– No… niektorzy mezowie kochaja jeszcze swoje wlasne kobiety!

Rozesmiala sie.

– I nie zapomnij numeru tego mieszkania!

Zamknalem drzwi za soba. Udalo mi sie wejsc na moje pietro. Otworzylem drzwi. Nikt nie siedzial na lozku. Meble byly stare i sfatygowane, dywan wyplowialy i brudny. Puste puszki po piwie walaly sie wszedzie. Tak. Teraz bylem w swoich czterech zapyzialych scianach. Rozebralem sie, wlazlem do lozka i otworzylem nastepna puszke.

7

Paru weteranow z urzedu pocztowego w Dorsey powiedzialo mi, jak nauczyli Duzego Daddy'ego Granstone'a poslugiwac sie magnetofonem do nauki tych jebanych tabel. Duzy Daddy nagral adresy wszystkich obslugiwanych przez siebie ulic w swoim obwodzie, a potem puszczal tasme i sluchal wlasnego glosu nieustannie powtarzajacego adresy i numery kodow. Duzy Daddy nazywal sie Duzy nie bez przyczyny. Trzy kobietki wyladowaly w szpitalu, i to tylko z powodu wielkosci jego meskiego przyrodzenia. Niedawno przykumal sobie jakiegos chlopaczka, pedalka. Carter, bo tak on sie nazywal, tez wyladowal w klinice. Pozniej przewiezli go az do Bostonu. Artystycznie usposobieni weterani natychmiast puscili w obieg dowcip, dlaczego Carter musial byc przetransportowany do Bostonu… – bo na calym Zachodnim Wybrzezu nie znalazloby sie az tyle nici, zeby po rozkoszach z Duzym Daddym mozna go bylo nimi wycerowac. Tak czy owak, postanowilem wyprobowac metode z magnetofonem. Mialem nadzieje, ze rozwiaza sie problemy z wciskaniem tabel do mozgu. Moglbym uruchamiac magnetofon przed zasnieciem. Gdzies wyczytalem, ze we snie, korzystajac z darow podswiadomosci, mozna uczyc sie szybko i trwale. Wydawalo mi sie to niezwykle przyjemne, a nawet bardzo atrakcyjne. Kupilem sobie i magnetofon, i pare kaset. Nagralem wszystko, co trzeba na tasmy, ustawilem puszki z piwem w zasiegu reki, wskoczylem ochoczo do lozka i zaczalem sie wsluchiwac.

NO, A POTEM HIGGINS DZIELACA SIE NA 42 HUNTER, 67 MARKLEY, 71 HUDSON, 84 EVERGLADES! CHINASKI – SLUCHAJ DOBRZE!!! – PITTS – FIELD DZIELI SIE NA 21 ASHSGROVE, 33 SIMMONS, 46 NEEDLES – CHINASKI, CZY TY JESZCZE SLUCHASZ? – CHINASKI!!! – WESTHAVEN DZIELI SIE NA 11 EVERGREEN, 24 MARKHAM, 55 WOOD – TREE – CHINASKI! – UWAGA!!! -

CHINASKI!!! – PARCHBLEAK DZIELI SIE…

To tez nie zaskoczylo. Moj wlasny glos usypial mnie natychmiast. Po trzeciej puszce piwa, co juz wiedzialem od dawna, nic, koniec, ciemnosc, poruta i odjazd!

Po kilku jeszcze probach przestalem zameczac sie moim fatygujacym mnie glosem, a wymiete tabele miachnalem o sciane. Zgodnie z codziennym rytualem dopilem szosta, podwojna puszke i zasnalem.

Nie dawalo mi to spokoju. Myslalem nawet, zeby odwiedzic psychiatre. Nawet wyobrazalem sobie, jak mogloby to wygladac.

– No i co mlody czlowieku!

– Problem jest taki…

– Prosze mowic dalej. A moze chce sie pan polozyc na kozetce?

– Nie! Nie! Bo jak zasne?

– Prosze mowic dalej.

– No… ja musze miec te prace.

– To bardzo rozsadne!

– Ale ja musze wyryc jeszcze te trzy tabele na pamke i zdac egzamin! Inaczej lece na morde!

– Tabele? A co to sa za tabele?

– Wiec to jest tak, ze ludzie bardzo czesto nie pisza kodu pocztowego. A my te wszystkie listy musimy sortowac na okregi. I dlatego powinnismy znac wszystkie, nawet najmniejsze ulice w jednym okregu, wbijac to wszystko do glowy… i to po dwunastu godzinach pracy, w nocy!

– No i co?

– A ja juz nie moge utrzymac tych papierow w palcach. Same leca na sciane!

– Pan nie moze sie tego nauczyc na pamiec?

– Nie moge! Siedze cala noc w takiej szklanej klatce, i musze w ciagu osmiu minut posortowac prawie sto listow, z czego 95 procent musi byc prawidlowo umieszczonych w odpowiednich przegrodkach, bo jak nie, to wywalaja mnie na bruk! A ja musze miec te prace!!!

