Garrett spojrzal ojcu w oczy. Wiedzial, ze nie ukryje przed nim prawdy.

– Tak, spodobala mi sie. Ale jak juz mowilem, prawdopodobnie nigdy wiecej jej nie zobacze. Nie mam pojecia, gdzie sie zatrzymala. Poza tym wiem, ze dzisiaj wyjezdza.

Ojciec patrzyl na niego w milczeniu. Potem spytal ostroznie:

– A gdyby zostala i wiedzialbys, gdzie jest, to spotkalbys sie z nia, jak myslisz?

Garrett nie odpowiedzial i odwrocil wzrok. Jeb wyciagnal reke przez stol i dotknal ramienia syna. Garrett poczul, ze ojciec zaciska lekko palce tak, by zwrocic jego uwage.

– Synu, uplynely juz trzy lata. Wiem, ze ja kochales, ale powinienes przestac o tym ciagle myslec. Zgadzasz sie ze mna, prawda? Musisz sie z tym pogodzic.

Minela dluzsza chwila, nim odpowiedzial.

– Wiem, tato, ale to nie jest latwe.

– Nic, co ma jakas wartosc, nie jest latwe. Pamietaj o tym.

Kilka minut pozniej dopili kawe i Garrett zostawil na stoliku dwa dolary. Pozegnal sie z ojcem i wsiadl do zaparkowanej w poblizu ciezarowki. Kiedy wreszcie dotarl do sklepu, nie potrafil skupic sie na papierkowej robocie. Postanowil pojsc do portu i dokonczyc reperacji silnika, ktora zaczal poprzedniego dnia. Mimo iz powinien spedzic troche czasu w sklepie, w tej chwili chcial zostac sam.

Garrett wyciagnal skrzynke z narzedziami z tylu ciezarowki i zaniosl do starego kutra sluzacego do nauki nurkowania. Byl on tak duzy, ze wystarczal na zabranie osmiu kursantow, a takze sprzetu.

Reperacja silnika byla czasochlonna, ale niezbyt trudna. Poprzedniego dnia duzo zrobil. Zdjal pokrywe i zaczal sie zastanawiac nad tym, co powiedzial ojciec. Mial racje. Nie powinien stronic od ludzi, zwrocony ku przeszlosci, ale bral Boga na swiadka, ze nie wiedzial, jak to przerwac. Catherine byla dla niego wszystkim. Wystarczylo jej spojrzenie, by poczul, ze na swiecie znowu zapanowal porzadek. Kiedy sie usmiechnela… Boze, nie umial tego znalezc u nikogo innego… Ze tez cos takiego mu odebrano… To niesprawiedliwe. Co gorsza, to wydawalo sie podle. Dlaczego wlasnie ja musialo to spotkac, a dlaczego nie jego? Podczas bezsennych nocy, lezac w lozku, zastanawial sie: „Co by bylo, gdyby…” Gdyby zaczekala jeszcze sekunde przed zejsciem na jezdnie? Gdyby jedli sniadanie o kilka minut dluzej? Gdyby poszedl razem z nia, zamiast ruszyc prosto do sklepu? Tysiace „gdyby” nie ulatwialo mu zrozumienia tego, co sie wydarzylo. Tak jak w pierwszej chwili nie pojmowal niczego.

Probowal zebrac mysli i skupil sie na wykonywanej pracy. Usunal sruby mocujace gaznik i wyjal go z silnika. Zaczal go rozmontowywac i upewnil sie, ze w srodku nie ma uszkodzonych czesci. Nie przypuszczal, zeby gaznik byl zrodlem klopotow, chociaz chcial mu sie blizej przyjrzec.

Slonce bylo juz wysoko na niebie. Pracowal bez przerwy, ocierajac pot z czola. Przypomnial sobie, ze wczoraj o tej porze patrzyl, jak Teresa podchodzi od strony portu do „Happenstance”. Od razu ja zauwazyl, chocby z tego prostego powodu, ze byla sama. Tak urodziwe kobiety nigdy nie przychodzily do portu same. Zazwyczaj towarzyszyli im bogaci starsi dzentelmeni, wlasciciele jachtow przycumowanych po drugiej stronie nabrzeza. Kiedy zatrzymala sie przy jego lodzi, zdziwil sie, choc byl pewny, ze przystanela tylko na chwilke, by zaraz pojsc w swoja strone. Tak zwykle robili inni. Obserwowal ja i uswiadomil sobie, ze przyszla do portu po to, by obejrzec „Happenstance”. Sposob, w jaki ogladala lodz, zdradzal, ze kierowalo nia cos wiecej niz zwykla ciekawosc.

Zainteresowalo go to i dlatego podszedl, zeby z nia pomowic. Wtedy tego nie zauwazyl, ale kiedy poznym wieczorem porzadkowal lodz, zdal sobie sprawe, ze w jej zachowaniu bylo cos dziwnego. Jakby go rozpoznala, dostrzegla cos, co gleboko w sobie skrywal. Jakby wiedziala o nim znacznie wiecej, niz chciala przyznac.

Pokrecil glowa. Wiedzial, ze te przypuszczenia nie maja sensu. Wyjasnila, ze przeczytala artykuly w sklepie. Moze stad ten dziwny wyraz twarzy? Zastanowil sie i doszedl do wniosku, ze tak wlasnie bylo. Wiedzial, ze nigdy wczesniej jej nie spotkal, na pewno by to zapamietal; poza tym przyjechala na wakacje z Bostonu. Bylo to jedyne wyjasnienie do przyjecia, jakie mu przyszlo do glowy, a mimo to, cos mu nie pasowalo.

Zreszta nie mialo to zadnego znaczenia.

