Naraz przerwal i zastygl, wpatrujac sie we wnetrze papierowej torby.
– Co sie stalo?
– Na dnie torby jest paragon – powiedzial powoli.
– Zawsze jest – odrzekla zdziwiona.
– Tak – zgodzil sie Julian z jeszcze wiekszym namyslem – to prawda. Paragon zwykle wpada na dno torby i razem z nia wedruje do smieci. Albo do szafy – dodal ostroznie.
Emelina zmruzyla oczy.
– Do szafy? Chodzi ci o szafe w domu Leightona?
– Mhm. – Julian zmial torbe w dloni, ale najpierw wyjal z niej swistek papieru. – Na paragonach sa daty, Emmy.
Emelina pochwycila jego powazne spojrzenie.
– Myslisz, ze gdybysmy przejrzeli te torby poskladane w szafie Leightona, to moze znalezlibysmy jakies datowane paragony?
– Mozliwe. A poniewaz w tych torbach prawdopodobnie znajdowaly sie zakupy, ktore Leighton robil z mysla o pobycie tutaj…
– To moze udaloby sie nam dowiedziec, kiedy byl tu po raz ostatni?
– Gdyby tych paragonow bylo wiecej – zauwazyl Julian cicho – to moze nawet udaloby nam sie sprawdzic, czy odwiedza to miejsce z jakas regularnoscia. Czy jest w tym jakis wzor. Chcesz tam pojsc dzisiaj okolo zachodu slonca?
We wzroku Emeliny blysnal entuzjazm.
– Moze pojdziemy od razu? Nikt nas nie zauwazy!
– Ktos moze nas zobaczyc – zaprotestowal Julian stanowczo. – Pojdziemy pozniej, gdy bedzie wieksze prawdopodobienstwo, ze plaza jest pusta!
– Och, Julianie. – Emelina byla zawiedziona.
– Chcialas otrzymac ode mnie profesjonalna ekspertyze w tej sprawie, pamietasz? Nie ma sensu prosic o rade, jesli nie chce sie do niej stosowac. Usiadz, Emmy, a ja ci pokaze, jak sie robi naprawde dobra kawe.
Druga przygoda Emeliny z wlamaniem, czy tez, jak wolala to nazywac, z zakradaniem sie do domku, odbyla sie o zmierzchu. Tym razem, nie tracac czasu, wspieli sie do srodka przez okno i skierowali prosto do szafy w przedpokoju.
Po kilku probach okazalo sie, ze Julian mial rage. W niektorych torbach byly paragony. Pospiesznie zebrali wszystkie, jakie udalo im sie znalezc, poskladali torby z powrotem do szafy i wydostali sie na zewnatrz.
– Idzie nam to coraz lepiej – zauwazyla Emelina pogodnie.
– Myslisz o tym, zeby zarzucic pisanie na rzecz zycia przestepczego?
– To nie jest zadna zbrodnia, Julianie! To Leighton jest przestepca, nie my.
– Przypominaj mi o tym czesciej – poprosil. Emelina speszyla sie nieco. Moze Julian podczas urlopu nie lubil myslec o swej profesji. Podejrzewala, ze wszyscy ludzie musza sie czasem oderwac od swych zwyklych zajec.
– Przepraszam, ze zmuszam cie do pracy, gdy powinienes odpoczywac, Julianie – powiedziala, skrecajac w strone domu.
– Nie przejmuj sie tym. Pamietaj, ze zostane dobrze wynagrodzony za swoj wysilek.
Te slowa sprawily, ze zamilkla. W ciszy przebrneli przez curry z kurczaka, salatke i butelke chablis. Julian rozpalil ogien w kominku i nalal brandy do dwoch kieliszkow.
– Zobaczmy, co tu mamy – powiedzial z ozywieniem. Usiadl na dywaniku przed kominkiem i rozlozyl paragony na podlodze. – Ja bede czytal daty, a ty je zapisuj, dobrze?
– Dobrze. – Czesc entuzjazmu Emeliny powrocila. Gorliwie wziela do reki olowek i kartke papieru i zaczela notowac daty.
Gdy po kilku minutach okazalo sie, ze w datach rzeczywiscie pojawia sie pewna regularnosc, z nich dwojga Julian byl bardziej zdumiony. Emelina spodziewala sie jakiegos znaczacego odkrycia, on zas przez caly czas mial watpliwosci. Teraz poczul nagla ulge.
– Nie wiem jeszcze, co nam to daje i jakie moze miec znaczenie, ale wszystkie te daty przypadaja w okolicach dwudziestego osmego dnia miesiaca, prawda? -powiedzial w koncu, spogladajac na zapiski Emeliny.