– A dlaczego nie moze pan nauczyc sie tych tabel na pamiec?

– Po to jestem tutaj. Pan mi to powie. Chyba jestem jakis przyglup! Caly ten system ulic, ktory dzieli sie jeszcze na system ulic podrzednych!!! Nie ma ani jednej takiej samej!!! Wszystkie sa inne!!! Niech pan popatrzy.

I teraz dalbym mu te szesciostronicowa tabele, zepnieta od gory spinaczem, zapisana po obu stronach ledwo czytelnym maczkiem. On przejrzalby to szybko. Psychiatrzy sa bardzo zdolni.

– Zada sie od pana, zeby to wszystko wcisnac do glowy?

– Tak jest, panie doktorze.

– No, mlody czlowieku – dopiero teraz oddalby kartki z powrotem – to nie jest prawda, ze jest pan jakims przyglupem, bo nie moze sie pan tego nauczyc. Raczej powiedzialbym, ze bylby pan przyglupem, gdyby chcial sie pan tego nauczyc. Moje honorarium wynosi 25 dolarow.

I dlatego, i tylko dlatego, postanowilem sam analizowac wlasne problemy, a honoraria przeznaczac na inne, bardziej ucieszne cele. No, ale cos trzeba bylo z tym zrobic. I zrobilem. Mialo to miejsce przed poludniem, za dziesiec dziesiata.

Zadzwonilem do dzialu kadr.

– Pani Graves? Chcialbym mowic z pania Graves!

– Halo!

To byla ona. Ta baba! Zawsze sie z nia przekomarzalem, kiedy musialem z nia cos zalatwic.

– Pani Graves? Tu Chinaski. Skierowalem do pani pismo w odpowiedzi na zarzuty skierowane przez nia sama, w zwiazku z danymi o karalnosci w moich aktach osobowych znajdujacych sie u pani w szafie. Nie wiem, czy pani sobie cos przypomina?

– O, tak! My o tym pamietamy, panie Chinaski.

– Czy zostala juz podjeta decyzja w tej sprawie?

– Jeszcze nie. W odpowiednim czasie zostanie pan powiadomiony.

– Cudownie! Ale moj problem ciagle pozostaje problemem!

– Nie rozumiem, panie Chinaski?

– Powinienem wkuwac tabele CP I.

Zawiesilem glos i pozwolilem sobie na krotka pauze.

– Panie Chinaski? – zapytala.

– Bo mnie sie wydaje, ze uczenie sie tej tabeli na pamiec jest czyms, co przekracza moja najlepsza wole!!! Pozera to tyle czasu, a do tego wszystkiego, moze sie okazac, ze to wszystko bedzie na prozno!… daremny trud! Przeciez pani moze mnie w kazdej chwili wywalic z pracy. Niech pani nie udaje, ze tego pani nie wie! Nie byloby wiec fair, zeby w takich okolicznosciach zadano ode mnie swiadomego nadwerezania wlasnego mozgu, i to moze na prozno!

– Pieknie pan to powiedzial, panie Chinaski. Powiadomie jeszcze dzisiaj Biuro Szkolenia, ze do czasu ostatecznej decyzji jest pan zwolniony z przymusu znajomosci na pamiec tabeli CP I.

– Rownie pieknie pani dziekuje, pani Graves.

– Dobrego popoludnia – powiedziala i odlozyla sluchawke.

I bylo to rzeczywiscie bardzo dobre popoludnie. Po tych gierkach telefonicznych z kadrowa, postanowilem pomylic pietra i odwiedzic siedzaca na lozku sasiadke. W ostatniej jednak chwili odeszla mi chec na ryzykowne eksperymenty. W nagrode wrzucilem jajka i szynke na patelnie i zafundowalem sobie dodatkowa butelke piwa.

8

A ludzie odchodzili i odchodzili. Pozostalo nas szesciu czy siedmiu. Tabela CP1 byla dla wielu z nas przeszkoda nie do pokonania.

– Jak ty dajesz sobie rade z tabelami, Chinaski – pytali coraz czesciej.

– U mnie jest wszystko w porzadku, nawet bardziej niz pysznie!

Okay – to jak sie dzieli Woodburn Ave?

– Woodburn?

– Woodburn!!!

– Koledzy, w godzinach pracy, kiedy umieram z nudow, nie dobijajcie mnie waszymi tez nudnymi pytaniami. Chce wam powiedziec tylko tyle, ze wszystko kiedys ma swoj koniec!

9

Вы читаете Listonosz
Добавить отзыв
ВСЕ ОТЗЫВЫ О КНИГЕ В ИЗБРАННОЕ

0

Вы можете отметить интересные вам фрагменты текста, которые будут доступны по уникальной ссылке в адресной строке браузера.

Отметить Добавить цитату
×