sobie radzic w interesach przeciez wiesz. Potem, kiedy fabryka znowu zacznie przynosic duze zyski, oczywiscie mozemy zastanowic sie nad sprzedaza, ale za znacznie wyzsza cene.
– Wlasciwie nie wiem…
– Danny, w Europie wlasnie wybuchla wojna, a to oznacza dobre czasy dla przemyslu. Nie nadazymy z produkcja butow. Jesli zaczekamy dwa lub trzy lata, bedziemy mogli sprzedac firme za ogromne pieniadze!
– Ale zwiazanie sie z Natem Ridgewayem bardzo pomogloby mojej firmie.
– Teraz nie mysl o tym. Prosze cie, zebys mi pomogl.
– Szczerze mowiac nie jestem pewien, czy wyjdzie ci to na dobre…
Przeklety klamco! – pomyslala Nancy. – Martwisz sie tylko o siebie, o nikogo innego! Z trudem powstrzymala sie przed powiedzeniem tego na glos.
– Jestem przekonana, ze wszyscy wyjdziemy na tym bardzo dobrze.
– W porzadku, zastanowie sie.
To jednak jej nie wystarczylo. Okazalo sie, ze musi wylozyc karty na stol.
– Chyba pamietasz o dokumentach ojca, prawda?
Czekala, wstrzymujac oddech.
– Co chcesz przez to powiedziec? – zapytal powoli Danny.
– Prosze cie, zebys mi pomogl, poniewaz ja pomagam tobie.
Doskonale wiem, ze taki uklad nie jest ci obcy.
– Rzeczywiscie, nie jest. Zwykle nazywa sie to szantazem.
Skrzywila sie bolesnie, ale zaraz przypomniala sobie, z kim ma do czynienia.
– Ty zaklamany stary draniu! Sam przez cale zycie nie robiles nic innego!
Rozesmial sie.
– Trafilas w dziesiatke, skarbie. – Zastanowil sie przez chwile, po czym dodal: – Ale chyba nie rozdmuchalas sama tej sprawy, zeby skierowac ich na moj trop i zmusic mnie do wspolpracy?
Riley znalazl sie niebezpiecznie blisko prawdy.
– Ty na pewno bys tak postapil. Nie bede odpowiadac na zadne pytania. Wiedz tylko tyle, ze jesli jutro opowiesz sie po mojej stronie, to jestes bezpieczny, a jesli nie, to znajdziesz sie w powaznych tarapatach.
Teraz rzeczywiscie go szantazowala, czyli postepowala w sposob, do jakiego przywykl i jaki rozumial. Czy jednak odniesie to zamierzony skutek?
– Nie mozesz mowic do mnie w ten sposob. Znalem cie wtedy, kiedy jeszcze nosilas pieluchy.
– Czy to nie wystarczajacy powod, zeby mi pomoc? – zapytala lagodniejszym tonem.
Cisza ciagnela sie w nieskonczonosc.
– Wyglada na to, ze nie mam wyboru, prawda? – zapytal wreszcie Danny.
– Chyba tak.
– W porzadku – baknal niechetnie. – Popre cie jutro, ale pod warunkiem, ze ty zajmiesz sie tamta sprawa.
Niewiele brakowalo, by Nancy zaczela krzyczec z radosci. Udalo sie jej! Przeciagnela Danny'ego na swoja strone! Teraz na pewno zwyciezy i firma ojca zostanie w jej rekach.
– Ciesze sie, Danny… – szepnela.
– Twoj ojciec przewidzial, ze to bedzie wygladalo wlasnie w taki sposob.
Uwaga Rileya zupelnie ja zaskoczyla.
– Co masz na mysli?
– To, ze wasz ojciec chcial, byscie ze soba wspolzawodniczyli.
Nancy wzmogla czujnosc, poniewaz w glosie Danny'ego doslyszala nieszczera nute. Na pewno nie podobalo mu sie to, ze byl zmuszony uznac jej przewage, i postanowil wyjsc ze zwarcia z ciosem. Nie bardzo miala ochote dac mu te satysfakcje, ale ciekawosc okazala sie zbyt silna.
– O czym ty mowisz, do diabla?
