powiedzial.

– A, i jeszcze jedno. – Markiz podniosl dlon do skroni. -Trzeba nasilic obserwacje D'Eona. Chce wiedziec z kim i kiedy sie spotyka. I przyslij mi jeszcze Rowcupa. Ide sie przebrac.

Kiedy wrocil po dziesieciu minutach do gabinetu, zastal tam grubiutkiego czlowieczka rozpartego w fotelu i raczacego sie jego cygarem. Pare lat temu uratowal go od stryczka i od tego czasu Rowcup byl mu wierny niczym pies. Od razu tez wstal na powitanie.

– Wszystko gotowe, panie.

Rowcup nalezal do najgenialniejszych falszerzy, jakich znal. Dla niego to zajecie bylo bardziej sztuka niz przestepstwem. Rothgar zatrudnial go oficjalnie jako kopiste, ale co jakis czas wykorzystywal w innych celach. Na dzis Rowcup przygotowal zaszyfrowany list dla D'Eona od krola Francji. Markiz sam opracowal jego tresc, dlatego teraz pokrecil jeszcze glowa.

– Chce, zebys do pochwal dodal pare slow – powiedzial. -Ze jako krol rozumiem jego sytuacje finansowa i obiecuje pokryc wszelkie wydatki. Nawet, gdyby de Guerchy zostal ambasadorem.

– Zaraz to zrobie – zadeklarowal Rowcup. – I tak na trudniejszy jest zawsze sam poczatek.

Po skonczeniu listu zapieczetowal go pieczecia, ktora sam zrobil i spojrzal na markiza, oczekujac pochwaly.

– Doskonale, Rowcup.

Pozostawalo jeszcze dolaczyc pismo do tajnej korespondencji, ktora dostawal D'Eon. Nie bylo to trudne, poniewaz Rothgar znal skrzynke kontaktowa Francuzow. W koncu wyszedl z gabinetu, myslac, ze to koniec na dzisiaj, ale w korytarzu zlapal go Carruthers z listem od Merlina.

Wrocil do siebie, zeby zapoznac sie z jego trescia. Merlin informowal go, ze mechanizm jest bardzo skomplikowany, wiec naprawa zajmie ladnych pare dni. Coz, musi pogodzic sie z tym, ze nie pokaze go jutro krolowi. Byl jednak pewny wyzszosci dobosza nad tym, co mogl przyslac Ludwik XV i tego, ze automat przyda mu sie jeszcze w przyszlosci.

– Przekaz mu, zeby przystapil niezwlocznie do naprawy – zwrocil sie do czekajacego Carruthersa.

Sekretarz skinal glowa i wyszedl. Rothgar mial wlasnie pojsc w jego slady, kiedy jego wzrok padl na portret matki.

Ciekawe, co zobaczyla w nim Diana? Jej diagnoza byla zadziwiajaco trafna. Czy powiedziala mu wszystko? I czy byla w stanie stwierdzic, czy matka go kochala, czy moze nienawidzila tak, jak mala Edith?

Rothgar przez wiele lat utwierdzal sie w przekonaniu, ze jest zimny, pozbawiony jakichkolwiek uczuc. Dzieki temu mial wrazenie, ze tak bardzo rozni sie od swojej nadwrazliwej matki. Jednak wystarczylo, ze brat powaznie zachorowal, aby zatrzeslo to calym jego swiatem.

Spedzil miesiac przy lozu Cyna, pomagajac mu walczyc ze smiercia. Czasami mial wrazenie, ze brat odplywa juz do drugiego brzegu w lodzi Charona. Wowczas plakal z bezsilnosci.

Po miesiacu stan chorego poprawil sie na tyle, ze zaczal chodzic. Medyk powiedzial, ze nigdy czegos takiego nie widzial. Rothgar zas przezywal najszczesliwsze chwile swojego zycia.

Nigdy pozniej nie twierdzil ani nie wmawial sobie, ze jest nieczuly. Osoby bliskie darzyl bezgraniczna miloscia. Safo-na mowila mu o tym juz wczesniej, ale nie chcial jej wierzyc.

A teraz Diana zostala czlonkiem rodziny. No, prawie, dodal po chwili.

Nie, znowu probuje sie oszukiwac. Uczucie do Diany bylo inne, nowe. Czy znaczylo to, ze pokochal ja jako… kobiete?

Raz jeszcze spojrzal na portret. Nikt nie wpedzil matki w szalenstwo. Musi pogodzic sie z tym, ze taka sie urodzila. Pogodzic i wyciagnac konsekwencje.

21

Diana przesiedziala kolejnych pare minut nad prostym liscikiem od markiza. Czytala go juz wczorajszego wieczoru, a teraz zasiadla nad nim niemal od razu po wstaniu. Nie sadzila, ze mozna wyrazic tak wiele w zwyklych, konwencjonalnych slowach. Nie przypuszczala tez, ze taka nota moze ja wzruszyc az do lez. Byl to jednak pierwszy list, ktory od niego dostala. Swiadectwo tego, ze cos ich laczy. Ona co prawda dala markizowi swoj pierscien, ale nie dostala niczego w zamian.

