dotad niewiedzacy nawet o swoim istnieniu, znajdowali sie nagle obok siebie. Przy porannych modlitwach Andrzeja Anastazja kleczala w tlumie przy ich obozowisku, modlac sie z nim. Posilki nagle przygotowywali razem. W trakcie wieczornych ognisk byla na dystans, ale zawsze w poblizu.
Nastepnego dnia mieli byc w Czestochowie. To bylo ich ostatnie obozowisko. Wieczorem Andrzej poszedl pomodlic sie do malego kosciolka na skraju wsi, w ktorej rozbili obozowisko. Przed oltarzem na cementowym podwyzszeniu kleczala i ze schylona glowa oraz prawa dlonia na lewej piersi modlila sie Anastazja.
Podszedl cicho i przyklakl przy niej. To nie mialo wcale byc tak! Wcale nie chcial, aby ich ciala sie dotknely. Ale przyklakl zbyt blisko i dotknely sie. Ona sie nie odsunela.
Oboje modlili sie o to samo. Pozniej sobie to powiedzieli. Z jednej strony chcieli czuc te bliskosc. Z drugiej prosili Boga, aby wyzwolil ich z tego pragnienia. Wtedy tez, tam, juz tam, w pierwszym momencie, w tym wiejskim kosciele po raz pierwszy odczuli zagrozenie swiata. Nagle do kosciola wszedl pleban, aby zgasic swiece. Odsuneli sie gwaltownie od siebie w panice. Juz tam, w zupelnie pierwszych minutach wiedzieli, ze swiat tego nie zaakceptuje.
Jeszcze w Czestochowie, tuz przed koncem pielgrzymki, dotknal jej dloni. Aby to poczuc, l zapamietac. Zaraz potem uciekl i spedzil noc na modlitwach. Cierpial z powodu niewiarygodnego rozdarcia.
Wyobrazasz sobie zdrade wobec wszechwiedzacego Boga? Tego nie mozna w zaden sposob ukryc. To nie chodzi o to, ze nie mozna ukryc czynow. Nie mozna ukryc mysli! Pragnien, wzruszen, marzen.
Potem zabijali te milosc, jak tylko sie dalo. On uciekl do Rzymu. Wyblagal trzymiesieczny pobyt naukowy. Ta ucieczka nie miala sensu. Kazdego dnia budzil sie rano i czekal na list od niej.
Mial przeciez nie czekac! Czekal.
Miala przeciez nie pisac! Pisala.
Nie mogl tego wytrzymac, gdy tytulowala listy: «Bracie Andrzeju».
Z Rzymu wracal pociagiem. Nie wysiadl w Krakowie. Wysiadl dopiero w Lublinie. Chcial jej powiedziec, ze to nie tak mialo byc. Mial wszystko przygotowane. Juz od Wiednia w pociagu cwiczyl, co jej powie. Kazde slowo.
Stanal przed jej klasztorem. Wyszla do niego. Nawet nie zaczal. Nie powiedzial ani slowa. Stali