– Nie bardzo wiem, co powiedziec.

– Nie mozesz miec nic do powiedzenia – odparla zdecydowanie. – Jak wspomnialam ci wczoraj, sprawa jest zamknieta. Teraz zalezy mi tylko na tym, zeby byl dobrym ojcem dla Kevina.

– Gdy o tym mowisz, wydaje sie to takie proste.

– Nie wyrazilam sie jasno. David gleboko mnie zranil. Zabralo mi kilka lat i wiele spotkan z terapeutka, nim doszlam do siebie. Bardzo duzo sie nauczylam, takze o sobie. Pewnego razu, kiedy wykrzykiwalam, jaki byl podly, stwierdzila, ze dopoki zapiekam sie w zlosci, on nadal nade mna panuje. Nie chcialam, aby to trwalo, i odpuscilam go sobie.

Upila lyk piwa.

– Czy twoja terapeutka powiedziala ci cos jeszcze, co zapamietalas? – spytal Garrett.

Zamyslila sie na chwile, potem usmiechnela blado.

– Rzeczywiscie. Powiedziala, ze jesli kiedykolwiek spotkam kogos, kto bedzie przypominal Davida, to powinnam odwrocic sie na piecie i uciekac co sil w nogach.

– Czy przypominam ci Davida?

– W zadnym razie. Jestes jego przeciwienstwem.

– Kamien spadl mi z serca – stwierdzil Garrett z udawana powaga. Rzucil okiem na grill. Spostrzegl, ze wegiel jest juz gotowy.

– Zaczynamy smazyc steki?

– Zdradzisz mi reszte tajnej receptury?

– Z przyjemnoscia – odparl. Podniesli sie z krzesel i przeszli do kuchni. Garrett odszukal srodek zmiekczajacy i pokropil gore stekow. Potem wyjal mieso z brandy, pokropil srodkiem zmiekczajacym druga strone. Otworzyl lodowke i siegnal po mala plastikowa torebke.

– Co to? – spytala Teresa.

– To loj – czesc steku, ktora zazwyczaj sie odrzuca. Moj rzeznik zostawil troche dla mnie, gdy kupowalem steki.

– Po co?

– Zobaczysz.

Wrocil do grilla. Steki i pare szczypiec polozyl na kratce obok miecha. Wzial miech i zaczal zdmuchiwac popiol z brykietow wegla, wyjasniajac jednoczesnie, po co to robi.

– Sekret usmazenia dobrego steku na grillu kryje sie czesciowo w wysokiej temperaturze wegla. Miechem zdmuchujesz popiol. W ten sposob nic nie blokuje zaru.

Postawil wierzch grilla z powrotem, zostawil, zeby sie nagrzal, potem szczypcami polozyl steki na kratce.

– Jakie steki lubisz?

– Srednio wysmazone.

– Przy kawalku miesa tej wielkosci potrwa to jedenascie minut z kazdej strony.

– Jestes bardzo precyzyjny. – Uniosla brwi ze zdziwieniem.

– Obiecalem ci dobry stek i zamierzam dotrzymac slowa.

Steki sie smazyly, a Garrett ukradkiem obserwowal Terese. Bylo cos zmyslowego w jej sylwetce opromienionej zachodzacym sloncem. Niebo przybralo odcien pomaranczowy, a cieple swiatlo podkreslalo jej piekne brazowe oczy. Wlosy rozwiewal wiatr.

– O czym myslisz?

Drgnal na dzwiek jej glosu. Nagle uswiadomil sobie, ze od dluzszego czasu nie odezwal sie ani slowem.

– Wlasnie myslalem, jakim padalcem byl twoj byly maz – powiedzial, odwracajac sie do niej.

Usmiechnela sie i poklepala go lagodnie po ramieniu.

– Gdybym byla mezatka, nie moglabym tu byc z toba.

– A to bylaby wielka szkoda – rzekl, nadal czujac jej dotyk.

– Rzeczywiscie, bylaby – potwierdzila. Na chwile spotkaly sie ich spojrzenia. W koncu Garrett odwrocil glowe i siegnal po loj. Chrzaknal.

– Chyba juz jestesmy gotowi.

Wzial loj pokrojony w mala kostke i wrzucil na brykiety tuz pod stekami. Potem pochylil sie i zaczal dmuchac, az buchnal plomien.

– Co robisz?

– Plomien z loju osmali powierzchnie, stek bedzie miekki w srodku. Z tego samego powodu uzywa sie szczypiec, a nie widelca.

