przezyli.
Wyciagnal z walizki prezent, ktory dla niej przywiozl. Polozyl go na lozku i usiadl z gazeta na pluszowej wykladzinie miedzy lozkiem i sciana i czekajac na nia probowal czytac.
Po chwili zasnal.
ONA: Stala pod prysznicem i czula, jak przychodzi do niej ta blogosc. Czula, ze splukuje przezycia tego poranka, ktory byl jak historia z ksiazki, ktora ktos jej przeczytal. Ona nigdy nie czytala takich ksiazek. Szkoda jej bylo czasu.
Zdecydowala, ze teraz od czasu do czasu bedzie czytac.
Myslala, ze on wejdzie do tej lazienki. Czekala. To uprosciloby tak wiele.
Byla pewna, ze nikt nikomu nie moze ufac bardziej, niz ona jemu ufala.
Pragnela go straszliwie. Czula, ze dzisiaj jest ten dzien.
Czekala, ale on nie przyszedl.
Okryta tylko bialym ogromnym recznikiem wyszla z lazienki.
Pomyslala, ze przy nim puszczaja wszelkie bariery. Dotychczas tylko przy mezu moglaby wyjsc z lazienki owinieta jedynie recznikiem.
Na lozku zobaczyla zapakowane w kolorowy papier i przewiazane czerwona wstazka pudlo.
Jakub lezal miedzy lozkiem i sciana i spal.
Musial byc strasznie zmeczony po locie i tych przezyciach.
Pewnie dlatego nie przyszedl do lazienki...
Usmiechnela sie.
Jesli on juz teraz zasypia przy mnie nagiej w lazience, to co bedzie pozniej... – pomyslala z przewrotnym usmiechem.
Zdjela koc z lozka i przykryla go.
Sama polozyla sie na lozku; nie bedac pewna, ze to prezent dla niej, nie odpakowala pudla.
Wsluchiwala sie w jego rownomierny oddech i zastanawiala, czy go kocha...
Kiedy sie obudzila, nie otworzyla od razu oczu, czujac, ze cos sie dzieje.
Nagle recznik, ktorym byla przykryta, zsunal sie z niej. Poczula cieplo na podbrzuszu. Leciutko przymruzyla powieki.
On stal przy lozku i dotykal wargami jej brzucha.
Udawala, ze spi, obserwujac go przez przymruzone powieki.
Patrzyl na nia zafascynowany, ale po chwili delikatnie, starajac sie jej nie zbudzic, przykryl ja recznikiem i odszedl.
Gdy wrocil z lazienki, zastal ja ubrana.
Zrobilo sie pozno i postanowili zjesc kolacje w restauracji na dole.
Zadzwonil do recepcji i zarezerwowal stolik.
Potem z usmiechem wreczyl jej prezent, ale ona zapytala, czy moglaby najpierw cieszyc sie kolacja z nim, a dopiero potem prezentem.
Powiedzial jej, ze wyglada przeslicznie.
Zeszli na dol. W restauracji rozbrzmiewala cicha muzyka fortepianowa, gdy kelner prowadzil ich do stolika przy oknie.
Paryz, on, swiece, muzyka... Czula sie taka szczesliwa.
Karte dan mieli tylko po francusku, wiec powiedziala, ze dzisiejszego wieczoru bedzie polegac wylacznie na jego guscie.
Zaczal zamawiac najrozniejsze dania, ktorych nazw nie znala, a ktore brzmialy po francusku jak nazwy kwiatow. Ona tylko przypominala mu, ze jej kieliszek znowu jest pusty. Usmiechal sie i udawal, ze poucza kelnera.
Zartowali, smiali sie, zastanawiali nad fenomenem ich przyjazni. Opowiadali, co dzieje sie z nimi, gdy tesknia za soba.
W pewnym momencie on wstal i poprosiwszy o pozwolenie, wyszedl.
