– Zapraszam pania na kawe – powiedzial.

– Na kawe? – Wydawalo jej sie, ze sie przeslyszala.

– Na co tylko ma pani ochote. Na zgode. Obawiam sie, ze bylem troche szorstki. Sa ludzie, ktorzy zawsze znajda powod, by sie posprzeczac, i mam wrazenie, ze my wlasnie tacy jestesmy.

Sofia sie rozesmiala. Nie wiedziala, dlaczego ksiadz zmienil zdanie, ale byla z tego zadowolona.

– Zgoda, wstapmy gdzies.

Gdy przechodzili przez jezdnie, wzial ja delikatnie pod ramie. Mineli katedre, i nie odzywajac sie do siebie, doszli do starej kawiarni z drewnianymi stolami, gdzie po sali krecili sie szpakowaci kelnerzy.

– Jestem troche glodny – wyznal ojciec Yves.

– Nic dziwnego, tak sie ksiadz rozgniewal, ze nic nie zjedlismy.

– Zamowimy cos slodkiego?

– Nie jadam slodyczy.

– W takim razie co?

– Tylko kawa.

Dali znak kelnerowi i usiedli, lekko zaklopotani, wpatrujac sie w siebie.

– Kogo pani podejrzewa, pani doktor?

Zaskoczyl ja tym pytaniem. Przeciez to ona zamierzala go zaskakiwac.

– Na pewno chce ksiadz znowu o tym rozmawiac?

– Jeszcze jak!

– Zgoda. Nie podejrzewamy nikogo, nie mamy zadnych sladow, wiemy tylko, ze czesci tej ukladanki do siebie nie pasuja.

Valoni, moj szef, jest przekonany, ze wypadki lacza sie z relikwia.

– Z calunem turynskim? Dlaczego?

– Bo w katedrze turynskiej zdarzaja sie czesciej niz we wszystkich kosciolach Europy razem wzietych; bo calun znajduje sie w katedrze turynskiej; bo tak podpowiada Valoniemu intuicja.

– Ale, dzieki Bogu, calun nie ucierpial. Jesli mam byc szczery, nie rozumiem, jaki jest zwiazek miedzy wypadkami, a tym plotnem.

– Intuicja i przeczucia… coz, trudno dyskutowac z takimi argumentami. Valoni jednak je ma i zarazil nimi wszystkich czlonkow naszego zespolu.

– Czy sadzi pani, ze ktos chcialby po prostu zniszczyc calun, podobnie jak Piete Michala Aniola? Jakis nieszczesny szaleniec, ktory chce zapisac sie na kartach historii?

– Tak brzmialaby najprostsza odpowiedz. A co ksiadz sadzi o tych nieszczesnikach z wyrwanym jezykiem?

– Jest ich tylko dwoch, a przypadki, pani doktor, nawet jesli trudno w to uwierzyc, sie zdarzaja.

– My uwazamy, ze niemowa w wiezieniu… – Sofia w pore ugryzla sie w jezyk, bo malo brakowalo, a wypaplalaby temu przystojnemu, ujmujacemu ksiedzu szczegoly sledztwa.

– Prosze nie przerywac.

– Otoz uwazamy, ze niemy wiezien cos wie.

– Domyslam sie, ze probowano go przesluchiwac.

– Nie moze mowic i sprawia wrazenie, ze nie rozumie, co sie do niego mowi.

– Pewnie zostal przesluchany pisemnie…

– Z marnym skutkiem.

– Pani doktor, a gdyby tak wszystkiego nie komplikowac?

A jesli zalozymy, ze doszlo do serii niebezpiecznych wypadkow, za ktorymi nie kryje sie nic tajemniczego?

Rozmawiali przez godzine, ale Sofia nie dowiedziala sie niczego ciekawego. Spedzili milo czas, to wszystko.

– Jak dlugo zostanie pani w Turynie?

– Jutro wyjezdzam.

– Prosze smialo do mnie dzwonic, jesli bede mogl sie na cos przydac…

– Przedtem zastanowie sie dwa razy. Nie moge dopuscic, by ksiadz znow sie na mnie pogniewal.

Rozstali sie w przyjazni. Ojciec Yves obiecal, ze zadzwoni do niej, kiedy nastepnym razem bedzie w Rzymie. Sofia zapewnila, ze odezwie sie, kiedy przyjedzie do Turynu. Ot, zwykla wymiana grzecznosci -

***

Valoni zwolal zebranie na wczesne popoludnie. Chcial wylozyc im plan majacy doprowadzic do uwolnienia niemego wieznia.

Sofia przyszla ostatnia. Valoni odniosl wrazenie, ze jest jakas odmieniona. Atrakcyjna jak zawsze, lecz dziwnie promienna.

