«Profesorze, czeka nas jeszcze kolejne spotkanie» – powiedziala, a ja przez chwile nie mialem pojecia, o czym mowi. Ujela mnie energicznie pod ramie.
«Rozumiem, jestescie panstwo bardzo zajeci – oswiadczyl z wyraznym zalem profesor Geza. – Porozmawiamy zatem o kwestiach tureckich innym razem. Z najwieksza checia oprowadzilbym pana po naszym miescie, profesorze. Moglibysmy razem zjesc lunch…»
«Profesor bedzie bez reszty zajety sprawami zwiazanymi z konferencja» – odrzekla Helen.
Uscisnalem reke mezczyzny na tyle cieplo, na ile pozwalal mi lodowaty wzrok Helen. Nastepnie profesor Geza ujal jej dlon.
«Z jaka radoscia znow cie widze w ojczyznie» – oswiadczyl, nisko sie sklonil i pocalowal ja w dlon.
Helen szybko cofnela reke, a na jej twarzy pojawil sie dziwaczny grymas. W jakis sposob gest mezczyzny poruszyl ja do glebi – pomyslalem i w jednej chwili stracilem cala sympatie do czarujacego, wegierskiego historyka. Helen ponownie zaprowadzila mnie do profesora Sandora, gdzie przeprosilismy, ze musimy wczesniej opuscic spotkanie, wyrazajac jednoczesnie wielka radosc z uczestnictwa w konferencji nastepnego dnia.
«A my z niecierpliwoscia bedziemy oczekiwac panskiego wykladu».
Ujal moja reke w obie dlonie i przyjacielsko ja uscisnal. Wegrzy to jednak bardzo serdeczni ludzie – pomyslalem z uczuciem, ktore tylko czesciowo bylo wynikiem krazacego w mych zylach mocnego, aromatycznego trunku. Dopoki nie myslalem o czekajacym mnie wykladzie, czulem sie mile rozluzniony. Helen ujela mnie pod ramie, a ja odnioslem wrazenie, ze przed wyjsciem obrzucila sale czujnym spojrzeniem.
«0 co w tym wszystkim chodzilo? – Wieczorne powietrze bylo rozkosznie chlodne, a ja tryskalem energia jak nigdy dotad. – Twoi rodacy to najserdeczniejsi ludzie, jakich spotkalem w zyciu, lecz odnioslem wrazenie, ze profesorowi Gezie najchetniej obcielabys glowe».
«Oczywiscie – warknela. – Jest nadznosny».
«Raczej nieznosny – poprawilem. – Dlaczego potraktowalas go w taki sposob? Przywital cie jak dawna przyjaciolke».
«Generalnie jest w porzadku, z tym tylko, ze to sep. Wampir… Urwala i popatrzyla na mnie wielkimi oczyma. – Znaczy – nie…»
«Wiem, wiem. Dobrze przypatrzylem sie jego zebom».
«Ty tez jestes nieznosny» – burknela, wysuwajac mi spod ramienia reke.
«Nie mam nic przeciwko temu, zebys trzymala mnie pod reke – powiedzialem z niejakim zalem – ale nie powinnas robic tego na oczach calego uniwersytetu».
Przystanela i obrzucila mnie mrocznym spojrzeniem, z ktorego nie potrafilem nic wyczytac.
«Juz ty sie niczym nie martw. Na sali nie ma nikogo z wydzialu antropologii^
«Jednak znasz wielu historykow, a ludzie lubia gadac» – upieralem sie przy swoim.
«Ale nie tu. – Parsknela urywanym, suchym smiechem. – Tutaj wszyscy jestesmy towarzyszami pracy. Zadnych plotek, zadnych konfliktow tylko dialektyka. Jutro sam sie o tym przekonasz. To naprawde cos w rodzaju malej utopii».
«Helen -jeknalem. – Czy mozesz choc raz byc powazna? Naprawde zalezy mi na twojej reputacji tutaj… politycznej reputacji. Ostatecznie pewnego dnia bedziesz musiala tu wrocic i ponownie miec do czynienia z tymi wszystkimi ludzmi».
«Naprawde musze wracac? – Znow wziela mnie pod reke, a ja nie zaprotestowalem. Niewiele istnialo na swiecie rzeczy, ktore cenilbym wyzej od czarnego rekawa jej zakietu ocierajacego sie o moj lokiec. – Niemniej bylo to tego warte. Geza tylko zgrzytal zebami… to znaczy – klami».
«Dziekuje» – baknalem, gdyz sam sobie nie dowierzalem i balem sie powiedziec cos wiecej.
Jesli zamierzala wzbudzic czyjas zazdrosc, to w stosunku do mnie sztuka ta wychodzila jej znakomicie. Nieoczekiwanie oczyma duszy ujrzalem ja w silnych ramionach Gezy. Czy przed opuszczeniem przez nia Budapesztu laczyl ich romans? Bardzo do siebie pasowali – blysnela mi mysl. Oboje przeswiadczeni o swej urodzie, oboje wysocy i o wdziecznych sylwetkach, ciemnoocy, przepelnieni sila i energia. Poczulem sie nagle drobnym, slabowitym Amerykaninem, niedorownujacym w niczym jezdzcom przemierzajacym konno bezkresne stepy. Wyraz twarzy Helen zniechecil mnie do dalszych pytan i musialem zadowolic sie jedynie ciezarem jej reki spoczywajacej na moim ramieniu.
