bedziecie sobie bliscy.

– Mam nadzieje. Teraz jest wszystkim, co mam. Nie wiem, co bym zrobila, gdyby zechcial wylaczyc mnie ze swego zycia. Mam kilkoro przyjaciol z synami troche starszymi od niego i mowia mi, ze to nieuniknione.

– Jestem pewien, ze troche sie zmieni. Kazdy sie zmienia, ale to nie oznacza, ze twoj syn nie bedzie sie z toba kontaktowal.

Spojrzala na niego.

– Mowisz z wlasnego doswiadczenia czy chcesz mnie pocieszyc?

Wzruszyl ramionami. Znowu poczul jej perfumy.

– Po prostu przypominam sobie, co przeszedlem z moim ojcem. Zawsze bylismy sobie bliscy i to sie nie zmienilo, gdy poszedlem do szkoly sredniej. Zaczalem robic inne rzeczy i wiecej czasu spedzalem z przyjaciolmi, ale nadal rozmawialismy ze soba.

– Mam nadzieje, ze tak samo bedzie ze mna.

Trwaly przygotowania do kolacji. Zapadla miedzy nimi pelna spokoju cisza. Prosta czynnosc krojenia pomidorow w jej obecnosci zlagodzila troche zdenerwowanie, jakie odczuwal do tej pory. Teresa byla pierwsza kobieta, ktora zaprosil do tego domu. Garrett zdal sobie sprawe, ze jej osoba przywraca rownowage.

Skonczyl, przelozyl pomidory do miseczki i wytarl rece w papierowy recznik. Potem pochylil sie nad stolem, zeby odstawic druga butelke po piwie.

– Masz ochote na jeszcze jedno?

Wypila ostatni lyk, zdziwiona, ze skonczyla tak szybko. Skinela glowa i odstawila pusta butelke. Garrett zdjal kapsel i podal jej nastepna. Otworzyl tez jedna dla siebie. Teresa opierala sie o stol. Gdy wziela butelke, cos w jej postawie wydalo mu sie znajome: usmiech blakajacy sie na ustach, jego spojrzenie z ukosa przypatrujace sie, jak unosi butelke do warg. Przypomnial sobie tamto leniwe letnie popoludnie z Catherine, gdy przyszedl do domu, by zrobic jej niespodzianke… Dzien, ktory po latach wydawal sie pelen znakow… Czy mogl przewidziec, co sie wydarzy? Stali w kuchni, jak teraz z Teresa.

– Rozumiem, ze juz zjadlas – powiedzial Garrett, gdy zobaczyl Catherine przed lodowka.

Zerknela na niego.

– Wlasciwie nie jestem glodna – odparla. – Ale chce mi sie pic. Napijesz sie mrozonej herbaty?

– Swietny pomysl. Nie wiesz, czy juz byla poczta?

Catherine skinela glowa i wyciagnela dzbanek na herbate z gornej polki.

– Lezy na stole.

Otworzyla szafke i siegnela po dwie szklanki. Odstawila pierwsza szklanke na blat; gdy nalewala do drugiej, szklo wysunelo sie jej z palcow.

– Dobrze sie czujesz? – Zatroskany Garrett odlozyl listy.

Catherine przesunela palcami po wlosach, troche zawstydzona. Potem pochylila sie i zaczela zbierac odlamki szkla.

– Na chwile zakrecilo mi sie w glowie. Nic mi nie bedzie.

Garrett podszedl do niej i pomogl jej sprzatac.

– Znowu zle sie czujesz?

– Nie, ale moze za duzo czasu spedzilam dzis rano na dworze.

W milczeniu zbieral szklo.

– Jestes pewna, ze powinienem wrocic do pracy? Mialas ciezki tydzien.

– Nic mi nie bedzie. Poza tym wiem, ze masz mnostwo roboty.

Miala racje, ale kiedy wreszcie wyruszyl do sklepu, dreczylo go uczucie, ze nie powinien byl jej posluchac.

Nagle Garrett zdal sobie sprawe z ciszy panujacej w kuchni.

– Sprawdze, czy sie rozpalil wegiel – powiedzial. Musial cos zrobic. Cokolwiek.

– Moge w tym czasie nakryc do stolu?

– Oczywiscie.

Pokazal jej, gdzie ma szukac potrzebnych rzeczy, i wyszedl na zewnatrz. Nakazal sobie w duchu spokoj i sprobowal oderwac sie od wspomnien. Doszedl do grilla i sprawdzil wegiel, cala uwage skupiajac na wykonywanej czynnosci. Prawie biale. Jeszcze tylko kilka minut. Raz jeszcze zajrzal do skrzyni i tym razem wyjal male reczne miechy. Polozyl je na kratce przy grillu i wzial gleboki oddech. Powietrze znad oceanu bylo orzezwiajace. Po raz pierwszy zdal sobie sprawe, ze mimo wizji Catherine, jaka go nawiedzila, nadal sie cieszy z obecnosci Teresy. Czul sie niemal szczesliwy. Od dawna tego nie doswiadczyl.

