On caly czas milczal, troche oszolomiony opowiescia Virginii, ktora dlugo nie wychodzila ze swojej kryjowki w toalecie. W pewnym momencie uchylila drzwi i zapytala szeptem:
– Juz sobie poszedl?
Gdy potwierdzil, wyszla energicznym krokiem z toalety i zlapala swoje wiadro:
– Teraz musze juz isc. On bedzie wracal za kwadrans i zamknie caly budynek, a ja zapomnialam dzisiaj swoich kluczy. Wie pan co? Pan nie tylko chodzi jak Thommy. Ma pan takze podobny do niego glos – powiedziala, znikajac za zakretem korytarza.
Gdy juz jej nie bylo, przypomnial sobie, ze miala mu pokazac, gdzie jest automat z cola. Zawolal ja. Nie odpowiedziala. Wszedl do toalety, znalazl mala fontanne z woda pitna i schylil glowe tak, aby strumien obmyl mu twarz. Trwal tak schylony jakis czas. Po chwili, nie wycierajac twarzy, wrocil do centrum komputerowego. Zakonczyl instalacje programu, przygotowal krotki opis procedury uruchamiania programu, wyslal e-mail z informacja o tym, co zrobil, do profesora i w Internecie zamowil taksowke. Wylaczyl komputer i wyszedl na korytarz. Przechodzac obok lawki przy toalecie, poczul niepokoj. Nie mogl usunac z pamieci obrazu zwlok Einsteina z otwarta czaszka wypelniona gazetami. Ruszyl biegiem do wyjscia. Taksowka juz czekala.
– Niech mnie pan zawiezie gdzies, gdzie mozna napic sie piwa – polecil taksowkarzowi.
W hotelu znalazl sie okolo polnocy. Tej nocy snil o Thommym, Virginii, tajemniczej Marilyn i teorii wzglednosci. Gdy nastepnego dnia, jadac po sniadaniu hotelowa limuzyna na stacje kolejowa mijal campus, przypomnial sobie zdarzenia ostatniego wieczoru i postanowil, ze dowie sie wszystkiego co tylko mozliwe o czlowieku, ktory uratowal mozg Einsteina przed spaleniem. Zacznie juz dzisiaj, w Nowym Jorku, gdzie bedzie za godzine. Jego pociag do Penn Station na Manhattanie potrzebuje chyba dokladnie tyle.
Poza tym nie mogl sie doczekac, aby te historie o mozgu Einsteina jak najszybciej opowiedziec jej. Odkad j a znal, zauwazyl, ze zdarzenia, uczucia i mysli nabieraja prawdziwego znaczenia dopiero gdy podzieli sie informacja o nich wlasnie z nia. Z Natalia bylo dokladnie tak samo.
Nie napisze jej o tym. Opowie. Wlasnie tak. Usiadzie przed nia i patrzac jej w oczy, opowie. Jeszcze tylko jedna noc i jeden dzien. To szybko minie. Poza tym w Nowym Jorku czas biegnie szybciej. To oczywiscie nie byla prawda absolutna, tylko wzgledna. Tak relatywistyczna i einsteinowska. Wiedzial o tym od czasu Nowego Orleanu, identycznie leniwego i powolnego jak Teksas. Gdy w Nowym Jorku wiadomosci zblizaly sie juz do prognozy pogody, w Teksasie nie zdazyla sie skonczyc pierwsza reklama po przywitaniu spikera.
Skyline Manhattanu majaczyl w oddali, gdy jego pociag wjezdzal do tunelu pod Hudson River. Jutro wieczorem leci do Paryza, aby ja spotkac. J-U-T-R-O – przeliterowal sobie powoli to slowo w myslach, kontemplujac je i cieszac sie jak dziecko.
ONA: Jakubku, czy ja kiedys mowilam Ci, jak bardzo lubie myslec o Tobie? Pewnie mowilam, ale lubie takze myslec, ze jeszcze nie mowilam. Dzisiaj myslalam o Tobie wiele razy.
Musze Ci cos koniecznie opowiedziec. Asia mnie chyba zabije, bo powiedzialam jej, ze ide tylko do pokoju poprawic makijaz, a tak naprawde ucieklam do tej Internet Cafe na dworcu metra i pisze do Ciebie. Asia, odkad sie znamy, zabijala mnie juz wiele razy, wiec z pewnoscia jakos to przezyje.
Ty uwielbiasz takie historie, bo Ty lubisz wylapywac zdziwienia. Oraz wzruszenia. Dzisiaj bylam bardzo zdziwiona, l wzruszona takze. Nieprawdopodobnie. Ale od poczatku.
Ten sliczny student od Alicji (tak na marginesie, Alicja jak zwykle uwaza, ze jest bardzo i «ostatecznie», cokolwiek to znaczy, zakochana w studencie) pracowal kiedys w czasie wakacji dla pewnej niemieckiej wdowy po francuskim przemyslowcu, ktory wywiozl ja z Niemiec i zamknal w zlotej klatce ogromnego domu w poludniowo-zachodniej czesci Paryza. Jak myslisz, co mogl robic sliczny student z Polski dla wtedy juz ponad czterdziestoletniej wrazliwej wdowy, ktora ma 3 kucharki, tabun sprzataczek, 2 ogrodnikow, szofera i weterynarza «pod telefonem»? Alicja, gdy jest zakochana, nigdy nie zadaje takich bezsensownych pytan.