Stanowczo zbyt szybko dotarlismy do zloconych odrzwi prowadzacych do hotelu i pograzonej w ciszy recepcji. Kiedy weszlismy do srodka, ujrzelismy samotna postac stojaca wsrod obitych skora foteli i zasadzonych w donicach palm. Kobieta czekala cierpliwie na nasze nadejscie. Helen wydala cichy okrzyk i jak szalona ruszyla przed siebie z wyciagnietymi ramionami.
«Eva!»'
39
«Od czasu, kiedy poznalem ciotke Helen, Eve – a widzialem ja tylko trzy razy; za drugim i trzecim zaledwie przelotnie – wielokrotnie o niej myslalem. Istnieja ludzie, ktorych po krotkiej znajomosci pamietam lepiej niz osoby przez dlugi czas spotykane codziennie. Ciotka Eva nalezala do tych barwnych postaci, ktore w mej pamieci i wyobrazni przetrwaly ponad dwadziescia lat, nie tracac nic ze swego kolorytu. Czesto wiele cech jej charakteru odnajdywalem pozniej u bohaterek czytanych przeze mnie ksiazek lub w postaciach historycznych. Automatycznie pojawila mi sie przed oczyma, kiedy czytalem o pani Merle, przystojnej intrygantce z powiesci Henry'ego Jamesa
W rzeczywistosci ciotka Eva zlala sie w mych wspomnieniach z tyloma niebezpiecznymi, wytwornymi i subtelnymi postaciami kobiecymi, ze trudno mi jest czasami, kiedy siegam pamiecia wstecz, okreslic, jaka byla naprawde tamtego wczesnego, letniego wieczoru w Budapeszcie w roku tysiac dziewiecset piecdziesiatym czwartym. Pamietam, ze Helen jak szalona ruszyla w jej strone z wyciagnietymi ramionami, podczas gdy Eva stala bez ruchu, opanowana i wyniosla. Objela siostrzenice i halasliwie ucalowala ja w oba policzki. Gdy Helen odwrocila sie w moja strone, by przedstawic mnie ciotce, w oczach obu kobiet zauwazylem lzy.
«Evo, poznaj mego amerykanskiego kolege, o ktorym ci juz mowilam… Paul, to moja ciocia, Eva Orban».
Nie podnoszac wzroku, uscisnalem jej dlon. Pani Orban byla wysoka, bardzo elegancka niewiasta okolo piecdziesiatki. Urzeklo mnie niesamowite podobienstwo miedzy tymi kobietami. Wygladaly jak siostry – jedna starsza, druga znacznie mlodsza – a nawet jak blizniaczki, z tym ze jedna przedwczesnie postarzala sie poprzez burzliwe koleje zycia, podczas gdy druga w magiczny sposob zachowala mlodosc i swiezosc. Ciotka, odrobine nizsza od siostrzenicy, miala te sama silna i pelna wdzieku sylwetke. Kiedys zapewne przewyzszala uroda nawet Helen, lecz i dzisiaj pozostawala niebywale powabna niewiasta. Zauwazylem taki sam jak u jej siostrzenicy prosty, dlugi nos, wydatne kosci policzkowe i pelne zadumy, ciemne oczy. Zaskoczyl mnie kolor jej wlosow i dopiero po dluzszej chwili zrozumialem, ze nie jest to ich naturalna barwa. Byly ogniscie purpurowe z siwymi odrostami na czubku glowy. Podczas nastepnych dni spedzonych w Budapeszcie spotkalem wiele kobiet ufarbowanych podobnie, ale tamten pierwszy raz bardzo mnie zaskoczyl. Nosila male, zlote kolczyki i ciemna garsonke, taka sama jak Helen, a pod zakietem czerwona bluzke.
Po przywitaniu ciotka Eva popatrzyla uwaznie, prawie taksujaco w moja twarz. Moze szuka we mnie oznak jakiejs slabosci charakteru, by ostrzec siostrzenice – pomyslalem absurdalnie. Szybko jednak sam sie zbesztalem w duchu. Niby dlaczego mialaby traktowac mnie jak starajacego sie o reke Helen? Zauwazylem delikatna siatke zmarszczek wokol jej oczu i kacikow ust, kiedy po dluzszej chwili przeslala mi lekki, osobliwy usmiech. Przestalem sie juz dziwic, ze udalo sie jej w ostatniej chwili dolaczyc nasz referat do programu konferencji i zalatwic wizy. Promieniujaca z kobiety inteligencje mozna bylo porownac jedynie z jej olsniewajacym usmiechem. Podobnie jak Helen, miala rowne, zadziwiajaco biale zeby, co, jak zauwazylem, nie bylo cecha czesto spotykana u Wegrow.
«Bardzo milo mi pania poznac – powiedzialem. – Jestem niezmiernie wdzieczny, ze umozliwila mi pani uczestniczenie w tej konferencji».
Ciotka Eva wybuchnela perlistym smiechem, a ja pomyslalem, ze niewlasciwie ja ocenilem, traktujac jako osobe wyniosla i pelna rezerwy. Z jej ust poplynal potok wegierskich slow, zupelnie jakby spodziewala sie, ze cokolwiek z tego zrozumiem. Natychmiast z odsiecza pospieszyla mi Helen.
«Ciocia Eva nie zna angielskiego – wyjasnila – choc rozumie z niego wiecej, niz sie do tego przyznaje. Starsi