Nie chodzilo tylko o sposob rozmowy, ale tez jej usmiech, spojrzenie, dotkniecie reki. Czul sie tak, jakby znal ja znacznie dluzej. Zastanawial sie, czy to z powodu podobienstwa do Catherine i czy mial racje jego ojciec, mowiac, ze powinien od czasu do czasu porzucic samotnosc.

Tymczasem Teresa nakrywala do stolu. Postawila kieliszki obok talerzy, potem przeszukala szafke, aby znalezc sztucce. Natknela sie na dwie male swiece w niewysokich lichtarzykach. Po krotkim namysle postanowila postawic je na stole. Gdy skonczyla, wrocil Garrett.

– Mamy dwie minuty. Chcesz poczekac na dworze?

Teresa zabrala piwo i poszla za nim. Tak jak poprzedniego wieczoru wial wiatr, tyle ze nie tak silny. Usiadla na krzesle. Garrett zajal miejsce tuz obok, krzyzujac nogi w kostkach. Teresa przygladala mu sie, gdy patrzyl na wode. Jasna koszula podkreslala ciemna opalenizne. Zamknela na chwile oczy, uswiadamiajac sobie, ze juz dawno tak sie nie czula. Wiedziala, ze zyje naprawde.

– Zaloze sie, ze nie masz takiego widoku w Bostonie – powiedzial, przerywajac nagle cisze.

– Masz racje – zgodzila sie. – Nie mam. Moi rodzice uwazaja, ze zwariowalam, poniewaz mieszkam w centrum. Ich zdaniem powinnam wyprowadzic sie na przedmiescie.

– Dlaczego sie nie wyprowadzasz?

– Przed rozwodem mieszkalam w domu na przedmiesciu. Teraz do pracy mam zaledwie kilka minut jazdy. Szkola Kevina miesci sie niemal za rogiem. To znaczne ulatwienie. Nie musze jezdzic autostrada, chyba ze wyjezdzam z miasta. Chcialam odmiany po rozpadzie mojego malzenstwa. Nie moglam dluzej zniesc spojrzen sasiadow, gdy sie dowiedzieli, ze David mnie zostawil.

– O czym mowisz?

Wzruszyla ramionami i sciszyla glos.

– Nigdy nikomu nie powiedzialam, dlaczego rozstalismy sie z Davidem. Po prostu uwazalam, ze to nie ich sprawa.

– Bo tak bylo.

Zamilkla na chwile, wracajac myslami do przeszlosci.

– Wiem, ale ich zdaniem David byl cudownym mezem. Przystojny, odnosil sukcesy. Nie uwierzyliby, ze mnie oszukiwal. Gdy jeszcze bylismy razem, zachowywal sie tak, jakby nic sie nie stalo. Do samego konca nie wiedzialam, ze ma romans. – Odwrocila sie do niego z ponurym wyrazem twarzy. – Jak to mowia, zona dowiaduje sie ostatnia.

– A jak do tego doszlo?

Pokrecila glowa.

– Bylo jak w kiepskim dowcipie. Kiedy odbieralam jego ubrania z pralni, oddano mi rachunki, ktore zostaly w kieszeniach. Jeden z nich pochodzil z hotelu w centrum. Pamietalam date. Tego wieczoru na pewno byl w domu, wiec do hotelu musial pojsc po poludniu. Zaprzeczyl, gdy go o to spytalam, ale po wyrazie twarzy poznalam, ze klamie. W koncu cala historia wyszla na jaw i zlozylam pozew o rozwod.

Garrett sluchal w milczeniu. Zastanawial sie, jak mogla pokochac kogos, kto potem tak wobec niej postapil.

– Wiesz, David nalezal do tego typu mezczyzn, ktorzy potrafia sprawic, ze wierzy sie we wszystko, co powiedza – ciagnela, jakby zgadla, o czym mysli. – Sadze, ze sam wierzyl w to, co mowi. Kiedy poznalismy sie w college'u, bylam oszolomiona jego powodzeniem u dziewczyn. Byl blyskotliwy i czarujacy. Pochlebialo mi, ze zainteresowal sie kims takim jak ja, prowincjuszka prosto z Nebraski. Nie przypominal nikogo, kogo przedtem znalam. Kiedy sie pobralismy, myslalam, ze chwycilam Pana Boga za nogi i ze tak bedzie cale zycie. On nie mial az tak dalekosieznych planow. Odkrylam pozniej, ze pierwszy romans nawiazal w piec miesiecy po naszym slubie.

Przerwala na chwile. Garrett popatrzyl na swoje piwo.

Вы читаете List w butelce
Добавить отзыв
ВСЕ ОТЗЫВЫ О КНИГЕ В ИЗБРАННОЕ

0

Вы можете отметить интересные вам фрагменты текста, которые будут доступны по уникальной ссылке в адресной строке браузера.

Отметить Добавить цитату