– Ponioslo go i schrzanil robote. Ale moze cie znowu odwiedzic.

– O Boze – szepnela.

– Uwazaj.

Rozlegl sie lekki trzask, a potem sygnal centrali.

Jeannie odlozyla sluchawke i wlepila wzrok w telefon.

Jeszcze nikt nie grozil jej smiercia. Paralizowala ja swiadomosc, ze ktos dybie na jej zycie. Co ma teraz robic?

Usiadla na kanapie, starajac sie odzyskac zimna krew. Miala ochote sie poddac. Byla zbyt obolala i poobijana, aby walczyc dalej z poteznymi, kryjacymi sie w cieniu przeciwnikami. Okazali sie zbyt silni. Mogli pozbawic ja etatu i naslac na nia zboczenca, mogli przeszukac jej gabinet i czytac jej korespondencje; wydawalo sie, ze sa zdolni do wszystkiego. Moze naprawde gotowi byli ja zabic.

Tak nie wolno postepowac. Jakie mieli prawo? Byla dobrym psychologiem, a oni wyrzucili ja z uczelni. Chcieli wsadzic do wiezienia Steve'a pod pretekstem gwaltu na Lisie. Grozili jej smiercia. Poczula, jak ogarnia ja gniew. Za kogo sie w koncu uwazali? Nie pozwoli, zeby jej zycie zniszczyli dranie przekonani, ze moga manipulowac ludzmi dla wlasnych korzysci i gwizdac na cala reszte. Im dluzej o tym myslala, tym bardziej ja to wkurzalo. Nie dam im wygrac, pomyslala. Mam w reku cos, co moze ich zranic – musze to miec, w przeciwnym razie nie ostrzegaliby mnie i nie grozili smiercia. Zamierzam to wykorzystac. Nie dbam o to, co sie ze mna stanie, jesli tylko zdolam pokrzyzowac im szyki. Jestem sprytna i zdeterminowana, wiec uwazajcie, sukinsyny, bo wam jeszcze dokopie.

41

Ojciec Jeannie siedzial na kanapie w zasmieconym salonie Patty, trzymajac na kolanach filizanke kawy. Ogladal Szpital Dobrej Nadziei zajadajac ciasto marchewkowe.

Kiedy Jeannie weszla tam i go zobaczyla, stracila nad soba panowanie.

– Jak mogles mi to zrobic? – zawolala. – Jak moglas obrabowac wlasna corke?

Tato zerwal sie na nogi, rozlewajac kawe i upuszczajac ciasto.

Patty weszla w slad za Jeannie do salonu.

– Prosze cie, nie rob scen – powiedziala. – Niedlugo wroci do domu Zip.

– Przepraszam cie, Jeannie – wymamrotal ojciec. – Tak mi wstyd.

Patty uklekla na podlodze i zaczela wycierac plamy kawy papierowymi serwetkami. Na ekranie telewizora przystojny chirurg w fartuchu calowal ladna kobiete.

– Wiesz, ze jestem biedna jak mysz! – krzyknela Jeannie. – Wiesz, ze probuje zebrac pieniadze, zeby przeniesc do porzadnego domu opieki moja matke i twoja zone! A mimo to kradniesz mi pierdolony telewizor…

– Nie powinnas przeklinac…

– Jezu, trzymajcie mnie!

– Przepraszam.

– Nie rozumiem tego. Po prostu tego nie rozumiem.

– Daj mu spokoj, Jeannie – wtracila Patty.

– Ale ja musze wiedziec. Jak mogles mi to zrobic?

– Dobrze, powiem ci – oswiadczyl nagle tato z determinacja, ktora ja zaskoczyla. – Powiem ci, dlaczego to zrobilem. Stracilem po prostu zimna krew. – Lzy naplynely mu do oczu. – Obrabowalem wlasna corke, bo jestem zbyt stary i zbyt tchorzliwy, zeby okrasc kogos innego. Teraz znasz cala prawde.

Byl tak zalosny, ze gniew Jeannie wyparowal w ciagu jednej chwili.

– Och, tato, tak mi przykro – powiedziala. – Siadaj, przyniose odkurzacz.

Podniosla z podlogi filizanke, odniosla ja do kuchni i po chwili wrocila z miniodkurzaczem i zebrala nim okruchy ciasta. Patty skonczyla wycierac kawe.

– Zasluzylyscie na kogos lepszego, dziewczeta, wiem o tym – stwierdzil tato, siadajac z powrotem na kanapie.

– Zrobie ci jeszcze jedna filizanke kawy – zaproponowala Patty.