Poplyneli razem, przyjemnie spedzili czas w swoim towarzystwie i powiedzieli sobie do widzenia. Tak jak mowil ojcu, nie mogl sie z nia skontaktowac, nawet gdyby chcial. Niewykluczone, ze byla w drodze do Bostonu. Jesli nawet wyjechalaby dopiero za kilka dni, to i tak niczego by to nie zmienilo. Mial w tym tygodniu setki spraw do zalatwienia. Lato bylo najlepsza pora na lekcje nurkowania, chetnych nie brakowalo, wszystkie weekendy do konca sierpnia zostaly juz zaplanowane. Nie mial ani czasu, ani energii na wydzwanianie do wszystkich hoteli w Wilmington, zeby ja odnalezc. Nawet gdyby ja odnalazl, to co by jej powiedzial? Co moglby powiedziec, zeby nie zabrzmialo smiesznie?

Choc w glowie klebily mu sie pytania, spokojnie pracowal dalej. Znalazl i wymienil cieknaca uszczelke, zamontowal z powrotem gaznik, zalozyl obudowe silnika i wlaczyl go. Pracowal teraz o wiele lepiej, wiec odcumowal i wyprowadzil kuter na czterdziesci minut. Sprawdzil lodz na roznych predkosciach, kilkakrotnie gasil i uruchamial silnik, wreszcie zadowolony skierowal lodz na dawne miejsce. Cieszyl sie, ze naprawa zabrala mu mniej czasu, niz sie spodziewal. Zebral narzedzia, zaniosl je z powrotem do ciezarowki i pojechal kilka przecznic dalej do sklepu.

Jak zwykle na biurku lezal stos papierow. Przegladal je dluzsza chwile. Wiekszosc stanowily wypelnione druki zamowien na uzupelnienie zapasow sklepu. Bylo tez kilka rachunkow. Usiadl wygodnie i zabral sie do pracy.

Tuz przed jedenasta skonczyl i wyszedl z zaplecza, Ian, jeden z pracownikow pomagajacych mu latem, rozmawial wlasnie przez telefon, a gdy Garrett podszedl do niego, podal mu kartke papieru. Dwie wiadomosci pochodzily od hurtownikow. Z krotkich, napisanych odrecznie uwag wynikalo, ze chodzilo o zamowienia, ktore niedawno zlozyl. Trzeba sie tym zajac – pomyslal, ruszajac z powrotem do kantorka.

Zerknal na trzecia wiadomosc i zatrzymal sie, gdy sobie uswiadomil, kto ja przekazal. Sprawdzil, czy to nie pomylka, wszedl do siebie i zamknal drzwi. Wystukal numer i poprosil o polaczenie.

Teresa czytala gazete, kiedy zadzwonil telefon. Odebrala po drugim dzwonku.

– Czesc, Tereso, mowi Garrett. Zostawilas wiadomosc.

– Och, czesc, Garrett. Dzieki, ze oddzwoniles. Jak sie miewasz? – spytala wyraznie zadowolona, ze sie odezwal.

Dzwiek jej glosu przywolal wspomnienia z poprzedniego wieczoru. Usmiechnal sie i wyobrazil ja sobie siedzaca w hotelowym pokoju.

– Dobrze, dziekuje. Wlasnie zalatwialem papierkowa robote. Co moge dla ciebie zrobic?

– Okazuje sie, ze na lodzi zostawilam kurtke. Bylam ciekawa, czy nie wpadla ci w oko.

– Nie, ale nie rozgladalem sie zbyt dokladnie. Zostawilas ja w kabinie?

– Nie jestem pewna.

Garrett zamilkl na chwile.

– Przejde sie do portu i sprawdze na miejscu. Potem zadzwonie do ciebie i powiem, czy znalazlem.

– Czy to nie bedzie za duzy klopot?

– To potrwa tylko kilka minut. Bedziesz u siebie przez jakis czas?

– Powinnam byc.

– Dobrze. Zadzwonie do ciebie.

Garrett pozegnal sie i wyszedl ze sklepu. Pomaszerowal z powrotem do portu. Wskoczyl na poklad „Happenstance”, otworzyl kabine i zszedl na dol. Nie zauwazyl kurtki, wrocil na gore i rozejrzal sie po pokladzie. Wreszcie dostrzegl ja ukryta czesciowo pod poduszka siedzenia. Wyciagnal ja stamtad, sprawdzil, czy nie jest brudna, i poszedl do sklepu.

W kantorku ponownie wykrecil numer zapisany na kartce. Tym razem Teresa odebrala po pierwszym dzwonku.

– To znowu Garrett. Znalazlem twoja kurtke.

Uslyszal ulge w jej glosie.

– Dziekuje. Naprawde jestem ci wdzieczna, ze jej poszukales.

– To nie klopot.

Umilkla na chwile, jakby zastanawiala sie, jak ma teraz postapic.

– Mozesz ja dla mnie przechowac? Bylabym u ciebie w sklepie za dwadziescia minut.

– Ciesze sie – odpowiedzial. Odlozyl sluchawke telefonu i usiadl wygodnie w fotelu. Rozmyslal o tym, co sie wlasnie wydarzylo. Jeszcze nie wyjechala z miasta i znowu ja zobacze – pomyslal. Co prawda nie potrafil zrozumiec, jak mogla zapomniec o kurtce, skoro miala ze soba tak niewiele rzeczy, ale naprawde ucieszyl sie, ze tak sie stalo.

Oczywiscie bylo to bez znaczenia.

Вы читаете List w butelce
Добавить отзыв
ВСЕ ОТЗЫВЫ О КНИГЕ В ИЗБРАННОЕ

0

Вы можете отметить интересные вам фрагменты текста, которые будут доступны по уникальной ссылке в адресной строке браузера.

Отметить Добавить цитату