Kazde rozstanie z kolejnym «mezczyzna zycia» bylo dla Alicji jak zderzenie z ciezarowka. Gdy juz poskladala sie na tyle, aby moc myslec o przyszlosci, zaczynala znowu sie rozgladac. Znowu chudla i jej piersi wysuwaly sie znowu do przodu. Tego tez jej zazdroscila. Gdy ona chudla, to wlasnie jej piersi zmniejszaly sie najbardziej. Czasami miala wrazenie, ze wylacznie piersi jej sie zmniejszaja.
Obecnie piersi Alicji, ledwie przykryte obcislymi wydekoltowanymi bluzkami, dobrymi na ten lipcowy upal, znowu komunikowaly swiatu, ze ona szuka. Pewnie dlatego tak szybko zdecydowala sie na Paryz. To byl bardzo szczesliwy zbieg okolicznosci. Gdyby Alicja byla akurat z kims, nigdy nie wyjechalaby z Warszawy. Ale na szczescie, takze dla siebie, byla sama. Wiec zdecydowala sie pojechac. I na dodatek wyciagnela jeszcze Asie.
Asia...
Absolwentka matematyki, zachwycajaca sie analiza matematyczna na rowni z poezja Wojaczka. Brunetka o dlugich wlosach i niezwykle zgrabnych nogach, pokazywanych ostatnio z niebywala odwaga spod coraz krotszych spodniczek.
Zdyscyplinowana zona faceta z niezliczonymi kompleksami i mentalnoscia kaprala w kompanii karnej. Faceta, ktory czesciej i z wiekszym uczuciem dotykal karoserii i opon trzyletniego malucha niz ciala wlasnej zony. Wychodzac za maz, byla pewna, ze kocha tego mezczyzne. Zreszta, byla wtedy taka mloda. Nie miala jeszcze osiemnastu lat, gdy pojawil sie w ich miasteczku i w jej zyciu. Spokojny, czysto ubrany, nie klal i nie pil. To, ze nie pil, ujelo ja w nim najbardziej. Kiedy byla dorastajaca dziewczyna, nie wstydzila sie przerazliwie chudych i krzywych nog lub biednych, wysmiewanych przez kolezanki z klasy sukienek, ktore ich matka nieustannie przerabiala i farbowala. Wstydzila sie tylko pijanego ojca, lezacego czesto na lawce przy wejsciu do ich bloku. Tak bylo zawsze. Ojciec zawsze pil, matka zawsze plakala, ona zawsze sie wstydzila. Jej przyszly maz wyzwolil ja z tego wstydu. Nie pil i zabral ja do Warszawy. Jak mogla go za to nie kochac?
Cicha, troche wylekniona, zamknieta w sobie poszukiwaczka wzruszen i uniesien. Martwil ja kazdy dzien bez «przezyc». Gdy udalo sie jej w koncu «wyrwac chwile dla siebie» w zagonionym zyciu przepelnionym praca i o wiele za wczesnie urodzona ukochana coreczka Dominika, odwiedzala galerie, muzea i filharmonie, a takze sluchala wykladow z kosmologii, genetyki i psychologii. Wracala z tych «chwil dla siebie» podniecona tym, co przezyla, ale takze wystraszona i z poczuciem winy wobec meza, ktory tylko w akcie niezwyklej laski i tylko raz w miesiacu godzil sie samodzielnie «przez maksimum dwie godziny» zaopiekowac coreczka i ktory nie mogl zrozumiec, o co «tak naprawde.» chodzi jego «nawiedzonej» zonie.
Zawiodla go. Zawiodla go calkowicie. Miala tylko go kochac, wychowac mu corke i nauczyc sie robic dzemy na zime. Ona tymczasem skonczyla matematyke i kupowala dzemy w spozywczym na rogu. Ale nie to bylo najgorsze. Ona nie kochala juz swojego meza. Jak mogla, niewdzieczna?! Wzial ja do Warszawy «z tego zadupia, gdzie nie bylo nawet tramwajow», niemalze nauczyl «jesc nozem i widelcem», a ora teraz «odgrywa wrazliwa pania magister».
Zupelnie niedawno, w trakcie jej przyjecia urodzinowego, zamknely sie w lazience i Asia opowiedziala jej to, czego nigdy przedtem nie mowila przy Alicji.
Nie wiedziala dokladnie, kiedy przestala kochac swojego meza. Moze wtedy, gdy mimo jej prosb, wyjechal na narty do Szczyrku i zostawil ja na tydzien sama w siodmym miesiacu ciazy, gdy miala plamienia. Wstydzila sie zadzwonic do swoich rodzicow. Sama pojechala w koszuli nocnej ich samochodem do szpitala. Pamietala do dzisiaj – drzala, opowiadajac o tym – jak ciepla struzka krwi plynela po jej udach i wsiakala w swiezo wyprana przez jej meza tapicerke malucha. A ona nie wiedziala, czego boi sie bardziej: tego, ze utraci swoje dziecko, czy tego, co on powie, gdy zobaczy te plamy z krwi na siedzeniu.
A moze wtedy, gdy wrocila skonana z pracy, po nieprzespanej nocy, i na korytarzu, zaraz przy wejsciu do windy, znalazla lezacego na zimnym lastryko, w kaluzy moczu i drzacego w konwulsjach ich czarnego labradora.
