– Byl pan juz wczesniej w Zurychu?
– Nie, nigdy.
– Wobec tego skad pan wiedzial, ktory tramwaj dowiezie pana na dworzec?
– Chyba po prostu mialem szczescie. Jechal w odpowiednia strone, wiec do niego wsiadlem.
– Prosze mi wyjasnic jeszcze jedno, signore Delvecchio. Czy podczas pobytu w Zurychu dokonal pan jakichs zakupow?
– Zakupow?
– Kupil pan cos? Wchodzil pan do sklepu?
– Kupilem pare butow.
– Czemu?
– Bo kiedy czekalem, az ktos mnie wpusci do willi, moje buty kompletnie przemokly na deszczu.
– Wpadl pan w panike. Bal sie pan isc na policje i chcial za wszelka cene wyjechac z Zurychu, lecz tracil pan czas na kupno nowych butow, bo mial pan mokro w stopy?
– Owszem.
Baer odchylil sie na krzesle i zapukal w drzwi. Ktos wsunal przez nie torbe na materialy dowodowe, w ktorej lezaly buty Gabriela.
– Znalezlismy je w dworcowej toalecie, zakopane w koszu na smieci. Podejrzewam, ze stanowia panska wlasnosc. Ponadto sadze, ze beda pasowaly do krwawych sladow pozostawionych w przedpokoju i na chodniku przed willa.
– Juz panu powiedzialem, ze tam bylem. Slady butow, nawet jesli beda pasowaly do tego obuwia, niczego nie dowodza.
– Te buty sa troche za dobre, aby je tak po prostu wyrzucac do kosza. I jak na moj gust nie wygladaja na szczegolnie mokre. – Spojrzal na Gabriela z przelotnym usmiechem. – Co prawda slyszalem, ze ludzie w stanie paniki czesto miewaja nadwrazliwe stopy.
Minely trzy godziny, zanim Baer ponownie wszedl do pokoju. Tym razem nie byl sam. Gabriel nie watpil, ze nowy przybysz reprezentuje wyzsze wladze. Z pewnoscia nie nalezal do grona przecietnych detektywow z wydzialu zabojstw. Gabriel dostrzegal to w szczegolach zachowania Baera, ktory wyraznie podporzadkowal sie swojemu towarzyszowi. Kiedy sadzal goscia przy stole, stuknal obcasami, a potem nieco sie wycofal, aby nie przeszkadzac.
Mezczyzna nazywal sie Peterson. Nie przedstawil sie z imienia i nie powiedzial, kim jest. Mial na sobie nieskazitelnie wyprasowany garnitur w kolorze ciemnoszarym oraz typowy dla finansistow krawat. Jego wlosy byly niemal zupelnie siwe i starannie przystrzyzone. Dlonie, skrzyzowane na stole, moglyby nalezec do pianisty. Na lewym nadgarstku nosil gruby, srebrny zegarek, rzecz jasna szwajcarski, z ciemnogranatowa tarcza. Taka obudowa mogla wytrzymac cisnienie nawet na duzych glebokosciach. Mezczyzna przez chwile wpatrywal sie w Gabriela ciezkim, nieprzyjemnym wzrokiem, z wyzszoscia osoby znajacej niejedna tajemnice i niejedna kartoteke.
– Wracajac do kodow… – Podobnie jak Baer, mowil po angielsku, choc znacznie lepiej, prawie bez akcentu. – Gdzie je pan zapisal?
– Nie zapisalem ich. Jak juz wspomnialem sierzantowi Baerowi…
– Wiem, co pan powiedzial sierzantowi Baerowi. – Oczy Petersona nagle ozyly. – A teraz ja pana pytam. Gdzie je pan zapisal?
– Otrzymalem je droga telefoniczna od pana Isherwooda z Londynu i wykorzystalem do otworzenia bramy oraz drzwi wejsciowych do willi.
– Zapamietal pan te cyfry?
– Zgadza sie.
– Prosze je podyktowac.
Gabriel spokojnie wyrecytowal kody. Peterson spojrzal na Baera, ktory tylko raz kiwnal glowa.
– Wysmienita pamiec, signore Delvecchio.
