przygladal sie jej, jak spi obok niego. Zanim zasnal, ostroznie odgarnal jej wlosy, probujac zapamietac kazdy szczegol jej twarzy.

Tuz przed switem Teresa otworzyla oczy i od razu zorientowala sie, ze Garrett wstal. Odwrocila sie na bok, szukajac go spojrzeniem. Nie zobaczyla go, wiec podniosla sie, podeszla do szafy i znalazla szlafrok. Otulila sie nim, wyszla z sypialni i zajrzala do kuchni. Tam tez go nie bylo, podobnie jak w saloniku. Nagle nabrala pewnosci, ze wie, gdzie on moze byc.

Wyszla na ganek. Znalazla go siedzacego na krzesle, tylko w bokserkach i szarej bluzie. Odwrocil sie i usmiechnal lekko.

– Czesc.

Podeszla do niego. Wskazal gestem, ze ma usiasc mu na kolanach. Pocalowal ja, przyciagajac do siebie. Otoczyla go ramionami. Odsunela sie, kiedy wyczula, ze cos jest nie w porzadku. Dotknela jego policzka.

– Nic ci nie jest?

Odpowiedzial dopiero po dluzszej chwili.

– Nic – odparl, odwracajac wzrok.

– Jestes pewien?

Znowu skinal glowa, nie patrzac jej w oczy. Obrocila jego twarz ku sobie.

– Wydajesz sie troche… smutny.

Garrett usmiechnal sie blado i nie odpowiedzial.

– Jestes smutny z powodu tego, co sie stalo?

– Nie – zaprzeczyl. – Wcale. Niczego nie zaluje.

– Wiec o co chodzi?

Nie doczekala sie odpowiedzi. Odwrocil spojrzenie.

– Jestes tutaj z powodu Catherine?

Milczal. Potem wzial ja za reke i spojrzal jej w oczy.

– Nie. Nie jestem tutaj z powodu Catherine – szepnal. – Jestem tutaj z twojego powodu.

Potem z czuloscia, ktora przypomniala jej male dziecko, lagodnie przytulil ja do siebie i trzymal w objeciach, nie mowiac ani slowa wiecej, az niebo sie rozjasnilo, a na plazy pojawil sie pierwszy czlowiek.

Rozdzial dziewiaty

– Co to znaczy, ze nie mozesz zjesc dzisiaj ze mna lunchu? Robimy to od lat. Jak mogles zapomniec?

– Nie zapomnialem, tato. Po prostu dzisiaj nie moge. Nadrobimy to w przyszlym tygodniu, dobrze?

Jeb Blake umilkl. Bebnil palcami w blat stolu.

– Dlaczego odnosze wrazenie, ze czegos mi nie mowisz?

– Nie mam nic do powiedzenia.

– Jestes pewien?

– Tak, jestem pewien.

Teresa, ktora brala w lazience prysznic, zawolala do Garretta, proszac, zeby przyniosl jej recznik. Przykryl dlonia sluchawke i powiedzial, ze zaraz przyjdzie. Kiedy chcial wrocic do rozmowy, uslyszal, ze ojciec gwaltownie wciaga powietrze.

– Co to bylo?

– Nic.

– Ta dziewczyna, ta Teresa jeszcze jest, prawda? – powiedzial takim tonem, jakby nagle zrozumial.

Garrett wiedzial, ze nie moze dluzej ukrywac prawdy.

– Tak, jest tutaj.

Jeb zagwizdal z wyraznym zadowoleniem.

– Najwyzszy czas.

Garrett probowal go ostudzic.

– Tato, nie rob z tego wielkiej sprawy… – poprosil.

– Nie zrobie, obiecuje.

– Dzieki.

– A moge o cos zapytac?

– Jasne – zgodzil sie Garrett i westchnal.

– Czy jestes przy niej szczesliwy?

Nie odpowiedzial od razu.

– Tak, jestem – przyznal w koncu.

– Najwyzszy czas – skwitowal ojciec, zasmial sie i rozlaczyl. Garrett popatrzyl na telefon i odlozyl sluchawke.

– Jestem szczesliwy – szepnal do siebie, usmiechajac sie. – Naprawde.

Kilka minut pozniej Teresa wyszla z sypialni. Zapach swiezo zaparzonej kawy zwabil ja do kuchni. Garrett wlozyl kromke do tostera i przystanal przy Teresie.

– Dzien dobry raz jeszcze – powiedzial i pocalowal ja w kark.

– Dzien dobry.

– Przepraszam, ze w nocy wyszedlem z sypialni.

– W porzadku… rozumiem.

– Naprawde?

– Oczywiscie. Spedzilam cudowna noc – dodala z usmiechem.

– Ja tez.

Wyjal z szafki kubek dla Teresy i spytal przez ramie:

– Co chcesz dzisiaj robic? Zadzwonilem do sklepu, ze nie przyjde.

– Zaplanowales cos innego?

– Chcialbym pokazac ci Wilmington. Co ty na to?

– No coz, dobrze – zgodzila sie, ale w jej glosie brakowalo entuzjazmu.

– A co bys chciala robic?

– A gdybysmy zostali w domu?

– I co bysmy robili?

– Och, ja juz cos wymysle – odparla, obejmujac go ramionami. – Oczywiscie, jesli to nie klopot.

– Nie – zapewnil z usmiechem. – Zaden klopot.

Przez nastepne cztery dni Teresa i Garrett nie rozstawali sie ze soba. Garrett scedowal odpowiedzialnosc za sklep na Iana. Pozwolil mu nawet na prowadzenie kursu nurkowania w niedziele, czego nigdy przedtem nie zrobil. Dwa razy poplynal z Teresa pod zaglami. Za drugim razem spedzili cala noc na oceanie. Lezeli obok siebie w kabinie, kolysani lagodnie przez fale morskie. Teresa gladzila Garretta po wlosach i sluchala brzmienia jego glosu, gdy opowiadal jej o przygodach dawnych zeglarzy.

Nie wiedziala, ze gdy usnela, Garrett zostawil ja, tak jak pierwszej wspolnie spedzonej nocy, i samotnie krazyl po pokladzie. Rozmyslal o spiacej w kabinie kobiecie i o tym, ze juz wkrotce wyjedzie. Wtedy powrocilo wspomnienie sprzed lat.

– Naprawde uwazam, ze nie powinnas jechac – powiedzial Garrett i spojrzal na Catherine z troska.

Zatrzymala sie przy drzwiach frontowych. U jej stop stala walizka. Uwaga ta zirytowala Catherine.

– Daj spokoj, Garrett, juz o tym rozmawialismy. Wyjezdzam tylko na kilka dni.

– Ostatnio nie bylas soba.

Catherine zalamala rece.

– Ile razy mam ci powtarzac, ze dobrze sie czuje? Siostra naprawde mnie potrzebuje, wiesz, jaka jest. Martwi sie slubem, a mama jej wcale nie pomaga.

– Ale ja tez ciebie potrzebuje.

– Garrett, to, ze przez caly dzien musisz pracowac w sklepie, nie oznacza, ze ja tez powinnam tu siedziec. Nie jestesmy bliznietami syjamskimi.

Garrett odruchowo cofnal sie o krok, jakby go uderzyla.

Вы читаете List w butelce
Добавить отзыв
ВСЕ ОТЗЫВЫ О КНИГЕ В ИЗБРАННОЕ

0

Вы можете отметить интересные вам фрагменты текста, которые будут доступны по уникальной ссылке в адресной строке браузера.

Отметить Добавить цитату