Skinela glowa.
– Pod koniec miesiaca. Julianie, koniec miesiaca sie zbliza. Dwudziesty osmy wypada w nastepna srode!
– W jej oczach zablyslo podniecenie.
Julian podniosl glowe. Napotkal jej rozjarzone spojrzenie.
– Czy to dzieki temu tak na mnie patrzysz? – zapytal ochryplym szeptem. – Wystarczy ci do tego wiadomosc o Ericu Leightonie?
Wyczul jej nagle pobudzenie. Emelina uswiadomila sobie, ze atmosfera w pokoju nagle sie zmienila i nabrala zmyslowego zabarwienia. Stalo sie to tak nagle, ze Julian nie wiedzial, co powinien teraz zrobic. Wszystkie jego meskie instynkty nakazywaly mu dzialac szybko, zanim ona zdazy wymyslic sposob ucieczki.
– Julianie… – powiedziala Emelina z wahaniem, zaciskajac palce na olowku. – Julianie, wydaje mi sie, ze nie powinnismy… – Urwala i niepewnie przygryzla dolna warge.
– Chodz tutaj i pozwol mi poczuc smak twoich ust – westchnal cicho, wyciagajac do niej ramiona. – Potraktuje je o wiele lagodniej niz ty!
W porywie uniesienia ulozyl ja na plecach na starym dywaniku i nakryl jej cialo swoim. Westchnal i dotknal jej ust zebami. Dlugo trzymane na wodzy pozadanie wybuchlo w nim z cala sila. Jak mogl je dzisiaj powstrzymac?
ROZDZIAL PIATY
Emeline porwala fala podniecenia. Juz poprzednim razem, gdy Julian wzial ja w ramiona, zareagowala z niezwykla dla niej sila, ale dzisiaj miala wrazenie, ze on chce oszolomic wszystkie jej zmysly. Udawalo mu sie to i ten fakt byl najlepsza miara jej zaangazowania. Emelina bowiem znala siebie na tyle, by wiedziec, ze nie jest zdolna do fizycznego zwiazku z mezczyzna bez wiezi uczuciowej.
Z minuty na minute miala coraz mniejsza mozliwosc wyboru. Jej mysli pedzily chaotycznie. Jak to mozliwe, by tak sie zaangazowala w zwiazek z tego rodzaju mezczyzna? Ich znajomosc nie powinna przekroczyc granicy zawartego ukladu. Boze drogi, juz samo to bylo dla niej wystarczajacym obciazeniem! Skad wiec brala sie w niej pokusa, by zaangazowac sie jeszcze fizycznie?
Nie powinna byla tego robic. To bylo glupie i niebezpieczne. Ale gdy usta Juliana z niewypowiedziana czuloscia przesuwaly sie po jej dolnej wardze, Emelina przypomniala sobie, ze juz wczesniej tego dnia poczula niezrozumiala ochote, by go chronic i bronic. Nadal czula wobec niego pewna rezerwe, ale wiedziala, ze dopoki nie wyrowna z nim rachunkow, znajduje sie po jego stronie na dobre i zle.
– Emmy, kochanie, czy wiesz, ze przy tobie plone? Gdy na ciebie patrzylem przez te ostatnie dni, czulem cieplo, niepokoj, pragnienie. Chce, zebys i ty czula to samo. Chce, bys mnie pragnela, bys oddala mi sie zupelnie. Pozwol mi sie kochac z toba, slodka Emmy.
Pozwolic mu kochac sie z nia? Ta prosba byla niedorzeczna. Jak moglaby go powstrzymac? Emelina pograzyla sie w rozkosznym wyczekiwaniu i nie chciala myslec o zadnych konsekwencjach tego, co sie dzialo. Jej instynkt domagal sie zupelnego poddania.
– Julianie, och, Julianie -westchnela, gdy on powoli przesuwal usta na jej szyje. Oparla dlonie na jego mocnych ramionach, rozkoszujac sie ich sila. Czula na sobie jego twarde cialo i zdawala sobie sprawe z jego podniecenia. Wszystko to razem przyprawialo ja o zawrot glowy.
– Twoje cialo zostalo stworzone dla mojego -mowil Julian z ustami na jej szyi, rozpinajac gorny guzik jej koszuli. – Jest dokladnie takie, jakie powinno byc. Pelne, okragle, miekkie i niezmiernie pociagajace!
– Jesli to ma byc mily sposob powiedzenia mi, ze jestem gruba – wykrztusila Emelina drzacym glosem – to chyba mi sie nie podoba!
– To jest sposob powiedzenia ci, ze jestes doskonala. Dokladnie taka, jakiej potrzebuje – zaprzeczyl Julian i