Zastanawiala sie, jak mu dac znac, ze chce wrocic po kolacji z nim do jego pokoju.
Wiedziala, ze bez zachety nigdy jej tego nie zaproponuje.
Z zamyslenia wyrwal ja pocalunek w szyje. Stal za nia; uniosl jej wlosy znad szyi i calowal ja. Chciala, zeby to trwalo jak najdluzej.
Odwrocila glowe, prowokujac spotkanie ust. Lecz on zdazyl odsunac glowe. Usiadl naprzeciwko niej.
Zastanawiala sie, dlaczego to robi: czy jest taki niesmialy, czy tak boi sie odrzucenia?
Po kolacji zaproponowal, ze odwiezie ja do hotelu.
Byla rozczarowana, choc spodziewala sie tego. Usmiechnela sie tylko i przystala na to. Zaproponowal, ze po drodze pokaze jej Champs-Elysees w nocy.
Ruch samochodow byl ogromny. Posuwali sie w slimaczym tempie, pozdrawiani przez turystow takich jak oni. Wszyscy wiedzieli, lacznie z policja, ze wiekszosc kierowcow ma alkohol we krwi, ale w Paryzu o polnocy nikogo to nie interesowalo. Cieszyla sie, ze moze to przezyc. Byla podniecona.
Nagle wpadla na genialny pomysl. Zapytala go, czy moglaby poprowadzic.
Chciala poczuc, jak jedzie sie noca na Champs-Elysees w poblizu Luku Triumfalnego, w rzece innych aut.
Zgodzil sie natychmiast. Staneli na chwilke i zamienili sie miejscami.
Objechala Luk Triumfalny i skrecila w ulice prowadzaca do jego hotelu.
Popatrzyl na nia zaciekawiony. Usmiechnela sie i powiedziala, ze zostawila cos bardzo waznego w jego pokoju, mianowicie prezent od niego. Dodala gazu.
Wiedziala, ze on juz wie, ze wlasnie dala mu przyzwolenie.
Dotknal jej ust i powiedzial:
– Jedz szybciej.
Juz w windzie zdjela apaszke z szyi, obraczke z palca, zloty lancuszek, ktory miala pod apaszka. Przy wychodzeniu zdjela buty.
Gdy tylko znalezli sie w pokoju, rozpiela mu koszule.
Rozebral ja, wzial na rece i zaniosl na lozko.
Calowal ja wszedzie. Robil z nia cudowne rzeczy.
Nareszcie o nic nie pytal.
Caly czas szeptal, jak piekna jest dla niego, jak bardzo jej potrzebuje i jak bardzo tesknil. Ale doprowadzal ja do prawdziwej ekstazy w tych momentach, gdy szeptem opowiadal, co za chwile zrobi. Gdzie ja pocaluje, gdzie dotknie i co czuje, gdy to robi.
Potem, nad ranem, gdy zasypiala, usmiechajac sie do siebie, czula jego dlon na swojej piersi i nawet nie probowala zastanawiac sie nad tym, co sie stalo.
Wiedziala, ze to sie jeszcze dzieje i ze teraz ta muzyka w pokoju i ta cisza to tylko tak dla uspokojenia. Dotknela palcami jego warg. Nie spal i odwrocil sie do niej.
Czekala, az to zrobi.
@10
ONA: Ubierala sie za niskim parawanem z materialu w orientalne kwiaty. W pokoju bylo okropnie duszno. Jej ginekolog, starszy, siwy mezczyzna w okularach, siedzial za biurkiem ustawionym na srodku pokoju, w polowie drogi miedzy parawanem a fotelem, na ktorym przeprowadzal badania. Notowal cos w grubym skoroszycie.
Zastanawiala sie, dlaczego nie czula wstydu, gdy lezala na tym okropnym fotelu z rozwartymi nogami, ale gdy tylko badanie sie skonczylo i musiala przejsc od polowy w dol naga z fotela za parawan obok jego biurka,