Starzec, zatopiony w myslach, wrocil do kosciola, padl na kolana przed krzyzem i ukryl twarz w dloniach, proszac Boga, by pouczyl go, co zrobic, jesli opowiadanie mlodzienca okaze sie prawda.

Stojac w cieniu bocznej nawy, Efrem przygladal sie biskupowi z niepokojem. Nigdy nie widzial Eulaliusza tak strapionego. Postanowil pojsc do karawanseraju, i wywiedziec sie, czy jakas karawana nie wyrusza w kierunku Aleksandrii. Chcial wyslac list do swojego brata Abiba, by ten dowiedzial sie czegos o tym przedziwnym mlodziencu, ktory tak zmartwil Eulaliusza.

Biskup byl zmeczony. Mial nadzieje uslyszec glos Boga, tymczasem otaczala go cisza. Ani rozum, ani serce nie udzielily mu zadnych wskazowek.

Efrem czekal na niego na progu domu.

– Powinienes spac, juz pozno – zauwazyl biskup.

– Martwilem sie o ciebie, panie. Czy bede ci potrzebny?

– Chcialbym, bys poslal kogos do Aleksandrii. Niech Abib wypyta kogo moze o tego Jana.

– Juz napisalem list do brata, jednak trudno go bedzie dostarczyc. W karawanseraju powiedzieli mi, ze spoznilem sie o dwa dni. Karawana do Egiptu juz wyruszyla i nie wiadomo, kiedy nastepna zbierze sie do drogi.

– Kupcy sie niepokoja, szerza sie pogloski, ze wojna z Persami jest nieunikniona, dlatego karawany jedna po drugiej w pospiechu opuscily miasto. Eulaliuszu, pozwol, ze zapytam, jakiez to wiesci przyniosl ten mlody czlowiek, iz znajduje cie tak zatroskanym.

– Na razie nie moge niczego wyjawic. Gdybym mogl, od razu poczulbym ulge. Wspolnie niesiony ciezar wydaje sie lzejszy, lecz dalem Janowi slowo, ze dochowam tajemnicy.

Kaplan spuscil wzrok, zabolala go ta odpowiedz. Eulaliusz zawsze darzyl go zaufaniem. Biskup, swiadomy stanu ducha Efrema, odczuwal pokuse, by odkryc przed nim, co opowiedzial mu Jan, potrafil jednak dotrzymac slowa. Mezczyzni pozegnali sie, Efrem strapiony, Eulaliusz zas przygnieciony ciezarem odpowiedzialnosci.

***

– Dlaczego jestescie tak wrogo nastawieni do Persow?

– Mylisz sie, to oni w swojej zachlannosci umyslili sobie zawladnac naszym miastem.

Jan rozmawial z chlopakiem, ktory sluzyl u Eulaliusza.

Kalman byl jego rowiesnikiem, wnukiem starego przyjaciela biskupa, i przygotowywal sie do sluzby kaplanskiej. Byl dla Jana najlepszym zrodlem informacji. Wyjasnial mu zawilosci edeskiej polityki, opowiadal o historii miasta oraz wtajemniczal w palacowe intrygi. Ojciec Kalmana byl marszalkiem dworu, dziadek zas nadwornym kronikarzem. Chlopak pragnal pojsc w slady dziadka, ale znajomosc z Eulaliuszem sprawila, ze zamarzyl, by zostac kaplanem, a kto wie, czy nie biskupem.

Efrem wszedl cicho do izby. Mlodziency nie zauwazyli jego obecnosci. Przez pare sekund sluchal ich ozywionej rozmowy, po czym chrzaknal znaczaco.

– Ach, to ty, Efremie! Szukales mnie? Wlasnie rozmawiam z Janem…

– Nie, nie szukalem cie, chociaz skoro sam wchodzisz mi w droge, pozwol sobie przypomniec, ze powinnismy wlasnie w tej chwili razem czytac swiete pisma.

– Masz racje, wybacz moje lenistwo.

Efrem usmiechnal sie ze zrozumieniem, zwracajac sie do Jana:

– Eulaliusz chce z toba mowic. Pracuje w swojej komnacie, idz tam bez zwloki.

Jan pozegnal sie i wyszedl, by odszukac biskupa. Efrem byl poczciwcem, poboznym kaplanem, lecz Jan zauwazyl w jego spojrzeniu cien zazdrosci. Nie czul sie przy nim swobodnie.

Delikatnie zapukal do drzwi komnaty.

– Wchodz, synu, smialo. Mam wiesci. Niestety, nie sa dobre. – Glos biskupa zdradzal niepokoj. – Obawiam sie, ze wkrotce zaatakuja nas Persowie – mowil. – Jesli dojdzie do oblezenia, nie bedziesz mogl opuscic miasta i twoje zycie bedzie zagrozone, podobnie jak zycie nas wszystkich. Juz od miesiaca przebywasz w Edessie, wiem, ze uwazasz, iz jeszcze za wczesnie, by wyjawic mi, gdzie ukryto calun. Drze jednak o twoje zycie, Janie, i o plotno, ktore nosi odbicie prawdziwej twarzy Jezusa Chrystusa. Jesli to, co mi opowiedziales, jest prawda, musisz ratowac calun i czym predzej opuscic Edesse. Nie mozemy narazac sie na ryzyko, ze miasto zostanie zburzone, a prawdziwy wizerunek Chrystusa zaginie lub przestanie istniec.

