male i urzedowo szare, z golym materacem na metalowej ramie i zardzewiala muszla klozetowa, w ktorej nieprzerwanie saczyla sie woda. Pod sufitem, za stalowa siatka, migotala zarowka. Nieruszona kolacja – tlusta parowka wieprzowa, nieco przywiedlej zieleniny i kupka ziemniakow z tluszczem – stala na podlodze obok drzwi, jakby czekajac, az zabierze ja obsluga. Gabriel podejrzewal, ze wieprzowa parowka byla przejawem specyficznego poczucia humoru Petersona.

Usilowal wyobrazic sobie, co sie dzieje za scianami aresztu. Peterson skontaktowal sie ze swoim przelozonym, ten porozumial sie z Ministerstwem Spraw Zagranicznych. Do tej pory informacja zapewne dotarla juz do Tel Awiwu. Premier sie wscieknie. I tak mial wystarczajaco duzo problemow: Zachodni Brzeg w ogniu, zagrozony proces pokojowy, krucha koalicja w rozsypce. Ostatnie, czego potrzebowal, to kidon* [Kidon (hebr.) – dosl.: bagnet.], nawet dawny kidon, za kratkami w Szwajcarii. Szykowal sie kolejny skandal miedzynarodowy – wymarzona pozywka dla pierwszych stron gazet na calym swiecie.

Swiatla z pewnoscia palily sie w anonimowym biurowcu przy Bulwarze Krola Saula w Tel Awiwie. A Shamron? Czy do jego fortecy nad brzegiem Jeziora Tyberiadzkiego dotarla informacja telefoniczna? Czy byl w domu, czy gdzies wyjechal? Z Shamronem nigdy nic nie wiadomo. Juz trzy albo cztery razy odwolywano go z emerytury, proszac, aby ponownie zajal sie sytuacja kryzysowa, wzial udzial w jakiejs watpliwej naradzie lub wyrazil opinie na forum pozornie niezaleznej komisji dochodzeniowej. Nie tak dawno temu powolano go na stanowisko tymczasowego szefa sluzb specjalnych, ktore musial objac ze wzgledu na zamieszki w Judei. Gabriel zastanawial sie, czy kadencja Shamrona dobiegla juz konca. W jego wypadku okreslenie “tymczasowy” moglo rownie dobrze oznaczac sto dni, jak i sto lat. Pochodzil z Polski, lecz sadzac po elastycznym podejsciu do uplywu czasu, nalezaloby go raczej uznac za Beduina. Gabriel byl kidonem Shamrona. Shamron zajmie sie ta sprawa bez wzgledu na to, czy jest na emeryturze, czy nie.

Stary… Zawsze byl “starym”, nawet w tym krotkim okresie, kiedy osiagnal wiek sredni. “Gdzie jest stary? Ktos widzial starego? Z drogi! Stary tu idzie!”. Teraz naprawde byl stary, choc dla Gabriela na zawsze pozostal owym natretnym, malym czlowieczkiem, ktory pewnego wrzesniowego popoludnia 1972 roku podszedl do niego podczas przerwy miedzy zajeciami w Betsal’el. Prawdziwy czlowiek z zelaza. Niemal slyszales metaliczny chrzest, gdy sie zblizal. Dysponowal wszystkimi informacjami o Gabrielu. Wiedzial o jego dorastaniu w rolniczym kibucu w dolinie Ezdrelon i jego glebokiej nienawisci do pracy na roli. Wiedzial tez, ze Gabriel jest raczej samotnym wilkiem, chociaz w tamtym czasie byl juz zonaty z Leah Savir, kolezanka ze studiow na Akademii Sztuk Pieknych. Mial swiadomosc, ze matka Gabriela znalazla sile, aby przetrwac Oswiecim, lecz nie udalo sie jej pokonac raka, ktory pustoszyl jej cialo. Wiedzial, ze jego ojciec rowniez przezyl Oswiecim, ale nie przetrwal ostrzalu artylerii egipskiej na Synaju, gdzie zginal, rozerwany przez pocisk na strzepy. Ponadto Shamron mial informacje, ze podczas sluzby wojskowej Gabriel poslugiwal sie bronia niemal rownie sprawnie jak pedzlem.

– Ogladasz wiadomosci?

– Maluje.

– Slyszales o Monachium? Wiesz, co sie tam stalo z naszymi chlopcami?

– Tak, wiem.

– Nie przejmujesz sie tym?

– Oczywiscie, ale nie ma dla mnie znaczenia, ze byli sportowcami i olimpijczykami.

– Ale i tak jestes wsciekly?

– Na kogo?

– Na Palestynczykow. Na terrorystow z Czarnego Wrzesnia, ktorzy chodza na wolnosci z krwia naszego narodu na rekach.

– Nigdy sie nie wsciekam.

Chociaz wowczas Gabriel nie uswiadamial sobie tego, te slowa przesadzily o jego zwiazku z Shamronem. Zaczelo sie uwodzenie.

– Znasz jezyki obce?

– Kilka.

– Kilka?

– Moi rodzice nie lubili hebrajskiego, wiec mowili roznymi europejskimi jezykami.

– Ktorymi?

– Sam pan wie najlepiej. Wszystko pan o mnie wie. Prosze sie ze mna nie bawic w taki sposob.

