prawdy.

** ** **

Przeszli cala dlugosc plazy, wspominajac dziecinstwo i mlodosc. Teresa probowala go sobie wyobrazic jako mlodego chlopca. Zastanawiala sie, co by o nim pomyslala, gdyby poznala go na studiach. Czy uznalaby go za tak atrakcyjnego jak teraz? Czy ponownie zakochalaby sie w Davidzie? Chciala wierzyc, ze docenilaby dzielace ich roznice, ale czy na pewno? David wydawal sie taki doskonaly.

Przystaneli na chwile i popatrzyli na wode. Stal obok niej, dotykali sie lekko ramionami.

– O czym myslisz? – spytal Garrett.

– O tym, jak dobrze sie z toba milczy.

Usmiechnal sie lekko.

– Wlasnie uswiadomilem sobie, ze powiedzialem ci mnostwo rzeczy, ktorych nikomu nie zdradzilem.

– Czy dlatego, ze wracam do Bostonu i wiesz, ze nikomu nie powiem?

Zasmial sie krotko.

– Nie, to nie tak.

– Wiec jak?

Spojrzal na nia zdziwiony.

– Nie wiesz?

– Nie – odparla z usmiechem, ktory mial go zachecic do zwierzen.

Zastanawial sie, jak wyjasnic cos, czego sam do konca nie rozumie. Troche trwalo, zanim uporzadkowal mysli i zaczal mowic.

– Chyba dlatego, ze chcialbym, abys wiedziala, jaki jestem naprawde. Jesli mnie poznasz i nadal bedziesz chciala spedzic ze mna troche czasu…

Teresa nie zareagowala, ale zdawala sobie sprawe, co probuje jej powiedziec. Garrett odwrocil glowe.

– Przepraszam. Nie chcialem postawic cie w niezrecznej sytuacji.

– Nie znalazlam sie w niezrecznej sytuacji – uspokoila go Teresa. – Ciesze sie, ze to powiedziales.

Po krotkiej chwili ruszyli dalej.

– Ale nie czujesz tego co ja.

Spojrzala na niego.

– Garrett… ja…

– Nie musisz mi nic mowic.

– Musze. – Nie pozwolila mu dokonczyc. – Oczekujesz odpowiedzi, a ja chce ci jej udzielic… – urwala, zastanawiajac sie, jak najlepiej wyrazic swoje uczucia. Gleboko zaczerpnela powietrza. – Po rozstaniu z Davidem nastal dla mnie okropny czas. Kiedy uznalam, ze mam go juz za soba, zaczelam umawiac sie na randki. Ale mezczyzni, ktorych spotykalam… Nagle okazalo sie, ze swiat zmienil sie w czasie trwania mojego malzenstwa. Wszyscy pragneli cos dostac, nikt nie chcial nic dac. Chyba rozczarowalam sie do mezczyzn w ogole.

– Nie wiem, co powiedziec…

– Garrett, nie mowie ci o tym dlatego, ze uwazam, ze ty tez taki jestes. Sadze, ze jestes zupelnie inny. To mnie troche przeraza. Jesli ci powiem, jak bardzo mi na tobie zalezy… odslonie sie przed toba, a tym samym naraze sie na zranienie.

– Nigdy bym cie nie skrzywdzil – powiedzial lagodnie.

Zatrzymala sie i popatrzyla mu prosto w twarz.

– Wiem, ze w to wierzysz, Garrett. Przez ostatnie trzy lata walczyles z wlasnymi upiorami. Nie wiem, czy jestes juz gotow zyc dalej, a jesli nie, to wlasnie mnie skrzywdzisz.

Mowila bez ogrodek… Uplynela dluzsza chwila, nim odpowiedzial. Zmusil sie do spojrzenia jej w oczy.

– Tereso… od kiedy sie poznalismy… sam nie wiem… – urwal i uswiadomil sobie, ze nie potrafi opisac swoich uczuc.

Podniosl reke i dotknal jej twarzy. Zrobil to tak delikatnie, ze miala wrazenie, jakby piorko musnelo jej skore. Pod jego dotknieciem zamknela oczy i choc nadal byla niepewna, pozwolila, aby dreszcz przeszyl jej cialo, rozgrzewajac szyje i piersi.

Nagle znalazla sie na swoim miejscu. Wspolna kolacja, spacer plaza, jego spojrzenie. Nie potrafila sobie wyobrazic nic lepszego niz to, co wlasnie sie jej przydarzylo.

Fale zalewaly brzeg, moczac im stopy. Cieply letni wiatr rozwiewal jej wlosy, poglebiajac wrazenie wywolane jego dotknieciem. Ksiezyc rzucal delikatne swiatlo na wode, a chmury zostawialy cienie na plazy. Swiat wydawal sie nierzeczywisty.

Wtedy poddali sie uczuciu, ktore zrodzilo sie juz w chwili poznania. Teresa przytulila sie mocno do Garretta, poczula cieplo jego ciala, a on otoczyl ja powoli ramionami, przyciagnal i pocalowal lekko w usta. Odsunal ja od siebie, zeby na nia popatrzec, i znowu lagodnie pocalowal. Oddala mu pocalunek, poczula, jak jego dlon przesuwa sie po jej plecach do gory, dociera do wlosow, jak sie w nich zanurza.