– Zawsze powtarzal, ze dzieci zamoznych ludzi okazuja sie zwykle marnymi biznesmenami, poniewaz nigdy nie zaznaly prawdziwego glodu. Nie dawalo mu to spokoju. Obawial sie, ze roztrwonicie wszystko, co on z takim trudem osiagnal.
– Nigdy mi o tym nie mowil – odparla podejrzliwie.
– Dlatego wlasnie tak wszystko zaplanowal, zebyscie musieli ze soba konkurowac. Przygotowywal cie do objecia jego stanowiska, ale jednoczesnie obiecal Peterowi, ze to on zasiadzie w fotelu prezesa zarzadu. W ten sposob sprowokowal konflikt, w wyniku ktorego przy sterze zostanie silniejsze z was dwojga.
– Nie wierze ci! – wykrzyknela Nancy, lecz w glebi duszy nie wiedziala, co powinna o tym myslec. Danny byl wsciekly, poniewaz dal sie wymanewrowac, i probowal w jakis sposob dac upust zlosci, ale to wcale nie musialo oznaczac, ze mowi nieprawde. Zmrozil ja nagly chlod.
– Mozesz wierzyc lub nie – odparl Danny. – Ja powtarzam ci tylko to, co uslyszalem od twojego ojca.
– Obiecal Peterowi, ze zostanie prezesem?
– Oczywiscie. Jesli masz jakies watpliwosci, zapytaj swego brata.
– Jezeli nie uwierze tobie, tym bardziej nie uwierze Peterowi.
– Nancy, kiedy ujrzalem cie po raz pierwszy, mialas zaledwie dwa dni – powiedzial Danny ze znuzeniem. – Znam cie od wielu, wielu lat. Jestes dobrym czlowiekiem o twardym charakterze, tak samo jak twoj ojciec. Nie chce byc twoim przeciwnikiem ani w interesach, ani w zadnej innej sprawie. Wybacz, ze w ogole poruszylem ten temat.
Tym razem mu uwierzyla. Sprawial wrazenie kogos, komu jest naprawde przykro, a to czynilo jego rewelacje znacznie bardziej wiarygodnymi. Zakrecilo jej sie w glowie. Przez chwile nie odzywala sie ani slowem, usilujac ponownie wziac sie w garsc.
– Zobaczymy sie na zebraniu zarzadu – powiedzial Danny.
– W porzadku – wykrztusila.
– Do widzenia, Nancy.
– Do widzenia, Danny.
Odlozyla sluchawke.
– Moj Boze, bylas wspaniala! – wykrzyknal Mervyn.
Usmiechnela sie lekko.
– Dziekuje.
– Tak sie do niego zabralas, ze nie mial najmniejszej szansy! Biedak nawet sie nie zorientowal, kiedy…
– Och, daj mi spokoj!
Na Mervyna podzialalo to jak uderzenie w twarz.
– Jak sobie zyczysz – powiedzial lodowatym tonem.
Natychmiast pozalowala swego wybuchu.
– Wybacz mi – poprosila, dotykajac jego ramienia. – Pod koniec rozmowy Danny powiedzial cos, co zupelnie wytracilo mnie z rownowagi.
– Chcesz mi to powtorzyc? – zapytal ostroznie.
– Wedlug niego moj ojciec celowo sprowokowal konflikt miedzy mna a Peterem, zeby firma kierowalo to z nas, ktore wyjdzie z niego zwyciesko.
– Wierzysz mu?
– Tak, i to wlasnie jest najgorsze. Mysle, ze moze miec racje. Nigdy nie zastanawialam sie nad tym, ale takie wyjasnienie bardzo wiele tlumaczy.
Ujal jej reke.
– Jestes zdenerwowana.
– Owszem. – Poglaskala rzadkie czarne wlosy rosnace na zewnetrznej stronie jego reki. – Czuje sie jak postac z filmu postepujaca wedlug scenariusza napisanego przez kogos zupelnie innego. Przez wiele lat bylam obiektem manipulacji i jestem z tego powodu oburzona. Nawet nie wiem, czy teraz jeszcze zalezy mi na tym, by pokonac Petera i zajac jego miejsce.
Mervyn skinal ze zrozumieniem glowa.
– A co chcialabys zrobic?
Nie miala klopotow ze znalezieniem odpowiedzi na jego pytanie.
– Chcialabym napisac wlasny scenariusz.
