wlosach. – Ani slowami, ani cialem. Proba klamstwa to najpewniejszy sposob, zeby mnie rozgniewac. Chce od ciebie tylko szczerosci, rozumiesz?
Emeline przeszyl nagly dreszcz mrozacej niepewnosci.
– Przepraszam, Julianie. Chcialam tylko, zebys byl zadowolony. Nie sadzilam, ze jestem zdolna do… do odkrycia, na czym to naprawde polega, a wiedzialam, ze nie bedziesz zadowolony, dopoki mnie nie zaspokoisz, wiec… wiec probowalam sie zachowywac tak, jakby to sie stalo. Och, nie wiem, jak ci to wytlumaczyc – powiedziala, odwracajac glowe, zeby nie patrzec mu w oczy.
Przytrzymal dlonia jej podbrodek i uniosl glowe do gory. Tym razem zobaczyla w jego twarzy czulosc.
– Ty slodka kretynko. Jestes stworzona do namietnosci, nie wiesz o tym?
– Nie – odrzekla szczerze. – Nie wiem!
– Ale tak jest i od tej chwili ja bede jedynym mezczyzna, ktory ma prawo przywolywac do zycia te strone twojej osobowosci. Czy to jasne? – zapytal obrysowujac kciukiem jej usta.
Emelina czula zbyt wielki zamet w myslach, by protestowac. Patrzyla na niego, szukajac w jego twarzy wyjasnienia tego, co sie dzialo. Julian zauwazyl pytanie w jej oczach. Pochylil sie i przesunal ustami po je ustach.
– A jesli kiedys jeszcze przyjdzie ci do glowy, by udawac namietnosc, to obiecuje, ze natychmiast wszystko przerwe i przeloze cie przez kolano. A zanim skoncze lanie, nie bedziesz w stanie nawet myslec o takich zabawach!
– To brzmi nieco perwersyjnie – zaryzykowala Emelina, widzac blysk w jego oku.
Jego rozbawienie przerodzilo sie w wybuch szczerego smiechu. Przygarnal ja do siebie.
– To jest perwersyjne – zapewnil ja. – i to bardzo. Nie smialbym niczego podobnego sugerowac, gdybys nie byla taka czarownica w lozku! – Przesunal dlonia po jej udzie i zaczal draznic jej usta swoimi. Emelina poczula, ze jego rozbawienie zmienia sie w cos innego.
– Julianie? – zapytala cicho, gdy poczula w ciele pierwsze oznaki pobudzenia.
– Musisz sie wiele nauczyc, kochanie, a biorac pod uwage twoj zaawansowany wiek, wydaje mi sie, ze nie powinnismy tracic czasu.
– Och – odrzekla bez zastanowienia – zawsze uwaza sie, ze kobiety osiagaja szczyt formy po trzydziestce.
– Udowodnij mi to!
Gdy Emelina sie obudzila, byl ranek. Lezala w lozku Juliana, nie na dywaniku. Powodem, dla ktorego sie obudzila, nie bylo swiatlo slonca saczace sie spomiedzy chmur ani kolejny przyplyw namietnosci lezacego obok niej mezczyzny. Obudzil ja zimny, wilgotny nos dotykajacy jej dloni.
Kserkses oparl ciemny leb na lozku i wpatrywal sie w nia intensywnie. Wyczekujacy, zalosny wyraz jego pyska sprawil, ze Emelina jeknela i nakryla glowe poduszka.
Kserkses przystapil do bardziej zdecydowanego dzialania. Znow tracil ja nosem i z jego gardla wydobyl sie cichy pomruk. Czyzby warczal na nia? Ta mysl natychmiast ja rozbudzila. Spojrzala na psa podejrzliwie, podciagajac przescieradlo na nagiej piersi. Nadal uwazala, ze miedzy panem a psem istnieje znaczne podobienstwo. Obydwaj, jesli nie mogli osiagnac swoich celow za pomoca uprzejmosci, uciekali sie do zastraszenia.
Kserkses spojrzal na nia z nadzieja, wyczuwajac, ze poczynil pewne postepy.
– Chce wyjsc – ziewnal Julian obok niej. – Zdaje sie, ze ciebie wybral do tego zaszczytnego obowiazku. Widze, ze twoja obecnosc w moim lozku niesie ze soba niebagatelne korzysci uboczne. Moze wypuscisz go, a potem pocwiczysz robienie kawy, tak jak ci to kiedys pokazywalem?
Emelina spojrzala na jego twarz, na ktorej malowal sie wyraz absolutnej niewinnosci i zmarszczyla brwi, uswiadamiajac sobie, ze jest zupelnie naga pod przescieradlem.
– Nie mam zamiaru obslugiwac ciebie i twojego psa! Kserkses znow warknal zlowieszczo. Emelina szybko odwrocila glowe i spojrzala na niego.
– Chyba powinnas sie ruszyc – powiedzial Julian dobrotliwie za jej plecami. – Zdaje sie, ze zaczyna sie niecierpliwic. A mnie przydalaby sie filizanka kawy.
– Mowilam juz, ze nie bede sluzaca zadnego z was! – prychnela.
