· Ta kobieta jest stuknieta! Wpadla prosto na mnie, a potem uciekla.

· Byla zdenerwowana.

· Chyba nie masz zamiaru czestowac mnie tymi zalosnymi bajeczkami?

· Tak naprawde chodzilo o majtki. Simon wywrocil oczy do gory.

· Ja cie krece!

· Widzisz, Carol wychodzila ze sklepu Fredericka i stracila glowe, bo wlasnie ukradla kilka par seksownych majtek.

· Czy to moze wprawiac w zaklopotanie?

· Latwo cie speszyc?

· Dlaczego w ogole o tym mowisz?

· Mialam nadzieje, ze wycofasz oskarzenie.

· Nie ma* mowy!

Usiadlam w fotelu przy jego biurku.

· Uznalabym to za szczegolna przysluge. Carol jest moja znajoma. Dzis rano musialam wyperswadowac jej skok z mostu.

· Z powodu majtek?

· Jestes jak kazdy facet – powiedzialam, mruzac oczy. – Wiedzialam, ze nie zrozumiesz.

· Jestem pan Wrazliwy. Czytalem Mosty w Madison. Dwa razy.

Spojrzalam na niego pelnymi nadziei oczyma lani.

· Darujesz jej?

· Do jakiego stopnia mam jej darowac?

· Nie chce isc do wiezienia. Martwi sie, ze bedzie musiala korzystac z toalety przy obcych.

Pochylil sie do przodu i uderzyl glowa w biurko.

· Dlaczego ja?

· Mowisz jak moja matka.

· Dopilnuje, zeby nie poszla do wiezienia – obiecal. -Pamietaj, ze masz u mnie dlug.

· Ale nie bede musiala przychodzic i cie ubierac, prawda? Nie jestem do tego stworzona.

· Zyj w strachu. A niech to.

Zostawilam Simona i zbieglam po schodach na dol. Czekal tam Yinnie, ale nie bylo Ksiezyca.

· Gdzie on jest? – dopytywal sie Yinnie. – Myslalem, ze chodzilo ci o tylne wyjscie.

· Bo chodzilo! Powiedzialam mu, zeby zaczekal na tej lawce kolo rejestracji.

Oboje popatrzylismy na lawke. Byla pusta. Na zmianie byl Andy Diller.

· Czesc, Andy – powiedzialam. – Nie wiesz, gdzie sie podzial moj wagarowicz?

· Przepraszam, ale nie zwrocilem uwagi. Przeszukalismy pierwsze pietro, Ksiezyc jednak sie nie znalazl.

· Musze wracac do biura – rzekl Yinnie. – Mam robote.

Akurat.

Wyszlismy razem z budynku i zobaczylismy Ksiezyca, ktory stal na parkingu i obserwowal, jak pali sie moj samochod. Policjanci z gasnicami usilowali cos z tym zrobic, ale sytuacja nie wygladala zbyt rozowo. Pojawil sie woz strazacki na swiatlach i przejechal przez lancuch przy bramie wjazdowej.

· Ludzie – powiedzial do mnie Ksiezyc. – To naprawde skandal z tym twoim autem. To wsciekle pomylone, facetka.

· Co sie tu stalo?

· Czekalem na ciebie na tej lawce i zobaczylem Marynarza. Znasz Marynarza? Niewazne, Marynarz wlasnie wyszedl z pudla, a jego brat przyjechal go odebrac. No i Marynarz zaproponowal, zebym wyszedl na chwile przywitac sie z jego bratem. No to wyszedlem z Marynarzem, a wiesz, on zawsze ma dobra maryche, a poniewaz jedna rzecz pociaga za soba druga, to pomyslalem, ze odpoczne sobie przez chwile w twoim aucie i puszcze dymka. Chyba fajka mi sie wymsknela, bo zaraz zapalilo sie siedzenie. A potem jakos tak wszystko sie od tego zajelo. To bylo wspaniale, dopoki ci dzentelmeni nie ugasili pozaru.

Wspaniale. Ciekawe, czy Ksiezyc uwazalby za wspaniale, jesli udusilabym go na smierc.

· Chetnie bym tu zostal i zapalil sobie trawke – powiedzial Yinnie – ale musze wracac do biura.

· A ja bym sobie obejrzal Place Hollywood – rzekl Ksiezyc. – Musimy dobic targu, facetka.

