Mezczyzni w czerni poczuli dreszcz strachu. Wiedzieli, ze Addai nie rzuca slow na wiatr.

Kiedy wrocili do sali, w ktorej czekali niemi, znalezli cala szostke, ojcow i synow, kleczacych ze spuszczonymi glowami, zatopionych w modlitwie. Addai i mezczyzni w czerni usiedli na krzeslach.

– Wstancie – rozkazal Addai kleczacym.

Dermisat szlochal cicho. Twarz Rasita przeslanial cien gniewu, Zafarin zas, jako jedyny, byl spokojny.

– Odpokutujecie porazke czterdziestodniowym odosobnieniem, poszczac i modlac sie o milosierdzie. Zostaniecie tu ze mna. Bedziecie pracowali w sadzie, dopoki starczy wam sil. Gdy przyjdzie czas, powiem wam, co robic dalej.

Zafarin poslal ojcu zatroskane spojrzenie. Ten przemowil w jego imieniu:

– Pozwolisz im pozegnac sie z rodzinami?

– Nie. Pokuta juz sie rozpoczela.

Addai potrzasnal dzwonkiem. Po chwili wszedl czlowiek, ktory otwieral im drzwi.

– Gunerze, odprowadz ich do kwater z oknami wychodzacymi na sad. Daj im ubrania robocze i przynies wode i soki. To wszystko, co beda spozywali. Wytlumacz im, jaki jest rozklad dnia i zwyczaje. Zegnajcie.

Mezczyzni usciskali swoich ojcow. Pozegnanie nie trwalo dlugo, by nie wystawiac na probe cierpliwosci pasterza. Kiedy wyszli z Gunerem, Addai rozkazal:

– Wroccie do swoich domow i rodzin. Za czterdziesci dni uslyszycie wiesci od swoich synow.

Mezczyzni poklonili sie, pocalowali go w reke i z szacunkiem skineli glowami osmiu pasterzom, ktorzy trwali za stolem bez ruchu, niczym przemienieni w kamienie.

Kiedy wyszli oskarzeni i ich rodziny, oni rowniez opuscili pokoj. Addai poprowadzil ich korytarzem tonacym w polmroku do niskich drzwi. Prowadzily do kaplicy, z ktorej nie wyszli nawet po zapadnieciu ciemnosci.

Mimo zmeczenia Addai nie mogl zasnac. Choc skore na kolanach mial otarta do krwi od wielu godzin kleczenia, czul potrzebe, by nadal sie umartwiac. Trawil go gniew. Gniew, ktorego nigdy nie zdolal wytrzebic ze swojej duszy. Szatan tarzal sie z radosci, popychajac go ku grzechowi smiertelnemu.

Bog wie, jak bardzo Addai go kocha. Ale czy Bog wybaczy mu gniew?

Kiedy Guner wslizgnal sie bezszelestnie do pokoju, swit juz ustapil porankowi. Wierny sluga przyniosl filizanke kawy i dzbanek zimnej wody. Pomogl Addaiowi podniesc sie z kleczek i usiasc na jedynym krzesle w tym ascetycznie urzadzonym wnetrzu.

– Dziekuje, Gunerze, ta kawa pomoze mi zmierzyc sie z nowym dniem. Co robia pokutnicy?

– Od jakiegos czasu pracuja w sadzie. Sa smutni, zupelnie jakby mieli popekane dusze. Ich powieki spuchly od placzu.

– Nie zgadzasz sie ze mna, ze to sluszna kara, prawda?

– Jestem twoim pokornym sluga.

– Nie, nie mow tak! Jestes moim jedynym przyjacielem, bardzo mi pomagasz, dobrze o tym wiesz…

– Sluze ci, Addaiu, wiernie ci sluze. Matka oddala mnie na sluzbe, kiedy skonczylem dziesiec lat. Uwazala, ze to dla niej zaszczyt, by jej syn ci sluzyl. Na lozu smierci prosila mnie, bym zawsze sie o ciebie troszczyl.

– Twoja matka byla swieta.

– Byla prosta kobieta, ktora przyjela nauki swoich ojcow, o nic nie pytajac i w nic nie watpiac.

– Czyzbys ty watpil w nasza wiare?

– Nie, Addaiu, wierze w Boga i Pana Naszego Jezusa Chrystusa, powatpiewam jednak w sens tego szalenstwa, ktoremu oddajecie sie od wiekow, wy, pasterze naszej wspolnoty. Boga czci sie sercem.

– Wiec masz czelnosc kwestionowac to, co stanowi podwaliny naszej wspolnoty? Osmielasz sie twierdzic, ze swieci pasterze, moi poprzednicy, bladzili? Uwazasz, ze latwo jest wypelnic nakazy naszych przodkow?

Guner spuscil glowe. Wiedzial, ze Addai go potrzebuje i ze kocha go jak brata. Guner byl jedyna osoba tak dobrze znajaca pasterza. Po tylu latach sluzby wiedzial, ze tylko w jego obecnosci Addai bywa taki, jaki jest naprawde – popedliwy starzec przytloczony ciezarem odpowiedzialnosci, ktory nikomu nie ufa i naduzywa wladzy. Wobec wszystkich, ale nie wobec Gunera, ktory pral jego bielizne, czyscil ubrania, dbal o porzadek w sypialni. Gunera, ktory jako jedyny widywal go z zaropialymi oczami, spoconego po ataku goraczki. Ktory znal jego slabosci i widzial wysilki, jakie Addai czynil, by ukryc slabosci pod pancerzem majestatu, kiedy stawal przed szczerymi, niewinnymi duszami, przychodzacymi do niego po pocieche.

