postanowil wkroczyc do akcji.

– Za pozwoleniem, panie sedzio – zwrocil sie do sir Ha-dleya.

– Bede zaszczycony, wasza lordowska mosc – odezwal sie Commons, ktory wygladal na czlowieka pewnego winy podsadnego.

Rothgar spojrzal na Stringle'a i zauwazyl na jego twarzy lekki niepokoj. Pewnie nie spodziewal sie jakichkolwiek problemow. Wszystko zostalo tak dokladnie przygotowane.

Markiz zwrocil sie do George'a:

– Powiedz, panie, czy kiedy pojawiles sie w stajni, twoj kon byl juz gotowy?

Na twarzy mlodzienca pojawilo sie zdziwienie.

– Nie, panie. Przeciez nie prosilem, by go osiodlano.

– Wiec sam to zrobiles?

– Tak, akurat nikogo tam nie bylo.

– To nie zajelo zbyt duzo czasu, prawda? – Rothgar ciagnal przesluchanie.

– Nie, chociaz ktos rzucil derke na stos wraz z innymi, wiec musialem ja znalezc – odparl coraz bardziej zdziwiony Ufton.

– A kiedy Stringle przyszedl do stajni?

– Gdy wlasnie mialem wsiadac.

Rothgar skinal glowa, a nastepnie zwrocil sie do swiadkow:

– Jesli pozwolicie, panowie, chcialbym wrocic na chwile do wczesniejszych wydarzen – powiedzial. – Jak rozumiem, wszyscy graliscie w karty?

Mezczyzni spojrzeli po sobie sploszeni.

– Nie, wasza lordowska mosc – odparl jeden z nich, czarniawy, wygladajacy na wloczege. – Gralem tylko ja z Natem.

– A ile straciles?

– Ledwie pare szylingow, wasza lordowska mosc. Gra byla bardzo wyrownana. Inaczej bym przeciez nie gral.

– A ty, Nat, ile przegrales? – zwrocil sie do drugiego mezczyzny.

– Tyz malo – padla odpowiedz.

– Czyli najwiecej przegral sir George. – Wskazal mlodzienca. – Czy to znaczy, ze gral glupio?

– Moze troche – odparl pierwszy, bardziej wygadany mezczyzna. – Ale glownie, to mial pecha.

Rothgar przeniosl wzrok na Stringle'a.

– I to wielkiego – dodal.

Sala poczela szemrac na te slowa, a Stringle rozejrzal sie niepewnie dokola. Byl tutaj obcy i znalazlby sie w sytuacji nie do pozazdroszczenia, gdyby okazalo sie, ze oszukiwal.

Markiz uciszyl wszystkich, podnoszac dlon.

– Wiec sir George wyszedl, a Stringle zostal, tak?

– Tak jest, wasza lordowska mosc – potwierdzila cala trojka.

– Jak dlugo?

To pytanie zdziwilo ich wszystkich. Tak, jakby nie mysleli o tym wczesniej. Jeden z nich znowu spojrzal na handlarza koni, co tylko potwierdzilo podejrzenia Rothgara.

– Nikt nie liczyl czasu – rzekl z wahaniem pierwszy swiadek.

– No, no – dorzucil drugi.

– Chyba dlugo – wtracil lisio trzeci. – Mial przeciez czekac na pieniadze.

Rothgar spojrzal na nich wszystkich surowo.

– Piliscie cos w czasie gry? – zadal kolejne pytanie.

– No, piwo – odparl drugi ze swiadkow. Pierwszy jedynie pokiwal glowa.

– Rozumiem, o co chodzi, wasza lordowska mosc. Tak, musielismy wychodzic, zeby sie wysikac. W czasie gry powstrzymywaly nas emocje, a potem sam pamietam, ze wychodzilem.

Markiz dostrzegl wyrazne slady niepokoju na twarzy handlarza.

– A Stringle? – spytal.

Trzeci swiadek rozgladal sie dokola, chcac sprawdzic, czy moze zaprzeczyc. Jednak pierwszy i drugi pokiwali glowami.

– Tak, wasza lordowska mosc. Co najmniej raz – powiedzial pierwszy.

– Jak dlugo go nie bylo?

– Pare minut. Wlascicielka, pani Wilkins, nie pozwala sikac przy szynku.