Wrzucil jeszcze kilka kawalkow loju na brykiety i od poczatku powtorzyl wszystkie czynnosci.

– Tak tu spokojnie – stwierdzila Teresa, rozgladajac sie dookola. – Chyba rozumiem, dlaczego kupiles ten dom.

Skonczyl to, co robil i upil nastepny lyk piwa.

– Ocean zmienia ludzi. Dlatego tak wielu przyjezdza tu odpoczac.

Odwrocila sie w jego strone.

– Powiedz mi, Garrett, o czym myslisz, kiedy siedzisz sam?

– O wielu rzeczach.

– O czyms szczegolnym?

Mysle o Catherine, mial na koncu jezyka, ale sie pohamowal.

Westchnal.

– Nie bardzo. Czasem o pracy, czasem o nowych miejscach, w ktorych chce nurkowac. Kiedy indziej marze o zeglowaniu i porzuceniu tego wszystkiego.

Przygladala mu sie uwaznie, gdy mowil ostatnie slowa.

– Naprawde moglbys to zrobic? Poplynac i nigdy tu nie wrocic?

– Nie jestem pewien, ale lubie myslec, ze moglbym. W przeciwienstwie do ciebie, oprocz ojca, nie mam nikogo. Wydaje mi sie, ze by mnie zrozumial. Jestesmy bardzo do siebie podobni. Sadze, ze gdyby nie ja, juz dawno by wyjechal.

– Ale bylaby to ucieczka.

– Wiem.

– Dlaczego chcialbys uciec? – naciskala, chociaz znala odpowiedz. Milczal, wiec pochylila sie do niego i dodala lagodnym tonem: – Garrett, wiem, ze to nie moja sprawa, ale nie da sie uciec przed tym, co przezywasz. – Usmiechnela sie do niego pocieszajaco. – Poza tym masz tyle do zaoferowania.

Garrett milczal, rozmyslajac nad jej slowami, zastanawiajac sie, skad wiedziala, co powiedziec, zeby poczul sie lepiej.

Przez kilka minut cisze zaklocaly tylko odglosy smazenia. Garrett odwrocil steki, skwierczace na grillu. Delikatny powiew bryzy przyniosl daleki spiew wiatru. Fale uderzaly o brzeg lagodnie, uspokajajaco.

Garrett powrocil mysla do wydarzen ostatnich dwoch dni. Do chwili gdy zobaczyl ja po raz pierwszy, do godzin spedzonych na „Happenstance”, spaceru plaza, podczas ktorego opowiedzial jej o Catherine. Napiecie, jakie towarzyszylo mu w ciagu dnia, niemal zniknelo. Gdy tak stali obok siebie w zapadajacym zmroku, pojal, ze w tym wieczorze kryje sie cos wiecej, niz oboje sa gotowi przyznac.

Nim steki byly gotowe, Teresa weszla do domu, by dokonczyc przygotowania do kolacji. Wyjela kartofle z pieca, odwinela z folii i rozlozyla na talerzach. Na srodku stolu obok roznych sosow, ktore znalazla w lodowce, postawila salatke. Na koncu przyniosla sol, pieprz, maslo i serwetki. Poniewaz zrobilo sie ciemno, zapalila lampe, ale swiatlo wydalo sie jej za jasne i zgasila. Podeszla do stolu, zapalila swiece i cofnela sie, by sprawdzic, czy nie jest za elegancko. Uznala, ze stol wyglada jak trzeba, wyjela butelke wina i wlasnie stawiala ja na blacie, gdy Garrett wszedl do srodka.

W kuchni bylo ciemno, palily sie tylko dwie niewysokie swiece. Ich blask sprawial, ze Teresa wygladala szczegolnie ponetnie. Ciemne wlosy lsnily. W oczach odbijalo sie swiatlo swiec. Garrett wpatrywal sie w Terese, niezdolny powiedziec slowa, i w tej chwili zrozumial, co tak dlugo probowal przed soba ukryc.

– Pomyslalam, ze to bedzie mily akcent – powiedziala cicho.

– Mialas racje.

Patrzyli na siebie przez caly pokoj, przejeci mozliwosciami, jakie sie przed nimi rysowaly. Teresa odwrocila glowe.

Вы читаете List w butelce
Добавить отзыв
ВСЕ ОТЗЫВЫ О КНИГЕ В ИЗБРАННОЕ

0

Вы можете отметить интересные вам фрагменты текста, которые будут доступны по уникальной ссылке в адресной строке браузера.

Отметить Добавить цитату