Guner nigdy nie odszedlby od Addaia. Zlozyl sluby czystosci i posluszenstwa, a jego rodzina, to znaczy rodzice, jak dlugo zyli, a potem bracia i bratankowie, cieszyli sie bezpieczenstwem materialnym, jakim wynagradzal ich Addai, i z oddaniem sluzyli wspolnocie.

Juz od czterdziestu lat stal przy pasterzu, poznal go wiec jak samego siebie. Ten mezczyzna budzil w nim lek, mimo nici zaufania, jaka polaczyla ich z biegiem lat.

– Sadzisz, ze jest wsrod nas zdrajca?

– Niewykluczone.

– Masz jakies podejrzenia?

– Nie.

– A jesli bedziesz je mial, i tak nic mi nie powiesz, prawda?

– Nie powiem nic, jesli nie bede mial pewnosci. Nie chce skazywac nikogo na podstawie podejrzen.

Addai spojrzal mu w skupieniu w oczy. Zazdroscil Gunerowi jego dobroci, powsciagliwosci, myslac, ze w gruncie rzeczy lepiej niz on sam nadawalby sie na pasterza, ze ci, ktorzy go wybrali, popelnili wielki blad, zwiedzeni jego rodowodem, tym absurdalnym, odwiecznym zwyczajem wynagradzania potomkow wielkich ludzi i dawania im, czestokroc niezasluzonych, synekur.

Guner wywodzil sie ze skromnej chlopskiej rodziny. Jego przodkowie, podobnie jak przodkowie Addaia, niewzruszenie trwali przy tajemnicy wyznania.

A gdyby tak zrezygnowal z zaszczytow i honorow? Gdyby zwolal rade i mianowal Gunera swoim nastepca? Nie, nie pozwola mu na to, pomysla, ze postradal rozum. W gruncie rzeczy nie mijaliby sie z prawda, zaczynal odchodzic od zmyslow, walczac ze swoja ludzka natura, starajac sie ujarzmic gniew, pokazujac sie wiernym tylko z jednej strony. Uchodzil za czlowieka, z ktorego emanuje pewnosc siebie. Jego misja byla troska o tajemnice wspolnoty, oni zas tego wlasnie po nim oczekiwali.

Z bolem wspominal dzien, w ktorym jego ojciec, wzruszony do lez, odprowadzil go do domu jego poprzednika, staruszka Addaia.

Ojciec, miejscowy prominent, zakonspirowany wojownik w obronie prawdziwej wiary, powtarzal mu, ze jesli bedzie sie dobrze sprawowal, pewnego dnia zastapi pasterza. On odpowiadal z dziecieca buta, ze wcale tego nie chce, ze woli biegac po sadach i ogrodach i podkradac chlopom owoce, kapac sie w rzece i posylac zalotne spojrzenia kolezankom, ktore razem z nim budzily sie do zycia.

Wpadla mu w oko corka sasiadow, slodka Rania, dziewczyna o migdalowych oczach i ciemnych wlosach, o ktorej marzyl w mroku swojej sypialni.

Matka szykowala jednak dla niego inna przyszlosc, wiec ledwie troche wydoroslal, zabrali go do domu starca Addaia, gdzie zamieszkal i zlozyl sluby przygotowujace go do misji, do ktorej, jak go przekonywali, byl namaszczony przez samego Boga. To nie on zdecydowal, ze zostanie Addaiem.

Jego jedynym przyjacielem przez caly ten bolesny okres byl Guner, ktory milczal, gdy jego przyszly pan wymykal sie spod rodzicielskiej kontroli i zakradal pod dom Ranii, by ja podgladac.

Guner, podobnie jak on, byl wiezniem woli swoich rodzicow, ktorych szanowal i ktorym byl posluszny. Ubodzy wiesniacy znalezli dla swojego syna, a tym samym dla calej rodziny, los lepszy niz praca w polu od switu do nocy. Rodzice Addaia zas zapewnili synowi zaszczyty, na jakie zasluzyl ktos z tak zacnego rodu.

Obydwaj mezczyzni nie sprzeciwili sie woli rodzicow, na zawsze rezygnujac z samych siebie.

Jan znalazl Obodasa w sadzie, przekopujacego grzadke.

– Gdzie Tymeusz?

– Rozmawia z Izazem. Uczy go, by pewnego dnia stal sie dobrym przewodnikiem wspolnoty.

Obodas otarl pot z czola i poszedl za Janem do domu.

– Przybyl Harran z karawana – oznajmil Jan.

– Harran! Jakze sie ciesze! Wyjdzmy mu naprzeciw – wykrzyknal Izaz, zrywajac sie na rowne nogi.

– Jeszcze nie, Izazie. To nie jest karawana Senina, choc podrozuje z nia Harran.

– Co to oznacza? Na Boga, Janie, mam zle przeczucia…

– Tak, lepiej zebys sie wszystkiego dowiedzial. Harran zostal oslepiony. Kiedy wrocil do Edessy, Maanu kazal mu wylupic oczy. Jego pana, Senina, zamordowali, a cialo rzucili na pozarcie pustynnym lwom. Harran przysiegal,

Вы читаете Bractwo Swietego Calunu
Добавить отзыв
ВСЕ ОТЗЫВЫ О КНИГЕ В ОБРАНЕ

0

Вы можете отметить интересные вам фрагменты текста, которые будут доступны по уникальной ссылке в адресной строке браузера.

Отметить Добавить цитату