Westchnelam, wysiadlam z samochodu i wyciagnelam Boba z tylnego siedzenia.

– Tylko upewnij sie, ze Joyce cie nie zlapie. To zamieniloby dzisiejszy dzien w calkowita ruine.

Zostawilam Boba w mieszkaniu, zabralam kluczyki i torebke i zeszlam na dol schodami. Jechalam gdzies. Gdziekolwiek. Znalazlam sie w takim dolku, ze nie moglam usiedziec w domu. Naprawde moja depresja nie byla spowodowana wylacznie tym, ze mnie wykluczyli ze sprawy. Nie moglam zniesc, ze wykluczyli mnie z niej za glupote. Spadlam z drzewa, na milosc boska. A potem posadzilam Macaroniego na krzesle. Chodzi o to, do jakich glupstw czlowiek jest zdolny.

Musze cos zjesc, pomyslalam. Lody. Polane goracym karmelem. I bita smietana. W centrum handlowym jest lodziarnia, w ktorej robia porcje czterosobowa. Tego wlasnie mi trzeba. Megalodow.

Wsiadlam do Wielkiego Blekitu, a Mitchell za mna.

– Przepraszam? – powiedzialam. – Czy to ma byc randka?

– Chcialabys – odparl Mitchell. – Pan Stolle chce z toba pogadac.

– Wiesz co? Nie jestem w nastroju do rozmow z panem Stolle'em. Nie jestem w nastroju do rozmow z nikim, wlacznie z toba. Mam nadzieje, ze nie potraktujesz tego osobiscie, ale wynos sie z mojego samochodu.

Mitchell wyciagnal bron.

– Musisz zmienic nastroj.

– Strzelilbys do mnie?

– Nie traktuj tego osobiscie – powiedzial Mitchell.Sklep z dywanami „Art's' znajduje sie w dzielnicy Ha-milton, ktora ma charakter typowo handlowy, przy trasie 33, niedaleko Five Points, i nie rozni sie niczym od innych firm na tej samej ulicy, z wyjatkiem blyszczacego szyldu w jaskrawozielonym kolorze; mozna go dostrzec nawet z Rhode Island. To jednopietrowy budynek z duzymi witrynami, obwieszczajacymi doroczna wyprzedaz. Bylam w tym sklepie wiele razy, podobnie jak kazdy mezczyzna, kobieta czy dziecko w New Jersey. Nigdy niczego nie kupilam, ale kusilo mnie. Oferowano tu korzystne ceny.

Zaparkowalam buicka przed sklepem. Habib postawil lincolna tuz obok. A Joyce zaparkowala kolo lin- colna.

– Czego chce Stolle? – zapytalam. – Chyba nie ma zamiaru mnie zabic?

– Pan Stolle nikogo nie zabija. Wynajmuje ludzi do tej roboty. On chce tylko porozmawiac. To wszystko, co mi powiedzial.

W sklepie byly dwie klientki. Wygladaly na matke i corke. Sprzedawca skakal kolo nich. Weszlismy do srodka z Mitchellem, ktory zaprowadzil mnie, kluczac posrod stert dywanow i ekspozycji kilimow, do biura na tylach sklepu.

Stolle liczyl kolo czterdziestu pieciu lat i byl dobrze zbudowany. Mial klate jak szafa i szeroka szczeke. Na sobie – tandetny sweter i spodnie od dresu. Wyciagnal reke i na jego twarzy pojawil sie usmiech kupca.

– Bede na zewnatrz – powiedzial Mitchell i zamknal drzwi, zostawiajac mnie sam na sam ze Stolle'em.

– Podobno jestes dosc sprytna dziewczyna – zaczal Stolle. – Slyszalem o tobie cos niecos.

– Mhm.

– Wiec jak to sie dzieje, ze nie masz szczescia w przypadku Manosa?

– Nie jestem az tak sprytna. A Komandos nie zblizy sie do mnie, dopoki w poblizu beda Mitchell i Habib. Stolle usmiechnal sie.

– Szczerze mowiac, nigdy nie Uczylem na to, ze wydasz nam Manosa. Ale, u diabla, kto nie gra, ten nie wygrywa, prawda?

Nie odpowiedzialam.

– Skoro, niestety, nie udalo nam sie tego zrobic najprostszym sposobem, bedziemy musieli sprobowac inaczej. Wyslemy wiadomosc twojemu przyjacielowi. Nie chce ze mna rozmawiac? Dobra. Chce byc nieuchwytny? W porzadku. A wiesz dlaczego? Bo mamy ciebie. Kiedy calkiem strace cierpliwosc, a malo mi juz brakuje, zrobimy krzywde tobie. A Manoso bedzie wiedzial, ze mogl temu zapobiec.

Calkowicie mnie zatkalo. Takiego rozwiazania nie bralam pod uwage.

– On nie jest moim przyjacielem – sprostowalam. -Przeceniasz to, ile dla niego znacze.

– Byc moze, ale on jest bardzo rycerski. Wiesz, latynoski temperament. – Stolle usiadl na fotelu za swoim biurkiem i odsunal sie do tylu. – Powinnas zachecic Manosa, zeby z nami porozmawial. Mitchell i Habib wygladaja na sympatycznych facetow, ale zrobia, co im kaze. Maja na swoim koncie naprawde pare niezlych numerow. Masz psa, prawda? – Stolle pochylil sie do przodu i polozyl dlonie na biurku. – Mitchell jest naprawde dobry w zabijaniu psow. Nie to, zeby mial zalatwic twojego psa…

– To nie jest moj pies. Opiekuje sie nim.