„Pojedzmy gdzies razem, tylko ty i ja, w jakies cudowne miejsce”, szeptal telewizyjny chirurg, a kobieta odparla: „Ale co powie na to twoja zona?” i doktor posmutnial. Jeannie wylaczyla telewizor i usiadla obok ojca.

– Co to znaczy, ze straciles zimna krew? – zapytala zaciekawiona. – Co sie stalo?

Ojciec westchnal.

– Po wyjsciu z pudla namierzylem jeden budynek w Georgetown. To byla mala firma, agencja projektowa, ktora wyposazyla wlasnie caly personel w nowy sprzet: kilkanascie komputerow, drukarki i faksy. Facet, ktory im to dostarczyl, dal mi cynk; chcial kupic ode mnie komputery i odsprzedac firmie z powrotem, kiedy dostana odszkodowanie. Zarobilbym na tym dziesiec patoli.

– Nie chce, zeby chlopcy tego sluchali – powiedziala Patty. Sprawdzila, czy nie ma ich w przedpokoju, i zamknela drzwi.

– I co sie stalo? – zapytala Jeannie.

– Zaparkowalem furgonetke tylem do budynku, rozbroilem alarm i otworzylem drzwi przy rampie. A potem zaczalem myslec o tym, co sie stanie, jesli beda tamtedy przejezdzac gliny. W dawnych czasach nigdy sie tym nie przejmowalem, ale minelo chyba dziesiec lat, kiedy robilem to po raz ostatni. Dostalem takiego cykora, ze zaczalem sie trzasc. Wszedlem do srodka, odlaczylem jeden komputer, wynioslem go, zaladowalem do furgonetki i odjechalem. Nastepnego dnia przyszedlem do ciebie.

– I obrabowales mnie.

– Nigdy nie mialem takiego zamiaru, zlotko. Myslalem, ze pomozesz mi stanac na nogi i znalezc jakas uczciwa robote. Ale potem, kiedy wyszlas, zaczely mi przychodzic do glowy stare mysli. Siedzialem tam, gapilem sie na wieze stereo i nagle zdalem sobie sprawe, ze moglbym dostac za nia kilkaset dolcow. I moze jeszcze z setke za telewizor. I po prostu to zrobilem. Kiedy sprzedalem ten sprzet, chcialem sie zabic, przysiegam.

– Lecz sie nie zabiles.

– Jeannie! – wtracila surowym tonem Patty.

– Wypilem pare glebszych, zaczalem grac w pokera i nad ranem bylem znowu splukany do czysta.

– Dlatego przyszedles do Patty.

– Nie zrobie ci tego, Patty. Nie zrobie juz tego nikomu. Zaczynam uczciwe zycie.

– Dobrze ci radze! – oswiadczyla Patty.

– Musze. Nie mam innego wyboru.

– Jeszcze nie teraz – powiedziala Jeannie.

Oboje spojrzeli na nia.

– O czym ty mowisz, Jeannie? – zapytala nerwowo Patty.

– Musisz zrobic dla mnie jeden skok – oznajmila Jeannie. – Wlamanie. Dzis w nocy.

42

Kiedy wjechali na teren uczelni, zapadal zmierzch.

– Szkoda, ze nie mamy mniej rzucajacego sie w oczy samochodu – stwierdzil ojciec, gdy Jeannie zostawila mercedesa na parkingu dla studentow. – Najlepszy jest ford taurus albo buick regal. Dziennie widzi sie z piecdziesiat wozow tej marki. Nikt ich nie zapamieta.

Wysiadl z samochodu, trzymajac w reku zniszczona skorzana teczke. Potargany, w koszuli w krate, pogniecionych spodniach i znoszonym obuwiu wygladal jak jeden z profesorow.

Jeannie czula sie troche dziwnie. Wiedziala od dawna, ze tato jest zlodziejem, sama jednak nie zlamala nigdy prawa; najgorszym popelnionym przez nia wykroczeniem byla jazda powyzej siedemdziesiatki. Teraz miala zamiar dokonac wlamania. Miala wrazenie, ze przekracza jakas wazna granice. Nie sadzila, ze robi cos zlego, zachwialo to jednak powaznie jej autowizerunkiem. Zawsze uwazala sie za wzorowa obywatelke. Przestepcy, lacznie z jej

Вы читаете Trzeci Blizniak
Добавить отзыв
ВСЕ ОТЗЫВЫ О КНИГЕ В ИЗБРАННОЕ

0

Вы можете отметить интересные вам фрагменты текста, которые будут доступны по уникальной ссылке в адресной строке браузера.

Отметить Добавить цитату