Studenta zaprosila wdowa, student zaprosil Alicje (bo co mogl zrobic, gdy Alicja nie odstepowala go na krok), a Alicja zaprosila nas. Wdowie bylo to obojetne, bo zalezalo jej bardzo na zobaczeniu po latach swojego studenta.
Wdowa podeslala pod hotel dwie limuzyny, bo zrozumiala, ze student ma kilkunastu przyjaciol, a nie trzy przyjaciolki. Mimo ze student recytuje Alicji wiersze po francusku, jego francuski nie jest wcale najlepszy. Przynajmniej ten w mowie. Dom, w ktorym rezyduje wdowa – bo ona sama twierdzi, ze mieszka na Mauritiusie, a w Paryzu tylko rezyduje – jest podobny do Belwederu, tyle ze wiekszy. Wdowa jest blondynka o smutnych oczach, ktore maja, glownie na skutek wielu operacji, niedefiniowalny ksztalt. Wdowa ma dwie przypadlosci,
Ponadto uwaza, ze najbardziej w swiecie cierpia i tak zwierzeta. Dlatego ma kilka psow, kilka kotow, kilkanascie kanarkow, kilka chomikow i tylko jedna czarna wietnamska swinie. Swinia jest naprawde bardzo czarna, ogromna jak znany powszechnie bokser mieszkajacy w USA, tyle ze ladniejsza. Gdy siedzielismy w wielkim ogrodzie, swinia biegala jak oszalala, czasami podbiegajac do wdowy i tracajac ja ryjem, ktory wdowa z czuloscia i z rozsunietymi wargami calowala. Niezapomniany widok. Glosno kwiczaca wietnamska swinia biegajaca jak oszalala, ryjaca wypielegnowane trawniki, tratujaca klomby przepieknych roz, podbiegajaca do wdowy, jak dziecko do matki, po swoja porcje czulosci i pieszczot.
Slicznego studenta swinia wyjatkowo dobrze znala i tez go dotykala swoim wilgotnym ryjem. Alicja patrzyla na te czulosci wietnamskiej swini z odraza i bardzo przerazona.
Asia z kolei glaskala przeciskajaca sie miedzy nami swinie z uwielbieniem, a historii wdowy o zwierzetach, ktore «sa przesladowane przez ludzi», sluchala jak zapowiedzi nadejscia lepszego, dla zwierzat glownie, swiata. Widzialam w jej oczach, ze gdyby mogla, to przytulilaby wdowe do siebie.
Po kilku takich oszalalych biegach swinia zniknela w domu wdowy i wiecej sie nie pokazala. Wdowa wydawala sie tym faktem zaniepokojona, ale nie ruszala sie
Wdowa okazala sie wyjatkowa kobieta. Wszystko, co mowilismy, traktowala jak wiadomosci kolejnego serwisu informacyjnego i reagowala na nie autentycznym oburzeniem, smiechem lub wspolczuciem. Wypilismy kilka butelek bordeaux, ktore donosil kucharz, ponaglany regularnie przez telefon lezacy na stoliku w ogrodzie. Gdy wstawalismy od stolika, bylam w bardzo erotycznym nastroju. To przez to bordeaux, francuski, ktory dziala na mnie jak afrodyzjak (miej skojarzenia, jakie tylko chcesz), i przez fakt, ze jutro wylatujesz z Nowego Jorku do Paryza.
Gdy w ogrodzie zrobilo sie zbyt chlodno, przeszlismy do rezydencji wdowy. Alicja z niepokojem i rozdraznieniem obserwowala, jak student pomaga wstac wdowie z krzesla w ogrodzie i oparta o jego ramie i przytulona, obejmujaca go w pasie prowadzi do rezydencji.
Po wejsciu do ogromnego salonu ukazal sie nam niesamowity widok. Wietnamska swinia lezala rozwalona na bialej (ze swinskiej skory z pewnoscia) kanapie, ustawionej przy scianie zakrytej prawie w calosci szaro-czarna akwarela o monstrualnych rozmiarach. Marmurowa posadzka salonu byla pokryta strzepami gazet, czesciowo zanurzonymi w cuchnacych amoniakiem kaluzach jakiegos plynu. Chodzac po posadzce, rozgniatalismy brazowo-czarne ziarna rozsypane w nieladzie. Pod kanapa z bialej skory stala otwarta mala klatka, wokol ktorej lezalo szczegolnie duzo ziaren. To musiala byc klatka chomika, o ktorym mowila wdowa. Byla calkowicie zdeformowana i nie bylo w niej chomika. Wdowa, nie zwracajac zupelnie uwagi na caly ten chaos w salonie, podeszla do telefonu i spokojnym glosem zaczela zamawiac limuzyne, ktora miala odwiezc nas do hotelu w Paryzu. My stalismy tam jak oslupiali i patrzylismy na swinie lezaca na kanapie. Charczala i miala konwulsje, z jej pyska saczyl sie zoltawy plyn i splywal na marmurowa posadzke, co bylo wyraznie widac, struzka po bialej skorze kanapy. Nagle wdowa zauwazyla, co sie dzieje. Opuscila z krzykiem sluchawke i rzucila sie na ratunek swini. Ja cofnelam sie pod sciane. Student uciekl z salonu, a Asia podbiegla z wdowa do kanapy.
Jakubku! Gdybym tego nie widziala, nigdy bym w to nie uwierzyla. Ale widzialam to tak samo, jak Alicja, ktora podczas tego wszystkiego wpila mi sie paznokciami w skore dloni i przez caly czas trzesla sie jak