Rothgar spojrzal teraz na handlarza.

– Czy masz cos do dodania, Stringle?

Mezczyzna podniosl sie z miejsca i polozyl reke na sercu. Mimo, ze byl zdenerwowany, to panowal nad emocjami.

– Jestem uczciwym czlowiekiem – zadeklarowal. Sedzia Commons podrapal sie po glowie. Wygladalo na

to, ze zupelnie sie pogubil w trakcie przesluchania. Dotarlo do niego jednak, ze to Stringle moze byc winny.

– To powazna sprawa – mruknal. – Ktos musi zawisnac.

W oczach Stringle'a pojawila sie panika. Nie przypuszczal zapewne, ze moze dojsc do czegos takiego. Rothgar stwierdzil, ze najwyzszy czas zarzucic przynete. Jesli jej nie polknie, bedzie wisial.

– Sir George zabral mojego konia – powtorzyl Stringle.

– Ale go nie sprzedal – przypomnial mu Rothgar. – Moze doszlo do jakiegos nieporozumienia? Moze powiedziales cos, co on zle zrozumial? – podsuwal mu kolejne mozliwosci.

– Nie przypominam sobie, wasza lordowska mosc – zaczal Stringle, ale dostrzegl chyba grozbe czajaca sie w oczach markiza. – Ale… ale rzeczywiscie duzo pilismy. Moglo mi sie cos pokrecic w glowie.

Sedzia Commons uniosl mlotek.

– Wiec dostaniesz baty za oskarzanie po pijanemu – oznaj-mil.

Rothgar spojrzal na niego z kamienna powaga.

– To zwykle nieporozumienie – polozyl nacisk na to slowo. – Lepiej dac temu spokoj, panie.

Sedzia skurczyl sie pod jego wzrokiem.

– Niewinny – oglosil lamiacym sie glosem. – Nastepny. Rothgar wyszarpnal staremu Uftonowi reke, ktora ten chcial ucalowac i wskazal na jego syna.

– Zajmij sie lepiej Georgem, panie – poradzil. Sam natomiast podazyl za handlarzem, ktory usilowal sliznac sie z sali.

– Hej, Stringle! – zawolal. Mezczyzna przystanal.

– O co ci teraz chodzi, panie? Czy chcesz sie zemscic? Markiz pokrecil glowa.

– Chce cie odprowadzic bezpiecznie do stajni – oznajmil. – Chodzmy razem.

Ludzie znowu sie rozstapili, robiac im przejscie. Czesc nawet patrzyla za nimi, ale wszystkich ciekawila kolejna rawa o streczenie.

Kiedy znalezli sie na brukowanej ulicy, Rothgar wzial go pod ramie. Dzieki temu mial pewnosc, ze Stringle mu nie umknie.

– Oszustwo przy grze w karty i przekupienie swiadkow powazne zarzuty – stwierdzil. – Wlasnie ocalilem ci zycie. Stringle milczal.

– Znam czlowieka, dla ktorego pracujesz – ciagnal. – To malo patriotyczne, prawda? Ale pewnie nie wiedziales, ze w calej tej sprawie chodzilo o to, zeby mnie dotknac?

Handlarz spojrzal na niego, ale nie odezwal sie ani slowem. Rothgar musial przyznac, ze jest naprawde dobry. Sam by go chetnie zatrudnil, gdyby mial pewnosc, ze Stringle dochowa mu wiernosci.

– To niewazne. W kazdym razie mozesz mi pomoc w przyszlosci.

– Ja tylko handluje konmi, panie – powiedzial Stringle

– Dobrze, ale gdybys mial zamiar robic to w Londynie…-markiz zawiesil glos. – Interesuje mnie szczegolnie bezpieczenstwo pewnej damy. Lady Arradale. Chce wiedziec, gdyby cos jej zagrazalo.

Mezczyzna pobladl.

– Juz wole zniknac, panie.

– Bedzie ci bardzo trudno uciec przede mna.

Вы читаете Diabelska intryga
Добавить отзыв
ВСЕ ОТЗЫВЫ О КНИГЕ В ИЗБРАННОЕ

0

Вы можете отметить интересные вам фрагменты текста, которые будут доступны по уникальной ссылке в адресной строке браузера.

Отметить Добавить цитату