Diana wlasciwie nie wiedziala, dlaczego tak bardzo rozgniewala ja wiadomosc, ze Mervyn zajmuje wraz z Nancy Lenehan apartament dla nowozencow. Spodziewala sie chyba, ze Mark bedzie podzielal jej uczucia i sprobuje ja pocieszyc, ale on tylko zarzucil jej, ze nadal kocha Mervyna. Jak mogl cos takiego powiedziec, szczegolnie po tym, kiedy rzucila wszystko, by uciec z nim do Ameryki!

Rozejrzala sie dookola. Po prawej stronie ksiezna Lavinia i Lulu Bell prowadzily bezsensowna rozmowe; w nocy zadna nie zmruzyla oka, w zwiazku z czym obie byly bardzo wyczerpane. Po drugiej stronie kabiny jedli w milczeniu sniadanie Ollis Field i jego podopieczny, Frankie Gordino. Gordino byl przykuty kajdankami do poreczy fotela. Wszyscy sprawiali wrazenie znuzonych i nie w sosie. To byla meczaca noc.

Steward zebral tace i talerze. Ksiezna Lavinia narzekala, ze jej jajecznica byla nie dosmazona, a bekon zanadto uwedzony. Steward zaproponowal kawe, lecz Diana nie miala na nia ochoty.

Pochwycila spojrzenie Marka i sprobowala sie usmiechnac. Przygladal sie jej ponuro.

– Dzisiaj jeszcze nie odezwales sie do mnie ani slowem.

– Dlatego, ze wydajesz sie bardziej zainteresowana Mervynem niz mna!

Nagle opadla z niej cala zlosc. Moze mial powody, by odczuwac zazdrosc?

– Wybacz mi, Mark… – szepnela. – Jestes jedynym mezczyzna, na ktorym mi zalezy, mozesz mi wierzyc.

Wyciagnal reke i dotknal jej dloni.

– Naprawde?

– Tak. Czuje sie okropnie. Zachowywalam sie jak idiotka.

Poglaskal ja po rece.

– Najdrozsza… – Spojrzala mu z bliska w oczy i ku swemu zdumieniu przekonala sie, ze sa wypelnione lzami. – Boje sie, ze mnie opuscisz.

Nie spodziewala sie tego. Byla wstrzasnieta. Nigdy nie przyszlo jej na mysl, ze on moglby bac sie, iz ja utraci.

– Jestes tak urocza i atrakcyjna, ze moglabys miec kazdego mezczyzne na swiecie, i wprost trudno mi uwierzyc, ze wybralas wlasnie mnie. Caly czas obawiam sie, ze w pewnej chwili uswiadomisz sobie pomylke i zajmiesz sie kims innym.

To wyznanie ogromnie ja wzruszylo.

– Jestes najwspanialszym mezczyzna na swiecie. Dlatego zakochalam sie w tobie.

– Naprawde nie zalezy ci na Mervynie?

Zawahala sie przez ulamek sekundy, lecz jemu to wystarczylo.

– A wiec jednak ci zalezy – powiedzial z gorycza.

W jaki sposob mogla mu to wytlumaczyc? Nie kochala juz Mervyna, ale on nadal mial nad nia cos w rodzaju wladzy.

– Nie jest tak, jak myslisz – powiedziala bezradnie.

Mark cofnal reke.

– W takim razie oswiec mnie. Powiedz mi, jak jest naprawde.

W tej samej chwili do kabiny wszedl Mervyn. Rozejrzal sie, dostrzegl Diane i natychmiast podszedl do niej.

– A wiec tu jestes.

Ogarnal ja niepokoj. Czego od niej chce? Czy jest zdenerwowany? Miala nadzieje, ze nie urzadzi zadnej sceny.

Spojrzala na Marka. Mial blada, napieta twarz.

– Posluchaj, Lovesey – powiedzial, nabrawszy gleboko w pluca powietrza – nie chcemy nastepnej klotni, wiec moze poszedlbys stad sobie?

Mervyn nie zwrocil na niego najmniejszej uwagi.

– Musimy porozmawiac – oznajmil zonie.

Diana przyjrzala mu sie uwaznie. „Rozmowa” z Mervynem sprowadzala sie zwykle do jego monologu, ktory czasem przybieral wrecz forme oracji. Nie dostrzegla zadnych oznak gniewu ani wzburzenia. Przeciwnie – odniosla wrazenie, ze Mervyn jest troche zaklopotany. Zaintrygowalo ja to.

– Nie zycze sobie zadnych awantur – odparla ostroznie.