Tym razem to Julian warknal. Emelina nie czula sie na silach walczyc z dwoma osobnikami plci meskiej. Sciagnela narzute z lozka, owinela sie nia i poslusznie poszla za wezwaniem Kserksesa.
W oczach patrzacego na nia Juliana widoczne bylo rozbawienie, ale takze zaborczosc – slad przezytej namietnosci. Gdy wyszla z pokoju, rzucil sie z powrotem na poduszke i zaczal rozmyslac o przyszlosci. Bedzie musial teraz zachowac ostroznosc. Nie watpil w to, ze poprzedniego wieczoru zaciagnal ja do lozka wbrew jej zdrowemu rozsadkowi, ale jak mogl sie oprzec pokusie nawiazania z nia intymnej wiezi? Emelina byla jakby stworzona dla niego i Julian otwarcie przyznawal przed soba, ze zachowal sie tak z powodu bardzo prymitywnego strachu przed jej utrata. Wszystkie instynkty nakazywaly mu przykuc ja do siebie tak mocno jak tylko mozliwe, a wiezy namietnosci wydawaly mu sie najlepszym sposobem.
Usmiechnal sie lekko na wspomnienie uwolnionej namietnosci Emeliny. Do diabla, jesli jeszcze kiedys sprobuje udawac, to naprawde sprawi jej lanie! Jej byly maz musial byc kompletnym idiota, jesli dawal sie na to nabrac. To moze i lepiej, pomyslal Julian z zadowoleniem. Nie chcial nawet wyobrazac sobie problemow, jakie stanelyby przed nim, gdyby poznal Emeline jako szczesliwa mezatke.
Westchnal, odrzucil przescieradlo i opuscil stopy na drewniana podloge. Poszedl do lazienki i wlaczyl elektryczny grzejnik w scianie. To, co zdarzylo sie poprzedniego wieczoru, prawdopodobnie bylo nie do unikniecia, pomyslal rzeczowo, wchodzac pod prysznic. Ale dzisiaj rano, gdy sie obudzila, zauwazyl w jej oczach ostroznosc i wiedzial, ze nie byla jeszcze gotowa spedzac wszystkich nocy w jego lozku.
I ma rage, pomyslal ponuro. W koncu jeszcze nie wypelnil swojego przyrzeczenia.
– Twoja kawa. Mozesz ja wypic albo wylac – obwiescila Emelina, wchodzac smialo do lazienki i podajac mu kubek ponad zaslona prysznica.
Julian wzial od niej kubek, ale zanim zdazyla wycofac dlon, ujal jej przegub i przytrzymal.
– Chyba nie uwazalas, gdy ci dawalem lekcje -powiedzial z namyslem, upijajac lyk. -Tego sie nie da pic.
Po drugiej stronie zaslony Emelina usmiechnela sie z satysfakcja.
– Ucze sie powoli.
– Nie wszystkiego – odrzekl przeciagle, odsuwajac zaslone, by na nia spojrzec. Stala nadal owinieta narzuta, wlosy miala potargane i wygladala bardzo kuszaco. Powoli odstawil kawe i wolna reka odwinal z niej narzute.
– Julianie, nie! – zaprotestowala i uderzyla go po palcach, pospiesznie odwracajac wzrok od jego nagiego ciala.
– Cicho, kochanie – powiedzial hipnotyzujacym tonem. – Chce ci tylko pomoc przygotowac sie do nowego dnia. – Lagodnie pociagnal ja pod prysznic.
Po dluzszym czasie usiedli do sniadania.
– Co do dat na tych paragonach -powiedzial Julian spokojnie, polewajac syropem sterte gryczanych racu- chow.
– Wlasnie, co z tym zrobimy? – Emelina byla mu bardzo wdzieczna za neutralny temat rozmowy.
– Jesli w tej twojej zwariowanej teorii, ze Leighton uzywa domu na plazy do jakichs przestepczych celow, kryje sie chocby cien prawdy, to prowadzi do wniosku, ze ta dzialalnosc odbywa sie wedlug jakiegos schematu. Jesli cokolwiek sie dzieje, to wylacznie w koncu miesiaca.
– To ma sens, prawda?
– Emmy – westchnal Julian. – Mam nadzieje, ze wiesz, jak bardzo malo prawdopodobne jest, ze cos istotnego zajdzie w tym domu w przyszlym tygodniu.
– Musimy sie przekonac, Julianie! To moze byc przelom!
– Dobrze, dobrze. Zobaczymy. Chcialbym tylko, zebys sie przygotowala na rozczarowanie – poradzil.
– Przygotuje sie – zgodzila sie natychmiast, zupelnie nie majac takiego zamiaru.
– Chcialbym takze przypomniec, ze jesli pomoge ci sie dowiedziec, co sie dzieje lub co nie dzieje w domu Leightona, tym samym wypelnie zobowiazanie ze swojej strony.
Emelina przelknela duzy kawalek racucha i w milczeniu skinela glowa.
– Nie musisz mi o tym przypominac – wykrztusila w koncu cicho.
Westchnal i nakryl jej dlon swoja.
– Przepraszam, kochanie. Powinienem byl wiedziec, ze nie musze ci przypominac. W koncu zawsze placisz swoje rachunki, prawda?