Faron chcial, by Indra rowniez czekala w J1, ale spotkal sie z protestami. Dziewczyne uratowal Ram.

– Drugi raz nie rozstane sie z Indra. Zbyt straszne bylo przeswiadczenie, ze ja utracilem. Bede za nia odpowiadal.

– Jak chcesz – Faron nie kryl goryczy. Potem wyprostowal sie w calej swej okazalej postaci. – Drodzy przyjaciele, dotychczas obserwowalem tylko wszystkie wasze czyny i osiagniecia, zaiste radziliscie sobie chyba najlepiej jak mozna. Teraz zas kolej na mnie. Poprowadze was dalej przy pomocy naszych wspanialych wilkow. Ci jednak, ktorzy tu zostana, musza miec jakas ochrone…

Popatrzyli na niego lekliwie, nikt nie chcial zostac.

A Faron kolejno przygladal sie uczestnikom wyprawy.

– Zobaczmy, czyja obecnosc jest konieczna, jesli chodzi o dotarcie do zrodla. Oko Nocy, to jasne. I Shira. Mar, ty jestes jej towarzyszem i pomocnikiem. Marco i Dolg. Cieniu, twoim zadaniem bedzie pilnowac, by nic zlego nie przytrafilo sie Dolgowi i jego kamieniom. Ram, ty bedziesz odpowiedzialny za Indre. Gerego i Frekego nie mozemy zostawic…

Pozostajaca grupka stale sie zmniejszala. Jori i Armas wyraznie pobledli.

– Heike, ciebie potrzebowalibysmy i tu, i tu.

– Chetnie zostane – odparl olbrzym z rodu Ludzi Lodu. – Jakis duch przydalby sie tutaj, niech wobec tego bede to ja.

– Dziekuje – powiedzial Faron. – Armas… idziesz z nami.

Mlody chlopak odetchnal z ulga i usmiechnal sie.

– Jednego wojownika juz mamy – podjal Faron. – A mianowicie Mara, powiedzmy wiec, ze ty, Yorimoto, zostaniesz. Wydaje mi sie, ze Siska i Sassa beda sie przy tobie czuly bezpieczniejsze.

Z twarzy Yorimoto nie dalo sie wyczytac, czy przyjal to jako zaszczyt czy upokorzenie. Uklonil sie tylko predko, gleboko, jak samurajowi przystalo, i nie protestowal przeciwko swemu losowi.

Pozostali jeszcze Kiro, Sol i Jori.

Faron patrzyl na nich swymi niezwyklymi, gleboko osadzonymi owadzimi oczyma. To ostatnie okreslenie nie bylo chyba calkiem sluszne, lecz tak wlasnie nazywala je Indra.

– Sol bedzie nam potrzebna – rzekl Faron po namysle. – A tu przy pojazdach musi tez byc przywodca…

Ujrzawszy jednak wzburzenie na twarzach obojga, dodal predko:

– Ale obecnosc Kira jest niezbedna w dalszej podrozy.

I Sol, i Kiro mieli wrazenie, jakby olbrzymi kamien spadl im z serca.

Faron wahal sie. Sytuacja byla dosc trudna. Zamierzal powierzyc dowodztwo Joriemu, lecz to mogloby doprowadzic do wielkich konfliktow, bo czy samuraj moze przyjmowac rozkazy od mlodego chlopaka?

Zdecydowal wiec predko:

– Yorimoto, czy podejmiesz sie zadania glownego dowodzacego w grupie, ktora zostanie tutaj?

Samuraj wciaz nawet sie nie skrzywil, uklonil sie tylko gleboko.

– Doskonale – rzekl Faron. – Jori, ty bedziesz odpowiadac za Sasse, swoja wlasna glowa.

– Och, nie! – jeknal do glebi zawiedziony chlopak. Faron jednak mowil dalej:

– Ktos musi byc odpowiedzialny za pasazerow J1 i bedziesz to wlasnie ty. Polaczycie oba pojazdy. Chor zostanie w J1 i przypilnuje samej machiny, a ty, Jori, czuwaj nad wszystkimi, ktorzy znajda sie w jej wnetrzu. Tich zajmie sie J2, a Yorimoto bedzie opiekowal sie Tsi i Siska. Heike przystapi do dzialania, gdy jego pomoc okaze sie potrzebna. Mozecie poruszac sie swobodnie miedzy oboma pojazdami, a jesli chcecie, wolno wam przebywac w jednym z nich razem, dopoki na zewnatrz bedzie spokojnie. Przy najmniejszej oznace zblizajacego sie niebezpieczenstwa znacie swoje miejsca. Jakies pytania?

Jori westchnal tylko ciezko, jak gdyby na jego barki zlozono wszelkie troski swiata. Faron zauwazyl to i rzekl niemal lagodnie:

– Kto wie, chlopcze, moze to wlasnie was czekaja najgorsze klopoty? Poza tym podczas tej wyprawy wykazales sie juz taka madroscia, zrecznoscia i odwaga, ze polowa tego by wystarczyla.