– To byl tylko przyklad.

– Tracisz czas – powiedzialam. – Komandos jest przebiegly. Nie uda ci sie dotrzec do niego przeze mnie. Nie laczy nas ten rodzaj znajomosci. Byc moze nikogo nie laczy z nim taka znajomosc.

Stolle usmiechnal sie i wzruszyl ramionami.

– Jak juz mowilem, kto nie gra, ten nie wygrywa. Ale warto sprobowac, prawda?

Spojrzalam na niego tajemniczym wzrokiem Stephanie Plum, odwrocilam sie i wyszlam.

Kiedy wyszlam ze sklepu, Mitchell, Habib i Joyce siedzieli bezczynnie.Wsiadlam do buicka i dyskretnie sprawdzilam spodnie w kroku, zeby upewnic sie, ze ich nie zmoczylam. Wzielam gleboki oddech i polozylam rece na kierownicy. Wdech, wydech. Wdech, wydech. Chcialam wlozyc kluczyk do stacyjki, ale nie moglam oderwac rak od kierownicy. Pooddychalam jeszcze troche. Powiedzialam sobie, ze Arturo Stolle jest potwornym gadula. Ale sama w to nie wierzylam. Wierzylam natomiast, ze to kawal skurczybyka. I nie wygladalo rowniez na to, zeby Habib i Mit-chell byli tacy wspaniali.

Wszyscy mnie obserwowali, czekajac, co teraz zrobie. Nie chcialam, by wiedzieli, ze jestem przerazona, wiec zmusilam sie do zdjecia rak z kierownicy i uruchomienia silnika. Ostroznie wycofalam, wrzucilam bieg i odjechalam. Skoncentrowalam sie na tym, zeby prowadzic powoli i pewnie.

Jadac, wykrecilam wszystkie numery telefonow do Komandosa, jakie znalam, zostawiajac lapidarna wiadomosc: „Zadzwon do mnie. Natychmiast'. Potem zadzwonilam do Carol Zabo.

– Potrzebuje przyslugi – powiedzialam.

– Wal jak w dym.

– Sledzi mnie Joyce Barnhardt.

– Suka.

– Jedzie za mna takze dwoch gosci w lincolnie.

– Hm.

– Nic powaznego – jezdza za mna od dluzszego czasu i, jak dotad, do nikogo nie strzelali. – Jak dotad. – W kazdym razie musze ich zniechecic do sledzenia mnie i mam pewien plan.

Bylam jakies piec minut drogi od Carol. Mieszkala w Burg, niedaleko moich rodzicow. Kupili z Lubiem dom za pieniadze otrzymane w prezencie slubnym i natychmiast zaczeli pracowac nad powiekszeniem rodziny. Po dwoch chlopcach powiedzieli sobie dosc. Dobra wiadomosc dla swiata. Dzieciaki Carol byly postrachem okolicy. Kiedy dorosna, na pewno beda glinami.

Podworka w Burg sa dlugie i waskie. Wiele z nich jest otoczonych jakims ogrodzeniem. Wiekszosc przylega do bocznych uliczek. Wszystkie uliczki maja szerokosc polnej drogi. Boczna uliczka na tylach domow przy Reed Street, miedzy Beal i Cedar, byla wyjatkowo dluga. Plan polegal na tym, ze zaprowadzilabym jak po sznurku Joyce i dziarskich chlopcow w dol ulicy, potem czym predzej skrecilabym w Cedar, a Carol przyszlaby mi z odsiecza i zablokowala uliczke, symulujac awarie samochodu.

Dojechalam do Burg i jezdzilam w kolko przez jakies piec minut, dajac Carol wiecej czasu na zajecie pozycji. Potem skrecilam w Reed, ciagnac za soba Joyce i zbirow. Dotarlam do Cedar i upewnilam sie, ze Carol juz tam jest. Przemknelam kolo niej, a ona wyjechala do przodu i stanela, tak wiec wszyscy znalezli sie w pulapce. Zerknelam do tylu, zeby zobaczyc, co sie dzieje, i ujrzalam Carol i trzy inne kobiety, ktore wysiadaly z jej auta. Monica Kajewski, Gail Wojohowitz i Angie Bono. Kazda z nich nienawidzila Joyce Barnhardt. Awantura w Burg!

Pojechalam prosto do Broad i w kierunku wybrzeza. Nie mialam zamiaru siedziec z zalozonymi rekami i czekac, az Mitchell zabije Boba, zeby zdobyc punkt. Dzisiaj Bob – jutro ja.

Wjechalam do Deal i powoli przejechalam kolo rezydencji Ramosow. Sprobowalam znowu dodzwonic sie na komorke Komandosa. Dalej, Komandosie. Popatrz przez okno, gdziekolwiek, u diabla, jestes. Bylam o dom dalej od rozowej fortecy i mialam zamiar zawrocic na przelacz-ce, kiedy ktos szarpnal drzwi od strony pasazera i do srodka wskoczyl Alexander Ramos.

Вы читаете Wytropic Milion
Добавить отзыв
ВСЕ ОТЗЫВЫ О КНИГЕ В ИЗБРАННОЕ

0

Вы можете отметить интересные вам фрагменты текста, которые будут доступны по уникальной ссылке в адресной строке браузера.

Отметить Добавить цитату
×