Stali objeci i calowali sie w swietle ksiezyca, nie zwazajac, ze ktos moglby ich zobaczyc. Oboje zbyt dlugo czekali na ten moment. Kiedy wreszcie odsuneli sie od siebie, popatrzyli sobie w oczy w milczeniu. Potem Teresa wziela Garretta za reke i zaprowadzila z powrotem do domu.

Przypominalo to sen. Weszli do srodka. Garrett pocalowal ja natychmiast po zamknieciu drzwi, tym razem bardziej namietnie. Teresa poczula, ze jej cialo drzy z oczekiwania. Poszla do kuchni, zabrala swiece ze stolu i zaprowadzila go do sypialni. Postawila swiece na malym stoliku, a Garrett wyciagnal z kieszeni zapalki i zapalil je. Ona tymczasem podeszla do okna i zasunela zaslony.

Garrett stal przy stoliku, gdy do niego wrocila. Przystanela blisko, przesunela palcami po jego piersi. Czula pod materialem naprezone miesnie. Zatracala sie w namietnosci. Nie odrywajac wzroku od jego oczu, wyciagnela mu koszule spod paska i powoli sciagajac, zdjela i rzucila na ziemie. Pocalowala go w piers, potem w szyje. Zadrzala, gdy poczula jego dlon na bluzce. Odsunela sie lekko, gdy powoli rozpinal guzik po guziku.

Mocno przyciagnal Terese do siebie. Poczul cieplo jej skory przy swojej piersi. Calowal jej kark, delikatnie chwytal zebami uszy, przesuwal dlonmi w dol plecow. Rozchylila wargi, napawajac sie lagodna pieszczota. Jego palce zatrzymaly sie na zapieciu stanika. Rozpial go z szybkoscia eksperta. Calowal ja dalej, zsunal ramiaczka w dol i uwolnil piersi. Pochylil sie i musnal wargami kazda z nich z osobna. Odchylila glowe do tylu. Czula jego goracy oddech i dotyk wilgotnych ust.

Zabraklo jej tchu, gdy siegnela po zapiecie w jego dzinsach. Spojrzala mu w oczy, odpiela guzik i rozsunela zamek. Musnela paznokciem pepek, potem wsunela palce pod pasek spodni. Cofnal sie, zeby je zdjac. Postapil krok do przodu, pocalowal ja, wzial na rece, ostroznie przeszedl przez pokoj i polozyl na lozku.

Lezala obok niego, przesuwajac palcami po jego piersi, mokrej teraz od potu. Pozwolila, by zsunal jej dzinsy. Rozpial je, uniosl lekko jej posladki. Tymczasem jego palce odkrywaly jej cialo. Pogladzila jego plecy, delikatnie ugryzla w szyje. Uslyszala jego przyspieszony oddech. Sciagnal bokserki, a ona zsunela majteczki – byli calkiem nadzy. Przytulili sie mocno do siebie.

Widzial ja w swietle swiec. Byla piekna. Musnal jezykiem zaglebienie miedzy piersiami, przesunal sie w dol brzucha, obok pepka i znowu w gore. Skora byla miekka i gladka. Poczul jej dlonie na plecach. Przyciagala go mocniej do siebie.

Niespiesznie calowal jej cialo. Przylozyl policzek do jej brzucha, otarl sie lagodnie. Podniecalo ja dotkniecie zarostu o skore. Lezala na plecach, wplotla palce w jego wlosy. Nie przerywal, az nie mogla tego dluzej zniesc, wtedy przeniosl sie wyzej i zaczal ocierac sie o jej piersi.

Przyciagnela go do siebie, wyginajac sie w luk, gdy powoli przykrywal ja soba. Calowal czubki jej palcow, a gdy wreszcie przywarli mocno do siebie, z westchnieniem zamknela oczy. Wymieniajac pocalunki, kochali sie z namietnoscia tlumiona przez ostatnie lata.

Ich ciala poruszaly sie w zgodnym rytmie. Probowali sie wzajemnie zaspokoic. Garrett calowal Terese niemal bez przerwy, zostawial wilgotny slad wszedzie tam, gdzie dotarly jego usta. Poczula, ze jej cialo przeszywa dreszcz oczekiwania na cos cudownego. Kiedy to sie wreszcie stalo, wbila mu palce w plecy, ale gdy fala rozkoszy przeplynela, zaczela sie nastepna, a po niej jeszcze jedna. Gdy przestali sie kochac, Teresa calkiem opadla z sil. Otoczyla Garretta ramionami i przytulila mocno do siebie. Uspokajala sie powoli. Lagodnie przesuwal palcami po jej skorze. Patrzyla, jak dopalaja sie swiece, przypominajac o chwili, ktora wlasnie przezyla.

Tej nocy kochali sie jeszcze kilka razy. Teresa zasnela w jego ramionach. Czula sie cudownie. Garrett

Вы читаете List w butelce
Добавить отзыв
ВСЕ ОТЗЫВЫ О КНИГЕ В ИЗБРАННОЕ

0

Вы можете отметить интересные вам фрагменты текста, которые будут доступны по уникальной ссылке в адресной строке браузера.

Отметить Добавить цитату