– Nie bedzie awantury, obiecuje.

– W takim razie dobrze.

Mervyn usiadl obok niej i spojrzal na Marka.

– Czy ma pan cos przeciwko temu, zebysmy zostali na chwile sami?

– Oczywiscie, ze tak! – odparl Mark zaczepnym tonem.

Obaj zawisli wzrokiem na jej ustach. Zrozumiala, ze decyzja nalezy do niej. Szczerze mowiac wolalaby zostac z Mervynem sam na sam, ale gdyby to powiedziala, bolesnie dotknelaby Marka. Nie mogla sie zdecydowac, po ktorej stronie powinna sie opowiedziec. Wreszcie podjela decyzje. – Opuscilam Mervyna i teraz jestem z Markiem. Musze byc wobec niego lojalna.

– Mow, Mervyn – zwrocila sie do meza. – Jesli nie mozesz powiedziec tego przy Marku, to ja tez nie chce tego slyszec.

Wyraznie go to zaskoczylo.

– Jak sobie zyczysz – odparl z wyrazna irytacja, ale natychmiast opanowal sie i odzyskal spokoj. – Zastanawialem sie nad roznymi rzeczami, ktore powiedzialas. Przede wszystkim o mnie. Jak to przestalem sie toba interesowac i jak bardzo bylas nieszczesliwa.

Umilkl. Diana nie odzywala sie ani slowem. To bylo zupelnie do niego niepodobne. Czyzby szykowal jakas niespodzianke?

– Chcialem ci powiedziec, ze jest mi ogromnie przykro.

Nie potrafila ukryc zdumienia. Widziala, ze mowi zupelnie serio. Co spowodowalo te zmiane?

– Bardzo pragnalem, abys byla szczesliwa – ciagnal Mervyn. – Poczatkowo nie myslalem o niczym innym. Nigdy nie chcialem cie unieszczesliwic. To zle, ze tak sie stalo. Zaslugujesz na szczescie dla siebie, poniewaz dajesz je innym. Wystarczy, ze wejdziesz do pokoju, a ludzie od razu zaczynaja sie usmiechac.

Oczy zaszly jej lzami. Mervyn mial racje; ludzie uwielbiali na nia patrzec.

– Unieszczesliwianie cie to ogromny grzech. Juz nigdy wiecej tego nie zrobie.

Czy on chce obiecac, ze bedzie dla mnie dobry? – pomyslala z niepokojem. – Czy zacznie blagac, zebym do niego wrocila?

– Nie wroce do ciebie – powiedziala, uprzedzajac jego ewentualne pytanie.

Puscil to mimo uszu.

– Czy jestes szczesliwa z Markiem? – zapytal.

Skinela glowa.

– Czy on bedzie dla ciebie dobry?

– Tak. Jestem tego pewna.

– Zabraniam ci mowic o mnie tak, jakby mnie tu nie bylo! – warknal Mark.

Diana wziela go za reke.

– Kochamy sie – powiedziala, patrzac Mervynowi prosto w oczy.

– Aha. – Po raz pierwszy od poczatku rozmowy na jego twarzy pojawil sie cien pogardliwego usmiechu, ale zniknal tak predko, ze Diana nie zdazyla nabrac pewnosci, co ten grymas mial naprawde oznaczac. – Tak, chyba ci wierze.

Czyzby zamierzal ustapic? To bylo do niego zupelnie niepodobne. Jak wiele wspolnego z jego zaskakujacym przeistoczeniem miala ta atrakcyjna wdowa?

– Czy to pani Lenehan kazala ci porozmawiac ze mna? – zapytala podejrzliwie Diana.

– Nie, choc wie, co mam ci do powiedzenia.

– W takim razie pospiesz sie i wykrztus to wreszcie! – ponaglil go Mark.

Mervyn zmarszczyl brwi.

– Spokojnie, chlopcze. Diana wciaz jeszcze jest moja zona.

– Nie masz juz do niej zadnych praw; wiec nie staraj sie stwarzac wrazenia, ze jest inaczej – odparowal Mark. – I nie nazywaj mnie chlopcem, dziadku.

– Daj spokoj – poprosila Diana. – Mervyn, jesli chcesz mi cos jeszcze powiedziec, to zrob to zamiast prowokowac klotnie.

Вы читаете Noc Nad Oceanem
Добавить отзыв
ВСЕ ОТЗЫВЫ О КНИГЕ В ИЗБРАННОЕ

0

Вы можете отметить интересные вам фрагменты текста, которые будут доступны по уникальной ссылке в адресной строке браузера.

Отметить Добавить цитату