– Plan jest prosty – zaczal. – Wiecie juz, ze co miesiac we wszystkich wiezieniach zbiera sie komisja, w ktorej sklad wchodzi sedzia i kurator, psychologowie, pracownicy opieki spolecznej oraz naczelnik wiezienia. Odwiedzaja wiezniow, szczegolnie tych, ktorych wyrok dobiega konca, ktorzy dobrzesie sprawuja i zasluzyli sobie na male nagrody, jak na przyklad przepustka. Jutro jade do wiezienia, by spotkac sie z nimi. Chce ich poprosic, by odegrali dla nas male przedstawienie.

Zespol sluchal z uwaga.

– Zalezy mi – ciagnal Valoni – by w najblizszym miesiacu czlonkowie komisji penitencjarnej zaszli do celi niemowy i przeprowadzili rozmowe w jego obecnosci, jakby byli swiecie przekonani, ze nie rozumie ani jednego ich slowa. Poprosze kuratorke i psychologa, by dyskusja prowadzila do ostatecznej zgodnej konkluzji, ze nie ma sensu nadal trzymac niemego skazanca, skoro dobrze sie sprawuje, nie stanowi zagrozenia dla spoleczenstwa i zgodnie z prawem moze skorzystac ze zwolnienia warunkowego. Lepiej go wypuscic niz obciazac kosztami utrzymania skarb panstwa. Naczelnik uda, ze ma pewne opory. Chce, by scene te powtarzano podczas trzech czy czterech kolejnych wizyt, az w koncu, naturalnym biegiem rzeczy, wypuszcza go na wolnosc.

– Czy mamy pewnosc, ze wszyscy zgodza sie na wspolprace? – zapytal Pietro.

– Minister rozmawial juz ze swoimi ludzmi. Nie wydaje mi sie, by stawiali przeszkody, w koncu nie chodzi o zbrodniarza czy terroryste, tylko pospolitego zlodziejaszka.

– Dobry plan – pochwalila Minerva.

– Rzeczywiscie – przyznal Giuseppe.

– To jeszcze nie wszystko. Mam niespodzianke dla Sofii. Dzwonila do mnie Lisa, zona Johna Barry’ego. Lisa jest siostra Mary Stuart, zony, wyjasniam niewtajemniczonym, Jamesa Stuarta, ktory, gdyby ktos jeszcze o tym nie slyszal, jest jednym z najbogatszych ludzi na swiecie. To przyjaciel prezydenta Stanow i polowy swiata, oczywiscie tej bogatszej. Na liscie jego znajomych znajduja sie najzamozniejsi biznesmeni i bankierzy. Sama smietanka. Najmlodsza corka panstwa Stuart, Gina, podobnie jak Lisa jest archeologiem i akurat przebywa w Rzymie, w domu ciotki. Poza tym sponsoruje wykopaliska w Herkulanum. Otoz Mary i James Stuartowie zamierzaja za dwa tygodnie przyjechac do Rzymu. Lisa wyda kolacje, na ktora zaprosi wielu przyjaciol Stuartow mieszkajacych we Wloszech, wsrod nich Umberta D’Alaque. Tak sie sklada, ze ja rowniez jestem zaproszony i kto wie, moze John i Lisa beda tak mili i zgodza sie, abys przyszla i ty, Sofio.

Sofia sie rozpromienila. Nie ukrywala, jak bardzo jest zadowolona z perspektywy ponownego spotkania z D’Alaqua.

– Wydaje mi sie, ze juz blizej do tego czlowieka podejsc nie mozna – zakonczyl Valoni.

Po zebraniu Sofia zaczekala na szefa.

– To zastanawiajace, ze siostra Lisy jest zona rekina finansjery – zaczela.

– Nie, w gruncie rzeczy to dosc proste. Ojciec Mary i Lisy jest profesorem historii sredniowiecznej w Oksfordzie. Zreszta obie studiowaly historie, tyle ze Lisa poswiecila sie archeologii, a Mary zainteresowala sie sredniowieczem, a wiec poszla w slady ojca. Lisa dostala stypendium doktoranckie we Wloszech, siostra czesto ja odwiedzala. Mary zaczela pracowac w domu aukcyjnym Sotheby’s jako ekspert od sztuki sredniowiecznej. Tym sposobem poznala paru wazniakow, wsrod nich przyszlego meza. Pokochali sie i pobrali. Lisa zas spotkala Johna i za niego wyszla. Obie panie sa chyba zadowolone z wyboru. Mary obraca sie w najlepszym towarzystwie, Lisa cieszy sie uznaniem w swiecie naukowym. Siostra wspiera ja, podobnie jak swoja corke, Gine, dofinansowujac wykopaliska.

Nie ma tu zadnej tajemnicy.

– Cale szczescie, ze przyjaznicie sie z Johnem.

Вы читаете Bractwo Swietego Calunu
Добавить отзыв
ВСЕ ОТЗЫВЫ О КНИГЕ В ИЗБРАННОЕ

0

Вы можете отметить интересные вам фрагменты текста, которые будут доступны по уникальной ссылке в адресной строке браузера.

Отметить Добавить цитату