Tylko drugorzedny umysl nie umie wybrac pomiedzy literatura a prawdziwa noca duszy.
Nie moge wszelako pojac, w jaki sposob zdolal ktos rozciagnac przyjemnosc picia poza pragnienie i urobic sobie w imaginacji jakoby apetyt sztuczny i przeciw naturze.
Daj, Panie, nam wszystkim, nam pijakom, tak lekka i tak piekna smierc.
– Chyba mam ochote sie napic.
– Prawie wszyscy maja taka ochote, tylko po tym nie wiedza.
Bylem przerazony i pilem wiecej niz zwykle. Pracowalem nad swoja pierwsza powiescia. Siedzac nad maszyna do pisania, wypijalem co wieczor pol litra whisky i dwanascie piw. Do bladego switu palilem tanie cygara, walilem w maszyne, pilem i sluchalem muzyki klasycznej z radia. Postawilem sobie za cel dziesiec stron dziennie, ale dopiero nastepnego dnia moglem sprawdzic, ile napisalem. Wstawalem rano, wymiotowalem i kierowalem sie do frontowego pokoju, by zobaczyc, ile kartek lezy na kanapie. Zawsze przekraczalem swoj limit.
I uslyszalem glos z nieba mowiacy do mnie: Napisz.
Ten dygot trzyma mnie w ryzach.
I widzialem innego, mocnego aniola, zstepujacego z nieba, odzianego w oblok.
Pijanstwo brama kazdej nieprawosci. Zwady, uragan, kradziezy, sprosnosci. I innych wielu: grzech bowiem pijanstwa, to duch szatanstwa.
Czemuz nie zaspiewasz nam tej pijanej aryjki?
Jako biolog, jako mysliciel spoleczny zajmujacy sie wladza i przebudowa swiata, ksztaltowaniem porzadku uniwersalnego – we wszystkich tych wcieleniach zdawal sie miec wielka potrzebe kopulacji.
Dziwna sprawa z ta wodka, jest to piekielnie ostry napitek, tajemniczy wywar z ziolek, ktory ma jakis osobliwy zwiazek z gwiazdami.
Ramie w ramie szlismy bulwarem SaintGermaine, a przed witryna ligi antyalkoholowej, wystawiajacej, jak zwykle, zeschle mozgi, rzeklem:
– Tu, oczywiscie, najlepiej przejsc na druga strone.
Prawdziwym mezczyzna jest ten, kto pragnie powtorzenia.
Jako szesnastolatek i wciaz jeszcze uczen zaczalem bardziej regularnie odwiedzac przyjemnie nieformalny dom uciech, wyprobowawszy wszystkie siedem dziewczat, skoncentrowalem uczucia na pulchniutkiej Polymni, z ktora wypijalem zawsze mnostwo pienistego piwa, siedzac przy mokrym stoliku w sadzie – wrecz uwielbiam sady.
Moja dusza jest wsrod lwow.
Rury i kadzie porteru cudowne. Ale szczury wpadaja do nich. Wzdymaja sie z opicia do wielkosci owczarkow i plywaja. Spite porterem i pija, dopoki sie nie wyrzygaja jak chrzescijanie.
Kiedy siedzialem w helikopterze przelatujac nad Manhattanem, ogladajac Nowy Jork, jak gdybym plynal w lodzi o szklanym dnie nad tropikalna rafa, Humboldt prawdopodobnie gmeral posrod swoich butelek, szukajac odrobiny soku, zeby go zmieszac z porannym dzinem.
Zycie jest mozliwe tylko wskutek nieciaglosci.
Panie Boze, lubilem dzem truskawkowy i ciemna slodycz kobiecego ciala. Jak tez wodke mrozona.