Jori usilowal sobie przypomniec, co tez madrego, zrecznego i odwaznego zrobil, lecz nie bardzo mu to wychodzilo. Zanadto mu bylo przykro. Ale slowa Farona dodaly mu otuchy.

– I bez wzgledu na to, co sie bedzie dzialo, wy, ktorzy zostaniecie tutaj, nie opuszczajcie pojazdow – prosil Faron.

Obiecali, ze beda posluszni.

Zaraz potem Faron wzial Joriego na strone.

– Wiem, ze bardzo chcialbys pojsc z nami – rzekl przyjaznie. – Obiecalem jednak twoim rodzicom, ze nie zabiore cie az do konca. Jestes tez na to nieco za mlody, tylko Siska i Sassa sa mlodsze od ciebie, a one zostaja tutaj.

Zaden z nich nie wspomnial, ze zarowno Indra, jak i Armas sa rowiesnikami Joriego. Chlopak doskonale zdawal sobie sprawe, ze on jest najbardziej dziecinny i najbardziej zuchwaly z nich wszystkich, zdecydowal wiec wreszcie, ze z honorem przyjmie wyznaczona mu role. Tu na pewno tez przezyje niejedno. Wlasciwie nawet sie cieszyl.

Pokusil sie jednak na ostatnia probe:

– Czy nie byloby dobrym pomyslem wykorzystanie gondoli? Ja w kazdym razie moglbym, jako doswiadczony kierowca…

Ale Faron nie dal sie przekonac, pokrecil glowa.

– Gondola jest zbyt delikatna, mielismy juz okazje sie o tym przekonac. Ale przez caly czas bedziemy z wami utrzymywac lacznosc radiowa, teraz gdy znajdujemy sie juz w tym samym wymiarze, nie powinno byc z tym klopotow. Aparat bedziesz mial ty i po jednym obaj Madragowie. Pozostali nie beda mieli zadnego.

To pomoglo troche podtrzymac prestiz Joriego. Wciaz jednak byl zdania, ze ludzie wedrujacy pieszo przez doline beda jeszcze bardziej pozbawieni ochrony, niz gdyby lecieli gondola. Lecz w niej oczywiscie wszyscy by sie i tak nie zmiescili.

– Utrzymujcie z nami kontakt przez caly czas – poprosil.

– Mozesz nam zaufac – odparl Faron. – A gdyby cos zaczelo sie dziac tu, przy pojazdach, natychmiast daj znac. Informuj nas o wszystkim.

Jori zlozyl obietnice.

Wreszcie sie rozdzielili. W Juggernautach zostalo osiem osob, dwanascioro innych wraz z dwoma wilkami wyruszylo w chlodny mrok. Indra zaraz zatesknila za bezpiecznymi objeciami J1, za jego cieplem i swiatlem.

Pragnela jednak tam byc, gdzie Ram. Wstyd przyznac, lecz to wlasnie bylo dla niej najwazniejsze.

Faron ustawil ich w szyku.

– Ram i Kiro, pojdziecie na samym koncu, bedziecie pilnowac, by nikt nie zaatakowal nas od tylu. Gere i Freke, wy bedziecie isc przodem, razem ze mna…

Wilki natychmiast zajely miejsce po jego bokach.

– Marco, ty przypilnujesz Oka Nocy, ruszycie zaraz za mna. Potem Dolg i Cien, a za wami Shira i Mar. Armasie, ty pojdziesz przed Indra i Sol, a na samym koncu Straznicy, Ram i Kiro. Czy o nikim nie zapomnialem?

Nie, nikt nie zostal pominiety.

A potem stalo sie cos, czego nikt sie nie spodziewal. Wszyscy zajeli swoje miejsca w szyku, gotowi do wymarszu. Wtedy Faron wyprostowal sie tak, ze wydawal sie jeszcze wyzszy niz zwykle, wznosil sie nad nimi niczym wieza, a potem jego postac w jasnych szatach rozblysla, zaczelo bic od niego swiatlo.

Ruszyl.

Za nim caly oddzial.

– Marco, ty chyba tez to potrafisz? – spytala Indra.

Odwrocili sie obaj, Marco i Faron.

– Owszem – odparl ksiaze. – Ale jedna gwiazda przewodnia wystarczy.

Indra zauwazyla, ze Faron z wielkim zainteresowaniem rozprawia o czyms z Markiem, nie miala jednak czasu sie nad tym zastanowic, odkryla bowiem, ze poruszaja sie we wprost oszalamiajacym tempie. Ona rowniez, tak jak wszyscy. Przemieszczali sie tak predko, ze przestraszyla sie, iz nie zdola dotrzymac towarzyszom kroku, lecz nie czula sie ani troche zmeczona. Pokonali polowe odleglosci dzielacej ich od Gory Zla w niezmiernie krotkim czasie.

Indra odwrocila sie do Rama.

Вы читаете Strachy
Добавить отзыв
ВСЕ ОТЗЫВЫ О КНИГЕ В ИЗБРАННОЕ

0

Вы можете отметить интересные вам фрагменты текста, которые будут доступны по уникальной ссылке в адресной строке браузера.

Отметить Добавить цитату
×