Przeszedl z angielskiego na niemiecki. Gabriel patrzyl na niego obojetnie, jakby nic nie rozumial. Przesluchujacy powrocil do angielskiego.
– Nie mowi pan po niemiecku, signore Delvecchio?
– Nie.
– Wedlug slow taksowkarza, ktory przewiozl pana z Bahnhofstrasse do posiadlosci na Zurichbergu, calkiem niezle wlada pan niemieckim.
– Wypowiedzenie kilku slow po niemiecku i mowienie po niemiecku to dwie zupelnie rozne sprawy.
– Kierowca poinformowal nas, ze podal pan adres plynna niemczyzna z wyraznym berlinskim akcentem. Prosze mi powiedziec, signore Delvecchio… Jak to mozliwe, ze mowi pan po niemiecku z berlinskim akcentem?
– Juz wyjasnilem, ze nie znam niemieckiego. Znam tylko kilka slow w tym jezyku. Spedzilem w Berlinie pare tygodni przy okazji renowacji obrazu. Podejrzewam, ze wlasnie wtedy nabylem lokalnego akcentu.
– Kiedy to bylo?
– Mniej wiecej cztery lata temu.
– Mniej wiecej?
– Tak.
– Jakiego obrazu?
– Slucham?
– Obraz, ktory pan odnawial w Berlinie. Kto go namalowal? Jak byl zatytulowany?
– Obawiam sie, ze ta wiadomosc jest poufna.
– Obecnie nie ma juz wiadomosci poufnych, signore Delvecchio. Prosze mi podac tytul obrazu i nazwisko wlasciciela.
– Chodzi o Caravaggia pozostajacego w rekach prywatnych. Prosze mi wybaczyc, ale nie moge zdradzic godnosci wlasciciela.
Peterson wyciagnal reke ku Baerowi, nie patrzac na niego. Baer siegnal do teczki i wyjal z niej kartke papieru, kora wreczyl przelozonemu. Ten przyjrzal sie jej ze smutkiem, jak lekarz, ktory musi oznajmic pacjentowi, ze zostalo mu juz niewiele zycia.
– Sprawdzilismy panskie nazwisko w naszej komputerowej bazie danych, aby sie przekonac, czy w Szwajcarii wydano nakaz aresztowania pana. Z przyjemnoscia przyznaje, ze nie znalezlismy nic, chocby nawet mandatu drogowego. O to samo poprosilismy naszych wloskich przyjaciol, ktorzy rowniez na nic nie natrafili. Przekazali nam jednak pewna interesujaca wiadomosc. Wszystko wskazuje na to, ze Mario Delvecchio, urodzony 23 wrzesnia 1951 roku, zmarl w Turynie dwadziescia trzy lata temu na raka ukladu limfatycznego. – Podniosl wzrok znad kartki i wbil spojrzenie w Gabriela. – Jak pan mysli, jakie jest prawdopodobienstwo istnienia dwoch mezczyzn o takim samym nazwisku i dacie urodzenia?
– Skad moge wiedziec?
– Mysle, ze znikome. Sadze, ze jest tylko jeden Mario Delvecchio, a pan ukradl jego tozsamosc, aby uzyskac wloski paszport. Nie wierze, ze nazywa sie pan Mario Delvecchio. Wlasciwie jestem tego absolutnie pewien. Uwazam, ze nazywa sie pan Gabriel Allon i pracuje pan dla izraelskiego wywiadu.
Peterson usmiechnal sie po raz pierwszy. Nie byl to zyczliwy usmiech, raczej nieprzyjemny grymas. Potem kontynuowal:
– Dwadziescia piec lat temu zamordowal pan czlowieka. Byl to mieszkajacy w Zurychu palestynski dramaturg Ali Abdel Hamidi. Wymknal sie pan z kraju w godzine po zabojstwie i zapewne jeszcze przed polnoca znalazl w swoim lozku w Tel Awiwie. No coz, tym razem nigdzie pan nie pojedzie.
4
Tuz po polnocy Gabriela przeniesiono z pokoju przesluchan do celi dla zatrzymanych. Pomieszczenie bylo