Na twarzy Jana malowala sie niepewnosc. Biskup widzial, ze chlopak jest przerazony. Odkad przybyl do miasta, on, Eulaliusz takze nie zaznal spokoju i bal sie o swieta tkanine.

Czasem watpil w jej istnienie, innym znow razem czyste spojrzenie mlodzienca kazalo mu wierzyc kazdemu jego slowu.

– Nie, nie moge wyjechac! Nie moge zabrac ze soba plotna!

– Uspokoj sie, Janie, musimy podjac rozsadna decyzje, zyjemy w ciezkich czasach. W Aleksandrii masz zone, nie mozesz tu dluzej przebywac, nie wiadomo, jaki los czeka krolestwo. Powierzono ci wielka tajemnice, musisz jej chronic. Nie prosze cie, bys mi zdradzil, gdzie jest plotno, powiedz tylko, jak moge ci pomoc, bys mogl je odzyskac i zawiezc w bezpieczne miejsce.

– Eulaliuszu, musze zostac, wiem, ze musze tu zostac, nie moge teraz odejsc i narazac calunu na zagrozenia, jakie niesie podroz. Ojciec kazal mi przysiac, ze wypelnie wole Abgara, apostola Tadeusza i Josara. Nie moge wywiezc calunu z Edessy. Zlozylem przysiege.

– Janie, musisz byc mi posluszny – przypomnial Eulaliusz.

– Zostane i poddam sie woli bozej – upieral sie Jan.

– A jaka niby jest ta wola boza?

Mlodzieniec popatrzyl smutno na biskupa i dopiero wtedy zrozumial, jakie rozterki przezywac musi ten starzec od chwili jego przybycia, odkad poznal niezwykla historie calunu.

Eulaliusz byl cierpliwy i mial dobre serce, teraz jednak zdobyl sie na stanowczosc i usilnie naklanial Jana do wyjazdu.

To kazalo Janowi zastanowic sie gleboko nad tym, jak powinien postapic.

A jesli okaze sie, ze i ojciec przez cale zycie tkwil w bledzie?

A jesli na przestrzeni wiekow, jakie uplynely od smierci Chrystusa, ktos zawlaszczyl sobie swieta tkanine? Jesli to wszystko to tylko legenda?

Stary biskup widzial, co dzieje sie z Janem, i serdecznie mu wspolczul.

– Edessa wytrzymala oblezenia, wojny, glod, pozary, powodzie… – odrzekl spokojnie. – Poradzi sobie i z Persami, ty jednak, synu, musisz posluchac nakazu rozsadku, dla swego wlasnego dobra i dla dobra tajemnicy, ktorej twoja rodzina strzeze przez tyle dziesiecioleci. Musisz ocalic zycie. Szykuj sie do drogi, Janie, za trzy dni opuscisz miasto. Grupa kupcow zorganizowala karawane; to ostatnia okazja, by sie ratowac.

– A jesli zdradze ci, gdzie jest ukryta swieta tkanina?

– Pomoge ci przeniesc ja w bezpieczne miejsce.

Jan opuscil komnate. Byl wzburzony. Nie wiedzial, co czynic. Zbieralo mu sie na placz. Wyszedl na ulice. Swiezosci poranka jeszcze nie wyparl zar czerwcowego poludnia. Wloczac sie bez celu, po raz pierwszy uswiadomil sobie, ze mieszkancy Edessy przygotowuja sie do obrony przed atakiem, nieuchronnie zagrazajacym miastu.

Robotnicy pracowali niestrudzenie przy umacnianiu murow, wszedzie krzatali sie zolnierze. Sklepikarze wyprzedali prawie wszystkie towary, a w spojrzeniu kazdego mijanego przechodnia widac bylo strach.

Jan pomyslal, ze jest egoista, bo juz od jakiegos czasu przebywa w miescie, lecz nie zwraca uwagi na nic, co sie tu dzieje. Po raz pierwszy od przyjazdu zatesknil za Miriam, ktorej nie poslal nawet wiadomosci, ze bezpiecznie dotarl do celu. Eulaliusz mial slusznosc: albo natychmiast opusci Edesse, albo podzieli los jej mieszkancow. Poczul na plecach dreszcz, bo zrozumial, ze to drugie moze oznaczac smierc.

Nie wiedzial, ile godzin wloczyl sie po ulicach, ale dopiero gdy wrocil do domu Eulaliusza, poczul pragnienie i glod.

Eulaliusz, Efrem i Kalman rozmawiali z zolnierzami przyslanymi z palacu.

– Wejdz, Janie. Hannan i Maruta przynosza smutne wiesci – powiedzial biskup. – Wkrotce rozpocznie sie oblezenie, lecz Edessa nie podda sie Persom. Dzisiaj pod bramy miasta podjechaly dwa wozy. Za jedyny ladunek mialy glowy zolnierzy z oddzialu, ktory udal sie na zwiady, by wybadac sily Chosroesa. To oznacza tylko jedno: wojne.

Hannan i Maruta przygladali sie aleksandryjczykowi bez wiekszego zainteresowania i nie przerywali swojej

Вы читаете Bractwo Swietego Calunu
Добавить отзыв
ВСЕ ОТЗЫВЫ О КНИГЕ В ИЗБРАННОЕ

0

Вы можете отметить интересные вам фрагменты текста, которые будут доступны по уникальной ссылке в адресной строке браузера.

Отметить Добавить цитату