Hrabina usmiechnela sie pod nosem. 2 cala pewnoscia zrobil to swiadomie. Nie chcial, by zywila jakakolwiek nadzieje. Ale liscik stanowil swiadectwo tego, ze o niej mysli. Przez moment chciala schowac go jak najdrozszy skarb, ale po namysle zostawila list na biureczku miedzy innymi papierami. Dzieki temu miala go wciaz na oku i mogla sie nim nacieszyc do woli.

Markiz przypominal jej rowniez o mozliwosci malzenstwa. Nie chciala jednak takiego rozwiazania.

Po dluzszym namysle – miala teraz przeciez mnostwo czasu – zdecydowala, ze musi zbadac problem szalenstwa w rodzinie Rothgara. On sam najwyrazniej bal sie tego tematu, a przez to niewiele wiedzial. Jesli okaze sie, ze w rodzinie jego matki pelno bylo wariatow i dziwakow, wowczas od razu sie podda. Zaden z portretow, ktore obejrzala w rodzinnej galerii, na to nie wskazywal. Nawet matka Rothgara wygladala na osobe zdrowa psychicznie, choc zastraszona. Diana byla pewna, ze krolewski dwor wprost roi sie od plotek. Wbrew pozorom, niewiele sie tu dzialo. Jesli kogos nie interesowaly ksiegi, rzucal sie w wir intryg i pomowien.

Tak, powinna odwiedzic ktoras z tutejszych bibliotek. Z pewnoscia znajdzie tam informacje o przodkach Rothgara. Ale przez jakis czas musi zachowywac sie zupelnie konwencjonalnie. Nie moze przeciez wzbudzic podejrzen krolowej.

Z westchnieniem wyjela z sakwojaza jedna z ksiazek, ktore wziela na droge. Nawet do nich nie zajrzala ze wzgledu na obecnosc Beya. Teraz bedzie miala okazje przeczytac je wszystkie.

Tak, Bey! Przypomniala sobie sam poczatek podrozy. Zupelnie nie zdawala sobie wowczas sprawy z tego, co sie miedzy nimi dzieje. Jednak markiz mial juz pewne podejrzenia. Ciekawe, czy gdyby sie wowczas rozstali, jej uczucie wybuchloby rownie gwaltownie?

– Na pewno, na pewno – szepnela do siebie. Najpierw zaczelaby tesknic, a potem szukac pretekstu

do ponownego spotkania. Przeciez juz wczesniej chciala sie zobaczyc z Rothgarem i powstrzymywalo ja tylko to, ze moglby potraktowac ja z niechecia.

Diana odniosla wrazenie, ze lepiej niz kiedykolwiek rozumie teraz swoje motywy i zachowania.

– No, dosyc tego! – zganila sie juz na glos i siegnela po pierwsza ksiazke, ktora starala sie czytac w podrozy.

Byl to „Porwany lok' Aleksandra Pope'a. Tekst zawieral bardzo trafny komentarz do tego, co dzialo sie na dworze krolowej Anny, piecdziesiat lat temu. Calosc wydawala sie niezwykle wspolczesna. Diana ponownie usmiechnela sie do siebie przy lekturze nastepujacego fragmentu:

„Tu znajdziesz fauny oraz nimfy z boru,

Wszystkich, co pragna zaznac uciech dworu,

Ich dni wypelnia uczona rozmowa,

Kto sie uklonil, kto kogo calowal,

Ten mowi madrze o krolewskiej lasce,

Inny rozprawia o zloconej lasce,

Trzeci wyjasnia twe spojrzenia, gesty,

I z kazdym slowem mniej cnotliwa jestes.'

Przy ostatnich slowach usmiech zniknal z jej warg. To bylo ostrzezenie. Juz wczesniej myslala o dworskich plotkach, ale nie przyszlo jej do glowy, ze sama moglaby stac sie ich przedmiotem. A przeciez wiele osob bedzie ja obserwowac, tylko po to, zeby pozniej w towarzystwie rzucic jakas zlosliwa uwage. Na dworze bardzo ceniono bon moty. Nawet wtedy, gdy mowily nieprawde.

Nagle opanowala ja tesknota za polnoca. Ludzie tam nie zawsze byli uprzejmi, ale nie kryli swoich prawdziwych uczuc. Nikt nie udawal przyjazni po to, zeby obga-dac ofiare za jej plecami.

Na dodatek, zakochala sie w Rothgarze, ktory pochodzil z poludnia Anglii. Jesli nawet udaloby jej sie zlamac jego wole i doprowadzic do malzenstwa, to mieliby sporo problemow z zarzadzaniem majatkami. Przez chwile zastanawiala sie, jak to zrobic, ale w koncu przerwal jej jeden z paziow krolowej.

Вы читаете Diabelska intryga
Добавить отзыв
ВСЕ ОТЗЫВЫ О КНИГЕ В ИЗБРАННОЕ

0

Вы можете отметить интересные вам фрагменты текста, которые будут доступны по уникальной ссылке в адресной строке браузера.

Отметить Добавить цитату