Dochodzila czwarta, kiedy udalo mi sie zalatwic wszystkie formalnosci, zwiazane z odholowaniem samochodu. Zdolalam uratowac zaledwie jedna felge, i to by bylo na tyle. Stalam na parkingu, grzebiac w torebce w poszukiwaniu mojej komorki, kiedy podjechal czarny lincoln.

· A to pech z tym autem – powiedzial Mitchell.

· Powoli sie przyzwyczajam. Czesto mi sie to zdarza.

· Obserwowalismy cie z daleka i pomyslelismy, ze chcialabys czyms sie zabrac.

· W samej rzeczy, wlasnie dzwonilam do przyjaciela, ktory po mnie przyjedzie.

· Klamiesz, az sie kurzy – rzekl Mitchell. – Stoisz tutaj od godziny i do nikogo nie dzwonilas. Zaloze sie, ze mamie nie spodobaloby sie, ze tak klamiesz.

· Wolalaby, zebym sklamala, niz wsiadla do waszego auta – powiedzialam. – Wtedy dostalaby ataku serca.

Mitchell pokiwal glowa.

· Nie pomyslalem o tym. – Przyciemniana szyba zasunela sie i lincoln wytoczyl sie z parkingu.

Znalazlam telefon i zadzwonilam do Luli do biura.

· Ludzie, jakbym dostawala piec centow za kazdy samochod, ktory skasowalas, moglabym pojsc na emeryture – oswiadczyla Lula, kiedy po mnie przyjechala.

· To nie byla moja wina.

· Psiakrew, to nigdy nie jest twoja wina. To wszystko przez te sztuczki z reinkarnacja. Jesli chodzi o auta, to jestes na dziesiatej pozycji w rankingu szrotow.

· Pewnie nie masz zadnych wiadomosci o Komandosie?

· Tylko taka, ze Yinnie dal te sprawe Joyce.

· Byla szczesliwa?

· Miala orgazm, natychmiast, w biurze. Connie i ja musialysmy przeprosic, zeby pojsc zwymiotowac.

Joyce Barnhardt to pasozyt. Kiedy chodzilysmy razem do przedszkola, plula mi do mleka. W szkole sredniej zaczela plotkowac i po kryjomu robila zdjecia w szatni dla dziewczat. Zanim tusz zdazyl wyschnac na moim swiadectwie slubu, przylapalam ja w stroju Ewy z moim mezem (obecnie bylym mezem) na nowym stole w jadalni.

Trad to byloby za malo dla Joyce Barnhardt.

· Potem z samochodem Joyce stalo sie cos smiesznego – powiedziala Lula.

· Podczas gdy ona rozmawiala z Yinniem w biurze, ktos wkrecil jej korkociag w opone. Zmarszczylam brwi.

· To byla sprawka niebios – poinformowala Lula, wla-czajac silnik swojego firebirda i przycisk radia, ktore mogte przyprawic czlowieka o drgawki.

Pojechala North Clinton do Lincoln, a potem przez Chambers. Kiedy wysadzila mnie na parkingu kolo domu, nie bylo sladu po Habibie i Mitchellu.

· Rozgladasz sie za kims? – chciala sie dowiedziec.

· Dzisiaj sledzilo mnie dwoch kolesi w czarnym lincol-nie, w nadziei, ze znajde dla nich Komandosa. Nie widze ich tutaj.

· Duzo ludzi szuka Komandosa.

· Myslisz, ze zabil Homera Ramosa?

· Moge sobie wyobrazic, jak zabija Ramosa, ale nie jak podpala budynek. I nie jako glupca.

· Ktory daje sie przylapac ukrytej kamerze.

· Komandos musial wiedziec, ze tam sa ukryte kamery. Ten budynek nalezy do Ramosa. A on nie przechadza sie tam i z powrotem, nie trzymajac reki na pulsie. Mial biuro w tym budynku. Wiem, bo raz tam dzwonilam, kiedy pracowalam w moim poprzednim zawodzie.

Poprzedni zawod Luli to prostytucja, wiec nie pytalam o szczegoly tej rozmowy.

Pozegnalam sie z Lula i weszlam przez podwojne szklane drzwi do malego holu w moim domu. Mieszkam na

Вы читаете Wytropic Milion
Добавить отзыв
ВСЕ ОТЗЫВЫ О КНИГЕ В ИЗБРАННОЕ

0

Вы можете отметить интересные вам фрагменты текста, которые будут доступны по уникальной ссылке в адресной строке браузера.

Отметить Добавить цитату