Shamron postanowil jednak nie rezygnowac ze swej taktyki werbowania. Golda wydala Shamronowi rozkaz “wyslania chlopakow”: mieli dopasc sukinsynow z Czarnego Wrzesnia, ktorzy odpowiadali za krwawa jatke. Operacja miala sie nazywac Gniew Bozy. Shamron stwierdzil, ze nie chodzi o sprawiedliwosc. Rzecz w tym, by sie zemscic. Oko za oko, tak po prostu.

– Przykro mi, nie jestem zainteresowany.

– Nie jestes zainteresowany? Masz swiadomosc, ilu chlopakow w tym kraju oddaloby wszystko, aby znalezc sie w tym zespole?

– Niech pan sie zwroci do nich.

– Nie chce ich, chce ciebie.

– Dlaczego mnie?

– Bo jestes utalentowany. Znasz jezyki. Masz czysty umysl. Nie pijesz i nie palisz haszu. Nie jestes wariatem, ktory zrobi cos pod wplywem impulsu.

I dlatego, ze masz emocjonalny chlod zabojcy, przemknelo Shamronowi przez glowe, chociaz wowczas nie podzielil sie ta mysla z Gabrielem. W zamian uraczyl go opowiescia o mlodym i inteligentnym oficerze, ktorego wybrano do wykonania misji specjalnej, gdyz mial pewien dar: niezwykle mocny uscisk dloni jak na tak niepozornego czlowieka. Rzecz sie rozgrywala noca na przedmiesciach Buenos Aires, gdzie ten mlody oficer wywiadu ujrzal mezczyzne stojacego na przystanku autobusowym. “Czekal jak zwykly czlowiek, Gabrielu. Zwykly, niczym sie niewyrozniajacy czlowieczek”. I ten mlody oficer wywiadu wyskoczyl z samochodu, zlapal nieznajomego za gardlo, wepchnal go do srodka i usiadl na nim, gdy samochod odjezdzal. Wtedy poczul z ust tego czlowieczka smrod strachu. Taki sam smrod wydychali Zydzi, kiedy czlowieczek wysylal ich do komor gazowych. Opowiesc zrobila swoje, jak slusznie przewidywal Shamron. Gabriel urodzil sie przeciez jako jedyny syn dwojga ocalonych z Oswiecimia, a ich blizny byly jego bliznami.

Nagle ogarnelo go zmeczenie. Pomyslec, ze po tylu latach, po tylu zabojstwach, po raz pierwszy znalazl sie za kratkami, i to za morderstwo, ktorego nie popelnil. “Nie daj sie zlapac!”. Jedenaste przykazanie Shamrona. “Rob wszystko, aby uniknac aresztowania. Przelewaj krew niewinnych, jesli zajdzie taka koniecznosc”. Nie, sprzeciwil sie w duchu Gabriel. Nie przelewaj krwi niewinnych.

Zacisnal powieki i sprobowal zasnac, lecz nic mu z tego nie wychodzilo: razilo go ostre swiatlo. Na Bulwarze Krola Saula swiatla z pewnoscia rowniez sie palily. Zadzwoni telefon. Nie budzcie go, pomyslal Gabriel. Juz nigdy nie chce widziec jego klamliwej twarzy. Niech spi. Niech stary spi.

Kilka minut po osmej rano Peterson wszedl do celi. Gabriel – mimo przymknietych oczu – wiedzial, ze to on, ale nie dlatego ze Peterson raczyl go powitac, tylko ze przez moment widzial tarcze wielkiego, sportowego zegarka Petersona, kiedy ten uniosl do ust kubek z kawa.

– Rozmawialem z panskim szefem.

Zamilkl, aby sie przekonac, czy jego slowa wywolaly odpowiednia reakcje. Gabriel nie odezwal sie jednak. Zamierzal upierac sie, ze jest konserwatorem dziel sztuki, nikim wiecej, a Herr Peterson cierpi na chwilowe zacmienie umyslu.

– Zrobil mi zawodowa uprzejmosc i nie probowal sie wylgac. Doceniam profesjonalizm. Wydaje mi sie jednak, ze Berno nie ma ochoty wnikac w cala te sprawe.

– A jaka to sprawa?

– Panskiego wspoludzialu w morderstwie Alego Hamidi – stwierdzil sucho Peterson. Gabriel odniosl wrazenie, ze jego rozmowca z trudem panuje nad rosnaca w nim agresja. – Ze wzgledu na to, ze pociagniecie pana do odpowiedzialnosci w zwiazku ze sprawa Rolfego niewatpliwie doprowadziloby do ujawnienia panskiej odrazajacej przeszlosci, nie mamy wyboru i musimy odstapic od stawiania panu zarzutow.

Peterson ewidentnie nie zgadzal sie z decyzja swoich szefow w Bernie.

– Panski rzad zapewnil nas, ze nie jest juz pan czlonkiem izraelskiego wywiadu i ze nie przybyl pan do Zurychu w zadnej oficjalnej sprawie. Moj rzad uznal, ze przyjmuje te zapewnienia.

Nasze wladze nie maja ochoty doprowadzac do sytuacji, w ktorej Szwajcaria staje sie miejscem budzenia

Вы читаете Angielski Zabojca
Добавить отзыв
ВСЕ ОТЗЫВЫ О КНИГЕ В ИЗБРАННОЕ

0

Вы можете отметить интересные вам фрагменты текста, которые будут доступны по уникальной ссылке в адресной строке браузера.

Отметить Добавить цитату
×