Ktos z sasiadow, nie godzac sie z tym, ze mieli psa w domu, podal mu zatrute jedzenie. Postanowila go uratowac. Opiekowala sie nim. Leczyla. Kochala tego psa. Zreszta, od powrotu z Nmies kilka lat wczesniej kocha la absolutnie wszystkie psy. Podawala mu leki kupione za wlasne, oszczedzone w tajemnicy przed mezem, pieniadze. A ostatnie dni nie spala, aby sprzatac jego wymiociny, zmieniac pled wilgotny od moczu i podawac an tybiotyki, ktore przepisal weterynarz. Maz uwazal, ze to byl wylacznie jej pies i po prostu, gdy ktoregos dnia wrocil przed nia
Pies zdechl dwa dni pozniej. W nocy. Przestal nagle charczec. Wiedziala, ze to koniec. Plakala, siedzac na podlodze oparta o lodowke w kuchni. Postanowila nie mowic nic mezowi. Rano zadzwonila po ojca. Pojechali na dzialke rodzicow w Aninie i zakopali go na koncu alei. Zaraz przy klombie, na ktorym wiosna wyrastaja stokrotki. Czasami, gdy teraz przyjezdza na dzialke do dziadkow ze swoja coreczka, idzie tam w tajemnicy przed wszystkimi i siada na trawie. Mysli o nim, patrzac na to miejsce, gdzie go zakopali. Kiedys jej coreczka podeszla bezszelestnie do klombu i przylapala ja, gdy plakala. Nie powiedziala jej wtedy o psie. Byloby jej smutno.
A moze wtedy, gdy pewnego dnia on wrocil wczesniej z pracy i przylapal ja placzaca nad ksiazka w sypialni, podczas gdy ich coreczka w kuchni rozsypala make i wylala na nia zawartosc nocnika. W zasadzie nic takiego sie nie stalo. Po prostu zapomniala o swiecie, zatopiona w lekturze. Patrzyla na niego, przerazona, przez lzy, gdy wyzywal ja z piana na ustach od najgorszych, i zastanawiala sie, gdzie jest ten mezczyzna, ktory przed laty potrafil ja wzruszyc tak jak ta ksiazka.
Po tym zdarzeniu postanowil ja ukarac. Przestal z nia sypiac. Nie dlatego, ze tego nie potrzebowal. Potrzebowal. Czasami, ladujac pralke, znajdowala reczniki ze stwardnialymi plamami jego wyschnietej spermy lub biale plamy na jego bieliznie.
On z nia nie sypial za kare.
Za to, ze byla madrzejsza, wrazliwsza, czytala ksiazki i potrafila nad nimi plakac.
Tak naprawde to juz nie byla zadna kara. To tez powiedziala wtedy, gdy zamknely sie w lazience. Seks z mezem przestal byc fascynujacy gdy zauwazyla, ze w zasadzie nie jest mu potrzebna. Do tego, ze kocha sie z nia milczac, przyzwyczaila sie po roku. Chciala go slyszec. Chciala, by szeptal jej imie, mowil jej do ucha czulosci albo byl chocby tylko wulgarny. Tego tez czasami chciala. Ale on nie mowil nic. Nigdy. Kiedys ona zaczela szeptac czule do niego. Wyszedl z niej, odepchnal na druga strone lozka i powiedzial, ze ma «byc cicho, bo on nie moze sie skupic».
To jego milczenie, gdy przesuwal sie nad nia z zagryzionymi wargami jak czeladnik stolarski na egzaminie na majstra nachylony nad deska, ktora musial dokladnie przepilowac! To trwalo zawsze tak krotko, ze ona nawet nie zaczynala byc wilgotna. Konczyl zadowolony z siebie, zsuwal sie z niej i szedl do lazienki, skad potem juz do niej nie wracal, Bral piwo z lodowki, wlaczal telewizor i ogladal do pozna, najczesciej ten idiotyczny boks w EuroSport, podczas gdy ona lezala twarza odwrocona do odrapanego zeliwnego kaloryfera i zastanawiala sie, czy on czulby to samo, gdyby wkladal swoj penis w otwor ich nowego odkurzacza. Ale tak myslala dopiero od niedawna. Jeszcze kilka miesiecy wczesniej plakala cicho, tlumiac odglos lkania – aby on nie uslyszal – poduszka wilgotna od jego potu.
Gdy Asia jej o tym opowiadala, ona natychmiast skojarzyla to z tym, co stalo sie kilka miesiecy wczesniej podczas jednego ze spotkan w pubie, na ktorym byl, wyjatkowo, takze maz Asi. Rzadko z nia przychodzil, bo na tle inteligentnej zony wypadal zawsze jak miernota niemajaca nic do powiedzenia. Zreszta, nie musial nawet «wypadac» – byl absolutnym miernota i naprawde nigdy nic nie mowil.
Tego wieczoru Asia, po kilku drinkach,
– Czy ktos wie, jak dlugo przecietnie trwa seks miedzy malzonkami w Warszawie?
Nikt oczywiscie nie wiedzial tak dokladnie, jak Asia.
– Okolo dwudziestu trzech minut. Obejmuje to oczywiscie rozbieranie sie, gre wstepna, samo pozycie, a takze wiadomosci Panoramy o polnocy.
Gdy juz wszyscy skonczyli sie smiac, dodala:
– W niektorych domach zamiast Panoramy jest podsumowanie dnia na EuroSport. To trwa dokladnie